[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jak panowie sobie życzą mruknął, wyjmując z kieszeni paczkę sportów". Mnietam bez łożnicy.Downar odczekał chwilę, aż jego rozmówca zapali papierosa, i spytał: Czy Sołtysiak opowiadał panu kiedyś o swojej rodzinie? Nie.Na ten temat nie chciał rozmawiać.Widocznie nie miał się czym chwalić.Kiedyśtylko po pijanemu zwierzył mi się, że ma znajomości w wyższych sferach towarzyskich, żeprzyjazni się z synem znanego lekarza, że najbogatsze babki na niego lecą.Takie tam bred-nie.Nie warto nawet gadać. Opowiadał coś o dziewczynach? Stale.Bez przerwy się chwalił, jaki to on kozak, jak kolegom babki odbija. Czy nie zauważył pan, że w ostatnich czasach miewał większe sumy pieniędzy?Aukasiak skinął głową. Tak.Pamiętam, że raz w garażu nakryłem go przy tym, jak przekładał z płaszcza domarynarki cały plik pięćsetek.Bardzo się zmieszał i powiedział, że przyjaciel go prosił, żebyjakąś tam ratę zapłacił.Specjalnie się nie dopytywałem, co i jak.Co mnie to obchodzi.Zaparę dni znowuż poprosił mnie, żebym mu pożyczył tysiąc pięćset złotych.Niby na jakieś za-graniczne lekarstwa dla chorej ciotki.Pożyczyłem i teraz żałuję.Ja, widzi pan, jestem ciężkifrajer.Zawsze dam się komuś nabrać.Ale tego łobuza przyskrzynię, żebym nawet miał docałego interesu sporo dołożyć.Rzucę na parę dni robotę i poszukam go. Widywał pan Sołtysiaka z jakimiś dziewczętami? spytał Downar. Nie raz i nie dwa.Często przywoził jakiegoś kociaka.Wreszcie surowo mu tego zabro-niłem.Powiedziałem, że mój garaż to nie żaden burdel i żeby sobie takie rzeczy raz na za-wsze wybił z głowy.Downar poprosił Olszewskiego o fotografię rodzinną Domańskich. Przypomina pan sobie może tę dziewczynę? spytał, pokazując palcem GrażynęMierzycką.Taksówkarz wziął leżące na kredensie okulary, ulokował jo na solidnie wyglądającym no-sie i bardzo uważnie przyjrzał się zdjęciu. Nie przysięgnę, ale tak mi się zdaje, że widziałem tę ciziulę z Michałem.Jeżeli nieona, to w każdym razie bardzo podobna do jednej, która przyjechała z nim kiedyś do garażu. Co robili? Pewnie to, co zwykle młody chłopak robi z młodą dziewczyną.Zresztą nie wiem.Niepodglądałem ich.Downar wstał. Dziękujemy panu, panie Aukasiak.A jak pan spotka tego chłopaka, niech mu pan po-wie, że czekamy na niego.Kiedy schodzili po schodach, Olszewski spytał: To jedziesz zaraz do tego Zakopca? Chyba dopiero jutro odparł Downar. Chcę mieć te fotografie.Sołtysiaka trzebaposzukać.Nie przypuszczam, żeby prysnął gdzieś daleko. Myślisz, że ten taksówkarz go znajdzie? Całkiem prawdopodobne.Specjalnie powiedziałem mu, żeby nie robił tajemnicy z na-szej rozmowy.Jeżeli Sołtysiak ma coś poważniejszego na sumieniu, może sprowokuje go todo jakiejś akcji, która pozwoli nam ustalić pewne fakty Tak też sobie od razu pomyślałem pokiwa! głową Olszewski. Taksówkarz był so-lidnie zaskoczony.Downar uśmiechnął się. Przypuszczał, że będziemy go prosili o zachowanie dyskrecji.Pamiętaj, załatw mi ju-tro z samego rana te fotografie.Zabiorę także ze sobą cały materiał daktyloskopijny.Możesię przydać,* * *Downar zle spał.W przedziale było piekielnie gorąco, a staruszek, zajmujący środkoweposłanie, nic pozwolił otworzyć okna.Nie zgodził się nawet na maleńką szparkę, twierdząc,że przechodził niedawno grypę i nie może ryzykować przeziębienia.Pociąg spóznił się oczywiście prawie o dwie godziny, ale wreszcie dobrnął do zaśnieżonejstolicy Tatr.Downar, który właśnie w ostatniej godzinie podróży zapadł w głęboki sen, ubrał się po-śpiesznie i wysiadł prawie ostatni.Ostre, górskie powietrze otrzezwiło go.Odetchnął głęboko, zarzucił narty na ramię, dzwi-gnął walizę i ruszył w kierunku wyjścia.Po diabła zabrałem ze sobą tyle ciuchów? myślał niezadowolony Nie mógł jednak prze-widzieć, ile czasu będzie musiał tu spędzić, a chciał być przygotowany na każdą okazję.Dla-tego też Oprócz strojów sportowych zapakował także i ubranie wizytowe.Na postoju taksówek czekało dużo ludzi.Downar zrezygnował z mechanicznego pojazdu iwsiadł do sanek, zaprzężonych w.kudłatego, góralskiego konika.Kazał się zawiezć do Or-bisu".Początkowo miał zamiar wziąć kąpiel i położyć się spać, ale pragnienie działania rozsa-dzało go.Gdzieś w podświadomości kryl się niepokój [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
. Jak panowie sobie życzą mruknął, wyjmując z kieszeni paczkę sportów". Mnietam bez łożnicy.Downar odczekał chwilę, aż jego rozmówca zapali papierosa, i spytał: Czy Sołtysiak opowiadał panu kiedyś o swojej rodzinie? Nie.Na ten temat nie chciał rozmawiać.Widocznie nie miał się czym chwalić.Kiedyśtylko po pijanemu zwierzył mi się, że ma znajomości w wyższych sferach towarzyskich, żeprzyjazni się z synem znanego lekarza, że najbogatsze babki na niego lecą.Takie tam bred-nie.Nie warto nawet gadać. Opowiadał coś o dziewczynach? Stale.Bez przerwy się chwalił, jaki to on kozak, jak kolegom babki odbija. Czy nie zauważył pan, że w ostatnich czasach miewał większe sumy pieniędzy?Aukasiak skinął głową. Tak.Pamiętam, że raz w garażu nakryłem go przy tym, jak przekładał z płaszcza domarynarki cały plik pięćsetek.Bardzo się zmieszał i powiedział, że przyjaciel go prosił, żebyjakąś tam ratę zapłacił.Specjalnie się nie dopytywałem, co i jak.Co mnie to obchodzi.Zaparę dni znowuż poprosił mnie, żebym mu pożyczył tysiąc pięćset złotych.Niby na jakieś za-graniczne lekarstwa dla chorej ciotki.Pożyczyłem i teraz żałuję.Ja, widzi pan, jestem ciężkifrajer.Zawsze dam się komuś nabrać.Ale tego łobuza przyskrzynię, żebym nawet miał docałego interesu sporo dołożyć.Rzucę na parę dni robotę i poszukam go. Widywał pan Sołtysiaka z jakimiś dziewczętami? spytał Downar. Nie raz i nie dwa.Często przywoził jakiegoś kociaka.Wreszcie surowo mu tego zabro-niłem.Powiedziałem, że mój garaż to nie żaden burdel i żeby sobie takie rzeczy raz na za-wsze wybił z głowy.Downar poprosił Olszewskiego o fotografię rodzinną Domańskich. Przypomina pan sobie może tę dziewczynę? spytał, pokazując palcem GrażynęMierzycką.Taksówkarz wziął leżące na kredensie okulary, ulokował jo na solidnie wyglądającym no-sie i bardzo uważnie przyjrzał się zdjęciu. Nie przysięgnę, ale tak mi się zdaje, że widziałem tę ciziulę z Michałem.Jeżeli nieona, to w każdym razie bardzo podobna do jednej, która przyjechała z nim kiedyś do garażu. Co robili? Pewnie to, co zwykle młody chłopak robi z młodą dziewczyną.Zresztą nie wiem.Niepodglądałem ich.Downar wstał. Dziękujemy panu, panie Aukasiak.A jak pan spotka tego chłopaka, niech mu pan po-wie, że czekamy na niego.Kiedy schodzili po schodach, Olszewski spytał: To jedziesz zaraz do tego Zakopca? Chyba dopiero jutro odparł Downar. Chcę mieć te fotografie.Sołtysiaka trzebaposzukać.Nie przypuszczam, żeby prysnął gdzieś daleko. Myślisz, że ten taksówkarz go znajdzie? Całkiem prawdopodobne.Specjalnie powiedziałem mu, żeby nie robił tajemnicy z na-szej rozmowy.Jeżeli Sołtysiak ma coś poważniejszego na sumieniu, może sprowokuje go todo jakiejś akcji, która pozwoli nam ustalić pewne fakty Tak też sobie od razu pomyślałem pokiwa! głową Olszewski. Taksówkarz był so-lidnie zaskoczony.Downar uśmiechnął się. Przypuszczał, że będziemy go prosili o zachowanie dyskrecji.Pamiętaj, załatw mi ju-tro z samego rana te fotografie.Zabiorę także ze sobą cały materiał daktyloskopijny.Możesię przydać,* * *Downar zle spał.W przedziale było piekielnie gorąco, a staruszek, zajmujący środkoweposłanie, nic pozwolił otworzyć okna.Nie zgodził się nawet na maleńką szparkę, twierdząc,że przechodził niedawno grypę i nie może ryzykować przeziębienia.Pociąg spóznił się oczywiście prawie o dwie godziny, ale wreszcie dobrnął do zaśnieżonejstolicy Tatr.Downar, który właśnie w ostatniej godzinie podróży zapadł w głęboki sen, ubrał się po-śpiesznie i wysiadł prawie ostatni.Ostre, górskie powietrze otrzezwiło go.Odetchnął głęboko, zarzucił narty na ramię, dzwi-gnął walizę i ruszył w kierunku wyjścia.Po diabła zabrałem ze sobą tyle ciuchów? myślał niezadowolony Nie mógł jednak prze-widzieć, ile czasu będzie musiał tu spędzić, a chciał być przygotowany na każdą okazję.Dla-tego też Oprócz strojów sportowych zapakował także i ubranie wizytowe.Na postoju taksówek czekało dużo ludzi.Downar zrezygnował z mechanicznego pojazdu iwsiadł do sanek, zaprzężonych w.kudłatego, góralskiego konika.Kazał się zawiezć do Or-bisu".Początkowo miał zamiar wziąć kąpiel i położyć się spać, ale pragnienie działania rozsa-dzało go.Gdzieś w podświadomości kryl się niepokój [ Pobierz całość w formacie PDF ]