[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A jednak zaprzeczała oczywistym faktom,powiedzianym jej w oczy w czasie konfrontacji.Gdyby przebieg wypadków był taki, jak to sobie majormógł wyobrazić, Barbara niewiele ryzykowałaby przyznającsię do wszystkiego.Mężczyznom groziła wtedyodpowiedzialność jedynie z artykułu 240 kk przewidującegokarę do pięciu lat więzienia za udział w bójce, którazakończyła się śmiercią jednego z jej uczestników.Obronamiałaby, duże pole do walki o obniżenie kary, motywując tenczyn koniecznością stanięcia w obronie pobitej kobiety iprzekroczeniem obrony własnej.A jednak Kosicka przyjęła taktykę zaprzeczaniawszystkiemu.Na pewno miała w tym jakieś wyrachowanie.Ale jakie?ROZDZIAA IXAańcuch pękaWytrzymałość łańcucha przy rozrywaniu mierzy się jegonajsłabszym ogniwem.Kiedy to ogniwo pęka, cały łańcuch nanic.Dla majora Adama Krzyżewskiego takim łańcuchem byłazmowa milczenia całej piątki Kosickich i Pietrzaków.Trzebawięc w tym łańcuchu znalezć najsłabsze ogniwo i spróbowaćje rozerwać.Oficer milicji przypuszczał, że tym najsłabszym ogniwembędą kobiety.Przede wszystkim Barbara Kosicka, która, jaksądził major, miała stosunkowo najwięcej na swojeusprawiedliwienie.Została pobita przez Cieślika, Znajdowałasię prawdopodobnie pod wpływem szoku i nawet nie jest dopomyślenia, żeby to ona zadawała ciosy siekierą.Milczy, bochce osłonić kochanka - Mieczysława Piętrzaka.Może jednaknamyśliła się i przestanie zaprzeczać przynajmniejoczywistym faktom?Krzyżewski znowu wezwał nHa przesłuchanie BarbaręKosicką.Po wstępnych formalnościach, dziewczyna zapytała:- Kiedy nas zwolnicie? Dosyć tej zabawy.- Dosyć zabawy.Trzeba nareszcie mówić prawdę.A codo zwolnienia, to sprawa prokuratora i sądu.- Nic przeciwko nam nie macie - Kosicka byłanastrojona agresywnie - nie wolno ludzi trzymać wwięzieniu.Ja napiszę skargę.Czego od nas chcecie?- To pani prawo - sucho odpowiedział oficer - możepani pisać.Doskonale pani wie, że wszyscy jesteściepodejrzani o zamordowanie Jana Cieślika.Zdradziły was tekosteczki znalezione w pani komórce.- Nieprawda.Nikt go nie zabijał.Wyjechał do Gdyni.- Skąd pani wie? Przecież pani go nie widziała.Aresztowana zmieszała się.- Pan sam to wymyślił i kazał powtarzać tym dwómbabom, że pojechał do Gdyni.- Po co miałbym wymyślać? Dlaczego miałoby mizależeć na waszym aresztowaniu?- Bo chce pan zarobić na premię za gorliwość.Oficer milicji od razu przejrzał nową taktykę dziewczyny.Postanowiła wyprowadzić go z równowagi.Stąd to bezczelnezachowanie.- Zgadza się - oświadczył pogodnie - więc jak to było zCieślikiem? Był, czy nie był na Psich Budach? Pojechał doGdyni czy został zakopany w komórce?- Nic wam nie powiem.Nie chcę z panem rozmawiać.- Już raz pani mówiłem, że radzę się namyślić iwszystko szczerze opowiedzieć.Radzę tak dla waszego dobra.Miała pani chyba czas do namysłu.Dziewczyna milczała.- Czy doszło do bójki wtedy, kiedy Cieślik przyszedł dowas w sierpniu 1957 roku? Brak odpowiedzi.- Kto pierwszy uderzył?Milczenie.- Jak to było z siekierą?- Nic wam nie powiem.Nie chcę z panem rozmawiać.- Wolno pani odmówić zeznań.A może woli panipowiedzieć wszystko panu prokuratorowi?- Nie chcę was znać.Nic nie wiem, nic nie powiem.- Dobrze - major zrezygnował z dalszegoprzesłuchiwania i zwrócił się do maszynistki -proszę zrobić wprotokole uwagę, że podejrzana Barbara Kosicka odmówiłazeznań.Maszynistka szybko wystukała tekst i zdjęła z maszynyarkusz protokołu przesłuchania podejrzanej.- Proszę, pani podpisze.- Nic nie podpiszę.- W porządku.Wolno pani odmówić podpisaniaprotokołu.%7łeby formalności stało się zadość, major zawezwałjednego z oficerów MO i w jego obecności zrobiono wprotokole notatkę, że przesłuchiwana odmówiła podpisaniaprotokołu, po czym milicjant odprowadził Barbarę Kosickądo celi.Z kolei na krześle naprzeciwko majora zajęła miejsceHonorata Pietrzak.- Jak to było wtedy w sierpniu? - zapytał Krzyżewski.Dziewczyna była mniej przystojna od Kosickiej.Już wczasie poprzedniego przesłuchania major zorientował się, żejest i mniej inteligentna od swojej szwagierki.- Ja nic nie wiem - odpowiedziała cichym głosemHonorata.- Przecież pani była w domu, kiedy Cieślik przyszedł dowas prosto z więzienia? To było 30 sierpnia 1957 roku.- Ja nic nie wiem. - Pokażę pani to, co pozostało z Cieślika.Honorata zbladła jak płótno.- Nie, nie! - krzyknęła głośno.- Jak to byłe?- Ja.Ja nie mogę odpowiedzieć.- Ale Cieślik był u was w domu?- Ja się boję mówić.- Dlaczego? Przecież jeżeli pani nie brała udziału wzabójstwie, nic pani nie grozi.Przyznanie się do wszystkiego iszczere opowiedzenie, jak było, może tylko poprawić panisytuację.- Boję się.Nic nie powiem.- Boi się pani Kosickiej i brata?Dziewczyna nie odpowiedziała na to pytanie.- To oni zabili?Honorata wybuchnęła płaczem.- Niech pan mnie nie męczy.Nic nie powiem.Boję się.Major starał się uspokoić dziewczynę.Tłumaczył, że dlaniej i dla innych będzie lepiej, kiedy opowie, jak to wtedybyło w mieszkaniu na Psich Budach.Starał się jej wyjaśnić,że jeśli nadal będzie milczała, to sąd uzna wszystkich zazabójców Cieślika.A przecież -świadczą o tym ślady naczaszce - zabił go tylko jeden człowiek.Inni, być może, sązupełnie niewinni lub ich wina jest nieproporcjonalnie mała.Dlaczego wszyscy mają cierpieć za jednego?Honorata Pietrzak słuchała tych słów z wyrazem twarzy, zktórego łatwo było odgadnąć, że zgadza się z wywodamioficera, ale mimo to albo milczała, albo powtarzała:- Boję się.Nie mogę niczego powiedzieć.- Pani zna Janinę M.- Tak.To nasza sąsiadka.- Niech pani posłucha, co zeznała Janina M.- Majorodczytał fragment zeznań świadka, mówiący o rozmowie zKosicką i o jej pobiciu przez Cieślika. - Czy tak było? - zapytał skończywszy czytanie.- Ja nie mogę, mówić.Oni by mi tego nigdy niedarowali - dziewczyna była znowu na pograniczu płaczu.Major uznał, że na dzisiaj wystarczy.Niech Pietrzakównajeszcze trochę dojrzeje do przyznania się.Niewątpliwie powypadkach w mieszkaniu Kosickiej Mieczysław Pietrzak, boon to najprawdopodobniej zlikwidował swojego rywala,zapowiedział domownikom, że jeśli którykolwiek z nichpiśnie choć słówko, to spotka go los Cieślika.Dlategodziewczyna bała się mówić.Ale - major nie wątpił o tym - zakilka dni zrozumie, że może nie obawiać się zemsty brata i toprzez wiele, wiele lat.Wtedy pomyśli o ratowaniu własnejskóry i przemówi.A wiedziała wiele, to było widoczne już ztego, co dotychczas powiedziała.A jednak obydwa ogniwa, które Krzyżewski uważał zanajsłabsze w łańcuchu, wytrzymały próbę na obciążenie.Aańcuch, chociaż trochę nadwerężony, trzymał się nadal.Wobec tego trzeba spróbować zerwać go w innym miejscu.Z kolei zaczęło się przesłuchanie młodszego Pietrzaka.Tego, któremu na imię było Józef [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.A jednak zaprzeczała oczywistym faktom,powiedzianym jej w oczy w czasie konfrontacji.Gdyby przebieg wypadków był taki, jak to sobie majormógł wyobrazić, Barbara niewiele ryzykowałaby przyznającsię do wszystkiego.Mężczyznom groziła wtedyodpowiedzialność jedynie z artykułu 240 kk przewidującegokarę do pięciu lat więzienia za udział w bójce, którazakończyła się śmiercią jednego z jej uczestników.Obronamiałaby, duże pole do walki o obniżenie kary, motywując tenczyn koniecznością stanięcia w obronie pobitej kobiety iprzekroczeniem obrony własnej.A jednak Kosicka przyjęła taktykę zaprzeczaniawszystkiemu.Na pewno miała w tym jakieś wyrachowanie.Ale jakie?ROZDZIAA IXAańcuch pękaWytrzymałość łańcucha przy rozrywaniu mierzy się jegonajsłabszym ogniwem.Kiedy to ogniwo pęka, cały łańcuch nanic.Dla majora Adama Krzyżewskiego takim łańcuchem byłazmowa milczenia całej piątki Kosickich i Pietrzaków.Trzebawięc w tym łańcuchu znalezć najsłabsze ogniwo i spróbowaćje rozerwać.Oficer milicji przypuszczał, że tym najsłabszym ogniwembędą kobiety.Przede wszystkim Barbara Kosicka, która, jaksądził major, miała stosunkowo najwięcej na swojeusprawiedliwienie.Została pobita przez Cieślika, Znajdowałasię prawdopodobnie pod wpływem szoku i nawet nie jest dopomyślenia, żeby to ona zadawała ciosy siekierą.Milczy, bochce osłonić kochanka - Mieczysława Piętrzaka.Może jednaknamyśliła się i przestanie zaprzeczać przynajmniejoczywistym faktom?Krzyżewski znowu wezwał nHa przesłuchanie BarbaręKosicką.Po wstępnych formalnościach, dziewczyna zapytała:- Kiedy nas zwolnicie? Dosyć tej zabawy.- Dosyć zabawy.Trzeba nareszcie mówić prawdę.A codo zwolnienia, to sprawa prokuratora i sądu.- Nic przeciwko nam nie macie - Kosicka byłanastrojona agresywnie - nie wolno ludzi trzymać wwięzieniu.Ja napiszę skargę.Czego od nas chcecie?- To pani prawo - sucho odpowiedział oficer - możepani pisać.Doskonale pani wie, że wszyscy jesteściepodejrzani o zamordowanie Jana Cieślika.Zdradziły was tekosteczki znalezione w pani komórce.- Nieprawda.Nikt go nie zabijał.Wyjechał do Gdyni.- Skąd pani wie? Przecież pani go nie widziała.Aresztowana zmieszała się.- Pan sam to wymyślił i kazał powtarzać tym dwómbabom, że pojechał do Gdyni.- Po co miałbym wymyślać? Dlaczego miałoby mizależeć na waszym aresztowaniu?- Bo chce pan zarobić na premię za gorliwość.Oficer milicji od razu przejrzał nową taktykę dziewczyny.Postanowiła wyprowadzić go z równowagi.Stąd to bezczelnezachowanie.- Zgadza się - oświadczył pogodnie - więc jak to było zCieślikiem? Był, czy nie był na Psich Budach? Pojechał doGdyni czy został zakopany w komórce?- Nic wam nie powiem.Nie chcę z panem rozmawiać.- Już raz pani mówiłem, że radzę się namyślić iwszystko szczerze opowiedzieć.Radzę tak dla waszego dobra.Miała pani chyba czas do namysłu.Dziewczyna milczała.- Czy doszło do bójki wtedy, kiedy Cieślik przyszedł dowas w sierpniu 1957 roku? Brak odpowiedzi.- Kto pierwszy uderzył?Milczenie.- Jak to było z siekierą?- Nic wam nie powiem.Nie chcę z panem rozmawiać.- Wolno pani odmówić zeznań.A może woli panipowiedzieć wszystko panu prokuratorowi?- Nie chcę was znać.Nic nie wiem, nic nie powiem.- Dobrze - major zrezygnował z dalszegoprzesłuchiwania i zwrócił się do maszynistki -proszę zrobić wprotokole uwagę, że podejrzana Barbara Kosicka odmówiłazeznań.Maszynistka szybko wystukała tekst i zdjęła z maszynyarkusz protokołu przesłuchania podejrzanej.- Proszę, pani podpisze.- Nic nie podpiszę.- W porządku.Wolno pani odmówić podpisaniaprotokołu.%7łeby formalności stało się zadość, major zawezwałjednego z oficerów MO i w jego obecności zrobiono wprotokole notatkę, że przesłuchiwana odmówiła podpisaniaprotokołu, po czym milicjant odprowadził Barbarę Kosickądo celi.Z kolei na krześle naprzeciwko majora zajęła miejsceHonorata Pietrzak.- Jak to było wtedy w sierpniu? - zapytał Krzyżewski.Dziewczyna była mniej przystojna od Kosickiej.Już wczasie poprzedniego przesłuchania major zorientował się, żejest i mniej inteligentna od swojej szwagierki.- Ja nic nie wiem - odpowiedziała cichym głosemHonorata.- Przecież pani była w domu, kiedy Cieślik przyszedł dowas prosto z więzienia? To było 30 sierpnia 1957 roku.- Ja nic nie wiem. - Pokażę pani to, co pozostało z Cieślika.Honorata zbladła jak płótno.- Nie, nie! - krzyknęła głośno.- Jak to byłe?- Ja.Ja nie mogę odpowiedzieć.- Ale Cieślik był u was w domu?- Ja się boję mówić.- Dlaczego? Przecież jeżeli pani nie brała udziału wzabójstwie, nic pani nie grozi.Przyznanie się do wszystkiego iszczere opowiedzenie, jak było, może tylko poprawić panisytuację.- Boję się.Nic nie powiem.- Boi się pani Kosickiej i brata?Dziewczyna nie odpowiedziała na to pytanie.- To oni zabili?Honorata wybuchnęła płaczem.- Niech pan mnie nie męczy.Nic nie powiem.Boję się.Major starał się uspokoić dziewczynę.Tłumaczył, że dlaniej i dla innych będzie lepiej, kiedy opowie, jak to wtedybyło w mieszkaniu na Psich Budach.Starał się jej wyjaśnić,że jeśli nadal będzie milczała, to sąd uzna wszystkich zazabójców Cieślika.A przecież -świadczą o tym ślady naczaszce - zabił go tylko jeden człowiek.Inni, być może, sązupełnie niewinni lub ich wina jest nieproporcjonalnie mała.Dlaczego wszyscy mają cierpieć za jednego?Honorata Pietrzak słuchała tych słów z wyrazem twarzy, zktórego łatwo było odgadnąć, że zgadza się z wywodamioficera, ale mimo to albo milczała, albo powtarzała:- Boję się.Nie mogę niczego powiedzieć.- Pani zna Janinę M.- Tak.To nasza sąsiadka.- Niech pani posłucha, co zeznała Janina M.- Majorodczytał fragment zeznań świadka, mówiący o rozmowie zKosicką i o jej pobiciu przez Cieślika. - Czy tak było? - zapytał skończywszy czytanie.- Ja nie mogę, mówić.Oni by mi tego nigdy niedarowali - dziewczyna była znowu na pograniczu płaczu.Major uznał, że na dzisiaj wystarczy.Niech Pietrzakównajeszcze trochę dojrzeje do przyznania się.Niewątpliwie powypadkach w mieszkaniu Kosickiej Mieczysław Pietrzak, boon to najprawdopodobniej zlikwidował swojego rywala,zapowiedział domownikom, że jeśli którykolwiek z nichpiśnie choć słówko, to spotka go los Cieślika.Dlategodziewczyna bała się mówić.Ale - major nie wątpił o tym - zakilka dni zrozumie, że może nie obawiać się zemsty brata i toprzez wiele, wiele lat.Wtedy pomyśli o ratowaniu własnejskóry i przemówi.A wiedziała wiele, to było widoczne już ztego, co dotychczas powiedziała.A jednak obydwa ogniwa, które Krzyżewski uważał zanajsłabsze w łańcuchu, wytrzymały próbę na obciążenie.Aańcuch, chociaż trochę nadwerężony, trzymał się nadal.Wobec tego trzeba spróbować zerwać go w innym miejscu.Z kolei zaczęło się przesłuchanie młodszego Pietrzaka.Tego, któremu na imię było Józef [ Pobierz całość w formacie PDF ]