[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziękuję ci za to, co zrobiłeś dla mniewczoraj  dodała z uśmiechem. Nie ma za co.Cieszę się, że te rzeczy trafiły w dobre ręce. Mam na myśli twoją radę dotyczącą wizyty u lekarza.Zadzwoniłamdo mojego położnika, a on zgodził się mnie przyjąć już w poniedziałek. To świetnie. Kiedy ta aukcja się skończy, pójdę do domu spakować walizkę.Mamprzeczucie, że zatrzymają mnie w szpitalu.Wraz z tłumem gapiów mijali kolejne wystawione na pokaz pokoje, aBen, zamiast obserwować potencjalnych konkurentów, patrzył na nią.Jejkomentarze interesowały go bardziej niż uwagi agenta.Ona zaś była zachwycona.Salon był tak duży, że zmieściłby się w nimcały jej pawilon.60RLT Gdyby mogła położyć się na tej pięknej białej kanapie i patrzeć namorze, jej samopoczucie uległoby natychmiastowej poprawie, pomyślała zodrobiną zazdrości.Lubiła oglądać domy, błąkać się po nich, udawać przed sobą, że są jejwłasnością.I urządzać je w myślach według własnego uznania.Kuchnia byłazaniedbana, ale pośrednik zaprowadził ich szybko na piętro.Ze wszystkichsypialni, a nawet z łazienki, rozciągał się wspaniały widok na morze. Nigdzie nie ma zasłon  mruknęła do Bena, a on uśmiechnął się zwyższością, bo rozmawiał już o tym z agentem od nieruchomości. Jakmożna nie zasłaniać okien, które sięgają od podłogi do sufitu? Tu są specjalne szyby  wyjaśnił jej półgłosem. Można przez niewyglądać na dwór, ale nie można zajrzeć do wnętrza. A oto główna sypialnia!  oznajmił pośrednik. Jest cudowna!  Celeste wstrzymała oddech z zachwytu.Na środkustało wielkie łoże, a na przylegającym do pokoju tarasie ustawiono stolik ikrzesła. Można by tu jadać śniadania, rozkoszując się słońcem.Jakże chciałabym wygrać na loterii i przelicytować wszystkichuczestników aukcji, pomyślała z żalem, wiedząc, że te marzenia nigdy się niespełnią.Nigdy nie zależało jej na bogactwie, ale ten dom wzbudził w niejmiłość od pierwszego wejrzenia.Po chwili wszyscy wyszli na przylegającą do domu uliczkę i zaczęła sięlicytacja.Jej uczestnicy deklarowali coraz wyższe sumy.Celeste bacznieśledziła przebieg wydarzeń, wiedząc, że jest to najbardziej interesująceprzeżycie, na jakie może liczyć w ciągu tego tygodnia.Ben usiłował się skupić, ale jego wzrok stale wracał do Celeste.61RLT Nie uczestniczył dotychczas w aukcji, gdyż postanowił poczekać narozwój wypadków.Zgłosił swój udział dopiero wtedy, kiedy tempo, w jakimwzrastały wywoływane kwoty, wyraznie opadło.Celeste spojrzała na niego z zaskoczeniem.Nie miała pojęcia, żezamierza brać udział w tej rozgrywce.Nie mówił o tym nikomu.Uważał sięza człowieka, który samodzielnie układa swoje życie i nie potrzebuje rad.Dostrzegł na jej twarzy lekki uśmiech i zdał sobie sprawę, że onapopiera jego zamiary.Była wyraznie zadowolona, a nawet radośniepodniecona.Ktoś przebił jego ofertę, więc podwyższył stawkę.A ona uśmiechnęła się po raz drugi.Gdy usłyszał, że jego konkurent podnosi stawkę, przebił go ponownie ispojrzał w jej twarz.Ale tym razem zamiast uśmiechu dostrzegł na niej wyrazprzerażenia.Była bardzo blada i kurczowo trzymała się oburącz za brzuch.Benzaczął się przepychać w jej kierunku przez tłum, nie zwracając uwagi nadalszy przebieg aukcji.Usłyszał jednym uchem, że jego rywal ponowniepodniósł stawkę, ale nie zareagował na jego ofertę. Po raz drugi!  zawołał prowadzący aukcję pośrednik.Ben wykrzyczał jakąś absurdalnie wysoką sumę i nie zważając na szmerzdziwienia, który przebiegł przez grono zebranych, nadal brnął w stronęCeleste. Chyba odeszły mi wody!  wyszeptała, gdy znalazł się obok niej. Wszystko jest porządku. Nie, nie jest!  wykrztusiła przez zaciśnięte zęby, kręcąc głową. Todopiero trzydziesty czwarty tydzień!62RLT  To doskonały termin na poród  zauważył, udając spokój, choć czułmiarowe dudnienie w skroniach.Sięgnął do kieszeni i wyjął telefon komórkowy. Chodzmy stąd.Zaraz cię gdzieś posadzę i wezwę pogotowie. Tu nie ma ani jednego miejsca, na którym mogłabym usiąść!  jęknęłaz przerażeniem. Ben, ja chyba zaczynam rodzić!Rozpromieniony pośrednik od nieruchomości podszedł do nich, byzłożyć gratulacje z powodu kupna domu, ale Ben go nie słuchał. Musimy ją wprowadzić do środka  rzekł stanowczym tonem. Co takiego?  spytał agent. Musimy ją wprowadzić do środka i znalezć dla niej jakieś ustronnemiejsce  powtórzył Ben, biorąc Celeste na ręce i ruszając w kierunkubocznego wejścia do ogrodu. Nie ma pan prawa tam wchodzić! Do cholery, przecież właśnie kupiłem ten dom!  warknął Benpodniesionym głosem. A ta kobieta zaraz urodzi dziecko.Czy ma to zrobićna ulicy?Pośrednik, wyraznie przestraszony, otworzył boczną furtkę i pozwolił imwejść do ogrodu. A teraz niech pan zadzwoni na pogotowie  rozkazał Ben. Proszę impowiedzieć, że to przedwczesny poród i że lekarz jest na miejscu.W tym momencie Celeste zaczęła cicho jęczeć z bólu i rzucać sięnerwowo w jego ramionach.Widząc, że nie zdąży jej wnieść do wnętrzadomu, podszedł do najbliższego drzewa i ułożył ją na trawie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl