[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gabriel wyraznie odebrał jej wszystkie siły.Pomyślała, że to samo dotyczy i jego, gdyż opadł na nią całym ciałem.Ciężar jednak nie byłmiażdżący i Johanna zorientowała się, że mąż nadal opiera się na łokciach.Mimo iż sprawiałwrażenie wykończonego fizycznie, nie przestawał jej chronić.W powietrzu dookoła unosiła się zmysłowa woń ich rozkoszy.Serca obojga biły wszaleńczym rytmie.Gabriel oprzytomniał pierwszy.Natychmiast też zatroszczył się o żonę.Boże, czy nic zrobił jej krzywdy?- Johanno? - Odzyskawszy siłę w ramionach, uniósł się na tyle, by móc na niąspojrzeć.Jego zaniepokojenie rzucało się w oczy.- Czy nie.Przerwał mu jej wybuch śmiechu.Byt tak radosny, że Gabriel nie potrafiłpowściągnąć odruchowego uśmiechu.- Och, tak - szepnęła.Ta kobieta była dla niego zagadka.- Jak możesz śmiać się i płakać jednocześnie?- Nie płaczę.Delikatnie przesunął czubkami palców po jej policzkach, ocierając wilgoć.- Przecież płaczesz.Skrzywdziłem cię? Wolno pokręciła głową.- Nie wiedziałam, że tak może być między mężczyzną i kobietą.To było bardzopiękne.Słysząc te słowa, skinął głową z wyrazem samozadowolenia.- Jesteś namiętną kobietą, Johanno.- Nie wiedziałam tego.aż do dzisiejszej nocy.Gabrielu, to było wspaniałe.Dziękitobie.Nie mogła znalezć właściwego słowa, by opisać swe samopoczucie.Gabriel zprzyjemnością jej pomógł:- Płonęłaś? Skinęła głową.- Nie wiedziałam, że są mężowie, którzy lubią całować i pieścić przed obcowaniem.- To się nazywa przygotowanie, żono - powiedział, pocałował ją w usta iprzetoczywszy się na plecy, zajął miejsce obok niej.- Przyjemne - westchnęła cicho. Wyobrażenie Raulfa o przygotowaniu ograniczało się do ściągnięcia kołdry.Johannanatychmiast powstrzymała napływ wspomnień.Nie chciała skazić piękna tego, co stało sięprzed chwilą, odrażającymi obrazami przeszłości.Nie chciała, żeby Gabriel teraz zasnął.Prawdę mówiąc, pragnęła jeszcze raz mieć gow sobie.Nie mogła uwierzyć we własną nieskromność, aż pokręciła głową nad tymzaskakująco bezwstydnym zachowaniem.Podciągnęła kapę i zamknęła oczy.Zaczęła ją dręczyć niepokojąca myśl.Skoro jestjuż po obcowaniu, to czy jedno z nich nie powinno wyjść? Raulf zawsze przychodził do jejłoża, a kiedy skończył, natychmiast się oddalał.Ponieważ Gabriel sprawiał wrażenie, jakbyukładał się do snu, uznała, że to ona powinna wyjść.Chciała zostać, ale gdyby została wyproszona, ciężko uraziłoby to jej dumę.Wolałanie dawać mężowi okazji do wypraszania.Troska ta dręczyła ją dobre parę minut.Tymczasem również Gabriela pochłaniały rozstrajające myśli.Przebiegły planzdobycia oblubienicy w chwili, gdy jej tarcza będzie opuszczona, obrócił się przeciwkoniemu.Do diabła, to ona zdobyła jego.Z żadną kobietą do tej pory nie zdarzyło mu się stracićnad sobą panowania, nigdy nie czuł się całkiem bezbronny.Zaczął więc się zastanawiać, cozrobiłaby Johanna, wiedząc, jaką ma nad nim władzę.Na samą myśl o tym gniewniezmarszczył brwi.Johanna przesunęła się do krawędzi łoża.Sięgnęła po okrycie, a potem wstała.Wkładając szatę, stała tyłem do męża.Przypomniała sobie, że pantofle zostawiła w pobliżudrzwi.Wciąż jednak wahała się, czy wyjść.Czuła się w tej chwili żałośnie osamotniona izupełnie nie mogła zrozumieć, z jakiego powodu jest bliska płaczu.Kochanie się z Gabrielembyło cudowne, ale teraz naszła ją nowa fala niepewności.Naprawdę nie pojmowała, skąd wniej taka odmiana, ale zdawało jej się, że ma przed sobą drugie ponure godziny, by o tymrozmyślać.Wątpiła, czy zdoła choćby się zdrzemnąć, przypuszczała więc, że rano będziezupełnie do niczego.Gabriel sprawiał wrażenie uśpionego.Johanna próbowała zbliżyć się do drzwinajciszej, jak potrafiła.Właśnie sięgała do skobli, kiedy ją zatrzymał.- Dokąd to się wybierasz? Odwróciła się i spojrzała na niego.- Do drugiej izby, milordzie.Zapewne życzysz sobie, żebym spała właśnie tam.- Wracaj tutaj, Johanno.Powoli podeszła do krawędzi łóżka.- Nie chciałam cię zbudzić. - Nie spałem.Sięgnął do paska okrywającej ją szaty.- Dlaczego chcesz spać sama? - W jego głosie pobrzmiewało łagodne zaciekawienie.- Nie chcę - rzuciła krótko.Gabriel chwycił za rękawy i ściągnął z żony szatę.Johanna drżała.Poczułrozbawienie.Jemu wydawało się, że w izbie panuje piekielne gorąco.Odchylił kołdrę iczekał, aż żona znów znajdzie się w łożu.Nie wahała się.Przeszła nad mężem.Gabriel otoczył ją ramionami i przyciągnął dosiebie.Policzek Johanny spoczywał mu teraz na ramieniu.MacBain dokładnie okrył ichoboje, głośno ziewnął i powiedział:- Będziesz spać ze mną w tym łożu co noc.Rozumiesz, Johanno? Skinęła głową takenergicznie, że wyrżnęła go w podbródek.- Czy w szkockich górach mężowie i żony zwykle sypiają razem?- My będziemy tak sypiać - padła wymijająca odpowiedz.- Tak, laird.Ten rychły szept zgody sprawił mu dużą przyjemność.Mocniej objął nowo poślubionążonę i zamknął oczy.- Gabrielu?Burknął coś w odpowiedzi.- Czy jesteś zadowolony, że wziąłeś mnie za żonę?Pożałowała tego pytania, gdy tylko przebrzmiały słowa.Teraz Gabriel odkryje, jakbardzo czuje się zagrożona.- Ziemia jest teraz moja.To mnie zadowala.Brutalna uczciwość.Pomyślała, że powinna podziwiać u męża tę cechę.A jednak niemogła, przynajmniej tej nocy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl