[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Usłyszał swój głos.- Wszystko.Wszystko, co zechcesz.Wsiadaj.Najwyższy czas, żebyśmy porozmawialio naszym ślubie.Odwróciła się nagle i wspięła na stopnie powozu.A Sebastian po raz pierwszy tego wieczoru poczuł nowyprzypływ nadziei. Kochają tak mocno, \e są gotowi umrzećKochają tak mocno, \e są gotowi umrzećKochają tak mocno, \e są gotowi umrzećKochają tak mocno, \e są gotowi umrzećdla miłości.dla miłości.dla miłości.dla miłości.Przysłowie angielskie wypisane na liście zawieszonejPrzysłowie angielskie wypisane na liście zawieszonejPrzysłowie angielskie wypisane na liście zawieszonejPrzysłowie angielskie wypisane na liście zawieszonejw salce lekcyjnej młodego lorda Templemore'aw salce lekcyjnej młodego lorda Templemore'aw salce lekcyjnej młodego lorda Templemore'aw salce lekcyjnej młodego lorda Templemore'aKsiążę Montfort wyłonił się z cienia, skąd obserwowałKKKTemplemore'a, który pozbył się Haveringa i wsiadł wrazz Juliet do powozu.Opłaciło mu się śledzenie wędróweklorda po domu lady Brumley.Tak więc istniał związek między Juliet i lordem.A onjuż się zastanawiał, czy baron czasem nie kłamał.Lokaj wrócił do środka i aż podskoczył na jego widok.- Wasza wysokość.Nie widziałem pana!- Wszystko w porządku.Lord Templemore i lady Julietwłaśnie wyszli.- Tak, i jeżeli mam być szczery, jestem niecozaniepokojony.Zwykle nie wtrącam się w sprawy gościjej lordowskiej mości, ale obawiam się, że.- Zciszyłgłos, a na jego twarzy malował się wyraz najwyższejtroski.Montfort postąpił naprzód.- Tak? Może spróbuję pomóc?- To brzmiało, jakby jego lordowska mość zabierał tęmłodą damę powozem wbrew jej woli. - Naprawdę? Dlaczego tak uważasz?Lokaj opowiedział mu dokładnie, co się wydarzyło; douszu Montforta dotarły bowiem tylko strzępy rozmów.Gdy skończył, Montfort z trudem stłumił śmiech.Zamiasttego pokiwał tylko poważnie głową.- Miałeś rację.Bez obawy.Zawiadomię jej lordowskamość, lecz powiem, że to ja podsłuchałem tę rozmowę.Nikt się nie dowie, że miałeś z tym cokolwiek wspólnego.Zwłaszcza że nie zamierzał o tym wspomnieć LadyBrumley lubiła się wtrącać w nie swoje sprawy.Poza tymMontfort zamierzał wykorzystać całkiem inaczej tęinformację.- Dziękuję, wasza wysokość.- Zawiadomię również rodzinę lady Juliet.Musząwiedzieć, że tej młodej damie grozi poważnoniebezpieczeństwo.Knightonowie jeszcze nie wyszli,prawda?- Nie.Mam ich sprowadzić?- Nie, nie musisz się o to kłopotać.Wracaj do swoichobowiązków.- Wręczył lokajowi kilka suwerenów.- Toza milczenie.Możesz mi spokojnie powierzyć całąsprawę.Lokaj podziękował mu wylewnie i pospiesznie odszedł.Montfort stał jeszcze przez chwilę na ulicy i śmiał sięw duchu.Więc to Templemore zaszargał opinię Julietprzed dwoma laty? Intrygujące.To bardzo wielewyjaśniało, dlaczego ten nudny baron tak się do niejzalecał, i dlaczego Juliel nie chciała z nim pojechać.Mógł zrobić z tego właściwy użytek.Knighton nie miałz pewnością o tym pojęcia; gdyby było inaczej, niepozwoliłby mu przecież zbliżać się do Juliet.Ale gdybyKnighton się o tym dowiedział, byłby z pewnością zdolny do podjęcia różnych drastycznych działań, choćby takich,jak wyzwanie Templemore'a na pojedynek.Doskonale.Niezależnie od wyniku, Juliet byłaby wolna.Gdyby Templemore zabił Knightona, Juliet nie mogłabymu tego wybaczyć.A Templemore msiałby uciecz Anglii, by uniknąć procesu.A gdyby Knighton zabił Templemore'a, znikłabyostatnia osoba, która stała między Juliet i Montfortem.Znakomicie.W takim razie pozostało mu tylko jedno.Musiał znalezćKnightona i powiadomić go natychmiast, że jegoszwagierka odjechała powozem w towarzystwie łajdaka,który porwał ją z domu przed dwoma laty.Zapowiadał się bardzo ciekawy wieczór.A o świcieMontfort miał szansę zostać jedynym człowiekiem, którymógł poślubić Juliet.Juliet patrzyła niespokojnie na Sebastiana, któryzajmował miejsce naprzeciwko niej.- Więc dokąd jedziemy? - zapytał.- Do Knightona czydo Gretna Green?- Oczywiście, że do Knightona.Wysunął głowę przez okno i przekazał poleceniestangretowi.W powozie było ponuro i ciemno, świeciłjednak księżyc i w jego świetle Juliet widziała wyraznieprzenikliwe spojrzenie Sebastiana.- Chyba rozumiesz, że właśnie zgodziłaś się mniepoślubić? - zapytał.- Jeśli ty rozumiesz, że postanowiłeś wyznać prawdęmojej rodzinie.Obiecałeś, że jesteś gotów na wszystko.- Owszem.Radość przepełniła jej serce.- Naprawdę? - A wyglądam tak, jakbym żartował?- Tak naprawdę masz raczej poirytowaną minę,- A czego się spodziewałaś? Niemal wyzwałemczłowieka na pojedynek.A ja nie uznaję pojedynków.Tobezsensowna przemoc, która niczego nie rozwiązuje.- Rozumiem.- Próbowała się nie uśmiechać, ale onz pewnością jej tego nie ułatwiał.- Czy to wszystko, co masz do powiedzenia?- Szczerze mówiąc, próbuję to zrozumieć.Nigdy z tobąnie wygrałam i z pewnością nie sądziłam, że tak łatwo siępoddasz.Czuł, że ogarnia go złość.- Nie sądziłaś? Na miłość boską, Juliet! Prawie przeztydzień doprowadzałaś mnie do szału, flirtowałaśz idiotami w typie Haveringa i wkładałaś swoje uroczestopki, gdzie nie trzeba.Roześmiała się.- Ty zacząłeś.- Tak, i poddałem ci świetny pomysł - mruknął.-Postanowiłaś mnie zadręczyć i postawić w kłopotliwejsytuacji przed wszystkimi gośćmi.- Naprawdę? - spytała z miną urażonej niewinności.Posadził ją sobie na kolanach.- Chyba pamiętasz.Ale zapłacisz mi za to, ty nieznośnadziewczyno.- Sebastianie.Niezależnie od tego, co chciała powiedzieć, zamknął jejusta pocałunkiem.Och, jakże wspaniałym pocałunkiem!Tak płomiennym i słodkim, że aż zawrócił jej w głowie.Jakże mu tego brakowało! Jakże za nim tęskniła!Gdy wreszcie się cofnął, nie miała żadnych wąt-pliwości, że odwzajemnia jej uczucia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl