[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedno ja tu starego rozumiemnie tego, który już sobą nie włada, a w którym tak barzo i krew oziębłai wnetrzne sklepy osłabiały, iż dusza rospostrzyć swej władzej już niemoże, ale takiego, u którego rozum przyszedł ku swej zupełnej sile ażywości, bo na ten czas już sam siebie człowiek pozna i obaczy że wsobie człowieczych własnych przypadków ma niewiele, zwirzęcychprzymiotów więcej, a iskierkę jakąś maluczką niebieskiej natury, zaktórym poznaniem siebie najdzie tak, iż w jego mocy to jest, albo na-śladując smysłów zostać zwirzęciem, albo naśladując rozusu zostaćaniołem, bliskim uznawcą boskiej piękności.Jeszcze też tego dołożę, iżchoć miłość ta gruba w każdym lecie człowiekowi jest szkodliwa, awszakoż młodym ludziom jeszcze sie wdy niejako zydzie, bo jeśli imprzynosi szkody, niebespieczeństwa, niewczasy, frasunki, kłopoty, bo-leści, nędze, tedy przedsię ten tego zysk jest, iż miłując oni, a chcącpozyskać łaskę białychgłów swych, czynią rzeczy pochwały godne,które prawda, iż sie nie ku dobremu końcu ściągają, ale wdy same wsobie są dobre.I tak z wiela gorzkiego odnoszą troszkę słodkości; apotym za mnóstwem przeciwnych rzeczy, które na tako wte ludzi przy-chodzą, na ostatek uznawają więc obłędliwość swoje i poniechywająwszytkiego.A tak, jako każdy ten młody człowiek, który chciwości swe ma nawodzy, a miłuje rozumnie, u mnie jest mało nie aniołem, tak zasię mamza wymówionego tego, który da sie zwyciężyć tej zwirzęcej miłości, kuktórej s krewkości człowieczeństwa tak barzo jest skłonny, by jedno wniej będąc pokazał sie być nie ledakim, to jest i obyczajmi i dworstwemi wszelaką godnością.A gdy do lat przydzie, iż to wszytko mimo siepuści, a wstępując wyższej, zostawi gorące żądze smysłów za sobą,jako najniższy stopień u tego schodu, którym dojść jeden może praw-dziwej miłości.Ale jeśliżby do lat przyszedszy chował jeszcze onogień w oziębłym sercu, a chciał rozum swój, który w ten czas jest zu-pełnej siły, poddać pod moc zemdlonym smysłom, tam już inakszejrady niemasz, jedno takiego wyrzucić s pośrodka ludzi, a dać mumieszkanie miedzy bydlęty.Gdy tu troszkę pan Kryski przestał, jakoby chcąc sobie odpocząć,rzekł pan Lupa: Dziwnąś to w.m., panie Kryski, miłość wynalazł, ojakiej niewiem, by tu kto, jako żyw, słychał.Ja jeden me rozumiem, coto jest oczyma, uszyma, myślą miłować, i widzi mi się, iż na takowymNASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG239używaniu cudności pan Kostka nie przestanie, bo to coś barzo na senposzło; a coś też w.m.o piękności powiedział, jakoby miała byćpromieniem dobroci bożej, a ktemu zawdy dobra, ja tego nie baczę, iowszem przeciwko temu powiedzieć to mogę, żem wiele pięknych bia-łychgłów barzo złych, hardych i gniewliwych widział, a boję sie, że kutakowej złości abo pysze, żadna ich ina rzecz nie wiedzie, jedno cud-ność.Powiedział na to pan Lubelski: I wam, panie Lupa, i mnie im dalej,tym sie hardsze białegłowy będą zdały, zwłaszcza, jeśli w tych leciechczłowiek od nich czego nieprzystojnego zachce.Ale niechaj w.m.panKryski nauczy, a ja sie też będę przysłuchywał, jako my potahli pięk-ności białychgłów pożądać, czego po nich chcieć i na czym przestawaćmamy, iżby nam z niczym harde być niemogły.Odpowiedział pan Lupa: W.m.sie tego racz nauczyć, mnie tegonie potrzeba, bo i w młodszych leciech mych nigdym nie był na te mi-łostki wabny.Zatym rzekł pan Dersniak: Nie z drogi podobno, miłościwy panie,pan Lupa mówi, iż piękność nie jest zawdy dobra, bo częstokroć cud-ności białychgłów bywały przyczyną wiele na ziemi złego ; od Trojejpocząwszy, co było na świecie walk, mordów i okrucieństwa, niemalzawdy, s przyczyn białychgłów cudnych rosły, abo z ich zapamiętaniawstydu, jako to u pięknych jest pospolita [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Jedno ja tu starego rozumiemnie tego, który już sobą nie włada, a w którym tak barzo i krew oziębłai wnetrzne sklepy osłabiały, iż dusza rospostrzyć swej władzej już niemoże, ale takiego, u którego rozum przyszedł ku swej zupełnej sile ażywości, bo na ten czas już sam siebie człowiek pozna i obaczy że wsobie człowieczych własnych przypadków ma niewiele, zwirzęcychprzymiotów więcej, a iskierkę jakąś maluczką niebieskiej natury, zaktórym poznaniem siebie najdzie tak, iż w jego mocy to jest, albo na-śladując smysłów zostać zwirzęciem, albo naśladując rozusu zostaćaniołem, bliskim uznawcą boskiej piękności.Jeszcze też tego dołożę, iżchoć miłość ta gruba w każdym lecie człowiekowi jest szkodliwa, awszakoż młodym ludziom jeszcze sie wdy niejako zydzie, bo jeśli imprzynosi szkody, niebespieczeństwa, niewczasy, frasunki, kłopoty, bo-leści, nędze, tedy przedsię ten tego zysk jest, iż miłując oni, a chcącpozyskać łaskę białychgłów swych, czynią rzeczy pochwały godne,które prawda, iż sie nie ku dobremu końcu ściągają, ale wdy same wsobie są dobre.I tak z wiela gorzkiego odnoszą troszkę słodkości; apotym za mnóstwem przeciwnych rzeczy, które na tako wte ludzi przy-chodzą, na ostatek uznawają więc obłędliwość swoje i poniechywająwszytkiego.A tak, jako każdy ten młody człowiek, który chciwości swe ma nawodzy, a miłuje rozumnie, u mnie jest mało nie aniołem, tak zasię mamza wymówionego tego, który da sie zwyciężyć tej zwirzęcej miłości, kuktórej s krewkości człowieczeństwa tak barzo jest skłonny, by jedno wniej będąc pokazał sie być nie ledakim, to jest i obyczajmi i dworstwemi wszelaką godnością.A gdy do lat przydzie, iż to wszytko mimo siepuści, a wstępując wyższej, zostawi gorące żądze smysłów za sobą,jako najniższy stopień u tego schodu, którym dojść jeden może praw-dziwej miłości.Ale jeśliżby do lat przyszedszy chował jeszcze onogień w oziębłym sercu, a chciał rozum swój, który w ten czas jest zu-pełnej siły, poddać pod moc zemdlonym smysłom, tam już inakszejrady niemasz, jedno takiego wyrzucić s pośrodka ludzi, a dać mumieszkanie miedzy bydlęty.Gdy tu troszkę pan Kryski przestał, jakoby chcąc sobie odpocząć,rzekł pan Lupa: Dziwnąś to w.m., panie Kryski, miłość wynalazł, ojakiej niewiem, by tu kto, jako żyw, słychał.Ja jeden me rozumiem, coto jest oczyma, uszyma, myślą miłować, i widzi mi się, iż na takowymNASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG239używaniu cudności pan Kostka nie przestanie, bo to coś barzo na senposzło; a coś też w.m.o piękności powiedział, jakoby miała byćpromieniem dobroci bożej, a ktemu zawdy dobra, ja tego nie baczę, iowszem przeciwko temu powiedzieć to mogę, żem wiele pięknych bia-łychgłów barzo złych, hardych i gniewliwych widział, a boję sie, że kutakowej złości abo pysze, żadna ich ina rzecz nie wiedzie, jedno cud-ność.Powiedział na to pan Lubelski: I wam, panie Lupa, i mnie im dalej,tym sie hardsze białegłowy będą zdały, zwłaszcza, jeśli w tych leciechczłowiek od nich czego nieprzystojnego zachce.Ale niechaj w.m.panKryski nauczy, a ja sie też będę przysłuchywał, jako my potahli pięk-ności białychgłów pożądać, czego po nich chcieć i na czym przestawaćmamy, iżby nam z niczym harde być niemogły.Odpowiedział pan Lupa: W.m.sie tego racz nauczyć, mnie tegonie potrzeba, bo i w młodszych leciech mych nigdym nie był na te mi-łostki wabny.Zatym rzekł pan Dersniak: Nie z drogi podobno, miłościwy panie,pan Lupa mówi, iż piękność nie jest zawdy dobra, bo częstokroć cud-ności białychgłów bywały przyczyną wiele na ziemi złego ; od Trojejpocząwszy, co było na świecie walk, mordów i okrucieństwa, niemalzawdy, s przyczyn białychgłów cudnych rosły, abo z ich zapamiętaniawstydu, jako to u pięknych jest pospolita [ Pobierz całość w formacie PDF ]