[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Oni piją wyłącznie wodę - jęczał Zane.- Jedzą czerstwy chleb,skamieniały ser i.gotowaną wołowinę! - Posłał żałosne spojrzenie w stronękuchni.- Kim są bracia La-Timsy? - zainteresował się Jommy.- Mylą mi się tewszystkie tutejsze nazwy.Tal wzruszył ramionami.- A ja nie znam ich odpowiedników na Novindusie.- Posłał Calebowispojrzenie, w którym była zawarta prośba o pomoc.Caleb rzekł:- Durga.- Durga! - wykrzyknął Jommy. Oni żyją w celibacie! Biją się nawzajemlaskami w ramach pokuty! Składają śluby milczenia na całe lata! %7łyją wcelibacie.!Tal wybuchnął śmiechem, co wywołało napad chichotków u jego małegosyna.- Zabierzcie wszystko, co waszym zdaniem się przyda, po czym idzciepożegnać się z przyjaciółmi - polecił Caleb, śmiejąc się do wtóru.Dość szybkojednak spoważniał.- Dla jasności powiem wam jedno.Przyjdzie dzień, żezajmiecie w Konklawe Cieni miejsce moje i Talwina.Nie będziecie szeregowymiczłonkami, lecz przywódcami.Właśnie dlatego wysyłam was na UniwersytetRoldemu.To powiedziawszy, wyszedł, a trójka chłopców popatrzyła po sobie zrezygnacją.Po minucie milczenia pierwszy odezwał się Tad:- Przynajmniej chodzi o Roldem.- Na pewno nie będą nas trzymali pod kluczem na tym uniwersytecie przezcały czas - wyraził nadzieję Zane.Chmurny nastrój Jommyego nagle minął.- Niechby tylko spróbowali! - rzucił, szczerząc się, i klepnął Tada w ramię.- Chodzmy się spakować.Potem muszę pożegnać się z pewną dziewczyną.- Z Sherą? - zaczął zgadywać Zane.- Nie - odparł Jommy.- Z Ruth - domyślił się Tad.- Nie.- Jommy ruszył ku kuchni, za którą znajdowała się ich kwatera i całydobytek.- Z Milandrą?- Nie - odpowiedział Jommy, przekraczając próg.Zane złapał Tada zarękę.- Jak on to robi?- Nie wiem - odburknął jego przyrodni brat.- Wiem tylko tyle, że to sięskończy, gdy znajdziemy się w Roldemie.Zane westchnął.- Już tęsknię za Opardumem.Pchając drzwi łokciem, Tad stwierdził:- Chciałeś powiedzieć, że tęsknisz za tutejszym jedzeniem.ROZDZIAA DZIEWITYRoldemChłopcy zbliżali się powoli.Jommy, Tad i Zane czekali w bezruchu, gdy podchodził do nich ostrożnieponad tuzin studentów.Trzej przyrodni bracia przeszli spacerkiem z portu, gdzieteoretycznie dopłynęli, choć w rzeczywistości to Magnus na prośbę Pugaprzeteleportował ich do magazynu będącego własnością Konklawe Cieni.Byliodpowiednio brudni i wymiętoszeni, tak że historyjka o długiej podróży lądem imorzem miała solidne podstawy.Każdy z braci miał na sobie zwykłą tunikę,spodnie oraz przerzucony przez ramię worek podróżny.Stali teraz spokojnie, obserwując studentów, a ci otaczali ich półkolem,obrzucając spojrzeniami od stóp do głów, jakby oceniali wystawione na sprzedażbydło.Najmłodsi spośród uczniów mieli co najwyżej dwanaście lat, a najstarsimogli być rówieśnikami przybyłej trójki, aczkolwiek Jommy podejrzewał, że zeswoimi dwudziestoma latami na karku jest najstarszym studentem w zasięguwzroku.Wszyscy chłopcy nosili oficjalne stroje uniwersyteckie: czarny filcowyberet założony na bakier, bladożółtą koszulę z narzuconym na wierzch izwiązanym po bokach długim niebieskim tabardem ozdobionym białą lamówką,pod spodem zaś żółte spodnie i wreszcie czarne buty z cholewami.Każdytrzymał w lewym ręku skórzaną torbę.Sądząc po ciemnej cerze kilku chłopców imieszaninie akcentów, wśród studentów Uniwersytetu Roldemu znajdowali sięzarówno mieszkańcy Keshu, jak i wielu innych krain.Jeden ze starszych chłopców, o ciemnych włosach i oczach, przybrawszyuśmiech graniczący z grymasem wyższości, zbliżył się do Jommy ego i zmierzyłgo spojrzeniem.Następnie odwrócił się do pogardliwie wydymającego wargijasnowłosego młodzika i zapytał głośno:- A to któż taki?- Wsiowe głupki, z tego, co widzę - odparł jego przyjaciel.- Tak, można to poznać choćby po zapachu gnoju.Jommy odstawił torbępodróżną.- Posłuchaj, koleś.Dopiero co zsiedliśmy ze statku po nienajspokojniejszej morskiej przeprawie, a wcześniej telepaliśmy się długowozem, tak więc mówiąc w skrócie, nie mamy najlepszych humorów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.- Oni piją wyłącznie wodę - jęczał Zane.- Jedzą czerstwy chleb,skamieniały ser i.gotowaną wołowinę! - Posłał żałosne spojrzenie w stronękuchni.- Kim są bracia La-Timsy? - zainteresował się Jommy.- Mylą mi się tewszystkie tutejsze nazwy.Tal wzruszył ramionami.- A ja nie znam ich odpowiedników na Novindusie.- Posłał Calebowispojrzenie, w którym była zawarta prośba o pomoc.Caleb rzekł:- Durga.- Durga! - wykrzyknął Jommy. Oni żyją w celibacie! Biją się nawzajemlaskami w ramach pokuty! Składają śluby milczenia na całe lata! %7łyją wcelibacie.!Tal wybuchnął śmiechem, co wywołało napad chichotków u jego małegosyna.- Zabierzcie wszystko, co waszym zdaniem się przyda, po czym idzciepożegnać się z przyjaciółmi - polecił Caleb, śmiejąc się do wtóru.Dość szybkojednak spoważniał.- Dla jasności powiem wam jedno.Przyjdzie dzień, żezajmiecie w Konklawe Cieni miejsce moje i Talwina.Nie będziecie szeregowymiczłonkami, lecz przywódcami.Właśnie dlatego wysyłam was na UniwersytetRoldemu.To powiedziawszy, wyszedł, a trójka chłopców popatrzyła po sobie zrezygnacją.Po minucie milczenia pierwszy odezwał się Tad:- Przynajmniej chodzi o Roldem.- Na pewno nie będą nas trzymali pod kluczem na tym uniwersytecie przezcały czas - wyraził nadzieję Zane.Chmurny nastrój Jommyego nagle minął.- Niechby tylko spróbowali! - rzucił, szczerząc się, i klepnął Tada w ramię.- Chodzmy się spakować.Potem muszę pożegnać się z pewną dziewczyną.- Z Sherą? - zaczął zgadywać Zane.- Nie - odparł Jommy.- Z Ruth - domyślił się Tad.- Nie.- Jommy ruszył ku kuchni, za którą znajdowała się ich kwatera i całydobytek.- Z Milandrą?- Nie - odpowiedział Jommy, przekraczając próg.Zane złapał Tada zarękę.- Jak on to robi?- Nie wiem - odburknął jego przyrodni brat.- Wiem tylko tyle, że to sięskończy, gdy znajdziemy się w Roldemie.Zane westchnął.- Już tęsknię za Opardumem.Pchając drzwi łokciem, Tad stwierdził:- Chciałeś powiedzieć, że tęsknisz za tutejszym jedzeniem.ROZDZIAA DZIEWITYRoldemChłopcy zbliżali się powoli.Jommy, Tad i Zane czekali w bezruchu, gdy podchodził do nich ostrożnieponad tuzin studentów.Trzej przyrodni bracia przeszli spacerkiem z portu, gdzieteoretycznie dopłynęli, choć w rzeczywistości to Magnus na prośbę Pugaprzeteleportował ich do magazynu będącego własnością Konklawe Cieni.Byliodpowiednio brudni i wymiętoszeni, tak że historyjka o długiej podróży lądem imorzem miała solidne podstawy.Każdy z braci miał na sobie zwykłą tunikę,spodnie oraz przerzucony przez ramię worek podróżny.Stali teraz spokojnie, obserwując studentów, a ci otaczali ich półkolem,obrzucając spojrzeniami od stóp do głów, jakby oceniali wystawione na sprzedażbydło.Najmłodsi spośród uczniów mieli co najwyżej dwanaście lat, a najstarsimogli być rówieśnikami przybyłej trójki, aczkolwiek Jommy podejrzewał, że zeswoimi dwudziestoma latami na karku jest najstarszym studentem w zasięguwzroku.Wszyscy chłopcy nosili oficjalne stroje uniwersyteckie: czarny filcowyberet założony na bakier, bladożółtą koszulę z narzuconym na wierzch izwiązanym po bokach długim niebieskim tabardem ozdobionym białą lamówką,pod spodem zaś żółte spodnie i wreszcie czarne buty z cholewami.Każdytrzymał w lewym ręku skórzaną torbę.Sądząc po ciemnej cerze kilku chłopców imieszaninie akcentów, wśród studentów Uniwersytetu Roldemu znajdowali sięzarówno mieszkańcy Keshu, jak i wielu innych krain.Jeden ze starszych chłopców, o ciemnych włosach i oczach, przybrawszyuśmiech graniczący z grymasem wyższości, zbliżył się do Jommy ego i zmierzyłgo spojrzeniem.Następnie odwrócił się do pogardliwie wydymającego wargijasnowłosego młodzika i zapytał głośno:- A to któż taki?- Wsiowe głupki, z tego, co widzę - odparł jego przyjaciel.- Tak, można to poznać choćby po zapachu gnoju.Jommy odstawił torbępodróżną.- Posłuchaj, koleś.Dopiero co zsiedliśmy ze statku po nienajspokojniejszej morskiej przeprawie, a wcześniej telepaliśmy się długowozem, tak więc mówiąc w skrócie, nie mamy najlepszych humorów [ Pobierz całość w formacie PDF ]