[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jesteśmy tylko w połowie rodzeństwem.Teraz dała o sobie znać ta druga połowa.- Ta druga połowa mnie martwi - wyznałam cicho.- Chcę tylko, byś wiedziała - rzekł, ujmując moje dłoniew swoje - że żyję tylko dla twojego szczęścia.- Twarz muspoważniała, kiedy tak patrzyliśmy sobie prosto w oczy.- Wiem, Paul - odezwałam się wreszcie.- I to mnie niekiedy przeraża.- Dlaczego? - spytał ze zdumieniem.- Po prostu.przeraża - odparłam.- No, dobrze.Nie rozmawiajmy już o rzeczach smutnych.Trzeba się powoli przygotować do podróży i wszystko zaplanować.Muszę pogadać z brygadzistą, a potem na parę godzin wrócić do fabryki.Tymczasem zrób listę zakupów.Niczego nie opuść - zaznaczył.- Aha.Moja rodzina zjawi siętu około wpół do siódmej - dodał i wyszedł.Zupełnie o tym zapomniałam.Bałam się spotkaniaz Gladys Tate.Serce zaczęło mi drżeć z niepokoju.Pomimoobietnicy, jaką złożyłam ojcu Paula, lękałam się, że nie potrafię spojrzeć jej prosto w oczy i mówić nieprawdę.Mojasiostra blizniaczka, Gisselle, była w takich sprawach ekspertem, ale nie ja.Wiedziałam jednak, że muszę się przełamać.* * *Przebierałam się pięć razy, zanim zdecydowałam na sukienkę, którą postanowiłam włożyć na kolację z moją nowąrodziną.Nie byłam pewna, czy upiąć włosy, czy je rozpuścić.Każdy drobiażdżek zaczynał naraz nabierać ogromnego znaczenia.Chciałam na nich wywrzeć jak najlepszewrażenie.W końcu postanowiłam upiąć włosy i zeszłam nadół dokładnie w chwili, kiedy przyjechali Tate'owie.Paulubrany czekał w drzwiach.Pierwsze pojawiły się Tobby i Jeanne.Jeanne aż kipiałachęcią opowiedzenia mi, jak okolica zareagowała na naszślub.Za nimi weszli Octavious i Gladys.Gladys kurczowotrzymała się jego ręki, jakby obawiała się, że straci równowagę i zemdleje.Pocałowała Paula w policzek i wbiła wemnie pełen niechęci wzrok, gdy pojawiłam się na schodach.Gladys Tate, kobieta wysoka, zaledwie o parę centymetrów niższa od swojego męża, miała królewską postawę.Wiedziałam, że pochodziła z zamożnej cajuńskiej rodzinyw Beaumont w Texasie.Octaviousa poznała w college'u.Wiedziałam również, że wielu ludzi podejrzewało, iż Paulnie jest jej dzieckiem.Rysy jej twarzy były o wiele ostrzejsze niż jego rysy.Malowała się na niej jakaś twardość, Gladys spoglądała na wszystkich z wyższością, arogancją i rezerwą, co odróżniało ją od większości Cajunek, nawet tychbogatych.Włosy zawsze miała modnie przycięte, zawsze też nosiłanajmodniejsze stroje.Dzisiaj jednak wyglądała na takprzygnębioną, że nawet naj szykowniej sza kreacja, czy naj-staranniejsza fryzura nie mogły przydać jej blasku.Sprawiała wrażenie, jakby brała udział w stypie, a nie w przyjęciu weselnym.- Witam panią - pozdrowiłam ją, uśmiechając się nerwowo.Zerknęłam na Paula i dodałam: - Chyba powinnamzacząć zwracać się do państwa mamo" i tato".Octavious uśmiechnął się nerwowo i przeniósł wzrok naGladys, która - tylko ze względu na obecność córek - ułożyła usta w lekki uśmieszek.Potem natychmiast powróciłado swej oficjalnej miny.- Gdzie jest dziecko? - spytała lodowatym, szorstkim tonem, kierując pytanie bardziej do Paula niż do mnie.- Och, właśnie dzisiaj zatrudniliśmy nianię, mamo.Nazywa się pani Flemming.Jest z Pearl na górze, w pokojudziecinnym.Przyniesie ją tu po kolacji.- Niania? - Gladys nie ukrywała zdziwienia.- Jest bardzo miła - wtrąciłam.Kąciki ust Gladys opadły, kiedy spojrzała na mnie.Atmosfera między nami byłatak napięta, że miałam wrażenie, iż można by ciąć powietrze.- Zajrzę do kuchni - oznajmiłam.- Paul, może byś zaprowadził rodziców do jadalni?- Jeszcze nie obejrzałam domu - poskarżyła się Gladys.- Och, rzeczywiście.Pozwól, że najpierw oprowadzę mamę, Ruby.- Zwietnie - przytaknęłam, rada, że mam okazję się wymknąć.Pomyślałam, że będzie o wiele trudniej niż mi sięwydawało.Letty, jak prawdziwa czarodziejka, przygotowała posiłek, który był jeszcze bardziej wykwintny od pierwszego.Octavious ciągle podkreślał, jak zazdrości synowi lepszejkucharki.Gladys również wszystko chwaliła, ale za każdymrazem, kiedy się odzywała, czułam, że kontroluje się takbardzo, iż w każdej chwili może załamać się i wpaść w histerię.Wyglądała, jakby miała zaraz zacząć krzyczeć.Widząc to, Paul, jego ojciec i'ja siedzieliśmy jak na szpilkach.Poczułam ulgę, gdy przebrnęliśmy przez deser, na który podano suflet czekoladowo-rumowy.Kiedy tylko Holly nalała nam kawy, pojawiła się paniFlemming z Pearl na rękach.- Czyż nie jest wspaniała, mamo? - wykrzyknęła Jeanne.- Ma oczy Paula, prawda?Gladys Tate popatrzyła przez chwilę na mnie, po czymwzrok jej powędrował do Pearl.- To ładne dziecko - rzuciła zdawkowo.- Czy chciałaby ją pani potrzymać, madame? - zaproponowała pani Flemming.Wstrzymałam oddech.Pani Flemming - sama będąc babcią - doskonale wiedziała, jak bardzo każda babcia chciałaby wziąć na ręce i pocałowaćswego wnuka.- Oczywiście - odparła Gladys z wymuszonym uśmiechem.Pani Flemming podała jej Pearl.Mała zawierciła sięniespokojnie w jej objęciach, ale nie zapłakała.Gladysprzez chwilę wpatrywała się w nią, po czym szybko pocałowała ją w czółko.Uśmiechnęła się do pani Flemming i dałajej znak, że może już zabrać dziecko.Pani Flemming nachwilę zmrużyła oczy i pospiesznie odebrała z jej rąk Pearl.- Jak się czujesz jako babcia, mamo? - indagowałaJeanne.Gladys Tate uśmiechnęła się chłodno.- Jeżeli chodzi ci o to, czy z tego powodu czuję się starsza, odpowiedz brzmi - nie" [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Jesteśmy tylko w połowie rodzeństwem.Teraz dała o sobie znać ta druga połowa.- Ta druga połowa mnie martwi - wyznałam cicho.- Chcę tylko, byś wiedziała - rzekł, ujmując moje dłoniew swoje - że żyję tylko dla twojego szczęścia.- Twarz muspoważniała, kiedy tak patrzyliśmy sobie prosto w oczy.- Wiem, Paul - odezwałam się wreszcie.- I to mnie niekiedy przeraża.- Dlaczego? - spytał ze zdumieniem.- Po prostu.przeraża - odparłam.- No, dobrze.Nie rozmawiajmy już o rzeczach smutnych.Trzeba się powoli przygotować do podróży i wszystko zaplanować.Muszę pogadać z brygadzistą, a potem na parę godzin wrócić do fabryki.Tymczasem zrób listę zakupów.Niczego nie opuść - zaznaczył.- Aha.Moja rodzina zjawi siętu około wpół do siódmej - dodał i wyszedł.Zupełnie o tym zapomniałam.Bałam się spotkaniaz Gladys Tate.Serce zaczęło mi drżeć z niepokoju.Pomimoobietnicy, jaką złożyłam ojcu Paula, lękałam się, że nie potrafię spojrzeć jej prosto w oczy i mówić nieprawdę.Mojasiostra blizniaczka, Gisselle, była w takich sprawach ekspertem, ale nie ja.Wiedziałam jednak, że muszę się przełamać.* * *Przebierałam się pięć razy, zanim zdecydowałam na sukienkę, którą postanowiłam włożyć na kolację z moją nowąrodziną.Nie byłam pewna, czy upiąć włosy, czy je rozpuścić.Każdy drobiażdżek zaczynał naraz nabierać ogromnego znaczenia.Chciałam na nich wywrzeć jak najlepszewrażenie.W końcu postanowiłam upiąć włosy i zeszłam nadół dokładnie w chwili, kiedy przyjechali Tate'owie.Paulubrany czekał w drzwiach.Pierwsze pojawiły się Tobby i Jeanne.Jeanne aż kipiałachęcią opowiedzenia mi, jak okolica zareagowała na naszślub.Za nimi weszli Octavious i Gladys.Gladys kurczowotrzymała się jego ręki, jakby obawiała się, że straci równowagę i zemdleje.Pocałowała Paula w policzek i wbiła wemnie pełen niechęci wzrok, gdy pojawiłam się na schodach.Gladys Tate, kobieta wysoka, zaledwie o parę centymetrów niższa od swojego męża, miała królewską postawę.Wiedziałam, że pochodziła z zamożnej cajuńskiej rodzinyw Beaumont w Texasie.Octaviousa poznała w college'u.Wiedziałam również, że wielu ludzi podejrzewało, iż Paulnie jest jej dzieckiem.Rysy jej twarzy były o wiele ostrzejsze niż jego rysy.Malowała się na niej jakaś twardość, Gladys spoglądała na wszystkich z wyższością, arogancją i rezerwą, co odróżniało ją od większości Cajunek, nawet tychbogatych.Włosy zawsze miała modnie przycięte, zawsze też nosiłanajmodniejsze stroje.Dzisiaj jednak wyglądała na takprzygnębioną, że nawet naj szykowniej sza kreacja, czy naj-staranniejsza fryzura nie mogły przydać jej blasku.Sprawiała wrażenie, jakby brała udział w stypie, a nie w przyjęciu weselnym.- Witam panią - pozdrowiłam ją, uśmiechając się nerwowo.Zerknęłam na Paula i dodałam: - Chyba powinnamzacząć zwracać się do państwa mamo" i tato".Octavious uśmiechnął się nerwowo i przeniósł wzrok naGladys, która - tylko ze względu na obecność córek - ułożyła usta w lekki uśmieszek.Potem natychmiast powróciłado swej oficjalnej miny.- Gdzie jest dziecko? - spytała lodowatym, szorstkim tonem, kierując pytanie bardziej do Paula niż do mnie.- Och, właśnie dzisiaj zatrudniliśmy nianię, mamo.Nazywa się pani Flemming.Jest z Pearl na górze, w pokojudziecinnym.Przyniesie ją tu po kolacji.- Niania? - Gladys nie ukrywała zdziwienia.- Jest bardzo miła - wtrąciłam.Kąciki ust Gladys opadły, kiedy spojrzała na mnie.Atmosfera między nami byłatak napięta, że miałam wrażenie, iż można by ciąć powietrze.- Zajrzę do kuchni - oznajmiłam.- Paul, może byś zaprowadził rodziców do jadalni?- Jeszcze nie obejrzałam domu - poskarżyła się Gladys.- Och, rzeczywiście.Pozwól, że najpierw oprowadzę mamę, Ruby.- Zwietnie - przytaknęłam, rada, że mam okazję się wymknąć.Pomyślałam, że będzie o wiele trudniej niż mi sięwydawało.Letty, jak prawdziwa czarodziejka, przygotowała posiłek, który był jeszcze bardziej wykwintny od pierwszego.Octavious ciągle podkreślał, jak zazdrości synowi lepszejkucharki.Gladys również wszystko chwaliła, ale za każdymrazem, kiedy się odzywała, czułam, że kontroluje się takbardzo, iż w każdej chwili może załamać się i wpaść w histerię.Wyglądała, jakby miała zaraz zacząć krzyczeć.Widząc to, Paul, jego ojciec i'ja siedzieliśmy jak na szpilkach.Poczułam ulgę, gdy przebrnęliśmy przez deser, na który podano suflet czekoladowo-rumowy.Kiedy tylko Holly nalała nam kawy, pojawiła się paniFlemming z Pearl na rękach.- Czyż nie jest wspaniała, mamo? - wykrzyknęła Jeanne.- Ma oczy Paula, prawda?Gladys Tate popatrzyła przez chwilę na mnie, po czymwzrok jej powędrował do Pearl.- To ładne dziecko - rzuciła zdawkowo.- Czy chciałaby ją pani potrzymać, madame? - zaproponowała pani Flemming.Wstrzymałam oddech.Pani Flemming - sama będąc babcią - doskonale wiedziała, jak bardzo każda babcia chciałaby wziąć na ręce i pocałowaćswego wnuka.- Oczywiście - odparła Gladys z wymuszonym uśmiechem.Pani Flemming podała jej Pearl.Mała zawierciła sięniespokojnie w jej objęciach, ale nie zapłakała.Gladysprzez chwilę wpatrywała się w nią, po czym szybko pocałowała ją w czółko.Uśmiechnęła się do pani Flemming i dałajej znak, że może już zabrać dziecko.Pani Flemming nachwilę zmrużyła oczy i pospiesznie odebrała z jej rąk Pearl.- Jak się czujesz jako babcia, mamo? - indagowałaJeanne.Gladys Tate uśmiechnęła się chłodno.- Jeżeli chodzi ci o to, czy z tego powodu czuję się starsza, odpowiedz brzmi - nie" [ Pobierz całość w formacie PDF ]