[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Chłopak roześmiał się już zupełnie odprężony. Tu się nie ma cośmiać  pouczy ł go doktor. Taki siniec nie dość, że niepiękny, to jeszcze szkodliwy.Jeśli nieprzestanie narastać, musimy się go pozby ć! Ale może do tego nie dojdzie  dodał uspokajająco. Ja się nie martwię  powiedział Rafał. Już czuję się lepiej. No, no, ty lko mi tutaj nie rumakuj, jak mawiał osioł ze Shreka. Lekarz się roześmiał.Sięgnął do podręcznej apteczki i odliczy ł kilka pasty lek przeciwbólowy ch. Wezmiesz to lekarstwo na noc, bo ręka może bardziej boleć. Tak jest!  Chłopak zasalutował, a doktor mrugnął do niego wesoło. Odwiezie go pani?  spy tał Kalinę, która skinęła głową.Wy raznie zeszło z niej napięcie,zwłaszcza gdy dowiedziała się, że Rafał nie odniósł żadny ch poważniejszy ch obrażeń.Gdy wy szli do poczekalni, zastali tam nie ty lko obie dziewczy nki, ale i Lolę.SzwagierkaKrzy sztofa nie wy glądała na zaskoczoną, widać dziewczy ny opowiedziały jej już wszy stko.Lolaniosła pod pachą sztalugę i akcesoria ry sunkowe, co oznaczało, że wraca od Sabiny. Widzę, że mieliście popołudnie pełne wrażeń  powiedziała, a oni skinęli głową. Jak to mówią w wierszy ku  Gdy by kózka nie skakała&   dodał sentencjonalnie Krzy sztof.Lola obrzuciła Kalinę złośliwy m uśmiechem. Gdy by śmy by li w Anglii, to ojciec mógłby panią zaskarży ć i pewnie wy grałby sporąkwotę! Na jakiej niby podstawie?  Krzy sztof się zdenerwował. To by ł zwy kły wy padeki w dodatku zupełnie niegrozny. Na takiej, że pani Olczak wzięła na siebie odpowiedzialność za bezpieczeństwo tego chłopcai nie wy wiązała się właściwie z opieki!Kalina przy gry zła wargi i chciała już coś odpowiedzieć, ale się opanowała.Lola miała rację.Olczak sama o ty m my ślała.Niepotrzebnie wzięła zarówno Julinkę, jak i Rafała na takniebezpieczne zabawy, jak jazda konna.Podejmując takie zobowiązanie, trzeba się liczy ćz możliwością wy padku.I nie brać na siebie odpowiedzialności, której nie można sprostać.Na przyszłość będę mądrzejsza  obiecała sobie solennie.Miała nadzieję, że ojciec chłopakanie będzie wy ciągał konsekwencji.Choć i tak najważniejsze by ło to, że Rafał nie ucierpiał. Niech pani nie przesadza  mruknął swoim zwy kły m naburmuszony m tonem chłopak.Nie ma co wy olbrzy miać zwy kłego stłuczenia! No zobaczy my, co powie twój ojciec. Lola się roześmiała. Wracacie do pałacu? Jeślitak, to zabrałaby m się z wami!  zwróciła się do Kaliny.Właścicielkę sklepu aż zatkało na tę bezczelność.Lola najpierw ją kry ty kuje, a potemnajwy razniej zamierza skorzy stać z uprzejmości.Kalina jednak nie potrafiła tego dnia wy kazaćsię aserty wnością.Lola wsadziła swoje rzeczy do bagażnika, a potem bezceremonialniewepchnęła się na przednie siedzenie.Nika z ochotą przeniosła się do ty łu, tam gdzie siedział jużRafał. Chwileczkę  powiedział nagle chłopak i wy skoczy ł z samochodu.Wpadł do gabinetu, gdziedoktor porządkował narzędzia. Chciałem bardzo podziękować panu doktorowi  powiedział zdy szany m głosem.  Cała przy jemność po mojej stronie. Lekarz ukłonił się wesoło.Rafał wrócił do poczekalni, gdzie prawie zderzy ł się z Julinką.Mina dziewczy ny wy rażałazakłopotanie.Ujął jej rękę. Dzięki! Za co?  zdziwiła się. Za wszy stko!  pochy lił się i pocałował ją lekko w policzek.Julia oblała się rumieńcem, a onwy puścił jej dłoń i czmy chnął do samochodu. No, no  mruknął doktor, który obserwował całą scenkę z gabinetu. Istny Romeo, choćnieco uszkodzony, bo spadł z konia. Tato!  krzy knęła z urazą Julinka i zaszy ła się w swoim pokoju.Doktor po raz kolejny uświadomił sobie, że nie rozumie kobiet.Ani ty ch młody ch, ani ty chciut starszy ch.Postanowił więc zatelefonować do pałacu i uprzedzić pana Cichego o wy padkusy na i zalecić dalsze postępowanie.W tematy ce zawodowej czuł się o wiele pewniej niżw skomplikowanej materii stosunków damsko-męskich. 26 Nie bardzo mi się podoba ten fragment, który przedstawiła nam Karolina, to jest chciałempowiedzieć  Lola  zaczął pan Wojciech Cichy, gdy już zgromadzili się na spotkaniu, na który mmieli omawiać utwór Adamskiej. Tak?  odparła leniwie malarka, rzucając wszy stkim uczestnikom warsztatów zaczepnespojrzenia.Pani Zuza pokiwała głową na znak, że się zgadza z przedmówcą, zaś mina pani Emiliiwy rażała ogromne zakłopotanie.Ty lko jej siostra nie włączała się do dy skusji, wciąż jeszcze przeglądając kartki, które dostaliparę dni temu od Loli.Nie wszy scy przeczy tali fragment równie szy bko.Pan Cichy zajął sięprzede wszy stkim swoim kontuzjowany m w wy padku sy nem.Doktor miał rację  bły skawicznakuracja i okłady sprawiły, że krwiak się nie wy tworzy ł i nie trzeba go by ło ściągać za pomocąigły.Następnego dnia lekarz przy jechał, by zrobić chłopakowi ciepły okład i  jak się wy raził rozbić nieco opuchliznę.Wojciech Cichy szczerze zaniepokoił się wy padkiem chłopaka.Z drugiejstrony by ł zadowolony, że sy n wy kazał się odwagą i zaczął jezdzić konno, mimo początkowy chobaw [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl