[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pociągnął za sznurek wiszącej lampy i rozbłysła goła żarówka.Strumień światła zuchylonego w pokoju okna rozświetlił ciemności podwórza studni.%7łuraw rozejrzał się dookoła, chociaż wiedział, że nikt nie mógł się tutaj dostać pod jegonieobecność: już na samym początku wymienił lichą kłódkę na porządną, stalową, oskomplikowanym zamku.Jednak lustracja miejsca, w którym się znajdował, była u niegoodruchem równie bezwarunkowym jak oddychanie.3Ant Farm  mrówcza farma (przyp.tłum.) Poza tym tak naprawdę nie bardzo było co stąd ukraść.Znajdował się tu starannie zasłanyfuton, poobijana skórzana walizka, mata z ryżowego papieru, zgrzewka wody mineralnej i kilkarolek papierowych ręczników W jednym kącie stał przenośny odtwarzacz i leżało kilkabluesowych płyt CD, w drugim rządek książek w broszurowych oprawach.Drzemiący %7łurawgustował w Hemingwayu, Twainie, a także literaturze traktującej o sztukach walki, powstałej wokresie dynastii Tang  pozycjach takich jak Banici z bagien czy Fengshen Yanyi.W tej niewielkiej przestrzeni tylko jeden przedmiot mógł od biedy uchodzić za dekorację:wyblakła, pogięta fotografia, na której widniało brunatne pasmo górskie, odludny płaskowyżPamir w Autonomicznym Obwodzie Xinjiang.Drzemiący %7łuraw ostrożnie odstawił gitarę,powiesił płaszcz i kapelusz na metalowym haku, a potem usiadł na macie i przez pięć minut  codo sekundy  wpatrywał się intensywnie w fotografię.Urodził się na tym płaskowyżu, w cieniu potężnych gór, z dala od jakiejkolwiek wioski.Jego ojciec był biednym pasterzem i drobnym chłopem próbującym wyżyć z uprawy jałowejziemi.Zmarł, zanim Drzemiący %7łuraw skończył pierwszy rok życia.Wówczas jego matka zajęłasię ciężką pracą na roli.Pewnego dnia, gdy %7łuraw miał sześć lat, do ich chaty zawitał obcy mężczyzna.Wyglądałzupełnie inaczej niż ludzie, których chłopiec do tej pory widział, i mówił po mongolsku zdziwnym akcentem, często się zacinając.Oznajmił, że pochodzi z Ameryki, z kraju, któregonazwę %7łuraw już kiedyś słyszał.Nieznajomy tłumaczył, że jest misjonarzem podróżującym odwioski do wioski, ale w oczach %7łurawia wyglądał raczej na żebraka i łachmytę niż na świętegomęża.Mężczyzna obiecał, że w zamian za posiłek przekaże im słowo boże i odbędą wspólnąmodlitwę.Matka chłopca zaprosiła obcego na kolację.W trakcie posiłku opowiadał o dalekichstronach i swojej dziwacznej religii.Niezdarnie posługiwał się pałeczkami, wycierał usta wrękaw i raz po raz popijał coś z płaskiej flaszki.%7łurawiowi bardzo nie podobał się sposób, w jakiobcy patrzył na jego matkę.Od czasu do czasu mężczyzna zaczynał śpiewać: były to łzawe,żałobne tony, zupełnie nieznane sześciolatkowi.Po kolacji przyszedł czas na herbatę, a przybyszpróbował obłapiać matkę.Kiedy mu na to nie pozwoliła, rzucił nią o ziemię.Drzemiący %7łurawruszył jej z pomocą, lecz podstępny cudzoziemiec silnie go odepchnął i zaczął gwałcić matkę.Syn po raz kolejny rzucił się do obrony, a wówczas mężczyzna pobił go do nieprzytomnościcegłą.Gdy chłopak się ocknął, matka już nie żyła.Została uduszona. Kilka dni pózniej Drzemiącego %7łurawia zabrali do siebie mnisi z Shaolin.Jednak pozaćwiczeniami kung-fu klasztorne życie nie przypadło mu do gustu, więc gdy nauczył sięwszystkiego, co mógł, uciekł.Najpierw znalazł się w Hohhot, a następnie przeniósł się doChangchun, gdzie wiódł życie ulicznika i do perfekcji opanował złodziejskie rzemiosło.Mimo topewnego dnia zgarnęła go policja, a kiedy funkcjonariusze odkryli jego talenty, zostałskierowany do Biura 810 na specjalne szkolenie.Teraz codziennie, bez wyjątku, Drzemiący %7łuraw wpatrywał się przez pięć minut wfotografię swoich rodzinnych stron i wracał pamięcią do wydarzeń sprzed lat.To była jego formamedytacji.Wstał, wykonał serię ćwiczeń oddechowych i rozciągających, a następnie sekwencjędwudziestu dziewięciu rytualnych technik kata zwanych latającą gilotyną.W końcu, oddychającnieco ciężej i szybciej, usiadł z powrotem na macie.Gideon Crew był już bliski odnalezienia tego, czego szukał.Drzemiący %7łuraw nie miałwątpliwości, że Amerykanin doprowadzi go do celu.Gdy zaś Crew poczuje, że zdobycz znalazłasię w zasięgu ręki, emocje wezmą górę i straci czujność.To będzie idealny moment na atak zflanki.A sprawa z dziewczyną wniesie dodatkowy element zaskoczenia i przyczyni się dosukcesu.Nie pozwól wrogowi nawet na chwilę wytchnienia  pisał Sun Tzu. Atakuj, kiedy siętego nie spodziewa, zjawiaj się tam, gdzie cię nie oczekuje.Od tamtej feralnej nocy na płaskowyżu Pamir Drzemiący %7łuraw już nigdy się nieuśmiechnął.Niemniej teraz czuł ciepło przyjemnie rozlewające się po sercu: satysfakcję zdokonanego aktu przemocy, cudowną obietnicę kolejnych.Wsunął dłoń w rozpruty szew futonu i wyjął mały neseser z twardego, kuloodpornegoplastiku, ukryty na co dzień w pustej przestrzeni po wydłubanym wypełnieniu.Rozbroił ładunekwybuchowy chroniący zamek.W środku znajdowały się cztery paszporty: chiński, szwajcarski,brytyjski i amerykański, sześć telefonów komórkowych, wiele tysięcy dolarów w rozmaitejwalucie, glock kalibru 19 z tłumikiem oraz chusteczka z jasnego jedwabiu pokryta wymyślnymhaftem.Delikatnie, z czułością wyjął chusteczkę.Należała do jego matki.Rozpostarł ją nakolanach, a potem sięgnął do kieszeni po swoje pazurki.Były poplamione krwią i strzępamiciała, zatraciły charakterystyczny połysk.Trzeba się było nimi zająć. Wziął butelkę wody i zwilżył kawałek papierowego ręcznika.Już dawno temu nadałswoim pazurkom imiona różnych mitologicznych bóstw, teraz zaś, czyszcząc każdy z osobna,rozmyślał nad ich nazwami i indywidualnością [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl