[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po kilkusekundach rozmyśliła się i wtedy odczuła ulgę.Pulsowanie między udami nie ustawało.Płeć była już lepka od własnej wilgoci.Biedna księżniczkaLizetta! Czy wtedy, w Sali Egzekucji, nie cierpiała bardziej? Ona przynajmniej nie jest tu sama.Przyszło jej nagle do głowy, że ktokolwiek przechodziłby teraz tędy, nawet ci, którzy musieliby jąminąć, a przy okazji dla zabawy pogłaskaliby jej napęczniały srom, oni wszyscy stanowiliby dlaniej towarzystwo jak najbardziej pożądane.Odruchowo wypięła biodra do przodu.Nie, nie ma dlaniej pociechy.Nie mogła pojąć, dlaczego dręczy ją teraz to pragnienie, skoro jeszcze niedawnoodczuwała tak silny ból, że ucałowała pantofelki lady Juliany.Spłoniła się na samo wspomnieniejej gniewnych słów i tych karcących klapsów, w pewnym sensie bardziej dotkliwych od tychwymierzanych dla rozrywki.Wyobraziła sobie nagle śmiech paziów na widok innych księżniczek, które zapewne jak i onamusiały zbierać ustami róże i może robiły to lepiej niż ona. Ale dlaczego pod sam koniec podniosła tę ostatnią różyczkę? I dlaczego piersi nabrzmiały inapełniły się ogniem, kiedy lady Juliana wzięła ją z jej ust? Sutki wydały jej się wtedy okrutnymikapturkami, trzymającymi rozkosz na uwięzi.Dziwny pomysł.Te sutki uznała w tamtymmomencie za zbyt szczelne, za to jej płeć rozchylała się spragniona i wilgoć z niej ściekała poudach.A gdy przypominała sobie uśmiech księcia Aleksego, piwne oczy lady Juliany i pięknątwarz królewicza, a nawet królową, tak, tak, królową i jej czerwone wargi, czuła, iż cała płonie zudręki.Członek księcia Aleksego był gruby i ciemny, jak całe jego ciało, również jego sutki miałyciemnoróżowy kolor.Różyczka kręciła głową na wszystkie strony, tarła nią o ścianę.Dlaczego podniosła tę ostatnią różęi ofiarowała ją ślicznej lady Julianie?Zamyślona wpatrywała się przed siebie w mrok i kiedy w pobliżu rozległo się ciche skrzypnięcie,była pewna, że to tylko urojenie.Jednak na przeciwległej ścianie pogrążonej w mroku zabłysła smuga światła, która rozszerzyła sięszybko.Przez uchylone drzwi do garderoby wśliznął się książę Aleksy.Stanął przed nią wolny, nieskrępowany, i bardzo ostrożnie zamknął za sobą drzwi.Różyczka wstrzymała oddech.Aleksy nie szedł dalej, zdawał się czekać, jakby musiał oswoić wzrok z ciemnością.Dopiero podłuższej chwili zbliżył się do niej i szybko rozwiązał ręce i nogi.Drżąc na całym ciele, zarzuciła mu ramiona na szyję.Przygarnął ją łapczywie, dzgając w udasztywnym członkiem, a ona poczuła jedwabistą skórę jego twarzy i na ustach jego zachłanne usta,które zdawały się ją pożerać.Różyczko - szepnął.Westchnął głęboko, ona zaś wiedziała mimo ciemności, że się uśmiechnął.Podniosła rękę, musnęła jego rzęsy.W poświacie księżyca zdołała dostrzec rysy twarzy i białezęby, jej dłonie błądziły łakomie, gorączkowo po jego ciele, aż wreszcie obsypała go głośnymipocałunkami.Poczekaj, moja piękna, jestem tak samo spragniony jak ty - szepnął.Ona jednak nie potrafiła siępowstrzymać, jej dłonie jakby samoistnie garnęły się do jego ramion, karku, jedwabistego ciała.Chodz ze mną - powiedział Aleksy.Z żalem uwolnił ją z objęć, podszedł do drugich drzwi,otworzył je i poprowadził Różyczkę długim, nisko sklepionym korytarzem.Blask księżyca wpadał tu przez okienka, a raczej wąskie prześwity w ścianie.Aleksy zatrzymał sięprzed jednymi z licznych masywnych drzwi, a po chwili schodzili krętymi schodami na dół.Ogarnął ją lęk.- Dokąd właściwie idziemy? Jeśli nas złapią, co wtedy będzie? - zapytała szeptem.Ale on bez słowa otworzył jakieś drzwiczki i wprowadził ją do niewielkiego pomieszczenia.Zwiatło wpadało tu przez jedyne małe kwadratowe okienko.Różyczka ujrzała masywne łóżko zsiennikiem, nakryte białym kocem.Na haku wisiała suknia którejś z pokojówek, ale komnata byłazaniedbana, jakby zapomniano o niej już dawno temu.Aleksy zamknął drzwi na zasuwę; teraz nikt nie mógłby dostać się tu od zewnątrz.- Myślałam, że chcesz uciec z zamku.- Różyczka westchnęła z ulgą.- Ale czy oni nas tu nieznajdą?Aleksy spojrzał na nią.Blask księżyca oświetlał jego twarz, na której malował się osobliwy spokój.Królowa śpi zawsze jak kamień aż do rana.Felix został zdymisjonowany.Jeśli znajdę się w nogachjej łoża o świcie, nikt się o nas nie dowie.Pewne ryzyko oczywiście istnieje, a wtedynie uniknęlibyśmy kary.Och, nie dbam o to, nie dbam o to - szeptała gorączkowo Różyczka.- Ani ja - zaczął, lecz ona już przytuliła się do niego całymciałem i zanim się spostrzegł, całował ją po szyi.W jednej chwili znalezli się na łóżku.Różyczka czuła pod pośladkami kłującą słomę, ale jakież tomogło mieć znaczenie wobec wilgotnych, namiętnych pocałunków Aleksego? Przylgnęła piersiamido jego piersi, nogami oplotła go w pasie.Ta całonocna udręka, która tylko podsyciła jej żądzę, doprowadzała ją do szału, on jednak naszczęście wtargnął już w nią swoim grubym członkiem, którego zapragnęła od pierwszegowejrzenia.Jego pchnięcia, gwałtowne i silne, pełne pasji, przeszywały na wskroś jej rozognionąpłeć, obrzmiałe sutki pulsowały wartko, a ona podrzucała biodrami, unosiła go na sobie wyżej, tak jak czyniła to wcześniej z królewiczem, i czuła, jak on wypełniają sobą, penetrując dogłębnie ibezlitośnie.I wreszcie wygięła się w łuk, wydając okrzyk ulgi, a jednocześnie ostatnie potężne pchnięcieprzyniosło również jemu spełnienie.Gorący wytrysk wniknął w nią, a wtedy opadła bezwładnie,zadyszana.Leżała, tuląc się do jego piersi, on zaś kołysał ją w ramionach, nie przestając całować.A gdy zaczęła ssać brodawki jego piersi i przygryzać je delikatnie, doznał ponownie wzwodu iruszył do drugiego natarcia.Ukląkł i nadział ją na swój oręż, na co zareagowała pomrukiem aprobaty, a następnie zacząłporuszać się tam i z powrotem, dzgając raz po raz zaciekle [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl