[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwietnie.Miała nadzieję, że jej słowa zadławią go naśmierć.Może następnym razem nie odważy się kryćswojej tożsamości.A tak bardzo pragnęła tego następnego razu.szczególnie teraz, gdy już znalazła sposób, by skuteczniew niego uderzyć.Stracił nieco z tej swojej przeklętejpewności siebie, a gdyby postarała się jeszcze bardziej,zraniłaby jego dumę do tego stopnia, że być możeprzestałby wreszcie wykrzykiwać, że nie jest Morganem,człowiekiem, który tak namiętnie ją całował.Potrzebowała tylko więcej czasu.Musiała jakośprzekonać Griffa i Rosalindę, by zostali w Llanbrokedzień czy dwa dłużej.- Mimo iż ta rozmowa jest naprawdę fascynująca,wzywają mnie obowiązki - warknął Sebastian.- Pozwolipani, że się oddalę.- Oczywiście, milordzie.- Skłoniła się aż nazbyt nisko.- Przykro mi, że zajęłam panu tyle cennego czasu.Chyba trochę przesadziła, gdyż popatrzył na niąpodejrzliwie.- Nie musimy chyba zwracać się do siebie tak oficjalniepo tym, co zaszło - powiedział.- Wolałbym, aby nazywałamnie pani Sebastianem.- A ja bym wolała, żeby to pan okazał się moimporywaczem.Znacznie ułatwiłoby mi to życie.Niestety.%7ładne z nas nie otrzyma tego, czego pragnie.Tak więcdobranoc, milordzie.Miłych snów.Wymaszerowała z pokoju.Już od bardzo dawna tak dobrze się nie czuła. Diabeł zawsze znajduje grzeszne zajęcieDiabeł zawsze znajduje grzeszne zajęcieDiabeł zawsze znajduje grzeszne zajęcieDiabeł zawsze znajduje grzeszne zajęciedla leniwych rąk.dla leniwych rąk.dla leniwych rąk.dla leniwych rąk.Issac Watts Przeciw lenistwu i swawolomIssac Watts Przeciw lenistwu i swawolomIssac Watts Przeciw lenistwu i swawolomIssac Watts Przeciw lenistwu i swawolomCytat z pieśni religijnych dla dzieci, wyhaftowanyCytat z pieśni religijnych dla dzieci, wyhaftowanyCytat z pieśni religijnych dla dzieci, wyhaftowanyCytat z pieśni religijnych dla dzieci, wyhaftowanyna próbniku przez Juliet Laverick w wieku lat siedmiuna próbniku przez Juliet Laverick w wieku lat siedmiuna próbniku przez Juliet Laverick w wieku lat siedmiuna próbniku przez Juliet Laverick w wieku lat siedmiuSebastian zrozumiał, że ma kłopoty, w chwili gdySSSnastępnego dnia obudził się rano z erekcją.Niech todiabli! Dobranoc, miłych snów - tak to chyba ujęła tazłośliwa dziewczyna.Czyżby się domyśliła, że przez całąkolejną noc będzie się miotał w pościeli, pogrążonyw niespokojnych, erotycznych majakach.Nie, tego niezdołałaby się domyślić, gdyż był zbyt  statecznyi porządny , by ulec tego typu namiętnościom.Juliet i jej zdanie na temat mężczyzn!I cóż się jej właściwie nie podobało w jegopocałunkach? Zadowalające! Tak powiedziała.Zadowalające! Coś podobnego! Zupełnie jakby był jakimśstarym nudziarzem, niezdolnym podniecić kobiety!A tymczasem ona sama niemal powaliła go na kolana zapomocą tych swoich usteczek! I to ona! Anielska małaJulia! Coś podobnego!Z drugiej strony nie była to przecież dawna Juliet,romantyczne dziewczę marzące o miłości podobnie jakwiele innych osiemnastolatek.Dwa lata wcześniej łatwoją było przekonać, by uwierzyła w bajki.Choć i wówczas z trudem opierał się jej wdziękom, upominał się w duchu,że to dziecko dopiero niedawno skończyło szkołę.I towystarczyło, by zwalczyć wszelkie pokusy.Aż do tego ostatniego pocałunku.Zaklął pod nosem.Dorosła Juliet była aż nazbyt bystra.Najpierw bez skrupułów próbowała schwytać gow pułapkę i zmusić, by wyznał jej prawdę o sobie, a gdyto zawiodło, skłamała, iż jego brat pozbawił jądziewictwa.On jednak srogo się na niej zemścił.Udowodni jej, żekłamie i.pogorszył tylko sprawę.Chyba jedynie idiotacałuje kobietę, by udowodnić, że nie jest tym, za kogo gowzięła.Wielkie nieba! Wiedziała, jak go sprowokować tymidelikatnymi aluzjami na temat przeszłości i jegopostępowania z kobietami.I dojrzałego mężczyznę niemaldoprowadziła do szaleństwa tym swymi cudownymi,zmysłowymi ustami, które mógłby całować całą noc.Zerknął na wzniesioną kołdrę.- Widzisz, co wyprawiasz, ty przeklęty dziwkarzu.Niech to diabli.Przemawiał teraz do swojego penisa.Codalej?Zerknął w okno i dostrzegł z ulgą, że słońce jest jużwysoko na niebie.Przy odrobinie szczęścia Julieti nieznośni krewni zmierzali pewnie do Londynu.Zważywszy jednak, że ostatnio jego życie potoczyło sięw dość niefortunnym kierunku, była to zapewne zbytwielka nadzieja.Mamrocząc coś na temat nieszczęść sprowadzanychprzez kobiety na mężczyzn, wyszedł z łóżka i spryskałtwarz zimną wodą. Choć powinien nią raczej ochłodzić swego niesfornegoPiotrusia.Aypnął w dół.- Co ty sobie wyobrażasz? - Niesforna część jegoanatomii podskoczyła bezmyślnie.- Nigdy nie stawałeś nabaczność przed każdą ładną buzią, dlaczego robisz towłaśnie dla niej?Przyczynę oczywiście znał: Juliet wyrosła na ślicznąkobietę.Niemniej każdy mężczyzna, który pozwalał sięprowadzić swojemu Piotrusiowi, wkraczał na prostą drogędo pieklą.Zwietnie, naiwna, urocza Julia dojrzała.Zmieniła sięz dziecka w kobietę, która świetnie się bawiła,wypróbowując na nim swoje świeżo nabyte zdolnościkusicielki.Co nie znaczyło wcale, że on mierzał jej na topozwolić.Choć ubiegłej nocy chyba mu uwierzyła, jednopotknięcie mogło wszystko zmienić, dlatego Sebastianmusiał być bardzo ostrożny.Musiał pamiętać, że taniewinna anielica, która niegdyś wierzyła święcie w każdejego kłamstwo, wyrosła na niebezpieczną, sprytnąuwodzicielkę.W dodatku ten jego niesforny Piotruś.- Przestań - warknął.- Wszystko jeszcze pogarszasz!- Milordzie?Do licha, nie usłyszał nawet, że lokaj wszedł tymczasemdo pokoju.- To nic, Boggs.Tylko głośno myślałem.I kiedy, dodiabła, oduczyłeś się pukać?- Pan raczy wybaczyć, milordzie.Myślałem, że mniepan wołał.Nie, mówiłem do swego cholernego ptaka.Taka odpowiedz nie wchodziła jednak w grę. - Nieważne.Przynieś mi ubranie, dobrze? - Musiał miećtrochę czasu, by odzyskać nad sobą kontrolę.- Potrzebuje pan stroju do strzelania, milordzie? Czy teżmoże zamierza pan zabawiać swoich gości?Sebastian wciąż stał tyłem do kamerdynera.- Goście z pewnością już pojechali.- Nie, milordzie.W nocy mocno padało, powstałygłębokie zaspy.Powóz nie przejedzie.Znieg stopniejedopiero za dzień lub dwa.- Więc oni muszą zostać? - jęknął.- Chyba nie mają wyboru.Przecież nie pojadą doLondynu, żeby po drodze utknąć w zaspach.Katastrofa.Jeszcze dwa dni docinków Juliet, a samwłoży sobie pętlę na szyję.Poza tym.gdyby Morganakurat teraz zjawił się w domu, groziła im prawdziwazagłada.Poczuł ogromną chęć, by dostać w swoje ręcewuja.Potem Lew z pewnością nie byłby już taki skory, byoferować nocleg nieznajomym.Boggs odchrząknął dyskretnie.- Milordzie.Ubranie.- Racja.Mam jeszcze ten poranny ubiór najlepszejjakości? Ten z aksamitną kamizelką we wzorek, której,mimo twoich zachwytów, nigdy nie noszę?- Oczywiście, milordzie.Boggs zawsze pragnął odziać swego pana w od-powiedni strój.Nie miał jednak, biedaczysko, dotychczasżadnych szans, by zademonstrować mu swoje zdolności.Większość czasu Sebastian spędzał w barchanach.Materiał nie brudził się tak jak inne, bardziej wytwornetkaniny.- W takim razie włożę go. - I jedwabne pończochy? - spytał Boggs z nadziejąw głosie.Sebastian stłumił uśmiech.Dobrze, Boggs [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl