[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To mu mó-wiÄ™, panie, ten pajac, który to już kÅ‚adÅ‚ poprzednio.Rozmówca najwyrazniej próbowaÅ‚ go przekonać, bo Nadolny gwaÅ‚towniezaprzeczyÅ‚.- Ale SÅ‚awek, absolutnie nie! Po grzyba? Ty siÄ™ lepiej zorientuj, czy tosiÄ™ da Å‚atwo sprzedać! Może tym ruskim przyjacioÅ‚om, wiesz którym.Tymon rozglÄ…daÅ‚ siÄ™.Stajnie również wybudowano w prowansalskim sty-lu, miaÅ‚y wiÄ™c kamiennÄ… elewacjÄ™, choć bez biaÅ‚ych okiennic, a kryte byÅ‚yporzÄ…dnÄ… czerwonÄ… dachówkÄ….- KiedyÅ›, kurde, chciaÅ‚ to ode mnie ten palant z Millenium wynająć.WynajmowaÅ‚ nie bÄ™dÄ™, bo mi zniszczÄ… wszystko, bydÅ‚o.Tymon wodziÅ‚ wzrokiem po zabudowaniach, zastanawiajÄ…c siÄ™, czy tenznawca wytwornych trunków, wielbiciel polo i antyków, z którym miaÅ‚ oka-zjÄ™ spÄ™dzić ostatnie dwie i pół godziny, to na pewno ten sam facet, któryteraz omawia przez telefon sprawy budowlane.- Ale o tym mowy nie ma! - Nadolny prawie krzyczaÅ‚.- Wszystkie teprzelewane kaskady, ta kurtyna wodna.Dagmara tego w ogóle nie chce!Chwila ciszy, przerywana tylko krótkimi no.- To jest żadne, jak pÅ‚ywasz.- ZmarszczyÅ‚ brwi.- Tu mamy basen dwarazy wiÄ™kszy, dwa razy szerszy.A zbudowali w dwa tygodnie.Ludzi miaÅ‚emz Ameryki i woda ma trzydzieÅ›ci stopni.PrzyciÅ›niesz guzik i ci reguluje.ZwiatÅ‚a siÄ™ zmieniajÄ…, chcesz mieć, kurde, na niebiesko, masz na niebiesko,chcesz mieć na zielono, masz na zielono.Dwa tygodnie, SÅ‚awek.W dwatygodnie zrobione i nie za jakieÅ› miliony, jak tam, w tym jebanym badziejo-landzie!Chyba siÄ™ zorientowaÅ‚, że go poniosÅ‚o, bo obejrzaÅ‚ siÄ™, parÄ™ razy rzuciÅ‚jeszcze no i schowaÅ‚ telefon do kieszeni.- No, i widzi pan, wÅ‚aÅ›nie o tym rozmawialiÅ›my - stwierdziÅ‚, podcho-dzÄ…c do Tymona.- Dom mi siÄ™ buduje pod WarszawÄ… i powiem panu, żemam już tego potÄ…d.ChcÄ™ to wszystko sprzedać w.diabÅ‚y.Corazrzadziej bywamy w Polsce, wie pan.Jest biuro, jakoÅ› tam dziaÅ‚a, to wystar-czy.A jak bÄ™dzie trzeba, to siÄ™ coÅ› wynajmie.- StraciÅ‚ swój szampaÅ„ski hu-mor i, zamiast iść do stajni, wsiadÅ‚ do samochodu.- ProszÄ™ siÄ™ zastanowić,jak by pan chciaÅ‚ wykorzystać to tutaj.- ZatoczyÅ‚ rÄ™kÄ… koÅ‚o.- JakiÅ› scena-riusz pan napisze, prawda? I sobie to skonsultujemy.- MyÅ›lÄ™, że jutro, pojutrze bÄ™dÄ™ miaÅ‚ zarys.Zarys Tymon miaÅ‚ gotowy od dawna - nie musiaÅ‚ w tym celu przyjeżdżaćdo Nicei.Ale wolaÅ‚ dać sobie jeszcze trochÄ™ czasu; wizja lokalna zawszerzuca nowe Å›wiatÅ‚o na wstÄ™pne zaÅ‚ożenia.- Very good.Gdy zajechali przed rezydencjÄ™, Mathieu czekaÅ‚ już w mercedesie na pod-jezdzie.- No, to miÅ‚ego dnia - powiedziaÅ‚ Nadolny, wyciÄ…gajÄ…c rÄ™kÄ™.- Jak tomówiÄ… tutaj: Bon après-midi.- Wzajemnie.ProszÄ™ pożegnać ode mnie paniÄ… DagmarÄ™.I podziÄ™ko-wać raz jeszcze za wspaniaÅ‚y obiad.Nadolny nie wspomniaÅ‚ o nastÄ™pnym spotkaniu, lecz Tymon uznaÅ‚, żeGéraldine bÄ™dzie wystarczajÄ…co dobrÄ… skrzynkÄ… kontaktowÄ….W koÅ„cu jestrównie czuÅ‚a jak blaszany pojemnik na listy.Gdy ruszyli z podjazdu, wÅ‚Ä…czyÅ‚ telefon.Po kilkunastu sekundach okazaÅ‚osiÄ™, że sÄ… dla niego dwie wiadomoÅ›ci, wiÄ™c przytknÄ…Å‚ sÅ‚uchawkÄ™ do ucha.XIXByÅ‚a chyba dziesiÄ…ta rano, gdy OÅ‚enÄ™ zbudziÅ‚ szum wody w Å‚azience.Wpierwszej chwili nie bardzo wiedziaÅ‚a, czy to już dzieÅ„, czy jeszcze noc, i czyspaÅ‚a kilka godzin, czy tylko kilka minut.Jean-Claude pojawiÅ‚ siÄ™ w pokojupo chwili, w zawiÄ…zanym niedbale biaÅ‚ym szlafroku.ZauważyÅ‚, że OÅ‚ena nieÅ›pi, i wcisnÄ…wszy guzik, podniósÅ‚ rolety.SÅ‚oneczne Å›wiatÅ‚o zalaÅ‚o naglesypialniÄ™ i OÅ‚ena schowaÅ‚a gÅ‚owÄ™ pod koÅ‚drÄ™.- Za jasno!Jean-Claude zrzuciÅ‚ szlafrok i wsunÄ…Å‚ siÄ™ za niÄ….- Ale ja lubiÄ™ ciÄ™ widzieć nagÄ… - powiedziaÅ‚, a ona nie chciaÅ‚a pamiÄ™taćo tym, jak bardzo poczuÅ‚a siÄ™ zawiedziona wtedy, w nocy, gdy mu zaufaÅ‚a, aon.Cóż, oboje powinni uznać za niebyÅ‚e te jej niefortunne zwierzenia - iprzez nastÄ™pne dÅ‚ugie minuty, wypeÅ‚nione westchnieniami, bliskoÅ›ciÄ… ciaÅ‚, apotem zmÄ™czeniem, które równoczeÅ›nie rozleniwia i pobudza do życia, miaÅ‚aprawo sÄ…dzić, że tak wÅ‚aÅ›nie siÄ™ staÅ‚o.Pózniej, gdy byÅ‚a pod prysznicem, Jean-Claude z kimÅ› rozmawiaÅ‚.ZakrÄ™-ciÅ‚a kurek i osuszaÅ‚a wÅ‚osy rÄ™cznikiem; wtedy wyraznie dobiegÅ‚ jÄ… jego gÅ‚os.MówiÅ‚ po wÅ‚osku.Pewnie rozmawia z matkÄ….Jest sobota, jej mama też czÄ™-sto dzwoni w soboty.Na Å›niadanie zjedli jogurty z pÅ‚atkami i wypili kawÄ™, po czym Jean-Claude poÅ‚ożyÅ‚ na stole klucze.- Nie gniewaj siÄ™, ale muszÄ™ coÅ› zaÅ‚atwić.GdybyÅ› chciaÅ‚a pospacero-wać, zamknij drzwi.IdÄ…c caÅ‚y czas w dół tym dużym bulwarem, dojdziesz doplacu Masséna, a stamtÄ…d sÄ… trzy kroki na stare miasto albo na zone piétonne.WrócÄ™ tak prÄ™dko, jak tylko bÄ™dÄ™ mógÅ‚.Przez chwilÄ™ nie mogÅ‚a wydobyć gÅ‚osu.- MyÅ›laÅ‚am, że tych kilka dni spÄ™dzimy razem.UmawialiÅ›my siÄ™.- OczywiÅ›cie, ma chérie.Ale coÅ› mi niespodziewanie wyskoczyÅ‚o.Za-dzwoniÄ™ do ciebie.No, gÅ‚owa do góry.Mamy jeszcze dużo czasu.W rÄ™ku trzymaÅ‚ okulary przeciwsÅ‚oneczne. Zlicznie wyglÄ…dasz , rzuciÅ‚na pożegnanie.No i co z tego, skoro teraz wychodziÅ‚, zostawiajÄ…c jÄ… samÄ…,zdumionÄ… i upokorzonÄ…! Bo jak to.Dlaczego? WydawaÅ‚o siÄ™, że jest imrazem tak dobrze! Byli dla siebie mili, byli siebie spragnieni i siebie ciekawi.No, to czemu, bladz, tak siÄ™ zachowaÅ‚?! To ona miaÅ‚a być w ten jeden jedynyweekend jego najważniejszÄ… sprawÄ…, to niÄ… miaÅ‚ siÄ™ zająć i o niÄ… zadbać!Faceci.Francuzi.Nie, faceci.Nie, może jednak Francuzi.O, przepraszam,nicejczycy.UprzedzaÅ‚ jÄ….Szkoda, że nie potraktowaÅ‚a tego poważnie.AzynapÅ‚ynęły jej do oczu.Nie becz, gÅ‚upia, nie warto.Nie warto? To ja wszystkorzucam, przyjeżdżam, zdajÄ™ siÄ™ na jego Å‚askÄ™ i nieÅ‚askÄ™, wierzÄ™ jego zapew-nieniom, dajÄ™ siÄ™ omamić jego czuÅ‚ym słówkom.ZupeÅ‚nie jak w tejstarej piosence, którÄ… Å›piewaÅ‚a Dalida i którÄ… puszczali wczoraj w restauracji:Paroles, paroles, paroles.No wÅ‚aÅ›nie.%7Å‚abojady.Des mots faciles, des motsfragiles.PiotruÅ› Pan.Cholerny skurczybyk, nie żaden PiotruÅ› Pan.Chyba że to dalsza część gry, pomysÅ‚ zaczerpniÄ™ty z Dziewięć i pól tygo-dnia.Mickey Rourke wychodzi, a Kim Basinger zostaje sama.ZaglÄ…da doszuflad i szaf - nic nie wie o swoim kochanku i wÅ‚aÅ›nie ma okazjÄ™, by siÄ™czegoÅ› dowiedzieć [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.To mu mó-wiÄ™, panie, ten pajac, który to już kÅ‚adÅ‚ poprzednio.Rozmówca najwyrazniej próbowaÅ‚ go przekonać, bo Nadolny gwaÅ‚towniezaprzeczyÅ‚.- Ale SÅ‚awek, absolutnie nie! Po grzyba? Ty siÄ™ lepiej zorientuj, czy tosiÄ™ da Å‚atwo sprzedać! Może tym ruskim przyjacioÅ‚om, wiesz którym.Tymon rozglÄ…daÅ‚ siÄ™.Stajnie również wybudowano w prowansalskim sty-lu, miaÅ‚y wiÄ™c kamiennÄ… elewacjÄ™, choć bez biaÅ‚ych okiennic, a kryte byÅ‚yporzÄ…dnÄ… czerwonÄ… dachówkÄ….- KiedyÅ›, kurde, chciaÅ‚ to ode mnie ten palant z Millenium wynająć.WynajmowaÅ‚ nie bÄ™dÄ™, bo mi zniszczÄ… wszystko, bydÅ‚o.Tymon wodziÅ‚ wzrokiem po zabudowaniach, zastanawiajÄ…c siÄ™, czy tenznawca wytwornych trunków, wielbiciel polo i antyków, z którym miaÅ‚ oka-zjÄ™ spÄ™dzić ostatnie dwie i pół godziny, to na pewno ten sam facet, któryteraz omawia przez telefon sprawy budowlane.- Ale o tym mowy nie ma! - Nadolny prawie krzyczaÅ‚.- Wszystkie teprzelewane kaskady, ta kurtyna wodna.Dagmara tego w ogóle nie chce!Chwila ciszy, przerywana tylko krótkimi no.- To jest żadne, jak pÅ‚ywasz.- ZmarszczyÅ‚ brwi.- Tu mamy basen dwarazy wiÄ™kszy, dwa razy szerszy.A zbudowali w dwa tygodnie.Ludzi miaÅ‚emz Ameryki i woda ma trzydzieÅ›ci stopni.PrzyciÅ›niesz guzik i ci reguluje.ZwiatÅ‚a siÄ™ zmieniajÄ…, chcesz mieć, kurde, na niebiesko, masz na niebiesko,chcesz mieć na zielono, masz na zielono.Dwa tygodnie, SÅ‚awek.W dwatygodnie zrobione i nie za jakieÅ› miliony, jak tam, w tym jebanym badziejo-landzie!Chyba siÄ™ zorientowaÅ‚, że go poniosÅ‚o, bo obejrzaÅ‚ siÄ™, parÄ™ razy rzuciÅ‚jeszcze no i schowaÅ‚ telefon do kieszeni.- No, i widzi pan, wÅ‚aÅ›nie o tym rozmawialiÅ›my - stwierdziÅ‚, podcho-dzÄ…c do Tymona.- Dom mi siÄ™ buduje pod WarszawÄ… i powiem panu, żemam już tego potÄ…d.ChcÄ™ to wszystko sprzedać w.diabÅ‚y.Corazrzadziej bywamy w Polsce, wie pan.Jest biuro, jakoÅ› tam dziaÅ‚a, to wystar-czy.A jak bÄ™dzie trzeba, to siÄ™ coÅ› wynajmie.- StraciÅ‚ swój szampaÅ„ski hu-mor i, zamiast iść do stajni, wsiadÅ‚ do samochodu.- ProszÄ™ siÄ™ zastanowić,jak by pan chciaÅ‚ wykorzystać to tutaj.- ZatoczyÅ‚ rÄ™kÄ… koÅ‚o.- JakiÅ› scena-riusz pan napisze, prawda? I sobie to skonsultujemy.- MyÅ›lÄ™, że jutro, pojutrze bÄ™dÄ™ miaÅ‚ zarys.Zarys Tymon miaÅ‚ gotowy od dawna - nie musiaÅ‚ w tym celu przyjeżdżaćdo Nicei.Ale wolaÅ‚ dać sobie jeszcze trochÄ™ czasu; wizja lokalna zawszerzuca nowe Å›wiatÅ‚o na wstÄ™pne zaÅ‚ożenia.- Very good.Gdy zajechali przed rezydencjÄ™, Mathieu czekaÅ‚ już w mercedesie na pod-jezdzie.- No, to miÅ‚ego dnia - powiedziaÅ‚ Nadolny, wyciÄ…gajÄ…c rÄ™kÄ™.- Jak tomówiÄ… tutaj: Bon après-midi.- Wzajemnie.ProszÄ™ pożegnać ode mnie paniÄ… DagmarÄ™.I podziÄ™ko-wać raz jeszcze za wspaniaÅ‚y obiad.Nadolny nie wspomniaÅ‚ o nastÄ™pnym spotkaniu, lecz Tymon uznaÅ‚, żeGéraldine bÄ™dzie wystarczajÄ…co dobrÄ… skrzynkÄ… kontaktowÄ….W koÅ„cu jestrównie czuÅ‚a jak blaszany pojemnik na listy.Gdy ruszyli z podjazdu, wÅ‚Ä…czyÅ‚ telefon.Po kilkunastu sekundach okazaÅ‚osiÄ™, że sÄ… dla niego dwie wiadomoÅ›ci, wiÄ™c przytknÄ…Å‚ sÅ‚uchawkÄ™ do ucha.XIXByÅ‚a chyba dziesiÄ…ta rano, gdy OÅ‚enÄ™ zbudziÅ‚ szum wody w Å‚azience.Wpierwszej chwili nie bardzo wiedziaÅ‚a, czy to już dzieÅ„, czy jeszcze noc, i czyspaÅ‚a kilka godzin, czy tylko kilka minut.Jean-Claude pojawiÅ‚ siÄ™ w pokojupo chwili, w zawiÄ…zanym niedbale biaÅ‚ym szlafroku.ZauważyÅ‚, że OÅ‚ena nieÅ›pi, i wcisnÄ…wszy guzik, podniósÅ‚ rolety.SÅ‚oneczne Å›wiatÅ‚o zalaÅ‚o naglesypialniÄ™ i OÅ‚ena schowaÅ‚a gÅ‚owÄ™ pod koÅ‚drÄ™.- Za jasno!Jean-Claude zrzuciÅ‚ szlafrok i wsunÄ…Å‚ siÄ™ za niÄ….- Ale ja lubiÄ™ ciÄ™ widzieć nagÄ… - powiedziaÅ‚, a ona nie chciaÅ‚a pamiÄ™taćo tym, jak bardzo poczuÅ‚a siÄ™ zawiedziona wtedy, w nocy, gdy mu zaufaÅ‚a, aon.Cóż, oboje powinni uznać za niebyÅ‚e te jej niefortunne zwierzenia - iprzez nastÄ™pne dÅ‚ugie minuty, wypeÅ‚nione westchnieniami, bliskoÅ›ciÄ… ciaÅ‚, apotem zmÄ™czeniem, które równoczeÅ›nie rozleniwia i pobudza do życia, miaÅ‚aprawo sÄ…dzić, że tak wÅ‚aÅ›nie siÄ™ staÅ‚o.Pózniej, gdy byÅ‚a pod prysznicem, Jean-Claude z kimÅ› rozmawiaÅ‚.ZakrÄ™-ciÅ‚a kurek i osuszaÅ‚a wÅ‚osy rÄ™cznikiem; wtedy wyraznie dobiegÅ‚ jÄ… jego gÅ‚os.MówiÅ‚ po wÅ‚osku.Pewnie rozmawia z matkÄ….Jest sobota, jej mama też czÄ™-sto dzwoni w soboty.Na Å›niadanie zjedli jogurty z pÅ‚atkami i wypili kawÄ™, po czym Jean-Claude poÅ‚ożyÅ‚ na stole klucze.- Nie gniewaj siÄ™, ale muszÄ™ coÅ› zaÅ‚atwić.GdybyÅ› chciaÅ‚a pospacero-wać, zamknij drzwi.IdÄ…c caÅ‚y czas w dół tym dużym bulwarem, dojdziesz doplacu Masséna, a stamtÄ…d sÄ… trzy kroki na stare miasto albo na zone piétonne.WrócÄ™ tak prÄ™dko, jak tylko bÄ™dÄ™ mógÅ‚.Przez chwilÄ™ nie mogÅ‚a wydobyć gÅ‚osu.- MyÅ›laÅ‚am, że tych kilka dni spÄ™dzimy razem.UmawialiÅ›my siÄ™.- OczywiÅ›cie, ma chérie.Ale coÅ› mi niespodziewanie wyskoczyÅ‚o.Za-dzwoniÄ™ do ciebie.No, gÅ‚owa do góry.Mamy jeszcze dużo czasu.W rÄ™ku trzymaÅ‚ okulary przeciwsÅ‚oneczne. Zlicznie wyglÄ…dasz , rzuciÅ‚na pożegnanie.No i co z tego, skoro teraz wychodziÅ‚, zostawiajÄ…c jÄ… samÄ…,zdumionÄ… i upokorzonÄ…! Bo jak to.Dlaczego? WydawaÅ‚o siÄ™, że jest imrazem tak dobrze! Byli dla siebie mili, byli siebie spragnieni i siebie ciekawi.No, to czemu, bladz, tak siÄ™ zachowaÅ‚?! To ona miaÅ‚a być w ten jeden jedynyweekend jego najważniejszÄ… sprawÄ…, to niÄ… miaÅ‚ siÄ™ zająć i o niÄ… zadbać!Faceci.Francuzi.Nie, faceci.Nie, może jednak Francuzi.O, przepraszam,nicejczycy.UprzedzaÅ‚ jÄ….Szkoda, że nie potraktowaÅ‚a tego poważnie.AzynapÅ‚ynęły jej do oczu.Nie becz, gÅ‚upia, nie warto.Nie warto? To ja wszystkorzucam, przyjeżdżam, zdajÄ™ siÄ™ na jego Å‚askÄ™ i nieÅ‚askÄ™, wierzÄ™ jego zapew-nieniom, dajÄ™ siÄ™ omamić jego czuÅ‚ym słówkom.ZupeÅ‚nie jak w tejstarej piosence, którÄ… Å›piewaÅ‚a Dalida i którÄ… puszczali wczoraj w restauracji:Paroles, paroles, paroles.No wÅ‚aÅ›nie.%7Å‚abojady.Des mots faciles, des motsfragiles.PiotruÅ› Pan.Cholerny skurczybyk, nie żaden PiotruÅ› Pan.Chyba że to dalsza część gry, pomysÅ‚ zaczerpniÄ™ty z Dziewięć i pól tygo-dnia.Mickey Rourke wychodzi, a Kim Basinger zostaje sama.ZaglÄ…da doszuflad i szaf - nic nie wie o swoim kochanku i wÅ‚aÅ›nie ma okazjÄ™, by siÄ™czegoÅ› dowiedzieć [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]