[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale kiedy skończyli, musieli go uśpić.Za jakiś czas.powiesz mu,że żałuję?350 -Jedziesz?-Powiedz mu, że nie było innego sposobu.-Jedziesz - stwierdziła.-%7łołnierze dopilnują, żeby ci niczego nie brakowało.-Panie pułkowniku, nie wydaje mi się, żeby miał pan prawotu przebywać - odezwała się kapitan Phyllis Dona-hue.Craig Lowell spojrzał na nią, a potem odwrócił się i wy-szedł z baraku.Dorothy podbiegła do drzwi i chciała je otworzyć, ale ka-pitan Donahue naparła na nie ciałem.- Proszę, pani Sims - powiedziała łagodnie, ale stanowczo.Dorothy wyjrzała przez szczelinę.Craig maszerowałw stronę wojskowego kombi.Pułkownik Felter czekał już naprzednim siedzeniu.Dwaj inni, młody kapitan i chudyczarnoskóry major, siedzieli za nim.Craig zajął miejsce wtrzecim rzędzie, a potężny żołnierz z pistoletem maszynowymna parcianym pasku dołączył do niego.Puściła klamkę.Drzwi domknęły się z hukiem pod cię-żarem ciała kapitan Donahue.3Było ciemno, gdy Felter, Lowell, Franklin i Craig dotarli doDowództwa Szkoły Operacji Specjalnych.Drzwi były za-mknięte i musieli zaczekać chwilę, nim otworzył je wartownik.MacMillan, który najwyrazniej czekał na nich w holu, wyszedłim na spotkanie.-Muszę się odpryskać - oznajmił Sandy Felter.-Zbierzciewszystkich oficerów i kluczowych podoficerów w salikonferencyjnej.Zaraz tam przyjdę.-A co z tymi dwoma? - spytał Mac, ruchem głowy wska-zując na Geoffa i Billa Franklina.-Ich też, Mac  odparł Felter.Ruszył korytarzem, podczas gdy Lowell - wciąż nieod-stępowany na krok przez sierżanta z Uzi - poszedł wprost doSali Konferencyjnej II.Mac otworzył drzwi.- Pułkownik Felter wzywa wszystkich oficerów i klu-351 czowych podoficerów - obwieścił generałowi Hanrahano-wi.-Chce im coś zakomunikować.- Jak tam twoja twarz? - spytał Hanrahan.Lowell przyłożył dłoń do policzka.Był obolały.Pamiętał,że gdy Bellmon go zaatakował, upadając, uderzył jeszcze obiurko.- Przeżyję.MacMillan podniósł słuchawkę, wybrał numer i rozmawiałprzez krótką chwilę.Grupa może trzydziestu pięciu ludzi -większość w ripstopach - szybko zaczęła zapełniać salękonferencyjną.Wszyscy starali się nie patrzeć na obitą twarzLowella, ale nie było to łatwe.Plotki już zaczynały się szerzyć.Felter przecisnął się przez tłum.- Proszę o uwagę - powiedział, stanąwszy za stołem u boku generała Bełlmona.- Przepraszam, że musieli panowieczekać cały dzień.Nic nie mogłem na to poradzić.Wystąpiły pewne problemy, ale zostały już rozwiązane.Chciałbymjeszcze wygłosić oświadczenie.W tym momencie zapanowała cisza jak makiem zasiał,zakłócona tylko przez czyjś kaszel.- Fazę Trzecią Operacji Monte Cristo możemy uznać zazamkniętą - rzekł Felter.- Od.- Spojrzał na zegarek.-Od dziewiętnastej trzydzieści sześć jesteśmy już w FazieCzwartej.Ruszamy.Od tej chwili operacją kieruje dowódca taktyczny.Bellmon wyglądał na zaskoczonego tym, że jednak ruszają.Spojrzał na MacMillana, czekając na jego wystąpienie.Ale tonie MacMillan przemówił, tylko Lowell.- Panowie, zostałem mianowany dowódcą taktycznym -zaczął.- Autobusy podjadą pod koszary żołnierzy o dwudziestej pierwszej.O dwudziestej trzydzieści chcę miećsprzęt załadowany do C5A.Po sprawdzeniu ładunku szefodprawy zgłosi się do mnie z raportem.Jeśli ktoś jest pijany, zabrać mu amunicję i doprowadzić na miejsce.Wytrzezwieje po drodze.Czeka nas długi lot.352 4C5A startowały w kierunku północnym, a potem wykonywaływolny, szeroki nawrót w lewo i zupełnie przypadkowoprzelatywały nad Camp McCall.Dorothy Sims zobaczyła ich sylwetki na tle rozświetlonegoksiężycem nieba.Przydepnęła niedopałek papierosa i podeszłado sąsiedniego baraku.Kapitan Donahue poszła za nią.-On śpi, proszę pani - powiedział wartownik.-Spokojnie, sierżancie - odparła kapitan Donahue [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • ") ?>