[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tego dnia rano Terri zaprosiła go na śniadanie, bowiem jej przyjaciółka wyjechałagdzieś z chłopakiem i mogli mieć z Markiem całe mieszkanie do dyspozycji.Oboje byli tym zachwyceni, wszystko układało się znakomicie.Po pysznymśniadaniu, w cieple kominka, rozłożyli na podłodze szachy i Mark, który cały czasmyślał tylko o Terri, przegrał parę kolejnych partii.Dziewczyna śmiała się radośnieze swego sukcesu.Wyglądała tego dnia jeszcze bardziej kusząco niż zwykle.Choćmówiła do niego, on nic nie słyszał, zapatrzony, jak pod miękkim materiałem wkolorze brzoskwiniowym, z którego uszyte było jej spodnium, poruszały się przykażdym głębszym oddechu nieduże wzgórki jej piersi.Odnosił wrażenie, że to młodeciało przyzywa go wręcz do siebie.Pocałował jej rozchylone wargi i poczuł, że sampłonie z pożądania.Położył się na dywanie wzdłuż niej i przyciągnął dziewczynę kusobie, całując raz za razem jej twarz, szyję, ramiona, piersi.Terri była zachwycona.Chociaż bez słów, gorąco reagowała, prosiła, domagała się,obiecywała.I nagle.bez uprzedzenia odsunęła się od niego i uniosła z podłogi.O co jej chodziło, u diabła? Poczuł się pozbawiony czegoś, okradziony, obrabowany.Coś, co było w zasięgu jego ręki, zostało mu nagle odebrane.Wściekły i sfrustrowany zerwał się na równe nogi.Terri odsunęła się jeszcze bardziej i sprawiała wrażenie,jakby wyciągniętą ręką chciała go powstrzymać.Przed czym, u licha? Czyżbymyślała, że chce ją zgwałcić? Przecież w równej mierze jak on pragnęła tegozbliżenia, oczekiwała go.A zatem dlaczego?- Przykro mi i bardzo cię przepraszam - powiedziała cichym głosem.- Nie teraz,jeszcze nie.- Jej oczy wyrażały prośbę.I wtedy właśnie stanęła mu przed oczami Deedee Divine.Przypomniał sobie jejtaniec u Spike'a.Jej ciało pełne prowokacyjnych ruchów, krąg mężczyznobserwujących ją w gorączce.Jej oczy patrzyły na wszystkich kusząco, zapraszająco,pełne obietnic i.oszustwa.Podobnie jak teraz u Terri Thompson, jej błękitne oczy również kusiły go iobiecywały.- Czego spodziewasz się po mnie, Terri Thompson? - Jego głos był schrypnięty i zeszczególnym naciskiem wypowiedział jej nazwisko.- N.niczego - odparła z wahaniem.- To znaczy, chciałabym, żebyśmy zostaliprzyjaciółmi.- Czyżby? A mnie się wydawało, że łączy nas już coś więcej niż tylko przyjazń.- Masz rację.Ale na jeszcze więcej nie nadszedł czas - powtórzyła.- Są sprawy.októrych nie wiesz.znamy się przecież niezbyt długo.Marka nagle uderzyła niespodziewana myśl.A może ona chce również jego skusić,naciągnąć na coś? Na przykład na małżeństwo? Ta myśl zawstydziła go jednak irozzłościła.Przecież zaledwie parę minut wcześniej zgodziłby się na każdą jejzachciankę.- Może powinniśmy mieć czas, by ostudzić się nieco - powiedział.Sięgnął pomarynarkę i wyszedł.Terri oparła się o drzwi, które zamknęły się za nim.Zbierało się jej na płacz.Chciaławołać, żeby wziął ją w ramiona i przywrócił to wspaniałe uczucie, kiedy oboje takbardzo nawzajem się pożądali.Zdawała sobie jednak sprawę, że jeśli ich związek mabyć trwały, to w pierwszym rzędzie muszą zniknąć wszystkie dzielące ich przegrody,muszą być wyjaśnione wszelkie kłamstwa.Ona przecież kochała Marka Dentona ichwilami zdawało się jej, że Mark zrozumiałby ją i wybaczył, gdyby mu wszystkowyznała.Parokrotnie była już bliska takiej decyzji i w ostatniej chwilipowstrzymywało ją przed tym wspomnienie jej własnej bezczelności tamtegopierwszego dnia, w barze Spike'a, i ogrom sumy, którą od Marka wycyganiła.Gdybychodziło o sto dolarów, nawet o cztery tysiące, które można byłoby spłacić i o całejsprawie zapomnieć, to na pewno zostaliby przyjaciółmi.Ale tak olbrzymia sumatworzyła między nimi przeszkodę nie do przebycia.A na dodatek jeszcze te jejkłamstwa.Były chwile, kiedy wydawało się Terri, że on rozpoznaje w niej tamtą tancerkę,jednak postanowił tę sprawę puścić w niepamięć.Ale czy można puścić w niepamięćprawie pół miliona dolarów? Nie starać się ich odzyskać? Dziewczyna zastanawiałasię także, co miało znaczyć jego powiedzenie, że być może potrzebny jest im pewienokres na ochłodzenie? Czy znaczyło to, że już go więcej nie zobaczy? Jednak Mark w żadnym wypadku nie chciał zrywać tej znajomości.Kimkolwiekbyła, oczarowała go całkowicie, a to, co do niej czuł było głębsze niż erotycznepożądanie.Jej czar osobisty zauważało także wiele innych osób.Pewnego wieczorujego matka zaprosiła go na kolację.I wtedy zabrał ze sobą Terri.- Co za czarująca kobieta - powiedziała potem starsza pani.- Zrównoważona, ajednocześnie pełna życia i gracji, zauroczyła wszystkich gości.- O, tak! - zgodził się Mark, wyraznie zadowolony.I pomyślał, że nawet wuj Jasperbył nią oczarowany.Obserwował z uwagą chwilę prezentacji.- Mój brat, pan Goodrich - powiedziała matka i Mark był pewien, że zauważyłzakłopotanie Terri czy nawet lekki szok.Jeśli tak było, to Terri opanowała się natychmiast i poddała bez ociąganiasondującym pytaniom wuja Jaspera [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl