[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciałam zapomnieć o tym wszystkim,wiesz? O tym, co się stało z Philem, a nawet o tym, że miałam brata.Cóż, nie mogłam.Umiałam całkiem niezle o tym kłamać, ale to nie to samo, co zapomnieć.Jednak to.-Ruchem głowy pokazuje kartkę leżącą na stole.- O tym prawie udało mi się zapomnieć.Myślałam, że tylko ja o tym wiem - to znaczy, oprócz Phila.Okazuje się jednak, że nie tylkoPanoptikon wypatruje złych postępków.- Znowu nie nadążam, Jane.- To posłuchaj - mówi ona.- Zaraz do tego dojdę.Dobra Jane i zła Jane.Kiedy Love w końcu mnie puścił, wyszłam na ulicę i stałam tam, robiąc głębokiewdechy, aż byłam zupełnie pewna, że naprawdę jestem na zewnątrz, na Vegas Strip, a nie wjakiejś farmie mrówek, która jest filią Mudgett Suite.Tym, co ostatecznie mnie przekonało,nie było czyste powietrze, ale liczba turystów przewalających się obok mnie chodnikiem:doszłam do wniosku, że nawet organizacji nie byłoby stać na wynajęcie tylu statystów.Było pózne popołudnie.Trudno powiedzieć, jaki dzień, ale to nie było istotne.Miałamzadanie do wykonania.Panoptikon potwierdził, że John Doyle jest w swoim apartamencie w hotelu Venetian.Nadszedł czas, aby złożyć mu wizytę.Dołączyłam do rzeki przechodniówzmierzających na północ, obok Casino Royale i podróbki Pałacu Dożów.W tłumie turystów w hotelu Venetian roiło się od Błaznów, włoskich mimów obiałych twarzach i arlekinów.%7ładen z nich nie nawiązał ze mną kontaktu wzrokowego, alewiedziałam, że mnie obserwują - kiedy ruszyłam pasażem handlowym w kierunku GrandCanal, przechodzący mim złapał mnie za rękę, obrócił i pchnął z powrotem do wind.Zjechałam piętro niżej, do hotelowego holu, w którym rudowłosy boy z długimi włosamizaczesanymi do tyłu, czekał, by wręczyć mi kartę otwierającą magnetyczny zamek pokoju.Dopiero kiedy wsiadłam do windy, zaczęłam myśleć otym, z kim zaraz się spotkam.Wyjęłam broń PN i dwukrotnie sprawdziłam, czy pokrętło jest ustawione na usypianie. I niepodnoś żadnych innych pistoletów - przypomniałam sobie.Winda dojechała na najwyższe piętro.Znalazłam apartament Doylea i otworzyłamdrzwi kartą, po czym weszłam do przedpokoju rozleglejszego niż większość hotelowychpokoi.Na ścianach i suficie były lustra, a podłoga z polerowanego marmuru, tak więcgdziekolwiek spojrzałam, widziałam nieskończoną liczbę Jane, trzymającej broń PN, z którejobawiała się wystrzelić.Poszłam do końca holu, do ogromnego salonu z jeszcze większą liczbą lustrzanychpowierzchni: kolejny rząd luster, szereg wychodzących na Strip okien od podłogi po sufit,mnóstwo stołów i szafek o blatach ze szkła i marmuru.Tu jednak mój wzrok przykuły zwłokileżące na podłodze, w kałuży rozchodzącej się na wszystkie strony krwi, która już zaczęłakrzepnąć i mętnieć.John Doyle miał poderżnięte gardło i rany cięte na twarzy, dłoniach i piersi.Nogi miałpodwinięte pod siebie, jakby klęczał i upadł na plecy.Myśl o tym, że umarł, błagając o litość,niespecjalnie łamała mi serce, lecz w tej sytuacji powstawał oczywisty problem - kwestia jegoprzesłuchania.Sięgając do kieszeni po komunikator, wyczułam czyjąś obecność w pokoju.Podniosłam głowę i zobaczyłam jakby złudzenie optyczne odbite w ścianie luster: oto ja,stojąca nad zwłokami Doylea, a nade mną i nieco z tyłu druga Jane zwieszała się do górynogami z sufitu.Odwróciłam się i podniosłam głowę: istotnie, zła Jane stała na suficie, zkurtką i włosami zwisającymi w górę, jakby siła grawitacji działała dla niej odwrotnie.- Witaj ponownie - powiedziała.Kiedy ja wciąż usiłowałam znalezć w tym jakiś sens, sięgnęła, oburącz złapała mnieza głowę i mocno przekręciła. Ocknęłam się sparaliżowana na fotelu, twarzą do lustrzanej ściany.Ciało Doyleależało u moich stóp, a moja broń PN znajdowała się na stoliku po prawej, w zasięgu ręki,gdybym tylko mogła sięgnąć.Zła Jane stała za mną, już na podłodze, jak normalna osoba,choć nie normalna: gdy patrzyłam na nią w lustrze, wciąż migotała, pojawiając się i znikając,tak jak na parkingu przed restauracją.- Jak twój kark? - zapytała, materializując się na wystarczająco długo, by położyćzimną dłoń na mojej szyi.- Mam nadzieję, że nie przesadziłam.Phil byłby wkurzony,gdybym spowodowała jakieś trwałe obrażenia.Nie mogłam jej dosięgnąć, ale mogłam mówić.- Kim ty jesteś, do cholery?- A co, nie poznajesz swojej złej siostry blizniaczki? Czy też chodzi ci o to? - Znikła iznów się pojawiła.Jej głos dobiegł mnie znikąd: - To prochy, Jane.- Odurzyłaś mnie?- Nie ciebie, geniuszu.Siebie.- Wróciła i pochyliła się nade mną tak, że oparła brodęo moje ramię.- Teoria zmienionego stanu, Jane.Pamiętasz?Pamiętałam.Teoria zmienionego stanu, sformułowana w Berkeley.Widocznie też tam studiowała.Zwiat jest mały.Czym jest teoria zmienionego stanu?To głupia, zwariowana koncepcja związku między świadomością a rzeczywistością.No, był taki facet, spóznione dziecko kwiat, który kręcił się po miasteczku uniwersyteckim.Miał świetny towar i chętnie się nim dzielił, ale to było jak z Armią Zbawienia: zanimdostaniesz darmową zupę, musisz wysłuchać kazania.Ten facet opowiadał o swojej teorii,według której za każdym razem gdy zmieniasz swoją percepcję rzeczywistości, zachodzianalogiczna zmiana w sposobie, w jaki rzeczywistość odbiera ciebie, czy coś w tym stylu.panie zmienia prawa fizyki?W skrócie.Nie musisz mi mówić, że to ten sam rodzaj zwariowanej logiki, która każeludziom skakać z budynków w przekonaniu, że umieją latać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • /a>
  • Henryk Sienkiewicz Potop tom 3
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • shinnobi.opx.pl