[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Statek dosłownie rozpadł się na dwoje, ale wchwili kiedy piszę te słowa, jakieś sześć godzin po wybuchu, jego tylnaczęść wciąż utrzymuje się na powierzchni wody.Większośćznajdujących się na pokładzie żołnierzy, których było tylko stupiętnastu  a może nawet wszyscy  została uratowana.Podczas gdy czekaliśmy na plaży w Geli na łódz, która miała nasprzewiezć na Monrovię, zobaczyłem najgłupszą w świecie rzecz, jakąmogą zrobić żołnierze.Na piasku leżało w stosach około trzystupięćsetfuntowych bomb oraz siedem ton rozpryskowych pociskówkalibru 20 mm.Między bombami i skrzynkami z amunicją żołnierzekopali sobie doły strzeleckie.Powiedziałem im, że jeśli chcązaoszczędzić służbie pogrzebowej pracy, to bardzo ładnie z ich strony,lecz powinni kopać raczej w innym miejscu.W czasie gdy im to klarowałem, ukazały się dwa bombowceHurricane i lotem koszącym przeleciały nad plażą.Wszyscy żołnierzeszybko wskoczyli w dziury, które dopiero co wykopali.Chodziłem tami z powrotem i tak ich zawstydziłem, że szybko powyłazili.O godzinie 19.00 powróciliśmy na Monrovię kompletnie prze-moczeni.Myślę, że jest to pierwszy dzień w lej kampanii, w którymzasłużyłem na swą gażę.18 lipca 1943 rokuOd chwili naszego pomyślnego natarcia na wybrzeże 10 lipca przedświtem stale posuwaliśmy się naprzód, wyprzedzając o kilka dnizaplanowane terminy, a to dzięki temu, że kiedy ruszyliśmynieprzyjaciela z miejsca, nie pozwoliliśmy mu się zatrzymać i  jak tosię mówi  deptaliśmy mu po piętach.Należy to przypisać również temu, że Włosi i Niemcy tracił:mnóstwo czasu i wysiłków oraz pracy i pieniędzy na budowaniepozycji obronnych.Jestem pewny, że podobnie jak w wypadku murówTroi i murów zbudowanych przez Rzymian w Europie, nadmiernezaufanie do swych pozycji obronnych obniżyło ich wartość bojową.Gdyby jedną trzecią wysiłku zużytego na bu-downictwo włożyli w walkę, nigdy nie zdołalibyśmy zdobyć ichpozycji.Trzeba przyznać, że wojska włoskie, których żołnierze wwiększości pochodzą z północnych Włoch, walczyły rozpaczliwie.Oddziały niemieckie nie biły się tak dobrze jak te, które zniszczyliśmyw Tunezji.Dotyczy to zwłaszcza czołgów.Ich załogi wykazałymęstwo, brak im jednak było wyczucia sytuacji.Liczba jeńców, dział itd.lepiej niż słowa mówią o sukcesieoperacji.Porównania to rzecz okropna, sądzę jednak, że do dniawczorajszego 8 armia wzięła około 5000 jeńców.Nieprzyjaciel zastawiał pułapki, minując ciała swych zabitych, ikiedyśmy go minęli, strzelał do nas z tyłu, używając pocisków dum-dum; przyczyniało to nam pewnych strat, ale Niemcy mieli jeszczewiększe.Na polu, na południe od lotniska Biscari, gdzie stoczyliśmypoważną walkę, czułem zapach rozpadających się ciał żołnierzynieprzyjacielskich na przestrzeni co najmniej sześciu mil wzdłuż drogi,którą jechałem.W kilku wypadkach Niemcy zaminowali teren za oddziałamiwłoskimi, tak że próbujący uciekać włoscy żołnierze wylatywali wpowietrze.To, oczywiście, nie przysparza Niemcom miłości ze stronyWłochów.Widziałem kilka przykładów wielkiego męstwa.Dziesiątego kilkawłoskich czołgów wdarło się do Geli, której bronił pułkownik Darbydwoma batalionami rangersów.Darby osobiście nawiązał walkę zjednym czołgiem z odległości 50 jardów, strzelając z ręcznegokarabinu maszynowego ze swego jeepa.Kiedy stwierdził, że pociskinie przebiją pancerza, popędził pod ogniem trzech czołgów na plażę,złapał dopiero co wyładowane działko kalibru 37 mm, siekierą rozwaliłskrzynię z amunicją i na pełnym gazie wrócił na wzgórze.Zająłstanowisko niespełna sto jardów przed nadjeżdżającym czołgiem.Pierwszym strzałem nie zatrzymał czołgu, dopiero za drugim mu się toudało.Jednakże załoga nie chciała wyjść, dopóki Darby nie wrzucił naczołg granatu termitowego.To ich wykurzyło. Któregoś dnia oficerowi temu zaproponowano dowództwo pułkuoraz awans o jeden stopień, odmówił jednak, ponieważ pragnął zostaćze swymi żołnierzami, których wyszkolił.Tego samego dnia generałWedemeyer* poprosił o obniżenie mu stopnia do stopnia pułkownika,aby mógł objąć dowództwo pułku.Oba te postępki uważam zawspaniałe.Podczas lądowania pewien porucznik artylerii wystartował z barkidesantowej na swym lekkim samolocie na pasie startowym długościokoło 50 stóp zrobionym z siatki maskującej.Przez cały dzień krążyłnad miastem pod nieustającym ogniem nieprzyjaciela.Samolot jego byłkilkakrotnie trafiony, pomimo to jednak porucznik przez cały czasinformował dowódcę 3 dywizji o sytuacji.Pewien oficer amerykański, prowadząc barkę desantową zżołnierzami, nie mógł dotrzeć do brzegu, ponieważ woda była zapłytka, obrócił więc barkę w kierunku plaży i ze swego 20-mi-limetrowego działka ostrzelał nieprzyjacielskie karabiny maszynowezmuszając je do milczenia.Umożliwił w ten sposób oddziałom wyjściena ląd.Wsparcie artylerii okrętowej, tj [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl