[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym, prawdę powiedziawszy, nie miała żadnegoprawa ingerować w życie Laurie.Mimo wszystko czuła bezsilny gniew na los, któryzmusił nieszczęsną do obrania takiej drogi.- Muszę już iść, panienko - powiedziała Laurie.Honoria w porywie współczucia przytrzymała ją za rękaw.- Dasz mi znać, jeśli wpadniesz w kłopoty?- To miłe ze strony panienki, ale lepiej, żeby panienka się tym nie interesowała.Pan John ma porywczy charakter i nie lubi, jak ktoś miesza się w jego sprawy.- Zamil-RLT kła, po czym dodała ze zdziwieniem: - Zresztą dlaczego panienka miałaby się martwić okogoś takiego jak ja?- %7łałuję, że nie mogę zrobić więcej.- Jedyne, co możemy my, kobiety, to cierpieć i starać się przetrwać.Do widzenia,panienko.Lekkie piórko u kapelusika podrygiwało w rytm kroków Laurie kierującej się wstronę gospody.Honoria z troską patrzyła jej śladem.%7łałowała, że nie może podzielić sięswoim zmartwieniem z pastorem Gryffdem, który przejawiał wiele dbałości o parafian i,jak się wydawało, specjalnym zainteresowaniem darzył Laurie.Jednak ona poprosiłaHonorię o zachowanie sekretu.Nie mogła zawieść zaufania dziewczyny dlatego, że nielubiła syna karczmarza.Laurie znikła z jej oczu i w tym momencie w otwartych drzwiach plebanii pojawiłsię pastor, wołając, że niesie herbatę i świeżo wyjęte z pieca makaroniki.Przyszła teżEva.Widok jej ożywionej twarzyczki sprawiał przyjemność Honorii.Dziewczynka uści-skała ją i zaczęła gwałtownie gestykulować.- Wolniej, Eva, wolniej! - Honoria przytrzymała jej rękę.- Nie jestem taka mądrajak ty.Dziecko spojrzało zdziwione, po czym uśmiechnęło się radośnie.Serce Honoriiścisnęło się z bólu.Jak często w krótkim życiu Evy inteligentny umysł uwięziony w jejniemym ciele był obrażany oskarżeniami, że dziecko to jest niedorozwinięte? - zasta-nowiła się.Po wypiciu herbaty wielebny zabrał się do pracy z Evą.Honoria przysłuchiwała sięlekcji, szybko jednak znowu opanowała ją nerwowość, która towarzyszyła jej w ostatnichdniach.Postanowiła, że w drodze powrotnej do Foxeden zatrzyma się nad morzem i wy-kona kilka szkiców.Do tej pory zdążyła niemal ogołocić ogród.Wszystkie wiosennekwiaty pyszniły się w wazonach, a spiżarka została obwieszona wiązkami ziół do zasu-szenia.W bibliotece znalazła węgiel i papier do rysunków, które ciotka pozwoliła jejużywać do woli.Honoria miała nadzieję, że zajęcie to zaabsorbuje ją przynajmniej na jakiś czas iodciągnie jej uwagę od mocno doskwierającego uczucia zawieszenia w próżni, które co-RLT raz częściej ją nawiedzało, w miarę jak oddalały się wspomnienia owej nocy, od którejdatowało się jej wygnanie.Rosły również obawy o przyszłość.Ponieważ pastor i Eva byli zajęci pracą, do której nie mogła wnieść niczego poży-tecznego, Honoria postanowiła wymknąć się wcześniej.Nieoczekiwanie do klasy zajrza-ła pani Wells z wiadomością, że przyszedł pan Hawksworth i pyta, czy mógłby zoba-czyć, jak wygląda nowo urządzona szkoła.Honoria natychmiast się ożywiła, a rozdrażnienie znikło, jakby rozproszone przezgwałtowny podmuch południowo-wschodniego wiatru uderzającego w kornwalijskie kli-fy.- Ojcze Gryffd, dzisiaj rano dowiedziałem się od pani Kessel, że nauka ruszyła -rozległ się głos kapitana - pomyślałem więc, że wpadnę zobaczyć, jak radzą sobie naszeprzyszłe rękodzielniczki.- Proszę, niech pan wejdzie.Jak widać, większość uczennic poszła do domu.Pań-stwo pozwolą, że dokończę lekcję z Evą, a panna Foxe tymczasem zaznajomi pana zestanem realizacji naszego pomysłu.Honoria nie przypominała sobie, by wstała na powitanie kapitana, stwierdziła jed-nak, że stoi, na dodatek wpatrzona w jego twarz.On skłonił się jej i uśmiechnął na swójprzekorny, radosny sposób.- Panno Foxe, cieszę się, że panią widzę - powiedział.- Chociaż ślizgająca się popowierzchni morza  Rybitwa" przedstawia ładny widok, nie może się on równać z pięk-nem czekającym na mnie na lądzie.- Ach, więc to dlatego nie widziałam.- Honoria urwała, aby nie sprawić wrażenia,że durzy się w nim niczym jedna z miejscowych dziewcząt.- Ja też się cieszę, że panawidzę, kapitanie.Stwierdzam, że słona morska woda nie wypłukała słodyczy z pańskiegojęzyka.Znowu się uśmiechnął, jak gdyby przejrzał ją na wylot [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl