[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ach, Frank, nalej sobie szampana.Otworzyliśmy dzisiajbardzo dobry rocznik.Ciekaw jestem, co o nim powiesz.Kiedy Frank wszedł w drzwi saloniku, jego ojciec i macocha stali, trzymając się podręce.Sącząc starego szampana, Frank zastanawiał się, gdzie podziewa się Claire.Gdy weszła,pierwsza odezwała się Claudia.- Kochanie, to dosyć szokujące.Nie widziałam tego wcześniej.Claire miała na sobie jaskrawą, szafirowoniebieską sukienkę z tafty, wyzywającoprzybraną na wysokości kolan falbanką.Jedno ramię dziewczyny - gładkie i opalone - byłonagie.Kiedy Claire szła w ich stronę, na jej piersi błysnęło coś niebieskiego.- Spójrzcie - powiedziała do rodziców.- Popatrzcie tylko, co podarował mi Frank.Obserwował ją uśmiechnięty z czułością i rozbawieniem, które dostrzegła tylkoClaudia.Philip niczego nie zauważył.Widział wyłącznie małą, szafirową broszkę, któranależała do Eileen, a teraz znajdowała się na piersi jego córki.- Nie chciałem jej dawać żadnej drogiej, amerykańskiej tandety, więc pomyślałem, żenajodpowiedniejsza byłaby broszka mamy.- Czyż nie jest cudowna? - domagała się pochwał Claire, obejmując Franka w pasie.Na chwilę głowy młodych znalazły się tuż obok sobie - ciemnowłosy mężczyzna ijasna blondynka. O, mój Boże. - pomyślała Claudia Arbuthnot.- Pokaż - podeszła bliżej i młodzi się rozdzielili.Dotknęła szafirowej szpilki.Jej palce drżały.- Jaka piękna! - zachwyciła się Claudia.- Miałeś wspaniały pomysł.- Skąd ją masz, Frank? - odezwał się w końcu Philip.- Dała mi ją stara Mary Donovan - odparł syn.W pokoju wyczuwało się napięcie, ale Frank nie rozumiał, co je wywołało. - Mary powiedziała, że broszka należała do mojej mamy.Myślę, że mama podarowałają Mary.- Nie - stwierdził Philip.- Całą biżuterię Eileen zdeponowałem w banku.Nigdy jejstamtąd nie wyjmowałem.- Oczywiście, że ją ofiarowała - pospieszyła Claudia z zapewnieniem.Zniżyła głos.-Były kuzynkami, nie zapominaj o tym.Philip odwrócił się.- Ukradła ją.Musiała ją zabrać tej nocy, kiedy Eileen umarła.Nigdy wcześniej niewspominałeś o tej broszce zwrócił się do syna.- Od jak dawna ją masz? Donovan nie żyje jużod wielu lat.Posłużył się nazwiskiem służącej, zauważyła Claire.To jego sposób na podkreślenie,że pomiędzy nim a starą Mary nie istniało żadne powinowactwo.- Dostałem broszkę przed wyjazdem do Rowden - odparł Frank.- Mary powiedziała,że należała do mamy, a ona przechowywała ją dla mnie.Przepraszam, tato, jeżeli wytrąciłocię to z równowagi.Nie wiedziałem, że ma to dla ciebie takie znaczenie.Chciałem dać Clarryw prezencie coś osobistego użył dawnego, dziecięcego zdrobnienia imienia siostry.Philip westchnął.- Wszystko, co należało do twojej matki, Frank, jest twoje.Pewnego dnia miałem cidać te rzeczy.Nieważne, nieważne.Nigdy nie można ufać tym ludziom.Miałeś dobrypomysł, chłopcze, by podarować szafir siostrze.Bardzo miły.Napijmy się jeszcze szampana.Otchłań otworzyła się pod ich stopami i zamknęła ponownie.Kolacja byławyśmienita.Philip rozmawiał z synem, a matka i córka plotkowały uśmiechnięte, szczęśliwe,że między mężczyznami najwyrazniej panuje zgoda.Claudia była zadowolona i z innegopowodu.Może była przewrażliwiona? Może tylko niepotrzebnie coś sobie wyobraziła, kiedymłodzi stali razem, a ona poczuła, że wisi nad nimi jakieś zgubne fatum? Dolała trochę winado swojego kieliszka i zakazała sobie surowo wymyślania takich cholernych głupstw.- Jeśli masz ochotę, możemy jutro pojechać do Meath - mówił Philip.- Jim okazał siędobrym zarządcą, więc wszystko jest w należytym porządku.- Dom był otwierany i wietrzony - dodała Claudia.- Problem w tym, że mieliśmy tutajistną epidemię włamań.Jeśli tylko jakiś dom stał pusty, natychmiast go ograbiano.Jim z żonąmieszkają w Meath i jestem pewna, że tylko dlatego ci dranie z Dublina trzymali się z daleka.Czy wiesz, że od wybuchu starć na Północy przestępczość tutaj wzrosła dwukrotnie?Frank pochylił się ku niej.- To stary problem, Claudio.Wcześniej czy pózniej trzeba będzie stawić mu czoło i rozwiązać go.- W jaki sposób? - spytał Philip.- Nigdy nie sprawisz, by unioniści12 zmądrzeli.- Zmądrzeją bardzo szybko, gdy tylko Brytyjczycy pójdą sobie z Ulsteru.Claire siedziała cicho.Chciała, żeby zmienili temat rozmowy.- Powiem ci, co się stanie, jeżeli Anglia wycofa swoje wojska - powiedział Philipgwałtownie.- Wybuchnie krwawa wojna domowa, w którą zostaniemy wciągnięci.I taka jestrzeczywistość, kiedy ludzie mówią o zjednoczonej Irlandii.- W Stanach nie wyznaje się takiego poglądu - odparł Frank cicho.- Możliwe, ale oni nie żyją tutaj.Amerykanie irlandzkiego pochodzenia ograniczająsię wyłącznie do prezentowania antybrytyjskiego nastawienia.Większość z nich nie widziałaIrlandii na oczy.Mam nadzieję, że prostowałeś ich opinie, kiedy wygadywali podobnebzdury! Wracając do rzeczy - jutro po południu mam czas, więc może byśmy pojechali doMeath?- Czemu nie - zgodził się Frank.- Chciałbym zobaczyć posiadłość.Pamiętam, że dommi się podobał.Philip potrząsnął głową.- To landara.Piwnice, strychy, wszystko zbyt duże na dzisiejsze czasy.Twoja babkażyła na starą modłę, więc to nie miało znaczenia.Riverstown ma odpowiednią wielkość jakna rodzinny dom, ale nawet tu Claudia pracuje cholernie ciężko.Prawda, kochanie?- Niezupełnie.Lubię to.Tak długo, jak mam swoje polowania i nie muszę gotować,jestem szczęśliwa - roześmiała się.- Claire, a może byśmy pojechały jutro do Dublina, skoroFrank i twój ojciec wyjeżdżają? Poszłabym do fryzjera.Na Grafton Street otworzyli dosyćprzyzwoity zakład.Claire zawahała się.- Wolałabym obejrzeć dom - powiedziała.- Innym razem - odparł Philip [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl