[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Szukamy odpowiedzi.To jest również sprawa Meg, a ona chce tu być.Gdzie jestVlad?  Spojrzał na Henry ego. Już idzie  odparł Niedzwiedz. Prosił, żeby na nich poczekać.Simon zawahał się, a potem zajął miejsce obok Meg, siedzącej krzesło w krzesło zTess.Po chwili istotnie do pokoju wszedł Vladimir Sanguinati.Towarzyszyła muniezwykle piękna kobieta, ubrana w długą, staroświecką suknię z czarnegoaksamitu z obszernymi rękawami.Podobnie jak Vlad miała oliwkową cerę, czarnewłosy i czarne oczy.W Montym natychmiast obudziło się zainteresowanie.Ciekawe, ilu mężczyzn, którzy próbowali przemienić to zainteresowanie w czyny,przeżyło.Ale jego największą uwagę przyciągnął starzec, który wszedł za parąSanguinatich.Miał starcze, sękate, żylaste dłonie i zrogowaciałe paznokcie, ubranybył równie staroświecko, jak jego towarzyszka, ale jego strój w ogóle nie sprawiałwrażenia uszytego z materiału. Dzień dobry, panie Erebusie  powiedziała Meg, zaskoczona, ale też wyraznieucieszona jego widokiem.Uśmiechnął się do niej łagodnym uśmiechem starca. Jak się dziś miewa nasza Meg?Monty poczuł ciarki na plecach.Ten lekki akcent w jego głosie to musiała byćmaniera.Za bardzo przypominał sposób mówienia czarnych charakterów z filmów,które oglądał jako chłopiec, żeby mógł być prawdziwy.A to kazało mu sięzastanowić, jak brzmiałby ten głos bez akcentu. Dobrze  odparła Meg z uśmiechem. Musi na siebie uważać przez kilka dni  zaznaczył Simon. %7ładnego dzwiganiaworków z pocztą i paczek.Prawda?  to pytanie skierował do doktora Lorenzo. Musiałbym najpierw obejrzeć ranę, ale na pewno nie zaszkodzi uważać  odparłLorenzo. Dziadku, to jest porucznik Crispin James Montgomery, a to doktor DominicLorenzo  dokonał prezentacji Vlad. Panowie, oto Erebus Sanguinati.Najwyrazniej wśród zebranych tylko Tess nie obawiała się Erebusa, choć jejwłosy, dotąd brązowe i lekko falujące, teraz skręciły się w loki i zmieniły kolor nazielony z czerwonymi pasmami.Kiedy Sanguinati zajęli miejsca wokół stołu, drzwi otworzyły się raz jeszcze i dopokoju weszły cztery kobiety.Monty natychmiast je rozpoznał.To one wywołały burzę, która omal niezrównała z ziemią Lakeside.Ich obecność wskazywała, że wynik spotkania możemieć dla wszystkich poważne konsekwencje.Simon skinął im głową, po czym przedstawił je gościom: To Woda, Powietrze, Wiosna i Zima. Lorenzo, wyraznie zaskoczony, spojrzałna Monty ego, jakby chciał spytać:  Naprawdę? Monty leciutko kiwnął głową.Awięc naprawdę.W spotkaniu postanowiły wziąć udział nawet %7ływioły.I czy tomożliwe, że zmiennokształtni i wampiry czuli się w ich obecności równie niezręcznie jak ludzie? W sumie nic w tym dziwnego, przecież zamieć może zabićnie tylko człowieka, ale i Wilka.Simon skierował wzrok na Vlada. Masz tę listę zproroctwem?Wampir podał mu kopertę. Tu jest wszystko.Simon wyjął kartkę papieru i położył na stole przed Meg. Tyle zapisałem z tego, co mówiłaś.Myślę, że było tego więcej, ale&  Urwał itylko na nią patrzył. Na pewno było więcej obrazów  szepnęła. Niemal& pamiętam.Palce jej prawej dłoni, spoczywającej na udzie, poruszały się nerwowo.Paznokciewbiły się w materiał spodni, jakby chciały się dobrać do skóry.Lewa ręka robiła tosamo, przesuwając się w górę po prawym ramieniu.Kiedy dotarła do piersi,Lorenzo zrobił protestujący gest i Simon przytrzymał ją za nadgarstek. Nie, Meg.Tess podeszła do biurka i wzięła z niego notatnik i długopis.Wróciła i pochyliłasię, żeby zwrócić na siebie uwagę Meg. Mów, wieszczko, a my cię wysłuchamy.Rozkaz i obietnica.Monty nie wiedział, czy Tess próbuje zahipnotyzować Meg, czymoże to tylko takie wyrażenie, ale wieszczka przez chwilę patrzyła na nią uważnie,a potem przeniosła wzrok na kartkę z listą słów.Lewą ręką znów sięgnęła do ramienia.Simon puścił ją, ale widać było, że w każdejchwili jest gotów znów ją przytrzymać, gdyby spróbowała otworzyć ranę na piersialbo zrobić sobie inną krzywdę.Meg pochyliła się i dotknęła papieru, przesuwając palcami po słowach uśmiechnięty rekin. Samochód.Wschód słońca  powiedziała dziwnie spokojnym głosem, marszczącw zamyśleniu brwi.Tess zapisała jej słowa.Monty sięgnął do kieszeni po własnynotatnik i długopis, a potem poprosił wzrokiem Simona o pozwolenie.Ten tylkoskinął krótko głową. Gęsi i walizki  mówiła dalej Meg, a jej palce przesuwały siępo papierze. Mgła.Woda.Ukryć dzieci.Rekin. Na chwilę przestała się drapać poramieniu i przesunęła palcem po lewym policzku. Potłuczone słoje.Grudkowatydym.Blizny.Monty wzdrygnął się.Kątem oka zauważył, że ręce Lorenzo drżą.Obaj widzielizdjęcia z miejsca zbrodni, przesłane z Talulah Falls, zanim przerwano łączność.Słowa Meg, na pozór niejasne, były ścisłym opisem znaleziska z piwnicy w Falls. Coś jeszcze?  spytała Tess.Meg patrzyła na listę. Ciastka w kształcie ludzi płynące łodzią. Rozluzniła ręce.Zamrugała szybko, apotem jej twarz przybrała przepraszający wyraz. Tylko tyle pamiętam.Nie wiem,co to znaczy. Interpretacja to już nasze zadanie, nie twoje  powiedziała Tess stanowczo.Simon położył rękę na plecach Meg. Podać ci coś? Wody  odparła. Pić mi się chce. Doradzałbym jakiś sok owocowy  zasugerował Lorenzo, przyglądając sięwieszczce. Ja przyniosę  zaoferował Elliot. Czy tylne wejście do Czegoś na Ząb jest otwarte?Tess kiwnęła głową, nie odrywając wzroku od swojej listy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl