[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Miałeś z tym cośwspólnego, Templemore?Templemore uniósł bezradnie ręce.- Nie, naprawdę nie.- To wszystko jest bardzo proste - powiedziała Juliet.-Jeśli ty i Sebastian upieracie się przy tym idiotyzmie,w wyniku którego jeden z was zginie, Rosalind i japostanowiłyśmy stoczyć własną walkę.Jeśli ty zabijesz Sebastiana, ja pomszczę jego śmierć i zastrzelę Rosalind.- A jeśli lord Templemore zastrzeli ciebie, ja będęmusiała zabić Juliet - wyjaśniła Rosalind.- To jedyne wyjście z sytuacji - powiedziała Juliet.- Jedyne honorowe wyjście - dodała lady Rosalind.Sebastian z trudem stłumił śmiech i natychmiastpochwycił surowe spojrzenie Knightona.- Ten absurd prowadzi donikąd, Juliet - odparowałKnighton.- Wiem, że Rosalind potrafi strzelać, aleprzecież ty nie umiesz posługiwać się bronią.Niepotrafisz nawet załadować pistoletu.Sebastian lekko się skrzywił.- Hm, Knighton, tak się składa, że Juliet świetnie sobiez tym radzi.Knighton odwrócił się do niego gwałtownie.- Jak to?- Sebastian mnie nauczył - odparła spokojnie Juliet.-Wtedy, kiedy byliśmy w Shropshire.- Niemożliwe! - wykrzyknął Knighton.- Przecieżwszyscy byśmy o tym wiedzieli.Widzielibyśmy cię natrawniku z pistoletem w ręku.Lady Rosalind postąpiła naprzód.- Pamiętasz ten domek, o którym mówiliśmy ubiegłejnocy? Lord Templemore chodzi tam czasem ćwiczyć.Toteren położony na uboczu.- Nauczył mnie też ładować broń - powiedziała Julietz promiennym uśmiechem.Postawiła na ziemi kasetę z bronią, wyjęła jedenz pistoletów i załadowała go tak zręcznie, że Sebastianpoczuł dumę.- Poprosiła, żebym ją nauczył - wycedził Sebastian.-Co miałem robić? - Na przykład odmówić? - odparował Knighton.- Czy ten sposób zawsze się sprawdza w przypadkupańskiego małżeństwa?Ku jego zdziwieniu Knighton uśmiechnął sięz przymusem.- Właściwie nigdy.- Popatrzył krzywo na Tem-plemore a.- Czy to pan dał jej również te pistolety?- Przecież one należą do ciebie, Griffie - wtrąciła ladyRosalind.- Nie poznajesz? Wyciągnęłam je zeszłej nocyze składziku.Jeden z lokai wyczyścił je i naoliwił.- Teraz jeszcze obraca służących przeciwko mnie -jęknął Knighton.- Zwietnie jej to wychodzi - przyznał Sebastian.- Wiem.- Knighton popatrzył na niego przenikliwie.-A przy okazji, chciałbym ci podziękować za chłodnekąpiele w Charnwood, Templemore.Najwyrazniej lady Rosalind zdradziła mężowiwszystkie sekrety.Sebastian nie był jednak pewien, czydzięki temu Knighton był nastawiony wobec niego niecoprzychylniej, czy wręcz przeciwnie.Dlatego starannieważył słowa.- Bardzo mi przykro.Nie powinienem był się mieszaćw wasze prywatne sprawy.- Pewnie, że nie - potwierdził Knighton bezprzekonania.Doktor wystąpił naprzód i odchrząknął.- Panowie, skoro nie będzie pojedynku, chętnie wrócędo łóżka.Sebastian popatrzył pytająco na Knightona.Na Griffazwróciły się zresztą wszystkie oczy.Pod naporem tychspojrzeń Knighton zesztywniał.- Będziemy walczyć.Nie dostałem należnej satysfakcji. Sebastian nie wydawał się zaskoczony, Knighton byłnajbardziej upartym mężczyzną, jakiego miał dotąd okazjępoznać.Juliet łypnęła jednak na szwagra, jakby był diabłemwcielonym.Lady Rosalind zmarszczyła tylko brwii popatrzyła na siostrę.- Załaduj dla mnie jeden z tych pistoletów, kochanie.Zdaje się, że i nam przyjdzie stanąć do pojedynku.Knighton popatrzył nerwowo na Sebastiana.- Ona tylko blefuje, przecież pan wie.- Wiem.Jednak sytuacja była irytująca.Odmierzyli odległości,wyznaczyli linie, a tymczasem nieopodal lady Juliet i ladyRosalind naśladowały dokładnie każdy ich ruch.Knighton albo był idiotą, albo miał kamień zamiastserca, skoro nie zwracał uwagi na żonę, która sprawdzałapistolet, i jej siostrę celującą dla wprawy w pobliskiedrzewo.Czy on naprawdę zamierzał się pojedynkowaćbez względu na okoliczności?Najwyrazniej tak właśnie było, gdyż jego sekundantnakazał im zajęcie miejsc.Zrezygnowany Sebastian oddałswoje życie w ręce losu.- Stójcie - krzyknęła Juliet, stając na linii ognia.- Do diabla, Juliet, zejdz z drogi - ryknął Knighton.Uniosła podbródek.- Zejdę, kiedy będę gotowa.Najpierw jednak chcęzamienić parę słów z Sebastianem.Podała siostrze pistolet i podbiegła do Templemore a.Bez wahania ujęła jego twarz w dłonie i pocałowałaprosto w usta.Taka demonstracja uczuć przy tyluświadkach powinna go była przerazić.Tak się jednak nie stało, zwłaszcza że dostrzegł w jej oczach łzy.Odsunęłasię.- Posłuchaj mnie, Sebastianie.Wiem, że zrobisz to, cojest słuszne.- W takim razie powiedz mi, kochanie, jak powinienempostąpić, bo sam już nie wiem.- Wiesz - powiedziała szczerze.- W głębi sercu wiesz.A cokolwiek postanowisz, i ja uznam za słuszne,ponieważ ci ufam.Okaż mi teraz również i twojezaufanie.Po tym enigmatycznym komentarzu odwróciła się doodejścia, lecz chwycił ją za rękę.- Naprawdę ci ufam, Juliet.I.kocham cię.Posłała mu smutny uśmiech.- Mówisz to tylko z powodu pojedynku.Pokręcił głową.- Nie, to prawda.Knighton i jego sekundanci zaczynali się już nie-cierpliwić, ale on nie zwracał na to uwagi.Postanowił, żepowie Juliet całą prawdę, jeśli tylko otrzyma jeszcze odlosu taką szansę.- Zawsze się bałem, że jeśli pozwolę sobie na miłość,stracę kontrolę nad życiem, tak jak moi rodzice.A byłbyto z pewnością początek katastrofy.- Zaczerpnąłpowietrza.- Widzisz, zawsze myślałem, że życieprzypomina strzelanie do celu.Do tego trzeba zawszemieć jasne myśli i dobry pistolet.Widzisz cel i jeśli rękai broń nie sprawią ci zawodu, zawsze trafisz.Popatrzyła na niego uważnie i na znak zrozumieniaskinęła głową.- A miłość oślepia, ilekroć chce się trafić.- Pokręciłgłową, zdumiony własną głupotą.- Zapomniałem jednako jednym: bez słońca w ogóle go nie widać.Zasłaniając słońce, ilekroć ośmieliło się wyjrzeć, nie widziałem tego,co powinno być celem.A przez ostatnie dwa lata bezprzerwy chybiałem.I co z tego wyszło? Dokładnie to,czego tak bardzo pragnąłem uniknąć.Katastrofa.- Ujął jąza rękę i mocno ją uścisnął.- Kiedy jednak wczoraj po-wiedziałaś, że mnie kochasz, słońce przebiło się przezchmury.Widzę wszystko jasno.Bez miłości nie zaznampoczucia bezpieczeństwa, obowiązek traci sens, a rodzinato puste słowo.Bez twojej miłości mogę przystawić sobiepistolet do skroni i strzelić, ponieważ i tak już nie osiągnężadnego celu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl