[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postanowiwszy przyjąć pełną zdecydowania postawęswego mentora, Max prężnym krokiem ruszył w kierunkuSanktuarium, gdzie, jak wiedział, będzie czekała na niego Julie.Na skraju Sanktuarium powitał go nieoczekiwanywidok.Wzdłuż szerokiego żywopłotu otaczającego teren,jak również w dół ku stawowi i Chatce Rozgrzewaniaustawiono mnóstwo chorągiewek na kijach.Kręciły siętam setki ludzi i domowych skrzatów  Max dostrzegłmiędzy nimi nawet starego satyra  którzy mierzyliodległości, zawiązywali na drzewcach kolorowe wstążki ikonsultowali swoje poczynania z mężczyzną o wyglądzieuczonego, z siwymi włosami i schludnie przyciętą brodą.Max przyspieszył kroku. Co to wszystko ma znaczyć, panie Vincenti? spytał Max, ustępując drogi sapiącemu skrzatowidomowemu obładowanemu naręczem tyczek. Max!  ucieszył się pan Vincenti i razno potrząsnąłdłonią chłopca. Cieszę się, że cię widzę w dobrej formiepo wczorajszym.hm, po wczorajszych wydarzeniach.Przepraszam za zamieszanie, ale oto zakładamy noweosiedle.W obrębie Rowan.Rozpostarł plany, aby Max mógł się lepiej przyjrzeć.Chłopak rzucił okiem na dokumenty.Były to przepiękniewykonane rysunki wioski o wijących się, brukowanychulicach i dziwnych małych budynkach.Zerknął nalegendę i zaczął czytać głośno: Zakłady szewskie, garbarnie, przędzalnie, kuznie,farbiamie, kołodzieje.to całe miasto! W założeniu tak ma to wyglądać  z dumą odparłVincenti. Jak na pewno zgadujesz, musimy teraz wytwarzać wszystko sami, przy użyciu dawnychtechnologii i środków.Każdy zostanie przeszkolony wkonkretnym fachu i zacznie pracować.Całe szczęście, żew książkach ocaliliśmy opisy dawnych rzemiosł, a imieszkańcy Sanktuarium to dar niebios.Dvergary naprzykład umieją formować żelazo jak glinę. Dlaczego nie możemy odtworzyć nowoczesnychtechnologii?  spytał Max. To znaczy rozumiem, żezniknęły pewne maszyny, na przykład silniki czy prasydrukarskie, ale czy nie możemy ich odtworzyć? Masz szczęście, chłopcze, że je chociaż pamiętasz rzekł Vincenti. Bo większość uchodzców zapomniałajuż nawet o ich istnieniu.Nawet mnie pamięć zaczynapłatać figle i pewne sprawy pamiętam jak przez mgłę. To dziwne  mruknął Max. Całe życie jest paninżynierem i zapomina pan, jak działają maszyny? Agdyby pan spojrzał na schemat albo coś w tym rodzaju? Próbowałem  pan Vincenti smutno wzruszyłramionami. Ale niezależnie od tego, jak intensywniepióra Davida kopiują wzory technologii przemysłowych,blakną one dosłownie w parę sekund.Już wszystkieoryginały wyblakły, całkowicie.A ja, kiedy próbujęzapamiętać jakiś schemat, po paru sekundach też gozapominam.To obłęd.Zupełnie jak z rybą, którawyślizguje ci się z rąk i nie możesz jej złapać. Czy to wszystko robota Astarotha?  spytał Max. Astarotha i Księgi  potwierdził pan Vincenti.Może za jej pomocą dowolnie kształtować rzeczywistość. Całe szczęście, że przynajmniej przeszłość zostawił wspokoju. Co pan ma na myśli?  zapytał Max. Przecieżodebrał nam wszystkie wynalazki.W zasadzie żyjemy wprzeszłości. Odebrał je nam  rzekł Vincenti. Ale nie wymazałich zupełnie z Księgi.Nie zrobił tak, jakby w ogóle nigdynie istniały.Gdyby tak zrobił, oznaczałoby to zmianębiegu historii, czego konsekwencje byłyby nie doprzewidzenia. Ciekawe, kiedy zacznie mnie od tego boleć głowa rzucił Max. David próbował kiedyś ze mną rozmawiać opodróżach w czasie i głowa mnie od tego bolała ładnychparę dni. Wyjaśnię to jak najprościej  rzekł pan Vincenti zuśmiechem. Powiedzmy, że jestem właścicielem Księgii używam jej, by z historii ludzkości wykasować pewneleki.Nie chodzi mi o to, żeby teraz zniknęły z półek, chcęje wyeliminować i z przeszłości, i z terazniejszości.Miałoby to fundamentalny wpływ na bieg historii,prawda? A co, jeśli moi dziadkowie przeżyli wdzieciństwie tylko dzięki tym lekom? Moi rodzicie niemogliby się wtedy urodzić, więc i mnie nie byłoby naświecie! A jeśli mnie nie byłoby na świecie, jak mógłbymposiąść Księgę i wymazać z niej te lekarstwa? O, i proszę, zaczyna się ból głowy  jęknął Max.Pan Vincenti się zaśmiał. Tak czy siak, sam widzisz, że każda, nawet najdrobniejsza zmiana przeszłości mogłaby skutkować nanieskończenie wiele sposobów.Nie wyobrażam sobie, byAstaroth podjął aż takie ryzyko.Przecież jeśli byłby natyle głupi, żeby zmienić przeszłość, mógłby stracićkontrolę nad terazniejszością.Nie.Sądzę, że uzyskakontrolę, jakiej pragnie, przekształcając terazniejszość ipowodując, że pamięć o przeszłości blednie. Czy ludzie będą chociaż pamiętać, że Astaroth tonasz wróg?  zastanawiał się Max, przypominając sobierozmowę z driadą.Pan Vincenti zapatrzył się na Sanktuarium tętniąceżyciem, energią i zjednoczonym wysiłkiem ludzi istworzeń niegdyś zagrożonych wyginięciem.Wzruszyłramionami. Jeśli tylko da nam spokój, ja sam gotów jestem otym zapomnieć.Z własnej woli.Stwierdzenie to zmąciło spokój Maksa.ZauważyłJulie siedzącą wśród koleżanek nad stawem.Oddałprojekty nauczycielowi. Pójdę już, panie Vincenti.Dziękuję za lekcję. Miłej zabawy  odparł nauczyciel.Po chwili jegouwagę zaprzątnęła para dvergarow  karłowatychstworzeń o zrogowaciałej skórze, białych oczach ibrązowych obrączkach na brodach.Max zbiegł z pagórka ku stawowi, podkradł się zaJulie i zakrył jej oczy rękami. Zgadnij, kto to  powiedział. Hmmmm  zastanawiała się, rozbawiona [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl