[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie czekaj na mnie.112RSROZDZIAA DZIESITY Wiem, że ustaliliśmy, że nie przyjmujemy pacjentów, którzy się niezapisali tłumaczyła się Ayleen, wszedłszy do gabinetu Maxi wponiedziałkowe popołudnie. Co się stało? Maxi odwróciła się od komputera. Mam w recepcji szesnastoletnią Lily Carpenter.Przyszła prosto zeszkoły i chciałaby się z tobą zobaczyć. Jest naszą pacjentką? Tak. Ayleen podała jej kartę.Maxi od razu się zorientowała, że dziewczynie zależy na rozmowie zkobietą.Taka jest jej rola.Chodzi przecież o to, żeby pacjenci mieli wybór. Nie ma sprawy, Ayleen.Niewielu mam dzisiaj zapisanych.Zapoznamsię z jej kartą i zaraz ją poproszę.W karcie nie było nic, co wskazywałoby na poważne kłopoty zdrowotneani kontynuację rozpoczętego leczenia.Najwyrazniej jest to sprawa prywatna.Lily była bardzo ładną ciemną blondynką.Przywitała się uprzejmie, alena jej twarzy nie było śladu uśmiechu, co obudziło czujność Maxi. Witaj, Lily.Co cię do mnie sprowadza? To długa historia. Nie szkodzi.Jesteś dzisiaj moją ostatnią pacjentką, więc nie musimy sięspieszyć. Hm. Dziewczyna splotła dłonie na kolanach. Chwilowo mieszkamw hostelu stowarzyszenia kobiet wiejskich i pani Maynard mi poradziła, żebymz panią porozmawiała.Liz Maynard.Maxi uniosła brwi. Słucham.Mów.113RS Nie mogę się dogadać z mamą.Mam wrażenie, że ona mnienienawidzi. Lily, to bardzo ostre słowa. To nie jest moja wybujała wyobraznia nastolatki, naprawdę. Lilyodkaszlnęła. Zawsze tak było, od kiedy pamiętam.Nie podoba się jej nic, cozrobię, a jak mam osiągnięcia w szkole, a uczę się bardzo dobrze, tobymoczekiwała, że będzie się cieszyła. A ona się nie cieszy? Maxi przygotowała się na dramatycznewyznania.Lily przytaknęła. A tata? Kocha mnie bezgranicznie. Zawahała się. Przez co mama jestjeszcze bardziej zazdrosna.Ostatnio nie mogę zasnąć, a jak już zasnę, to śniąmi się koszmary.Próbuję się skądś wydostać, ale zawsze trafiam na mur, więcidę i idę. Głos jej się załamał. A jak się obudzę, to się boję. Rozumiem. Maxi pospiesznie mobilizowała swoje umiejętnościterapeutyczne. Lily, muszę cię ostrzec, że nie jestem psychoterapeutką, alemyślę, że jak porozmawiamy, to razem wymyślimy, jak ci pomóc.Na twarzy dziewczyny pojawił się cień uśmiechu. Pani Maynard powiedziała, że pani na pewno mi pomoże.Serdeczne dzięki, Liz! %7łebym to ja miała tyle wiary w siebie. Powiedz mi coś więcej o swojej mamie. Została adoptowana, jak była niemowlęciem. Lily odstawiła szklankęz wodą. Zawsze miała żal do swojej prawdziwej matki, że jej nie chciała albonie mogła zatrzymać.Tata mówi, że jak się urodziłam, to szalała z radości. Kiedy to się zmieniło?114RS Trudno powiedzieć, ale pamiętam z dzieciństwa, że w jej obecnościczułam się.przytłoczona, i pewnie uciekałam do taty.Ją to złościło i zawszekończyło się kłótnią między nimi.Pamiętam, jak raz wykrzyczała, że on jejmnie ukradł.Wtedy tego nie rozumiałam, ale teraz dotarło do mnie, że onapotrzebuje pomocy. Azy zalśniły w jej oczach.Bez wątpienia.I Lily doszła do wniosku, że trzeba działać, co dobitnieświadczy o jej dojrzałości. Kiedy przeprowadziłaś się do hostelu? Dwa tygodnie temu.Tata mi to załatwił.Dobrze mi tam, bo mamwięcej czasu na naukę i zajęcia pozaszkolne. Daleko masz do domu? Czterdzieści kilometrów.Rodzice mają małą farmę.Tata zajmuje sięniewielkim stadem bydła, ale często jest poza domem, ale ponieważ mamacoraz bardziej mi dokuczała, wkurzył się i zorganizował moją wyprowadzkę zdomu.Bardzo bym chciała wyjechać do szkoły w mieście. Lily bawiła siękosmykiem włosów. Ale to jest nie do zrealizowania? Taty na to nie stać.A mama. Lily odetchnęła głębiej. Ciągle sięzastanawiam, co takiego zrobiłam, że ona jest taka nieszczęśliwa.Ojej.Trzeba bardzo starannie dobierać słowa, żeby poczucie winy Lilyjeszcze bardziej się nie zaostrzyło. Lily, nie zrobiłaś nic złego.Prawdopodobnie związek twoich rodzicównie należał do łatwych, jeszcze zanim się urodziłaś.Nie wiemy, z jakimiproblemami emocjonalnymi jedno z nich albo nawet oboje zakładali rodzinę.Rozwikłanie tego wymaga profesjonalnego terapeuty.Lily pokiwała głowązrezygnowana. Mama na to się nie zgodzi.115RS Może jeszcze nie teraz.Ale postąpiłaś bardzo rozsądnie, szukającpomocy dla siebie.Może choćby z tego powodu rodzice zaczną zastanawiaćsię nad sobą.Dziewczyna gwałtownie zamrugała. Bardzo mi żal mamy. To zrozumiałe.Być może jakieś przeżycia z jej przeszłości sprawiły, żebardzo potrzebowała twojej miłości, ale z kolei jakieś jej posunięciadoprowadziły do tego, że wybierałaś tatę.To skomplikowane, ale na pewno nieponosisz za to winy. Maxi współczuła dziewczynie, także jej matcepogrążonej w cichej rozpaczy.Ale dopóki ta kobieta sama nie dojrzeje do tego,by szukać pomocy, nikt jej do tego nie zmusi. Czy myślisz, że by pomogło,gdybym napisała list do twojej mamy z wytłumaczeniem, dlaczego uznałaś, żewyprowadzenie się z domu jest najlepszym rozwiązaniem? Na to jeszcze za wcześnie odparła Lily zdecydowanym tonem. Alemoże za jakiś czas. To dobry początek uznała Maxi. Teraz zajmijmy się twojąbezsennością.Dam ci kasetę z muzyką relaksacyjną.Masz odtwarzacz? Lilyprzytaknęła. A jak wyjdziesz ode mnie, idz do sklepu pani Maynard i poprośo zapachowe świece.Polecam te o zapachu lawendy.I wybierz kilkakolorowych poduszek, żeby ocieplić swój nowy pokój.Lily przygryzła wargi. Mam małe kieszonkowe. Nie szkodzi uspokoiła ją Maxi. Pokryje to organizacja kobieca, bodo jej zadań statutowych należy pomoc rodzinom. A jeśli zajdzie takakonieczność, sama za to zapłacę, pomyślała. Wybierz, co ci się spodoba, a jazadzwonię do pani Maynard, uprzedzę ją, że przyjdziesz i poproszę, żeby116RSzałatwiła transport, jeśli twoje zakupy będą za ciężkie.A jeśli nie będzie tomożliwe, to sama ci je przywiozę do hostelu.Zgoda? Dziękuję odrzekła Lily onieśmielona. Za rozmowę i za wszystko. Cieszę się, że mogę ci pomóc.Lily, może byś wpadła tu do mnie zadwa tygodnie? Z przyjemnością.Mam się już teraz zapisać? Tak, w recepcji.Ale jeszcze chwilę zaczekaj.Przyniosę tę kasetę.Gdy Lily wyszła, Maxi zatelefonowała do Liz Maynard.Liz przystała nawszystkie jej propozycje.Potem Maxi zadzwoniła do Bron. Czy mogę wpaść do ciebie i porozmawiać w pewnej poufnej sprawie?Wkrótce zajechała pod dom Walkerów, ponieważ Bron wzięła tydzieńurlopu, by spędzić go z Katie. Czuję, że coś zimnego do picia dobrze ci zrobi. Bron wyniosła tacę znapojami na werandę. Hm. Maxi się rozejrzała. Wolałabym, żebyśmy usiadły w bardziejodosobnionym miejscu. Spokojnie. Bron postawiła tacę na stole. Tylko my tu jesteśmy.David dyżuruje w szpitalu, a Katie jest u McCallów.Rano przyjechał po niąBrandon i zabrał do swoich rodziców.Katie nie wróci przed dziewiątą. Być może zabrzmiało to paranoidalnie, ale sprawa dotyczy pacjentki inie chciałabym, żeby jej problemy dotarły do niepowołanych uszu. Dyskrecja jest moją drugą naturą odparła z powagą Bron. Częstujsię moimi wypiekami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Nie czekaj na mnie.112RSROZDZIAA DZIESITY Wiem, że ustaliliśmy, że nie przyjmujemy pacjentów, którzy się niezapisali tłumaczyła się Ayleen, wszedłszy do gabinetu Maxi wponiedziałkowe popołudnie. Co się stało? Maxi odwróciła się od komputera. Mam w recepcji szesnastoletnią Lily Carpenter.Przyszła prosto zeszkoły i chciałaby się z tobą zobaczyć. Jest naszą pacjentką? Tak. Ayleen podała jej kartę.Maxi od razu się zorientowała, że dziewczynie zależy na rozmowie zkobietą.Taka jest jej rola.Chodzi przecież o to, żeby pacjenci mieli wybór. Nie ma sprawy, Ayleen.Niewielu mam dzisiaj zapisanych.Zapoznamsię z jej kartą i zaraz ją poproszę.W karcie nie było nic, co wskazywałoby na poważne kłopoty zdrowotneani kontynuację rozpoczętego leczenia.Najwyrazniej jest to sprawa prywatna.Lily była bardzo ładną ciemną blondynką.Przywitała się uprzejmie, alena jej twarzy nie było śladu uśmiechu, co obudziło czujność Maxi. Witaj, Lily.Co cię do mnie sprowadza? To długa historia. Nie szkodzi.Jesteś dzisiaj moją ostatnią pacjentką, więc nie musimy sięspieszyć. Hm. Dziewczyna splotła dłonie na kolanach. Chwilowo mieszkamw hostelu stowarzyszenia kobiet wiejskich i pani Maynard mi poradziła, żebymz panią porozmawiała.Liz Maynard.Maxi uniosła brwi. Słucham.Mów.113RS Nie mogę się dogadać z mamą.Mam wrażenie, że ona mnienienawidzi. Lily, to bardzo ostre słowa. To nie jest moja wybujała wyobraznia nastolatki, naprawdę. Lilyodkaszlnęła. Zawsze tak było, od kiedy pamiętam.Nie podoba się jej nic, cozrobię, a jak mam osiągnięcia w szkole, a uczę się bardzo dobrze, tobymoczekiwała, że będzie się cieszyła. A ona się nie cieszy? Maxi przygotowała się na dramatycznewyznania.Lily przytaknęła. A tata? Kocha mnie bezgranicznie. Zawahała się. Przez co mama jestjeszcze bardziej zazdrosna.Ostatnio nie mogę zasnąć, a jak już zasnę, to śniąmi się koszmary.Próbuję się skądś wydostać, ale zawsze trafiam na mur, więcidę i idę. Głos jej się załamał. A jak się obudzę, to się boję. Rozumiem. Maxi pospiesznie mobilizowała swoje umiejętnościterapeutyczne. Lily, muszę cię ostrzec, że nie jestem psychoterapeutką, alemyślę, że jak porozmawiamy, to razem wymyślimy, jak ci pomóc.Na twarzy dziewczyny pojawił się cień uśmiechu. Pani Maynard powiedziała, że pani na pewno mi pomoże.Serdeczne dzięki, Liz! %7łebym to ja miała tyle wiary w siebie. Powiedz mi coś więcej o swojej mamie. Została adoptowana, jak była niemowlęciem. Lily odstawiła szklankęz wodą. Zawsze miała żal do swojej prawdziwej matki, że jej nie chciała albonie mogła zatrzymać.Tata mówi, że jak się urodziłam, to szalała z radości. Kiedy to się zmieniło?114RS Trudno powiedzieć, ale pamiętam z dzieciństwa, że w jej obecnościczułam się.przytłoczona, i pewnie uciekałam do taty.Ją to złościło i zawszekończyło się kłótnią między nimi.Pamiętam, jak raz wykrzyczała, że on jejmnie ukradł.Wtedy tego nie rozumiałam, ale teraz dotarło do mnie, że onapotrzebuje pomocy. Azy zalśniły w jej oczach.Bez wątpienia.I Lily doszła do wniosku, że trzeba działać, co dobitnieświadczy o jej dojrzałości. Kiedy przeprowadziłaś się do hostelu? Dwa tygodnie temu.Tata mi to załatwił.Dobrze mi tam, bo mamwięcej czasu na naukę i zajęcia pozaszkolne. Daleko masz do domu? Czterdzieści kilometrów.Rodzice mają małą farmę.Tata zajmuje sięniewielkim stadem bydła, ale często jest poza domem, ale ponieważ mamacoraz bardziej mi dokuczała, wkurzył się i zorganizował moją wyprowadzkę zdomu.Bardzo bym chciała wyjechać do szkoły w mieście. Lily bawiła siękosmykiem włosów. Ale to jest nie do zrealizowania? Taty na to nie stać.A mama. Lily odetchnęła głębiej. Ciągle sięzastanawiam, co takiego zrobiłam, że ona jest taka nieszczęśliwa.Ojej.Trzeba bardzo starannie dobierać słowa, żeby poczucie winy Lilyjeszcze bardziej się nie zaostrzyło. Lily, nie zrobiłaś nic złego.Prawdopodobnie związek twoich rodzicównie należał do łatwych, jeszcze zanim się urodziłaś.Nie wiemy, z jakimiproblemami emocjonalnymi jedno z nich albo nawet oboje zakładali rodzinę.Rozwikłanie tego wymaga profesjonalnego terapeuty.Lily pokiwała głowązrezygnowana. Mama na to się nie zgodzi.115RS Może jeszcze nie teraz.Ale postąpiłaś bardzo rozsądnie, szukającpomocy dla siebie.Może choćby z tego powodu rodzice zaczną zastanawiaćsię nad sobą.Dziewczyna gwałtownie zamrugała. Bardzo mi żal mamy. To zrozumiałe.Być może jakieś przeżycia z jej przeszłości sprawiły, żebardzo potrzebowała twojej miłości, ale z kolei jakieś jej posunięciadoprowadziły do tego, że wybierałaś tatę.To skomplikowane, ale na pewno nieponosisz za to winy. Maxi współczuła dziewczynie, także jej matcepogrążonej w cichej rozpaczy.Ale dopóki ta kobieta sama nie dojrzeje do tego,by szukać pomocy, nikt jej do tego nie zmusi. Czy myślisz, że by pomogło,gdybym napisała list do twojej mamy z wytłumaczeniem, dlaczego uznałaś, żewyprowadzenie się z domu jest najlepszym rozwiązaniem? Na to jeszcze za wcześnie odparła Lily zdecydowanym tonem. Alemoże za jakiś czas. To dobry początek uznała Maxi. Teraz zajmijmy się twojąbezsennością.Dam ci kasetę z muzyką relaksacyjną.Masz odtwarzacz? Lilyprzytaknęła. A jak wyjdziesz ode mnie, idz do sklepu pani Maynard i poprośo zapachowe świece.Polecam te o zapachu lawendy.I wybierz kilkakolorowych poduszek, żeby ocieplić swój nowy pokój.Lily przygryzła wargi. Mam małe kieszonkowe. Nie szkodzi uspokoiła ją Maxi. Pokryje to organizacja kobieca, bodo jej zadań statutowych należy pomoc rodzinom. A jeśli zajdzie takakonieczność, sama za to zapłacę, pomyślała. Wybierz, co ci się spodoba, a jazadzwonię do pani Maynard, uprzedzę ją, że przyjdziesz i poproszę, żeby116RSzałatwiła transport, jeśli twoje zakupy będą za ciężkie.A jeśli nie będzie tomożliwe, to sama ci je przywiozę do hostelu.Zgoda? Dziękuję odrzekła Lily onieśmielona. Za rozmowę i za wszystko. Cieszę się, że mogę ci pomóc.Lily, może byś wpadła tu do mnie zadwa tygodnie? Z przyjemnością.Mam się już teraz zapisać? Tak, w recepcji.Ale jeszcze chwilę zaczekaj.Przyniosę tę kasetę.Gdy Lily wyszła, Maxi zatelefonowała do Liz Maynard.Liz przystała nawszystkie jej propozycje.Potem Maxi zadzwoniła do Bron. Czy mogę wpaść do ciebie i porozmawiać w pewnej poufnej sprawie?Wkrótce zajechała pod dom Walkerów, ponieważ Bron wzięła tydzieńurlopu, by spędzić go z Katie. Czuję, że coś zimnego do picia dobrze ci zrobi. Bron wyniosła tacę znapojami na werandę. Hm. Maxi się rozejrzała. Wolałabym, żebyśmy usiadły w bardziejodosobnionym miejscu. Spokojnie. Bron postawiła tacę na stole. Tylko my tu jesteśmy.David dyżuruje w szpitalu, a Katie jest u McCallów.Rano przyjechał po niąBrandon i zabrał do swoich rodziców.Katie nie wróci przed dziewiątą. Być może zabrzmiało to paranoidalnie, ale sprawa dotyczy pacjentki inie chciałabym, żeby jej problemy dotarły do niepowołanych uszu. Dyskrecja jest moją drugą naturą odparła z powagą Bron. Częstujsię moimi wypiekami [ Pobierz całość w formacie PDF ]