[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czy nie sądzisz, że właśnie to mogło przyczynić się do jego śmierci? zapytał. Nie wydaje ci się, że przedawkował umyślnie?.%7łe nie byłto czysty przypadek? Chwilami przychodziło mi to do głowy. To smutne. Tak. Ależ ze mnie gbur, kochanie.Zapomniałem przecież spytać o mojąulubienicę.Jak się miewa Chloe?  zagadnął Jonathan, raptowniezmieniając temat.Nie miał ochoty dłużej rozprawiać o Sebastianie anirozpamiętywać tego, co minęło.Interesowała go jedynie przyszłość. Doskonale  odparła Sara rozpromieniona, jak zwykle gdy byłamowa o jej mężu czy córce. Jest po prostu zakochana w swoim wujkuJonnym i zanim wyjechałam z domu, kazała mi przyrzec, że sprowadzęcię na weekend do Mougins.Przyjedziesz, prawda, kochanie? Na pewno spróbuję. To świetnie  Sara poprawiła się na siedzeniu i zatopiła wnikliwespojrzenie w twarzy kuzyna. O co ci chodziło, kiedy mówiłeś, że jużwkrótce będziemy mogli wyrównać rachunki z Paulą? Wiesz, wtedy gdydzwoniłeś do mnie z Hongkongu.Jonathan nachylił się ku niej.Złośliwy porozumiewawczy uśmieszekwypełzł na jego zazwyczaj nieprzeniknioną twarz.  Nikt nie jest nieomylny  wycedził  nawet najwy-trawniejszymbiznesmenom zdarzają się potknięcia.Zawsze wiedziałem, że nadejdziedzień, kiedy Pauli powinie się noga.Czekałem cierpliwie, śledziłemkażdy jej ruch.A teraz czuję przez skórę, że właśnie zamierza palnąćkapitalne głupstwo.Już od zbyt dawna wszystko idzie jej jak z płatka, tonie może trwać za długo.A gdy wreszcie popełni ten błąd, będę namiejscu.Gotowy do skoku.Sara patrzyła w niego jak w tęczę.Jej zielone oczy iskrzyły siępodnieceniem. O czym ty mówisz, Jonny? Skąd wiesz, że.Powiedz mi, powiedzkoniecznie. Pózniej  uciął, ściskając jej ramię w znaczący sposób, zrozumiałytylko dla nich dwojga. Poczekaj, aż znajdziemy się w moimapartamencie u Claridge'a.Tam nikt nie będzie mógł nas podsłuchać.Wtedy ci wyjaśnię, jak zamierzam załatwić Paulę O'Neill.Sara zadrżała z radości. Nie mogę się doczekać, żeby usłyszeć twój plan.Z pewnością jestznakomity.Och, jak marzyłam o tym, żeby zemścić się na tej chytrejdziwce.Złodziejka.Ukradła mi Shane'a, nie mówiąc o całej reszcie. To nie ulega kwestii  przytaknął Jonathan, gorliwie podsycając jejnienawiść do kuzynki, tak jak to czynił od lat.Potrzebował poparcia wwalce z Paulą, choćby tylko moralnego.Wsunął dłoń do kieszeni marynarki i zacisnął palce na kulcemlecznobiałego jaspisu.Jego talizman.Przyniósł mu wiele szczęścia wprzeszłości.Nie miał powodu wątpić, że będzie tak i tym razem. Zwycięzcy i przegrani33 Jesteś najlepszą rzeczą, jaka kiedykolwiek przytrafiła się Philipowi powiedziała Daisy do młodej Amerykanki, która została jej synową.Magdalena rozpromieniła się i usadowiła się wygodniej na sofie. Dziękuję.Miło mi to słyszeć.Siedziały w salonie willi w Point Piper, należącej do Phili-pa od kilku lat,w której on i Maddy mieszkali przez większą część tygodnia, gdy niemogli przebywać w Dundoon.Australijska zima jeszcze nie dobiegłakońca, lecz popołudnie było słoneczne i ciepłe, toteż Maddy otworzyładrzwi prowadzące na taras i ogród.Wiejący stamtąd wietrzyk cicho sze-leścił jedwabnymi zasłonami i napełniał pokój wonią eukaliptusa, glicyniii ostrym słonym zapachem morza.Po chwili Magdalena uśmiechnęła się do teściowej i dodała: Co prawda, mogłabym powiedzieć to samo o twoim synu, Daisy.Dzięki niemu znowu stałam się sobą.Mam wrażenie, jakby przywróciłmnie do życia.Daje mi tyle miłości, że chwilami wydaje mi się, jakbymoje serce nie mogło ogarnąć całej tej radości.Daisy kiwnęła głową.Zawsze podobała jej się dziecięca niemal szczerośćMaddy.W duszy tej dziewczyny nie było żadnych mrocznych zakamarków.Mówiła o swoich przeżyciach otwarciei chętnie, co zupełnie rozbrajało powściągliwą z natury Daisy.Cieszyłasię, słysząc, że Philip jest takim dobrym mężem, że wreszcie sięustatkował po tylu latach uganiania się za spódniczkami i że oboje są takidealnie szczęśliwi. Szczęście w małżeństwie to najważniejsza rzecz w życiu stwierdziła Daisy z głębokim przekonaniem. To sama radość mieć uboku człowieka, który tyle z siebie daje.takiego jak Jason czy Philip.Daisy umilkła.Odwróciła głowę i spojrzała na fotografie ustawione naniskim stoliku w pobliżu kominka.Przedstawiały jej zmarłego mężarazem z nią, Philipem, Paulą i jej blizniętami, Lorne'em i Tessą.Pogodne, promieniejące szczęściem zdjęcia rodzinne.Sięgnęła pamięciądo lat przeżytych z Davidem i po chwili milczenia zwróciła się doMad-dy z uśmiechem, w którym przebijał cień smutku. Kiedy David zginął, byłam pewna, że wszystko się dla mnieskończyło.I rzeczywiście tak było, przynajmniej do pewnego stopnia zwierzyła się, pierwszy raz tak się otwierając przed Magdaleną.Widzisz, byłam z nim tak bardzo, tak bezgranicznie szczęśliwa.odkądtylko wyszłam za niego w wieku osiemnastu lat.Byłam przekonana, żeżaden inny mężczyzna nie będzie w stanie dać mi takiego szczęścia.Iwcale się nie myliłam, bo przecież nie ma na świecie dwóch identycznychmężczyzn czy kobiet, każdy związek jest inny i niepowtarzalny.Przyjazdtutaj pomógł mi zacząć wszystko od nowa.Praca dla chorych ipotrzebujących dzieci dala mi poczucie, że jestem potrzebna.Ale todzięki Jasonowi odżyłam jako kobieta.Ja również mogę powiedzieć, żemnie wskrzesił. Jest wspaniałym człowiekiem  potwierdziła Maddy z przekonaniem,mając w pamięci niezliczone dowody serdeczności i dobroci, jakie dał jejw ciągu kilku ostatnich miesięcy pozornie szorstki i nieokrzesanyAustralijczyk. Obie wygrałyśmy los na loterii, znajdując takich czterdziestokaratowychfacetów.Każdy z nich to brylant czystej wody. Tak?  zaśmiała się Daisy, jak zwykle rozbawiona obrazowymipowiedzonkami Maddy.Nie mogła się doczekać, by opowiedziećJasonowi, jak Maddy go oszacowała, trafiając zresztą w dziesiątkę.Zuśmiechem na twarzy pochyliła się, wzięła do ręki filiżankę i wypiła łykherbaty.Między obiema kobietami zaległo przyjazne, niewymuszone milczenie.Pochodziły z różnych sfer społecznych, z dwóch różnych światów, leczprzez ubiegły rok zdążyły się już szczerze polubić.Silną spajającą jewięzią była miłość do Philipa i Pauli, a także obsesyjne wręczuwielbienie, jakie Maddy żywiła dla zmarłej Emmy Hartę.Pamięć matkibyła Daisy bardzo droga, toteż z przyjemnością odpowiadała naniekończące się pytania synowej, snuła wspomnienia z dzieciństwa iprzytaczała anegdotki z życia legendarnej potentatki, których Maddysłuchała zawsze z zapartym tchem.I wreszcie łączyło je jeszcze jedno:dziecko, które Maddy nosiła w łonie.Dziecko Philipa.dziedzic czydziedziczka imperium McGillów, o którym od tak dawna marzyła Daisy.Właśnie o nim myślała teraz, popijając z wolna herbatę i przyglądając sięMaddy spod rzęs.Nie mogła się już doczekać rozwiązania.Poródopózniał się, od wyznaczonego terminu upłynęły już prawie dwatygodnie i wszyscy niecierpliwili się coraz bardziej z każdym dniem.Wszyscy z wyjątkiem Maddy, spokojnej, kwitnącej i nieco rozbawionejprzejawami troski, jakie ją zewsząd otaczały. Cieszę się, że jednak nie zrobiono ci amniocentezy  zauważyłaDaisy, przerywając milczenie  choć pękam już z [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl