[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet w nich czuła się prawie naga, ale teraz. Nie musiałaś  rzucił, zgadując, co chciałapowiedzieć.Klęknął tuż obok i położył ją namiękkich poduszkach. Nie możesz przez całeżycie uciekać.Nigdy nie sądziłem, że jesteś takimtchórzem, Jamie. Jestem tchórzem  przyznała. Najgorszym,jakiego znam.Podciągnął jej halkę i rozpiął z przodu bius-tonosz, ale nie zdjął z niej tych rzeczy.Leżała terazna swoim najlepszym staniku, a jedwabna halkaograniczała jej ruchy.Dillon sięgnął do zamka swoich dżinsów, a ona Anne Stuart 185zamknęła oczy.Usłyszała szelest zamka i poczuławszechogarniający strach.Cała zamarła, bojąc się,że Dillon zaraz jej dotknie. Wcale ci nie pomogę  powiedziała. Paulo-wi musiałam, bo był zbyt pijany.Uderzył mnie,a ja musiałam to zrobić. Nie potrzebuję pomocy.Usłyszała, że rozdziera jakiś papier i omal nieotworzyła oczu.To była prezerwatywa.Miał za-miar skorzystać z prezerwatywy.Postanowiła bronić się do końca. Tylko tracisz czas.Nawet próbowałam sobiez tym poradzić, ale mi się nie udało.On nie mógł,bo byłam.byłam. Nie miała pojęcia, jak towyjaśnić.W ogóle pożałowała, że zaczęła o tymmówić. Byłaś zbyt sucha  podpowiedział rzeczo-wym tonem. Sucha i spięta.A poza tym pewnietego wcale nie chciałaś. Myślałam, że chcę. urwała, bo działo sięz nią coś dziwnego.Po chwili jęknęła, czując jego dłoń międzynogami.Znowu zaczął ją głaskać i pieścić.Tak jakwtedy, przed dwunastu laty. Już nie jesteś sucha  szepnął. I pragnieszmnie, cokolwiek o tym sądzisz.A ja nie pozwolę cizmienić zdania.Spodziewała się, że zacznie ją pieścić i całować,żeby ją trochę uspokoić, ale on zaczął napierać najej ciało.Zanim zdobyła się na protest, już poczuła 186 Prosto w ogieńgo w swoim wnętrzu.Jego członek był dla niej zaduży, ale Dillon wciąż poruszał się miarowymrytmem, a po chwili poczuła, jak jej zdradzieckieciało dostosowuje się do tego rytmu. Oddychaj, Jamie  usłyszała jego lekko zdy-szany głos. Naprawdę nie stanie ci się nic złego.Nie miała specjalnego wyboru.Wciągnęła więcpowietrze do płuc, a on wszedł w nią jeszczegłębiej, chociaż wydawało jej się, że to niemoż-liwe.Nie leżał na niej, nie przygniatał jej swoimciężarem.Czuła tylko napór jego bioder, a więcopierał się na kolanach.Po chwili pochylił się w jejstronę, jakby miał zamiar ją pocałować.Odwróciła głowę i zagryzła wargi. Dobrze  powiedział, a ona wyczuła olb-rzymie napięcie w jego głosie. Chcesz terazszybko, czy wolno? Szybko.Niech to się wreszcie skończy. Nie wiesz, o co prosisz, dziecino.Zaczął się wycofywać, a ona odetchnęła z ulgą.Ale tylko na moment.Po chwili znowu go poczuła.A potem znowu i znowu.Mocniej i mocniej.Niemogła nic zrobić, tylko poszukać tego ciemnegomiejsca w swoim wnętrzu, w którym próbowałasię schować.Ale ciemne miejsce wypełniło się światłem.Dillon już tam był.Tam i w każdym skrawku jejciała i jej świadomości.Poczuła ciepło, którezaczęło się rozprzestrzeniać po jej ciele niczym Anne Stuart 187słodka trucizna.Im bardziej próbowała z tymwalczyć, tym mniejsze miała szanse.A on to wiedział.Czuł jakoś, co się z nią dzieje. Otwórz oczy, Jamie  powiedział. Chcę,żebyś mnie widziała.Nie mogła się już opierać.Jej serce biło mocno.Jej powieki same się uniosły i zobaczyła przedsobą jego twarz. Zrobimy to jeszcze raz i jeszcze  mówił,poruszając rytmicznie biodrami. Na tyle sposo-bów, na ile będę miał ochotę.Tak, jak przyjdzie mido głowy.Będziesz myślała tylko o mnie i tylkomnie będziesz czuła.A ja będę myślał tylko o tobiei czuł tylko ciebie.Cała drżała, ale nie odważyła się go dotknąć.Dillon wydał przeciągłe westchnienie.Zauważyła,jak zamknął oczy, zupełnie tracąc panowanie nadswoim ciałem.A potem opadł na nią.Czuła jegopot i zmęczenie.Obserwowała go tak, jakby znalazła się gdzieśpoza własnym ciałem.Poczuła dziwny spokój.To,że Dillon miał orgazm, dodało jej sił.Zawsze toona była tą słabszą, która nie potrafiła zapanowaćnad swoimi doznaniami.A teraz.Ten stosunekbył czymś w rodzaju objawienia.Nie myślałao nim z nienawiścią, jak o tym, co robiła z Paulem.Wręcz przeciwnie, to było prawie jak.Stoczył się z niej i z wąskiej kanapy.Wylądo-wał na podłodze.Usiadł na betonie i zacząłprzeklinać. 188 Prosto w ogień Cholera!  westchnął. Co za pieprzonakatastrofa! Wcale nie chciałem, żeby to tak wy-glądało. Odwrócił się, żeby na nią spojrzeć. Zaczekaj tu.Muszę się umyć, a potem wrócę.Zamknęła oczy, żeby na niego nie patrzeć.W końcu usłyszała, jak otworzył drzwi, a potemdobiegł do niej szum wody.Jamie usiadła na zielonym pluszu.Jeśli to była katastrofa, nie powinni tego po-wtarzać.Muszą porozmawiać.Zrozumiała, że sta-ło się to, co musiało się stać, i że przyszedł czas nadalsze działania.Musi się stąd jak najszybciejwydostać.Mouser był ostatnią osobą, którą Dillon spo-dziewał się zobaczyć po wyjściu z łazienki.Widokprzyjaciela tylko pogłębił jego frustrację.Chciałdoprowadzić Jamie do orgazmu, nie, do parukolejnych orgazmów, by mogła w końcu zapano-wać nad swoim pseudodziewiczym ciałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl