X




[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gotów był wszystkich rozstrzelać; szczęściem pułkownik Barclay go ułagodził.Sugriwąpowrócił tegoż dnia wieczorem w przebraniu fakira i dał się rozpoznać sipajom, lecz żaden gonie wyda.Gdyby zaś Anglicy chcieli go powiesić, wybuchnie bunt. Tak więc sprawy mają się nie najgorzej  powiedział Korkoran, po czym udał się nazamek, podzielić się z Holkarem pomyślnymi nowinami.Co uczyniwszy, wrócił na wały.Wówczas ujrzał w ciemnościach jakiś cień, który w głębi fosy przemykał się przez wyłom.To sipaj Berar wracał do obozu Anglików.Dał on tajemniczy znak sipajowi, który stał nawarcie, i przeszedł bez, przeszkód.,,Trzeba przyznać  rzekł do siebie Korkoran  że pułkownik Barclay nieco dziwnych mażołnierzy.Nie darmo biorą żołd!"72 XVII.OSTATECZNE PRZEZNACZENIEPORUCZNIKA ROBARTSAZ DWUDZIESTEGO PITEGOPUAKU HUZAR�WNic nie zakłócało nocnego wypoczynku.Gotując się do jutrzejszego natarcia obie stronypragnęły wytchnąć w niezmąconej ciszy.Czujki nieprzyjacielskich wojsk stały w tak małejodległości, że bez trudu mogły nawiązać rozmowę.Rzekłbyś, wszystko tchnęło tu spokojem.Lecz w tej części obozu angielskiego, gdzie rozłożyli się sipaje, padały hasła rzucanepółgłosem, ażeby nie dotarły uszu oficerów europejskich.Pod płótna namiotów wślizgiwałsię Sugriwa i wszędzie przynosił tajemne rozkazy.W końcu nastał dzień, a wówczas pojedynczy strzał armatni dał sygnał do natarcia ipierwsza kolumna angielskiego wojska z nastawionymi bagnetami rzuciła się w wyłom.W tejże chwili z frontu i z flanków grad kul posypał się na wroga.Sześć dział plująckartaczami zrobiło szeroki wyłom w szeregach angielskich.Nieoczekiwanie pod nogamiżołnierzy nastąpił wybuch.To Korkoran ukrył był rząd pocisków na dnie fosy.W mgnieniuoka połowa kolumny została zgładzona.Pozostali przy życiu co prędzej opuścili wyłom schodząc do okopu.Korkoran, który dowodził batalionem w wyłomie, nie umiał powstrzymać uśmiechu na ówwidok.%7łołnierze Holkara nie ponieśli prawie żadnych strat, a dotychczasowy przebieg walkidodał im animuszu i odwagi.Sam zaś kapitan stał w wyłomie spokojny, uśmiechnięty ibaczny na wszystko.Nie przeceniając pierwszego zwycięstwa z ufnością czekał na noweuderzenie.Książę Holkar, pełen zapału, nie odstępował Korkorana, a za ich plecami, z minągodną i radosną zarazem, przechadzała się Luiza, nie trwożąc nikogo dzięki temu, że kapitandawno już jej narzucił surowe rygory.Ponadto bystre zwierzę, które w lot odgadywało iuprzedzało wszelkie życzenia swego pana, budziło zabobonny szacunek wśród Holkarowegowojska.Cały kwadrans upłynął na oczekiwaniu. Czyżby zaniechali natarcia?  spytał książę Holkar. O nie  odparł Korkoran  lecz ta cisza mnie niepokoi.Luizo!Na ten zew tygrysica nadstawiła uszu, jak gdyby chciała dokładnie zrozumieć rozkazkapitana. Chciałbym wiedzieć, moja droga  rzekł Korkoran  co też się dzieje w okopach.Musiszprzynieść mi nowiny.Zejdziesz do rowu, ujmiesz delikatnie między obie szczękipierwszego z brzegu Anglika, najlepiej oficera, i przyniesiesz mi go.Lecz winnaś działaćostrożnie, szybko i dyskretnie!Całej tej przemowie towarzyszyły bardzo wymowne gesty, a tygrysica schylała łeb pokażdym zdaniu, jakby chciała powiedzieć, że rozumie, w czym rzecz.Pomknęła jak strzała iprzesadziwszy wyłom jednym susem, znalazła się w rowie.Drugi skok  i była na stoku, a wparę sekund pózniej w okopie, gdzie Anglicy, na nowo zgrupowani, gotowali się dopowtórnego szturmu.73 Pierwszym, który tygrysicy wpadł pod rękę, a raczej pod łapę, był dzielny James Stephensz Cartridge House w hrabstwie Durham, porucznik dwudziestego piątego pułku wojskliniowych.Pacnęła go łapą i natychmiast biedak się przewrócił.Raz jeden kłapnęła zębami, iująwszy go pomiędzy szczęki, puściła się biegiem w stronę wyłomu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl