[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie mogę.- Łzy napłynęły jej do oczu.- Chciałabym, ale.nie potrafię.Mama otoczyła ją ramionami i przygarnęła do siebie,-Tak mi przykro.-To nie twoja wina.- Oparła czoło na ramieniu Claire, - Jesteś ze mnie dumna,mamo? Cieszysz się, że jestem taka, jaka jestem?Mama ujęła ją pod brodę i spojrzała w oczy.- Jak możesz w ogóle pytać, Skye? Jestem z ciebie bardziej dumna, niżmożesz sobie to wyobrazić: Z niej może tak, ale nie z jej talentówartystycznych, pomyślała Skye, przyglądając się mamie.Claire wolałaby, aby jej córka nie miała tak wielkich zdolności plastycznych.Byłaby szczęśliwa, gdyby Skye w ogóle nie brała ołówka do ręki.Dlaczego?Dziewczynka syknęła i ponownie dotknęła dłonią skroni.- Znowu boli cię głowa? - Claire podniosła się z łóżka.- Dam ci coś.Chwilę później wróciła z dwoma tabletkami i szklanką wody.Obie wiedziały,że przeciwdziałając w porę, można było pokonać dokuczliwy ból, natomiastjeśli Skye , późno wzięła tabletki, migrena stawała się nie do zniesienia.- Dzięki, mamo.Claire nachyliła się i pocałowała córkę w czubek lowy.- Poleż chwilę, a ja tymczasem skończę przygotowywać lunch.Zobaczymy,jak się będziesz czuła.- Zostań ze mną i pomasuj mi głowę, dobrze?- Oczywiście, kochanie.Ułóż się wygodnie.Z każdym dotknięciem matczynych dłoni ból zdawał się ustępować, alewystarczyło, by Claire na moment zaprzestawała masażu, a wracał z całą siłą,wraz z pytaniami, na które Skye nie znajdowała odpowiedzi.- Już lepiej? - zapytała Claire.-Trochę.Mamo?-Tak, kochanie.- Mój tata mnie nie chciał, prawda?Claire wstrzymała oddech.- Co to za pytanie? Oczywiście, że cię chciał.- Nie musisz mnie okłamywać.Dobrze wiem, jak to się dzieje.Pewnie niewiesz nawet, kto jest moim ojcem.- Skye, Co.ty wygadujesz! Ma się rozumieć, że wiem, kto był.- To dlaczego nie masz jego zdjęć? - Dziewczynka chwyciła matkę za rękę,krzywiąc się z bólu.-Czemu nigdy mi o nim nie opowiadasz? Proszę, mamo, powiedz mi prawdę.Nie będę płakała.Nie jestem już małym dzieckiem.Chcę znać prawdę.Matka wbiła wzrok w podłogę i przez długą chwilę milczała.W końcuspojrzała w oczy Skye.- Chciał cię mieć, Skye, wierz mi.Kiedyś o tym porozmawiamy, a terazspróbuj odpocząć.- Nie, chcę teraz o tym porozmawiać.Proszę cię, mamo.- Zacisnęła palce nadłoni matki.- Jeśli mnie chciał, to gdzie teraz jest? Co się z nim stało?- Co się stało? - powtórzyła Claire wysokim, pełnym napięcia głosem.Uwolniła dłoń i cofnęła się o krok w kierunku drzwi.- Mówiłam ci już, że nie żyje.-Tak, mówiłaś, ale nigdy nie powiedziałaś mi, jak umarł.-To był wypadek.- Claire stanęła przy drzwiach.- O tym też już rozmawiałyśmy.- Jaki wypadek? Samochodowy? - Skye uniosła się na łokciu i wbiła w matkębłagalne spojrzenie.Widziała, że Claire się waha, więc napierała dalej: - Kiedy się to stało? Byłamprzy tym? Ty byłaś? Matka milczała, wreszcie po chwili odchrząknęła ipowiedziała:-To był okropny wypadek.Nie chcę o tym mówić.Może kiedyś, w przyszłości.Mama ją okłamuje, ukrywa coś przed nią! Ale co?I dlaczego? Skye ze ściśniętym gardłem popatrzyła na swój rysunek zozdobnym "M".Dlaczego mama nie potrafi jej zaufać i nie mówi prawdy? Co aż takokropnego mogło się wydarzyć, że mama.- Ktoś go zabił? - zapytała, szeroko otwierając oczy.- O to chodzi? Został.zamordowany?Skye dostrzegła, że marnie na moment zabrakło powietrza.Spojrzała na córkętak, jakby targnęły nią nagłe wyrzuty sumienia.- Mafia go zabiła? Nas też szuka mafia? - zgadywała Skye.- Nie bądź niemądra.- Claire uśmiechnęła się z wysiłkiem.- To był po prostuwypadek i nic.- Dlatego ciągle przenosimy się z miejsca na miejsce? - Podniecona Skye usiadła na łóżku i gwałtownie odgarnęła włosy z twarzy.- Uciekamy przedmafią, jak w filmach!- Dość tego, Skye! - Claire podniosła głos.- Nie chcę więcej słuchać tychbzdur.Słyszysz? Koniec!Dziewczynka ze łzami w oczach opadła z powrotem na łóżko i odwróciła sięplecami do matki.- Idź już sobie! Muszę odpocząć - mruknęła.Claire westchnęła.-Twój tata nie był dobrym człowiekiem, skarbie.Jego rodzina.- Głos się jejzałamał.- Powiem ci tylko tyle, że cieszę się, iż ludzie ci na zawsze zniknęli znaszego życia.Dlatego nie lubię o nich mówić.Skye odwróciła się, spojrzała na matkę.- Co to znaczy.że tata nie był dobry? Czy on.No wiesz.Bił cię?Claire powoli pokiwała głową.-Tak.- Och! - Skye przygryzła wargę, bo głowa wprost pękała jej z bólu.- Mnie.też bił?- Nie, ale.- Claire nachyliła się i ujęła twarz córki w dłonie.- Kiedy z nimbyłyśmy, bałam się o ciebie.- To dlatego nigdy nie chciałaś mi powiedzieć,gdzie się urodziłam?-Tak.Ja.- Claire westchnęła ponownie i oparla czoło o głowę Skye.- Zaufajmi, kochanie.Kiedy będziesz starsza, powiem ci więcej.-Obiecujesz?Claire skinęła głową z uśmiechem.- Zupa się nam pewnie wygotowała.Pójdę sprawdzić.Skye chwyciła matkę zarękę.- Mamo? Czy myślałaś kiedyś, jak to jest, gdy ma się.prawdziwą rodzinę?Gdy się mieszka w jednym miejscu, zamiast.Zamilkła, widząc smutek na twarzy matki.-Tak - powiedziała Claire cicho.- Czasami pragnę tego z całego serca.Nietakiego życia chciałam dla ciebie.Inaczej powinnam cię wychowywać.- Łzynapłynęły jej do oczu.- Ja nie.- Przez moment dławienie w gardle niepozwalało jej mówić.- Ja też nie miałam takiego dzieciństwa, jakiepowinnam mieć.Myślałam, że chociaż ty.Claire była sierotą.Skye niepotrafiła sobie wyobrazić, jak to jest.Jak można żyć bez matki.Onachyba umarłaby, gdyby zabrakło jej mamy.Zrobiło się jej głupio, że poruszyłabolesny temat i mocno objęła Claire.- Przepraszam, mamusiu! Przepraszam, że zaczęłam cię pytać o.No wiesz.-Tak, wiem.- Claire pogłaskała ją po głowie.- Prawda zazwyczaj boli,dziecko.Czasami lepiej nic nie wiedzieć.Skye odchyliła głowę i spojrzała w oczy matki.Ujrzała w nich coś mrocznego i strasznego.Tak strasznego, że zaczęła drżeć.- Co widzisz, mamo?Claire pocałowała ją w czoło.- Przeszłość.ale ona nie może nam zaszkodzić, dopóki nie będziemyprzywoływać jej we wspomnieniach.Pomożesz mi?Skye skinęła głową.Poczuła nagły lęk przed przeszłością i przyszłością, atakże paniczny strach, że może zostać sama.Przywarła do matki.- Bądź zawsze ze mną.Nie wiem, co bym zrobiła, gdybyś.- Ciii.- Claire pocałowała ją raz jeszcze.- Nie bądź niemądra, moja maleńka.Nigdy, nigdy cię nie zostawię.Jesteś całym moim życiem.Wiesz chyba otym, głuptasku? Skye uśmiechnęła się.Przypomniała sobie zabawę z czasów,kiedy była mała i wierzyła w potwory, złe duchy, czarownice, te wszystkiestraszne stwory, które kryły się w mrokach nocy.Każdego wieczoru przed pójściem do łóżka zadawała mamie to samo pytanie:"Wypędzisz potwory?" i wtedy mama przeszukiwała dom i wypędzała czającesię w kątach strachy.Dopiero wtedy Skye mogła zasnąć spokojnie, pewna, żenic złego jej nie grozi.Uniosła uśmiechniętą twarz ku mamie.- Wypędzisz potwory?- Jasne, nawet gdyby były największe i najokropniejsze.- Claireodpowiedziała uśmiechem.-Kocham cię, maleńka.Skye przytuliła się z całych sił do mamy i położyła głowę na jej piersi, chociażwiedziała, że jest już za duża na takie pieszczoty.I nagle, w cudowny sposób,ból głowy minął.- Ja też cię kocham, mamo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.- Nie mogę.- Łzy napłynęły jej do oczu.- Chciałabym, ale.nie potrafię.Mama otoczyła ją ramionami i przygarnęła do siebie,-Tak mi przykro.-To nie twoja wina.- Oparła czoło na ramieniu Claire, - Jesteś ze mnie dumna,mamo? Cieszysz się, że jestem taka, jaka jestem?Mama ujęła ją pod brodę i spojrzała w oczy.- Jak możesz w ogóle pytać, Skye? Jestem z ciebie bardziej dumna, niżmożesz sobie to wyobrazić: Z niej może tak, ale nie z jej talentówartystycznych, pomyślała Skye, przyglądając się mamie.Claire wolałaby, aby jej córka nie miała tak wielkich zdolności plastycznych.Byłaby szczęśliwa, gdyby Skye w ogóle nie brała ołówka do ręki.Dlaczego?Dziewczynka syknęła i ponownie dotknęła dłonią skroni.- Znowu boli cię głowa? - Claire podniosła się z łóżka.- Dam ci coś.Chwilę później wróciła z dwoma tabletkami i szklanką wody.Obie wiedziały,że przeciwdziałając w porę, można było pokonać dokuczliwy ból, natomiastjeśli Skye , późno wzięła tabletki, migrena stawała się nie do zniesienia.- Dzięki, mamo.Claire nachyliła się i pocałowała córkę w czubek lowy.- Poleż chwilę, a ja tymczasem skończę przygotowywać lunch.Zobaczymy,jak się będziesz czuła.- Zostań ze mną i pomasuj mi głowę, dobrze?- Oczywiście, kochanie.Ułóż się wygodnie.Z każdym dotknięciem matczynych dłoni ból zdawał się ustępować, alewystarczyło, by Claire na moment zaprzestawała masażu, a wracał z całą siłą,wraz z pytaniami, na które Skye nie znajdowała odpowiedzi.- Już lepiej? - zapytała Claire.-Trochę.Mamo?-Tak, kochanie.- Mój tata mnie nie chciał, prawda?Claire wstrzymała oddech.- Co to za pytanie? Oczywiście, że cię chciał.- Nie musisz mnie okłamywać.Dobrze wiem, jak to się dzieje.Pewnie niewiesz nawet, kto jest moim ojcem.- Skye, Co.ty wygadujesz! Ma się rozumieć, że wiem, kto był.- To dlaczego nie masz jego zdjęć? - Dziewczynka chwyciła matkę za rękę,krzywiąc się z bólu.-Czemu nigdy mi o nim nie opowiadasz? Proszę, mamo, powiedz mi prawdę.Nie będę płakała.Nie jestem już małym dzieckiem.Chcę znać prawdę.Matka wbiła wzrok w podłogę i przez długą chwilę milczała.W końcuspojrzała w oczy Skye.- Chciał cię mieć, Skye, wierz mi.Kiedyś o tym porozmawiamy, a terazspróbuj odpocząć.- Nie, chcę teraz o tym porozmawiać.Proszę cię, mamo.- Zacisnęła palce nadłoni matki.- Jeśli mnie chciał, to gdzie teraz jest? Co się z nim stało?- Co się stało? - powtórzyła Claire wysokim, pełnym napięcia głosem.Uwolniła dłoń i cofnęła się o krok w kierunku drzwi.- Mówiłam ci już, że nie żyje.-Tak, mówiłaś, ale nigdy nie powiedziałaś mi, jak umarł.-To był wypadek.- Claire stanęła przy drzwiach.- O tym też już rozmawiałyśmy.- Jaki wypadek? Samochodowy? - Skye uniosła się na łokciu i wbiła w matkębłagalne spojrzenie.Widziała, że Claire się waha, więc napierała dalej: - Kiedy się to stało? Byłamprzy tym? Ty byłaś? Matka milczała, wreszcie po chwili odchrząknęła ipowiedziała:-To był okropny wypadek.Nie chcę o tym mówić.Może kiedyś, w przyszłości.Mama ją okłamuje, ukrywa coś przed nią! Ale co?I dlaczego? Skye ze ściśniętym gardłem popatrzyła na swój rysunek zozdobnym "M".Dlaczego mama nie potrafi jej zaufać i nie mówi prawdy? Co aż takokropnego mogło się wydarzyć, że mama.- Ktoś go zabił? - zapytała, szeroko otwierając oczy.- O to chodzi? Został.zamordowany?Skye dostrzegła, że marnie na moment zabrakło powietrza.Spojrzała na córkętak, jakby targnęły nią nagłe wyrzuty sumienia.- Mafia go zabiła? Nas też szuka mafia? - zgadywała Skye.- Nie bądź niemądra.- Claire uśmiechnęła się z wysiłkiem.- To był po prostuwypadek i nic.- Dlatego ciągle przenosimy się z miejsca na miejsce? - Podniecona Skye usiadła na łóżku i gwałtownie odgarnęła włosy z twarzy.- Uciekamy przedmafią, jak w filmach!- Dość tego, Skye! - Claire podniosła głos.- Nie chcę więcej słuchać tychbzdur.Słyszysz? Koniec!Dziewczynka ze łzami w oczach opadła z powrotem na łóżko i odwróciła sięplecami do matki.- Idź już sobie! Muszę odpocząć - mruknęła.Claire westchnęła.-Twój tata nie był dobrym człowiekiem, skarbie.Jego rodzina.- Głos się jejzałamał.- Powiem ci tylko tyle, że cieszę się, iż ludzie ci na zawsze zniknęli znaszego życia.Dlatego nie lubię o nich mówić.Skye odwróciła się, spojrzała na matkę.- Co to znaczy.że tata nie był dobry? Czy on.No wiesz.Bił cię?Claire powoli pokiwała głową.-Tak.- Och! - Skye przygryzła wargę, bo głowa wprost pękała jej z bólu.- Mnie.też bił?- Nie, ale.- Claire nachyliła się i ujęła twarz córki w dłonie.- Kiedy z nimbyłyśmy, bałam się o ciebie.- To dlatego nigdy nie chciałaś mi powiedzieć,gdzie się urodziłam?-Tak.Ja.- Claire westchnęła ponownie i oparla czoło o głowę Skye.- Zaufajmi, kochanie.Kiedy będziesz starsza, powiem ci więcej.-Obiecujesz?Claire skinęła głową z uśmiechem.- Zupa się nam pewnie wygotowała.Pójdę sprawdzić.Skye chwyciła matkę zarękę.- Mamo? Czy myślałaś kiedyś, jak to jest, gdy ma się.prawdziwą rodzinę?Gdy się mieszka w jednym miejscu, zamiast.Zamilkła, widząc smutek na twarzy matki.-Tak - powiedziała Claire cicho.- Czasami pragnę tego z całego serca.Nietakiego życia chciałam dla ciebie.Inaczej powinnam cię wychowywać.- Łzynapłynęły jej do oczu.- Ja nie.- Przez moment dławienie w gardle niepozwalało jej mówić.- Ja też nie miałam takiego dzieciństwa, jakiepowinnam mieć.Myślałam, że chociaż ty.Claire była sierotą.Skye niepotrafiła sobie wyobrazić, jak to jest.Jak można żyć bez matki.Onachyba umarłaby, gdyby zabrakło jej mamy.Zrobiło się jej głupio, że poruszyłabolesny temat i mocno objęła Claire.- Przepraszam, mamusiu! Przepraszam, że zaczęłam cię pytać o.No wiesz.-Tak, wiem.- Claire pogłaskała ją po głowie.- Prawda zazwyczaj boli,dziecko.Czasami lepiej nic nie wiedzieć.Skye odchyliła głowę i spojrzała w oczy matki.Ujrzała w nich coś mrocznego i strasznego.Tak strasznego, że zaczęła drżeć.- Co widzisz, mamo?Claire pocałowała ją w czoło.- Przeszłość.ale ona nie może nam zaszkodzić, dopóki nie będziemyprzywoływać jej we wspomnieniach.Pomożesz mi?Skye skinęła głową.Poczuła nagły lęk przed przeszłością i przyszłością, atakże paniczny strach, że może zostać sama.Przywarła do matki.- Bądź zawsze ze mną.Nie wiem, co bym zrobiła, gdybyś.- Ciii.- Claire pocałowała ją raz jeszcze.- Nie bądź niemądra, moja maleńka.Nigdy, nigdy cię nie zostawię.Jesteś całym moim życiem.Wiesz chyba otym, głuptasku? Skye uśmiechnęła się.Przypomniała sobie zabawę z czasów,kiedy była mała i wierzyła w potwory, złe duchy, czarownice, te wszystkiestraszne stwory, które kryły się w mrokach nocy.Każdego wieczoru przed pójściem do łóżka zadawała mamie to samo pytanie:"Wypędzisz potwory?" i wtedy mama przeszukiwała dom i wypędzała czającesię w kątach strachy.Dopiero wtedy Skye mogła zasnąć spokojnie, pewna, żenic złego jej nie grozi.Uniosła uśmiechniętą twarz ku mamie.- Wypędzisz potwory?- Jasne, nawet gdyby były największe i najokropniejsze.- Claireodpowiedziała uśmiechem.-Kocham cię, maleńka.Skye przytuliła się z całych sił do mamy i położyła głowę na jej piersi, chociażwiedziała, że jest już za duża na takie pieszczoty.I nagle, w cudowny sposób,ból głowy minął.- Ja też cię kocham, mamo [ Pobierz całość w formacie PDF ]