[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Byłeś tam? - zapytała.- Od wczoraj - potwierdził.- Ale dziś rano wypisałem się iprzyleciałem tutaj.Muszę jednak wracać.- Och! - Skinęła głową.- Więc o tym mówiłeś, kiedywspominałeś, że musisz jutro wracać do Londynu.142RS - Tak.- Liam przyglądał się jej bladej twarzy.- Wierzysz mi?- Oczywiście.- Nie ma żadnych  oczywiście" - odparł.-Chwilę temuoskarżałaś mnie, że jechałem do Londynu spotkać się z inną kobietą.-Zmarszczył brwi.- A w ogóle jak to się stało, że rozmawiałaś z Lucy? Niewspominała mi o tym.Rosa wstrzymała oddech.- Ona wie o mnie?- O tak.- Powiedziałeś jej?- Wyciągnęła to ze mnie - powiedział sucho Liam.- Moja siostra potrafi być naprawdę zdeterminowana.- Och.- Policzki Rosy zaróżowiły się.Liam chwycił ją za rękę ipociągnął do siebie.- Tak lepiej - powiedział z satysfakcją w głosie.Potem jego ustaodnalazły jej wargi i przez długi czas nic nie mówił.- To było warte tego, żeby tu wrócić  jęknął w końcu.Przygryzłjej dolną wargę.- A bałem się, że nigdy już nie będziesz chciała mniewidzieć.- Na pewno tak nie myślałeś - szepnęła Rosa, pociągając golekko za ucho.- Inaczej by cię tu nie było.- To prawda - przyznał.- Za to możesz chyba podziękowaćLucy.143RS - Lucy? - Rosa oparła czoło o jego ramię.- Twojej siostrze?- Za jej wścibstwo - skinął głową.- To ona przekonała mnie, żezachowuję się jak idiota.Rosa otworzyła szerzej oczy.- Jak jej się to udało?- Jak zwykle.Wraca bez przerwy do tego samego, aż w końcupowiesz jej, co chce wiedzieć, choćby tylko po to, żeby ją uciszyć.- I chciała dowiedzieć się czegoś o mnie?- Jak gdybyś nie wiedziała.- Mów dalej.Chcę wiedzieć, co ci powiedziała.- No więc.- Liam odchylił się do tyłu i objął jej twarz dłońmi.-Zanim ci o tym opowiem, może ty mi powiesz, skąd o niej wiesz?- Och.- Rosa westchnęła.- Nie potrafisz zgadnąć?- Mów.- No dobrze, dobrze.- Znów westchnęła.- Odsłuchałamwiadomość, którą zostawiła.- Ach.- Liam poruszył ustami.-I to nie ma nic wspólnego ztym, że mój telefon był obtłuczony w kilku miejscach?Rosa rzuciła mu wyzywające spojrzenie.- Zauważyłeś?- O tak.- Liam pogładził kciukiem jej policzek, wywołującdreszcz oczekiwania wzdłuż jej kręgosłupa.- Lucy zwróciła mi na touwagę.- I pewnie oboje się z tego śmialiście - rzuciła oskarżycielskimtonem, ale Liam potrząsnął głową.144RS - Nie.- Jego oczy pociemniały.- To dało mi odwagę, żebywrócić i dowiedzieć się, czy jesteś wściekła tylko dlatego, żeuciekłem, czy też chodzi o coś innego.Rosa wzruszyła ramionami.- Na przykład?- Na przykład.Kiedy sam odsłuchałem wiadomość od Lucy,musiałem przyznać, że.Można by ją zle zrozumieć.Rosa przełknęła ślinę.- Więc teraz wiesz, dlaczego myślałam, że spotykasz się z innąkobietą?- Tak, wiem.- I pewnie myślisz, jakie to szczęście, że Colin pojawił się dzisiajprzed szkołą.Liam rzucił jej dziwne spojrzenie.- Tak bym tego nie ujął.- Nie, ale oszczędziło ci to pytania mnie, czy wciąż się z nimspotykam - powiedziała Rosa drżącym głosem.- Kiedy wychodziłeś zmieszkania, myślałeś pewnie, że kłamałam.- Przestań! - Liam zakrył jej usta dłonią.- Przestań, skarbie -powtórzył.- Nie mów mi, jakim byłem głupcem.%7łałuję, że nie dałemci szansy wyjaśnienia tego.- Zamilkł na chwilę, zdjął rękę z jej ust ipocałował ją krótko.- Ale spróbuj mnie zrozumieć, jeśli możesz.Znam swoje wady.Wiem, że nigdy nie wygram żadnego konkursupiękności.I pewnie słyszałaś, że dziewczyna, z którą byłemzaręczony, odeszła ode mnie, kiedy odkryła, że nie tylko wyglądam145RS jak potwór, ale też mogę już nigdy nie funkcjonować jak mężczyzna.Rosa westchnęła z oburzeniem.- Nie wyglądasz jak potwór.I.I.Możesz, wiesz.Urwała, a Liam uśmiechnął się.- O tak - powiedział z nutą humoru.- Ale jeśli chodzi o resztę.- Liam, jesteś jedynym, który widzi swoje obrażenia jako coświęcej niż kilka blednących blizn.- Rosa podniosła palec i postukała go w skroń.- Znikają z twojego ciała, ale ty wciąż trzymasz je tutaj.-Pochyliła się i pocałowała go w czoło.- Musisz przestać tak o nichmyśleć.Nie mają znaczenia.Nie dla mnie.- Ponieważ jesteś jedyną kobietą, na której mi zależy, chybamuszę ci uwierzyć - wymruczał, wtulając nos w jej szyję.- Aleszczerze mówiąc ucieszyłem się, widząc twojego eks.Rosa zmarszczyła brwi.- Naprawdę?- Tak.- Liam uśmiechnął się szerzej.- Muszę ci się przyznać, żemiałem ochotę walnąć tego łajdaka od momentu, kiedy pojawił się wtwoim mieszkaniu.Myślę - dodał, zadowolony z siebie - że zrozumiałaluzję.Rosa poczuła, jak jej kąciki ust również unoszą się w uśmiechu.- Na pewno - powiedziała.- A ja tak się o ciebie bałam.- No wiesz! Kiedy stanąłem na nogi, przeszedłem kurssamoobrony.Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał stawać twarzą146RS w twarz z uzbrojonym w nóż maniakiem, ale w porównaniu zCraigiem Kennedym, Colin to była bułka z masłem.- Zauważyłam.- Rosa objęła go ramionami za szyję.- Czy terazwreszcie zdejmiesz płaszcz?- Zdejmę, jeśli ty też coś zdejmiesz - odparł, wsuwając palce podbrzeg jej swetra.- Teraz? - Spojrzała w stronę drzwi.- Nie chcesz iść do sypialni?- Nie bardzo.- Oczy Liama były ciemne i zmysłowe.- Myślę, żepowinniśmy wypróbować sofę.Oddech Rosy przyspieszył.- Nie mów tak - powiedziała karcąco [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl