[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Burzowe niebo rozdziera siÄ™ wreszcie i zaczyna pozbywać swych zapasówzimnej wody.Johnny widzi, jak chodnik pokrywa siÄ™ ciemnymi plamami,czuje krople bÄ™bniÄ…ce mu po karku w coraz szybszym tempie i sÅ‚yszy zaplecami okrzyk Brada Josephsona:- Rany boskie!Furgonetka wciąż dobiera siÄ™ do tyÅ‚ka luminy, miażdży go, wgryza siÄ™ wjego kruchÄ… konstrukcjÄ™ w stylu New Age.Rozlega siÄ™ potwornymetaliczny zgrzyt, z gÅ‚oÅ›nym trzaskiem odskakuje zamek bagażnika iotwiera siÄ™ klapa, odsÅ‚aniajÄ…c zapasowe koÅ‚o, stare gazety i pomaraÅ„czowÄ…lodówkÄ™ turystycznÄ… ze styropianu.Przód luminy wskakuje na krawężnik.Samochód przejeżdża przez chodnik i zatrzymuje siÄ™, rÄ…bnÄ…wszyzderzakiem w pÅ‚ot pomiÄ™dzy posesjÄ… Billingsleya a domem Mary.BÅ‚yskawica - blisko, bardzo blisko - zabarwia na moment ulicÄ™ trupimfioletem.Po niej jak Å›miercionoÅ›ne dziaÅ‚o dudni grzmot.Wiatr przybierana sile, gwiżdże wÅ›ród gaÅ‚Ä™zi, a deszcz zmienia siÄ™ w wodnÄ… kurtynÄ™.Widoczność raptownie sÅ‚abnie, lecz nie na tyle, by Johnny nie mógÅ‚dojrzeć, jak żółty pojazd, nabierajÄ…c prÄ™dkoÅ›ci, znika w strugach deszczu,a w luminie otwierajÄ… siÄ™ drzwiczki po stronie kierowcy.Wysuwa siÄ™ znich noga, a za niÄ… caÅ‚a Mary Jackson.WyglÄ…da tak, jakby kompletnie niemiaÅ‚a pojÄ™cia, gdzie siÄ™ znajduje.Brad Å›ciska Johnny'ego za ramiÄ™ swÄ… wielkÄ…, bardzo mokrÄ… teraz dÅ‚oniÄ… ipyta, czy to widziaÅ‚, czy on to widziaÅ‚, przecież ta furgonetka specjalnie jÄ…stuknęła! Lecz Johnny prawie go nie sÅ‚ucha, spostrzega bowiem jeszczejeden dziwny pojazd.Ten z kolei ma barwÄ™ bÅ‚Ä™kitnÄ…, a na bokachwybrzuszenia i wklęśniÄ™cia jak odciÅ›niÄ™te Å‚yżkÄ….WyÅ‚ania siÄ™ z burzy jakryj prehistorycznej bestii.Deszcz spÅ‚ywa strumieniami po polaryzowanej,pochyÅ‚ej przedniej szybie pozbawionej wycieraczek, a Johnny nagle znówwie, co siÄ™ za chwilÄ™ wydarzy.- Mary! - wrzeszczy w kierunku oszoÅ‚omionej kobiety oddalajÄ…cej siÄ™ odhondy na szpilkach chwiejnym krokiem, lecz jego gÅ‚os ginie w kolejnejkanonadzie grzmotów.Ona nawet nie patrzy w jego stronÄ™.Deszcz spÅ‚ywa po jej twarzy jaknadmiar sztucznych Å‚ez w kiczowatym brazylijskim serialu.- MARY, PADNIJ! - Johnny wytęża swe struny gÅ‚osowe tak, że chyba muzaraz popÄ™kajÄ….- POD SAMOCHÓD!I wtedy otwiera siÄ™ przednia szyba niebieskiej furgonetki.Chowa siÄ™wÅ‚aÅ›ciwie.Sunie w dół i chowa siÄ™ w masce samochodu jak drzwi szklanejwindy.Za niÄ… jest mrok, a w tym mroku upiory.Dwa.Te istoty sÄ… nimi zpewnoÅ›ciÄ…, tak sÄ… szare, tak podobne jasnej mgle, która okrywa krajobraz,zanim rozproszÄ… jÄ… pierwsze poranne promienie sÅ‚oÅ„ca.Ten za kierownicÄ…ma na sobie mundur Armii Konfederackiej - Johnny jest tego niemalpewien - ale nie jest to czÅ‚owiek.Pod kawaleryjskim kapeluszem widniejebaniaste czoÅ‚o i dziwaczne, migdaÅ‚owo wykrojone oczy; drgajÄ… ustawystajÄ…ce z twarzy niczym miÄ™sisty róg.Jego towarzysz, choć też jest caÅ‚yjasnÄ…, ulotnÄ… szaroÅ›ciÄ…, przynajmniej przypomina ludzkÄ… istotÄ™.MakoszulÄ™ z jeleniej skóry i biegnÄ…cÄ… przez pierÅ› taÅ›mÄ™ Å‚adowniczÄ….Twarzporasta mu coÅ› przypominajÄ…cego tygodniowÄ… brodÄ™.Na tle nienaturalniesrebrzystej skóry ta szczecina wydaje siÄ™ bardzo ciemna.Traper stoi, a wrÄ™kach trzyma ciężkÄ…, dwulufowÄ… strzelbÄ™.Na oczach Johnny'ego unosi jÄ…,wychyla siÄ™ w stronÄ™ spÅ‚ywajÄ…cego wodÄ… i peÅ‚nego barw Å›wiata, który niejest ani odrobinÄ™ jego Å›wiatem, i szczerzy zÄ™by w uÅ›miechu.Spoza jegowarg wyÅ‚ania siÄ™ garnitur zÄ™bów, które z pewnoÅ›ciÄ… nigdy w życiu nieoglÄ…daÅ‚y dentysty.Ta postać jak z sennych majaków kojarzy siÄ™ z jakimÅ›skretyniaÅ‚ym stworem zamieszkujÄ…cym niedostÄ™pne bagna w kiepskimhorrorze.Nie, nie - myÅ›li Johnny.- Kojarzy siÄ™ faktycznie z filmem, ale nie tegorodzaju.- MARY! - woÅ‚a znów pisarz, a Brad obok niego też siÄ™ wydziera: -MARY, UWA%7Å‚AJ, ZA TOB!Ale Mary niczego nie dostrzega.Tymczasem osobnik w skórzanej koszuliotwiera ogieÅ„.Oddaje trzy strzaÅ‚y, repetuje po każdym i ponownieprzystawia broÅ„ do ramienia.Pierwsza kula, z tego co widzi Johnny, idziew powietrze.Druga Å›cina antenÄ™ radiowÄ… luminy.Trzecia odÅ‚upuje MaryJackson lewÄ… poÅ‚owÄ™ gÅ‚owy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Burzowe niebo rozdziera siÄ™ wreszcie i zaczyna pozbywać swych zapasówzimnej wody.Johnny widzi, jak chodnik pokrywa siÄ™ ciemnymi plamami,czuje krople bÄ™bniÄ…ce mu po karku w coraz szybszym tempie i sÅ‚yszy zaplecami okrzyk Brada Josephsona:- Rany boskie!Furgonetka wciąż dobiera siÄ™ do tyÅ‚ka luminy, miażdży go, wgryza siÄ™ wjego kruchÄ… konstrukcjÄ™ w stylu New Age.Rozlega siÄ™ potwornymetaliczny zgrzyt, z gÅ‚oÅ›nym trzaskiem odskakuje zamek bagażnika iotwiera siÄ™ klapa, odsÅ‚aniajÄ…c zapasowe koÅ‚o, stare gazety i pomaraÅ„czowÄ…lodówkÄ™ turystycznÄ… ze styropianu.Przód luminy wskakuje na krawężnik.Samochód przejeżdża przez chodnik i zatrzymuje siÄ™, rÄ…bnÄ…wszyzderzakiem w pÅ‚ot pomiÄ™dzy posesjÄ… Billingsleya a domem Mary.BÅ‚yskawica - blisko, bardzo blisko - zabarwia na moment ulicÄ™ trupimfioletem.Po niej jak Å›miercionoÅ›ne dziaÅ‚o dudni grzmot.Wiatr przybierana sile, gwiżdże wÅ›ród gaÅ‚Ä™zi, a deszcz zmienia siÄ™ w wodnÄ… kurtynÄ™.Widoczność raptownie sÅ‚abnie, lecz nie na tyle, by Johnny nie mógÅ‚dojrzeć, jak żółty pojazd, nabierajÄ…c prÄ™dkoÅ›ci, znika w strugach deszczu,a w luminie otwierajÄ… siÄ™ drzwiczki po stronie kierowcy.Wysuwa siÄ™ znich noga, a za niÄ… caÅ‚a Mary Jackson.WyglÄ…da tak, jakby kompletnie niemiaÅ‚a pojÄ™cia, gdzie siÄ™ znajduje.Brad Å›ciska Johnny'ego za ramiÄ™ swÄ… wielkÄ…, bardzo mokrÄ… teraz dÅ‚oniÄ… ipyta, czy to widziaÅ‚, czy on to widziaÅ‚, przecież ta furgonetka specjalnie jÄ…stuknęła! Lecz Johnny prawie go nie sÅ‚ucha, spostrzega bowiem jeszczejeden dziwny pojazd.Ten z kolei ma barwÄ™ bÅ‚Ä™kitnÄ…, a na bokachwybrzuszenia i wklęśniÄ™cia jak odciÅ›niÄ™te Å‚yżkÄ….WyÅ‚ania siÄ™ z burzy jakryj prehistorycznej bestii.Deszcz spÅ‚ywa strumieniami po polaryzowanej,pochyÅ‚ej przedniej szybie pozbawionej wycieraczek, a Johnny nagle znówwie, co siÄ™ za chwilÄ™ wydarzy.- Mary! - wrzeszczy w kierunku oszoÅ‚omionej kobiety oddalajÄ…cej siÄ™ odhondy na szpilkach chwiejnym krokiem, lecz jego gÅ‚os ginie w kolejnejkanonadzie grzmotów.Ona nawet nie patrzy w jego stronÄ™.Deszcz spÅ‚ywa po jej twarzy jaknadmiar sztucznych Å‚ez w kiczowatym brazylijskim serialu.- MARY, PADNIJ! - Johnny wytęża swe struny gÅ‚osowe tak, że chyba muzaraz popÄ™kajÄ….- POD SAMOCHÓD!I wtedy otwiera siÄ™ przednia szyba niebieskiej furgonetki.Chowa siÄ™wÅ‚aÅ›ciwie.Sunie w dół i chowa siÄ™ w masce samochodu jak drzwi szklanejwindy.Za niÄ… jest mrok, a w tym mroku upiory.Dwa.Te istoty sÄ… nimi zpewnoÅ›ciÄ…, tak sÄ… szare, tak podobne jasnej mgle, która okrywa krajobraz,zanim rozproszÄ… jÄ… pierwsze poranne promienie sÅ‚oÅ„ca.Ten za kierownicÄ…ma na sobie mundur Armii Konfederackiej - Johnny jest tego niemalpewien - ale nie jest to czÅ‚owiek.Pod kawaleryjskim kapeluszem widniejebaniaste czoÅ‚o i dziwaczne, migdaÅ‚owo wykrojone oczy; drgajÄ… ustawystajÄ…ce z twarzy niczym miÄ™sisty róg.Jego towarzysz, choć też jest caÅ‚yjasnÄ…, ulotnÄ… szaroÅ›ciÄ…, przynajmniej przypomina ludzkÄ… istotÄ™.MakoszulÄ™ z jeleniej skóry i biegnÄ…cÄ… przez pierÅ› taÅ›mÄ™ Å‚adowniczÄ….Twarzporasta mu coÅ› przypominajÄ…cego tygodniowÄ… brodÄ™.Na tle nienaturalniesrebrzystej skóry ta szczecina wydaje siÄ™ bardzo ciemna.Traper stoi, a wrÄ™kach trzyma ciężkÄ…, dwulufowÄ… strzelbÄ™.Na oczach Johnny'ego unosi jÄ…,wychyla siÄ™ w stronÄ™ spÅ‚ywajÄ…cego wodÄ… i peÅ‚nego barw Å›wiata, który niejest ani odrobinÄ™ jego Å›wiatem, i szczerzy zÄ™by w uÅ›miechu.Spoza jegowarg wyÅ‚ania siÄ™ garnitur zÄ™bów, które z pewnoÅ›ciÄ… nigdy w życiu nieoglÄ…daÅ‚y dentysty.Ta postać jak z sennych majaków kojarzy siÄ™ z jakimÅ›skretyniaÅ‚ym stworem zamieszkujÄ…cym niedostÄ™pne bagna w kiepskimhorrorze.Nie, nie - myÅ›li Johnny.- Kojarzy siÄ™ faktycznie z filmem, ale nie tegorodzaju.- MARY! - woÅ‚a znów pisarz, a Brad obok niego też siÄ™ wydziera: -MARY, UWA%7Å‚AJ, ZA TOB!Ale Mary niczego nie dostrzega.Tymczasem osobnik w skórzanej koszuliotwiera ogieÅ„.Oddaje trzy strzaÅ‚y, repetuje po każdym i ponownieprzystawia broÅ„ do ramienia.Pierwsza kula, z tego co widzi Johnny, idziew powietrze.Druga Å›cina antenÄ™ radiowÄ… luminy.Trzecia odÅ‚upuje MaryJackson lewÄ… poÅ‚owÄ™ gÅ‚owy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]