[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Butler dotknął dłoni Artemisa.- Poradzisz sobie?- Prawdę mówiąc, nie wiem.- Chłopiec wzruszył ramionami.- Bez ciebie u boku mam uczucie, jakby brakowało mi kończyny.- Julia cię ochroni.Ma nietypowy styl, ale przecież jest Butlerką.- To ostatnie zadanie, przyjacielu.Potem ochroniarze nie będą mi już potrzebni.- Szkoda, że Holly nie może zwyczajnie zamesmeryzować Spiro za pośrednictwem Kostki.Artemis pokręcił głową.- To na nic.Nie wiadomo, czy udałoby się nawiązać połączenie, ponadto wróżka musi patrzeć człowiekowi prosto w oczy, żeby go zamesmeryzować, zwłaszcza kogoś tak stanowczego jak Spiro.W jego przypadku nie chcę ryzykować.Trzeba go unieszkodliwić; gdyby wróżki tylko go przemieściły, mógłby nadal działać na naszą szkodę.- A twój plan? - zapytał Butler.- Holly mówiła, że jest dość zawiły.Jesteś pewien, że się powiedzie?Artemis puścił doń oko - niespotykany objaw frywolności.- Owszem - odparł.- Zaufaj mi, ostatecznie jestem geniuszem.Julia pilotowała odrzutowiec Lear przez Atlantyk.Holly siedziała w fotelu drugiego pilota i podziwiała sprzęt.- Ładny ptaszek - rzuciła.- Owszem, niezły, panno wróżko - odparła Julia, przechodząc na autopilota.- Ale idę o zakład, że w porównaniu z waszymi pojazdami to nic specjalnego?- SKR ma za nic wygodę - rzekła ponuro Holly.- W wahadłowcu SKR nie starczyłoby miejsca, żeby pomachać dżdżownicą.- Gdyby ktoś chciał machać dżdżownicą.- Właśnie.- Holly przyjrzała się dziewczynie za sterami.- Dorosłaś przez te dwa lata.Kiedy ostatnio cię widziałam, byłaś dzieckiem.- W ciągu dwóch lat wiele może się zdarzyć - uśmiechnęła się Julia.- Przez większość tego czasu staczałam walki z dużymi, owłosionymi mężczyznami.- Powinnaś obejrzeć nasze zapasy.Dwóch napompowanych gnomów naparza się w komorze bezgrawitacyjnej.Niepiękny widok.Przyślę ci płytę z nagraniem.- Nie, nie przyślesz.Holly przypomniała sobie o zatarciu pamięci.- Prawda - westchnęła.- Nie przyślę.W kabinie pasażerskiej odrzutowca Mierzwa ponownie przeżywał dni swojej chwały.- Hej, Artemisie - zawołał z ustami pełnymi kawioru.- Pamiętasz, jak nieomal urwałem Butlerowi głowę wybuchem gazów?Artemis nie uśmiechnął się.- Pamiętam, Mierzwa.Okazałeś się ziarnkiem piasku w doskonale funkcjonującej maszynie.- Prawdę mówiąc, to był wypadek.Po prostu się zdenerwowałem.Nie zdawałem sobie sprawy, że wielkolud za mną stoi.- To dla mnie ogromna pociecha.Zostałem załatwiony przez problem jelitowy.- A pamiętasz, jak uratowałem ci skórę w Laboratoriach Koboi? Gdyby nie ja, już dawno gniłbyś na Wzgórzu Wyjców.Naprawdę nie umiesz nic zrobić beze mnie?Artemis pociągnął łyk wody mineralnej z wąskiego kryształowego kieliszka.- Najwyraźniej nie, choć żyję nadzieją.W przejściu między rzędami pojawiła się Holly.- Powinniśmy wydać ci sprzęt, Artemisie.Za trzydzieści minut lądujemy.- Dobry pomysł.Elficzka wytrząsnęła zawartość torby na stół.- Okej, co my tu mamy.Na początek mikrofon krtaniowy i kamera tęczówkowa.Pani kapitan wybrała ze stosu coś, co wyglądało jak okrągły opatrunek na przylepcu, zerwała ochronny pergamin i przykleiła do szyi Artemisa tkaninę, która natychmiast przybrała kolor jego skóry.- Lateks pamięciowy - wyjaśniła.- Prawie niewidoczny.Być może mrówka, wędrująca po twojej krtani, by go zauważyła, ale poza tym.Ponadto tkaniny nie widać na rentgenie, więc mikrofon jest niewykrywalny.Zbiera wszystkie dźwięki w promieniu dziesięciu metrów i przesyła je do chipa w moim kasku.Niestety, nie możemy ci dać słuchawki, zbyt rzuca się w oczy.Więc my będziemy cię słyszeć, ale ty nas - nie.Artemis przełknął ślinę i poczuł, jak mikrofon jeździ mu po grdyce.- A kamera?- Już się robi.Holly wyjęła soczewkę kontaktową ze słoika z płynem.- Po prostu cudo.Wysoka rozdzielczość, cyfrowa jakość oraz zestaw filtrów, w tym powiększenie i obraz termiczny.Mierzwa wyssał do czysta kość kurczaka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl