[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chłopiecmiał króciutko ostrzyżone włosy i widać było, że tu i tam zostaływyrwane.Ramiona, kościste i drobne, opadały na końcach jakwodospady, a paznokcie były obgryzione do żywego.Stopy miał takbrudne, że jedna kąpiel nie dała im rady.Wujek przyglądał się rysunkowi,dziecku i mnie.Usta miał skrzywione w lewą stronę i gryzł wewnętrznąstronę prawego policzka.Co kilka sekund wypluwał coś, co wyglądałojak kawałek martwej skóry.Ukląkł koło chłopca, jego oczy znalazły sięna wysokości moich.Bez dotykania wskazałem na ramię chłopca.- Kto ci to zrobił?Jego ręka zaczęła się poruszać ze zdwojoną prędkością i teraz ruchyPinokia dotyczyły lewej nogi i prawej ręki.Jego oczy przeszły od moichstóp do wujka i z powrotem na środek.W końcu zamknął notes iskrzyżował ręce.Usiadłem na podłodze przed nim i zacząłem.- Podaj imię.Teraz do rytmicznych ruchów włączyła się głowa.- Możesz narysować?Ręka zwolniła, stukanie o podłogę ucichło, a kilka sekund pózniejzaprzestał tych ruchów całkowicie.Postukałem w notatnik.- Pokaż mi.Wyjął ołówek zza ucha, otworzył notes i w ciągu trzech minutnarysował mężczyznę od pasa w górę.Ciemne włosy,35 wąsy, podwinięte rękawy, wielkie bicepsy, piwny brzuch, rozpiętakoszula wyjęta ze spodni, papieros zwisający z ust.Na prawej ręce miałtatuaż z jakimś stworzeniem z głową węża, a na lewym przedramieniukobietę owiniętą wokół jeszcze większego węża.Po bokach twarzy widaćbyło długie bokobrody, a na klatce piersiowej jeszcze jeden tatuaż  Bo".Wskazałem na imię.- Czy  Bo" ci to zrobił?Chłopiec nie odpowiedział, pozwolił, by rysunek mówił za niego.- Czy  Bo" ma jakieś nazwisko? Znów bez odpowiedzi.-  Bo" to twój tata?Chłopiec odwrócił notes, chwycił ołówek i naciskając nim bardzomocno, napisał NIE.- Czy mama też tam mieszkała?Użył końcówki ołówka, by jeszcze raz wskazać napisane przed chwiląsłowo.Ja z kolei pokazałem rysunek impali z pierwszej strony.- Mama mieszkała w samochodzie? Znów wskazał na NIE.Wujek sięgnął w kierunku notesu i odwrócił kartkę.Wskazał nakobietę za kierownicą.Powoli zapytał:- To była twoja mama?Chłopiec patrzył na nasze stopy, raz w jedną, raz w drugą stronę jakieśsześć razy, aż w końcu zakreślił kółkiem słowo NIE.Usiadłem zpowrotem na krześle, potarłem policzek i podrapałem się w głowę.Zbytwiele rzeczy nie pasowało do siebie.Niewiele myśląc, klepnąłem chłopcaw kolano, na co się wzdrygnął, i zapytałem.- Masz ochotę na pizzę?Chłopiec rozejrzał się po pokoju, za siebie i znowu zaczął stukać nogąw podłogę.Spojrzał na mężczyznę w garniturze po drugiej stronie drzwi ipowoli napisał w notesie: TAK.36 - Pepperoni? Wskazał na TAK.- Dodatkowy ser? Zakreślił TAK dwa razy.- Zaraz wracam.Wykręciłem numer Pizzy Nata, od której byłem uzależniony, gdypisałem w nocy.Czekając, aż ktoś odbierze, zastanawiałem się, dlaczegow czasie naszej konwersacji chłopiec nie wypowiedział ani jednegosłowa.Pomyślałem, że nawet nie wiem, jaki kolor mają jego oczy.Powiedziałem Natowi, czego potrzebuję, a on obiecał mi to za piętnaścieminut, co znaczyło trzydzieści.Potem zadzwoniłem do Reda, któryodebrał komórkę po piątym dzwonku.- Jesteś w szpitalu?- A możesz mi powiedzieć, o co tutaj chodzi?- To już twoje zajęcie.W gazecie podjęliśmy decyzję, że zrobimy to,co będzie w najlepiej pojętym interesie dziecka.- Podjęliście, a dokładniej?- No.dowiedzieć się, jaki jest jego adres, skąd jest, jaki szaleniec taksię nad nim znęcał.Rozłączyłem się, wsunąłem telefon do kieszeni i stałem dalej w holu,zastanawiając się.Musiałem pogadać z kimś, kto już kiedyś miał kontaktz tym chłopcem.Może sanitariusz, pielęgniarka, lekarz, strażak.Wyjąłemz kieszeni mały czarny notes i zacząłem zapisywać.Właśnie wtedypojawił się lekarz, tak koło trzydziestki, i zaczął czytać kartę chłopca.Klepnąłem go po ramieniu i wyciągnąłem rękę.- Chase Walker z gazety.Pokiwał głową i odsunął się od drzwi, tak że stetoskop zabujał na jegoszyi jak pukiel skręconych włosów.-Tak.Paul Johnson.Czytałem pana artykuły.Robi pan kawał dobrejroboty.Pana historia z przemytem narkotyków na łodziach z krewetkamibyła fascynująca.37 Dwa lata temu zająłem się plotkami, które donosiły, że łodzie doprzewozu krewetek zacumowane w pobliżu Brunswicku służąjednocześnie do przewozu ecstasy z Miami do Myrtle Beach.Ponieważza narkotykami idą pieniądze, sprawa nie była trudna do rozwiązania.Zrobiłem w nocy film, poszedłem z nim na policję, ona zrobiła resztę, aRed umieścił moją historię na pierwszej stronie.- Dziękuję, że pan przyjechał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl