[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następny rzuciłsię na miecz.Z siedmiu jeńców zostało czterech od razu po pierwszej nocy, kiedypodusili własnych towarzyszy  wyliczał Sekretarz beznamiętnie. Dopierowtedy ich rozdzielono.Ostatni zagłodził się już w tutejszej celi.Zdaje się, żeniewolę mają za ostateczną hańbę i wolą wybrać śmierć. Odważni są, nie da się ukryć  mruknął Stalowy z tyłu. Czemu im nie ułatwicie samobójstwa? Tracą na wartości z każdymdniem  rzekł Koniec prowokacyjnie. Jeńcy, których nie da się przesłuchać.A po tak długiej niewoli sami już pewnie nie znają rozmieszczenia własnych sił.To bezsens.Sekretarz przystanął i spojrzał w dół schodów na Mówcę. Razem z nimi zdobyliśmy ich broń.Broń, jakiej dotąd nie miałem w rękuani nie widziałem na oczy.To ona daje im przewagę w tej wojnie.Gdyby udałosię zmusić, przekupić czy zastraszyć choć jednego z więzniów, aby pokazał, jaktaką skonstruować, byłoby to znaczącym postępem. Nie potraficie skopiować łuku albo ulepszonej kuszy? Gdybyż to była kusza.wszystko byłoby prostsze  odparł O hore. A czemu mamy oglądać jeńców, skoro są tak mało użyteczni? Jego Wysokość uważa, że może to przynieść niespodziewane korzyści.Po-dejrzewamy związki.dlatego chcieliśmy kontaktu z Kręgiem.Może nic z tegonie wyniknie, a może uchwycimy jakąś nić przewodnią.Nie były to zbyt klarowne wyjaśnienia, lecz gdy stanęli wreszcie na najwyż-szej kondygnacji więzienia, wszelkie inne komentarze przestały być potrzebne,przynajmniej na razie.183 Gdyby spojrzeć na plan wieży z góry, narzuciłoby się skojarzenie z pokrojo-nym na sześć części okrągłym ciastem.Jedna cząstka i kawałek wolnej przestrzenipośrodku stanowiły podest schodów oraz korytarzyk, pozostałe tworzyły pięć nie-wielkich cel ze stalowymi prętami zamiast drzwi.Więzniowie mogli widzieć sięnawzajem, lecz nie byli w stanie się dotknąć.Chłopcy natychmiast zrozumieli,co miał na myśli Sekretarz, mówiąc  podejrzewamy związki.Kamyk wymie-nił porozumiewawcze spojrzenia z Końcem.Wystarczająco długo żyli na wyspieJaszczur, gdzie zachowało się wiele kamiennych wizerunków dawnych mieszkań-ców, by od razu dostrzec niezwykłe podobieństwo osadzonych tu ludzi do tam-tych rzezb, a także do malunków ocalałych na ścianach podziemnych korytarzy.Mężczyzni byli czarnowłosi i ciemnoskórzy, w intensywnym brązowym odcie-niu prażonego ziarna.Wysokie kości policzkowe, wąskie podbródki, skośne oczyoraz wydatne nosy jak kliny  wszystkie te elementy były już chłopcom znane.Przedtem widywali je rozproszone w twarzach przyjaciół i znajomych albo w lu-strach, teraz ujrzeli zgromadzone wszystkie naraz w tych obcych fizjonomiach.Kiedy dwaj więzniowie wstali, można było przekonać się także, że są niewiary-godnie wysocy.Trzeci spał lub udawał obojętność, jawiąc się jako bezosobowytobół nakryty derkami i sianem. Przodkowie.!  wyrwało się Stalowemu. Wiele na to wskazuje  rzekł Sekretarz. Choć tym razem przybyliz północy, a nie z zachodu.Historia się powtarza.Zakotwiczają się na zdobytychterenach w identycznie bezwzględny, okrutny sposób.Nie biorą jeńców.Mordująwszystkich mężczyzn i chłopców bez względu na wiek.Zabijają też małe dziew-czynki, które nie mogą ciężko pracować.A kobiety zmuszają do pracy niewolni-czej i. Nie identycznie!  przerwał mu Stalowy ze złością. Wojownicy i ma-gowie nie mordowali dzieci! To nieprawda! Mylisz się  odparł spokojnie Sekretarz. Zachowały się przekazyz tamtego okresu.Listy, urywki zapisów ocalonych.W tamtej wojnie pod nóższły całe miasta.Kiedy ruszyła inwazja ze Smoczego Archipelagu, bez żadnejlitości wybijano wszystkich zdolnych do uniesienia miecza.Dzieci także. Kłamiesz!!  ryknął Stworzyciel i pchnął go w pierś, aż urzędnik zatoczyłsię do tyłu.Więzień błyskawicznie skorzystał z okazji.Brązowe ramię wystrze-liło pomiędzy prętami, palce zachłannie chwyciły O hore za płaszcz.Szarpniętygwałtownie, rąbnął głową o metal, a już ręka napastnika chwyciła go za twarz,z zamiarem ukręcenia karku.Nim którykolwiek z magów zdążył ruszyć na po-moc, napadnięty wywinął się z uścisku, wykręcając jednocześnie dłoń obcego.Coś trzasnęło, tamten zawył z bólu, chwytając się za nadgarstek.Sekretarz zadałcios, precyzyjnie celując pomiędzy prętami i trafił wroga prosto w zęby z siłą,która obaliła go na posadzkę  zalanego krwią z rozbitych warg.Mieszkaniec184 sąsiedniej celi przezornie odsunął się w głąb, spoglądając z nienawiścią na przy-byłych. Trzeba uważać  burknął Sekretarz, poprawiając ubranie. Są szybcyjak żmije.A pan, panie Stalowy, powinien trzymać nerwy na uwięzi. Ale to nieprawda.nieprawda, że nasi żołnierze. podjął Stalowyz oburzeniem, lecz zamilkł, czując na ramieniu zaciskające się palce któregośz towarzyszy. Nie uczono nas takich rzeczy, panie O hore  odezwał się Koniec. Nie dziwię się  odparł Sekretarz, a w jego oczach na chwilę pojawiłosię coś w rodzaju współczucia. To niezbyt chwalebny okres w historii Len-gorchii.A jednak takie karczowanie ludzi bywało praktykowane nawet jeszczew poprzednim stuleciu.A teraz powtarza się znowu.Jeśli przegramy, northlanprzetrwa jedynie jako gwara niewolników.Tak samo jak dawna mowa NiskichKsięstw zachowała się jedynie w zapadłych zakątkach Gór Igielnych.Całe cesar-stwo Lengorchii jest zamieszkane przez mieszańców, choć oficjalnie się o tym niepamięta.Co jak co, ale pan, panie Stalowy, nie powinien być tym zdziwiony dodał, czyniąc aluzję do niebieskich oczu maga. Ci tutaj nie mają nawet szczątkowych talentów  odezwał się Koniec,patrząc na jeńców.Poszkodowany ostrożnie badał wywichnięty nadgarstek, splu-wając co chwila krwią.Drugi odzywał się do niego burkliwie, w gardłowym języ-ku pełnym przydechów. A co z innymi? Czy jakieś przejawy magii widać napółnocy? Tam gdzie toczą się walki? Nie ma żadnych znikających regimentów, rozstępującej się ziemi ani ży-wych pochodni, jeśli to masz na myśli, panie Mówco  rzekł O hore z gory-czą. Gdyby to była walka z magią, te potwory już byłyby w Ogorancie.Za tojest nieco innych niespodzianek.Na przykład takich.Sekretarz podszedł do krańcowej celi i zaczął kopać w zakratowane drzwiczki,wzbudzając nieznośny, metaliczny łomot. Wstawaj! Wstawaj! No, już! Nie zdechłeś jeszcze, to wiem na pewno!Kupa szmat poruszyła się nieznacznie.Wynurzyła się z niej powoli, niechętnieciemna głowa, a potem cała postać trzeciego więznia. Ojej. westchnął Myszka. Mogę panu już teraz powiedzieć, że obcy są znacznie dalej niż w Ogoran-cie  rzekł Promień z pewną nutą satysfakcji. Ostatnio w Puszczy Wschodniejłapacze zaczęli chwytać centaury i wystawiać na targach.Centaur był dużo niższy niż jego ludzcy sąsiedzi, ale miał równie ciemną kar-nację i podobny kształt szeroko rozstawionych oczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl