[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.George, czerwony jak burak, szybko rozejrzał się dookoła ze sztucznymuśmiechem, wyraznie zaniepokojony, że ktoś mógł ich usłyszeć.W tym momencie karawan odjechał spod kaplicy.Raley i George,podobnie jak inni, patrzyli, jak wóz powoli sunie w dół wzgórza.Nikt się nieporuszył ani nie odezwał do chwili, aż samochód skręcił i zniknął za gęstymżywopłotem z iglastych drzew.Dopiero wtedy żałobnicy odetchnęli z ulgą. I to by było tyle  mruknął George. Na twoim miejscu nie robiłbym sobie wielkich złudzeń!  Raley lekkouderzył McGowana w pierś. Lepiej jedz już na tego drinka, stary! Wydaje misię, że powinieneś się wzmocnić. Uśmiechnął się. No, to do zobaczenia! Ale jeżeli chociaż trochę zna się na ludziach, na pewno zorientował się,że nie był to serdeczny uśmiech  powiedział Raley do Britt godzinę pózniej. Znam ten twój uśmiech. Britt zanurzyła frytkę w kałuży keczupu.Jest złowrogi. Złowrogi? Bandycki.Grozny.Wilczy.Raley parsknął śmiechem. Jakoś nie wydaje mi się, żeby któryś z tych epitetów pasował do mnie!Zwłaszcza teraz, kiedy zgoliłem brodę! Wszystkie pasują do ciebie, zwłaszcza teraz, kiedy zgoliłeś brodę.Uśmiechnęła się. Masz wilcze oczy i wilcze zęby.Raley wrócił do motelu z sześciopakiem dietetycznej coli, puszką środkadezynfekcyjnego w sprayu oraz torbą pełną cheeseburgerów, frytek ismażonych krewetek w cieście.Przywiózł też dwa mleczne koktajle z lodami.321RLT Kiedy on zrzucał buty i rozpinał koszulę, Britt rozłożyła jedzenie na stole.Chwilę pózniej z entuzjazmem rzucili się na posiłek.Raley streścił swoją rozmowę z George'em McGowanem, starając sięzrobić to jak najdokładniej.Britt nie pozwoliła mu zresztą niczego pominąć,zadając szczegółowe, celne pytania. Jest olśniewająca?  pytała. Miranda?Uśmiechnęła się ironicznie.Widzę, że nie musiałeś się zastanawiać, kogomiałam na myśli Tak, olśniewająca. Widziałam ją tylko na zdjęciach.Czy Jay.No, wiesz.Wzruszył ramionami. Może.Prawdopodobnie tak.I wszyscy poza nim.Britt przestała jeść.Na jej twarzy malowało się niewypowiedziane nagłos pytanie.Raley wytarł palce w serwetkę. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Mirandę, a trudno było nie zwrócić nanią uwagi, była cheerleaderką w króciutkiej spódniczce i machała nogami naboisku.Była śliczna i jeszcze nieletnia.Zanim skończyła osiemnaście lat,wyjechałem do szkoły, a potem byłem już z Hallie. Rozumiem! Zły moment i brak możliwości!Niech ci będzie, pomyślał Raley i sięgnął po lodowy koktajl.Pociągnąłsłodki napój przez rurkę.Przez kilka następnych minut jedli w milczeniu. Raley?Spojrzenie Britt było łagodne i skupione. Co czułeś w czasie ceremonii? Pogodziłeś się z myślą, że Jay nie żyje?322RLT  Chodzi ci o to, że ten rozdział mojego życia dobiegł końca, tak?Zmarszczyła brwi. Był przecież twoim najlepszym przyjacielem, chociaż wyrządził ciwielką krzywdę.Odczułeś jego śmierć jako stratę?Wrzucił sobie krewetkę do ust. Zawsze szukasz okazji do zbierania materiałów, prawda?Szarpnęła się do tyłu, jakby uderzył ją w twarz.Potem rzuciła napapierowy talerzyk ostatnią frytkę i zaczęła zgarniać resztki posiłku do torby. Nieważne!  powiedziała. Przyszło mi do głowy, że może dręczą cięsprzeczne uczucia i chętnie podzieliłbyś się nimi z kimś, kto pomógłby ciuporać się z całym tym emocjonalnym bałaganem! Mój błąd, przepraszam!Odsunęła krzesło i wstała, lecz Raley złapał ją za ramię. No już dobrze, dobrze, to ja przepraszam.Wyrwała rękę z jego dłoni. Dalej dopatrujesz się niskich motywów we wszystkim co mówię i robię!A wydawało mi się, że ten etap mamy już za sobą! Niewykluczone, że nigdy nie będę go miał za sobą.Chwilę wpatrywała się w niego ze złością.Potem powoli wypuściłapowietrze z płuc i rozluzniła napięte mięśnie ramion. Cóż, zasłużyłam na twoją nieufność.Ale naprawdę myślałam, że możechcesz porozmawiać o Jayu i o sobie.Raley zawahał się, lecz zaraz krótkim ruchem głowy zaprosił ją zpowrotem do stołu.Kiedy usiadła, odchylił się do tyłu na krześle, które byłodla niego za niskie, i wyciągnął nogi daleko przed siebie. Nie na darmo jesteś reporterką  zaczął. I przyjmij to jakokomplement.Masz znakomite wyczucie, twoje pytania na temat pogrzebu byłystrzałem w dziesiątkę.Właśnie dlatego zareagowałem tak, jak zareagowałem.323RLT Rzucił jej szybkie spojrzenie, ale ponieważ trudno mu było patrzeć jej woczy, kiedy werbalizował te myśli, skupił wzrok na wizerunku roześmianejtwarzy na plastikowym kubku. Jay był jednym z tych ludzi, dla których wiecznie wynajduje sięwymówki.Których tłumaczy się przed samym sobą. To znaczy? Kiedy planowaliśmy, że zrobimy coś razem, pójdziemy na mecz,pojezdzimy na nartach wodnych, no, cokolwiek, on zwykle zjawiał sięspózniony o godzinę.Byłem wściekły, ale Jay przepraszał, wyrażał skruchę. Masz pełne prawo się pienić"  mówił i chociaż faktycznie tak było, dawałemmu spokój.Wybaczałem mu.Czasami pożyczał ode mnie samochód i oddawałgo z pustym bakiem.Złościłem się, ale nigdy nie robiłem wyrzutów.Gdyszliśmy do restauracji, pozwalał mi płacić i mówił, że odwdzięczy sięnastępnym razem, lecz  następny raz" jakoś się nie zdarzał.Nie chodziło mi opieniądze, ale o to, że Jay przyjmował takie sytuacje jako przysługujący mustandard i naprawdę nie widział w tym nic dziwnego.Wszystkich swoichprzyjaciół traktował w taki sposób, lekceważąco i z uśmiechem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • 6.php") ?>