[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co zirytowało go nawet bardziej.Patrzyłna Vane a, potem spojrzał na Patience. Sądzę, że pana pozycja nie uprawnia pana do gra-nia roli obrońcy.Vane zacisnął zęby, Patience zacisnęła rękę na jegoramieniu. Tak?Wszyscy w pokoju zamarli, powstrzymując oddech. Wrzeczy samej  Whit ticombe uśmiechnął się. Moja siostra przedstawiła pewne interesujące nowinydzisiaj rano.O panu i pannie Debbington. Czyżby?Głuchy na cokolwiek poza swoim gło sem, Whit ti-combe nie usłyszał ostrzeżenia w tonie Vane a. Zła krew  powiedział  musi płynąć w tej rodzinie.Jeden to złodziej, druga to&Poniewcza sie Whit ticom be skon centrował sięna twarzy Vane a i zamarł.Patience krzyknęła: Nie!Przez jedną chwilę pomyślała, że Vane wyswobodzisię z jej ręki i Whit ticombe zginie na oczach wszyst -kich. Colby, proponuję, byś wyszedł, i to natychmiast.Nie odważywszy się spuścić wzroku z twarzy Vane a,Whitticombe ukłonił się Minnie. Będę w bibliotece.Podszedł do drzwi, potem się zatrzymał. Sprawiedliwy będzie nagrodzony. W rzeczy samej  odpowiedział Vane. Li częna to.29222225642 Whitticombe wy szedł.Napięcie opadło.Edmondwrócił na krzesło. Gdybym tylko umiał to przenieść na scenę.Ten komentarz spowodował fa lę śmiechu.Timmsspojrzała na Patience. Po takich do świadczeniach Minnie powinna siępołożyć. W istocie  Patience pomogła zebrać Timms szale. Czy mam cię zanieść?  zapytał Vane. Nie! Masz teraz inne rzeczy do zrobienia  waż-niejsze.Dlaczego wciąż jesteś tutaj? Zostało jeszcze dużo czasu.Pomimo na rzekania Min nie, Va ne pomógł jejprzy wejściu na schody i odprowadził ją do pokoju.Do-piero wtedy postanowił pójść. Nie martw się  powiedział na odchodnym do Pa-tience. Mieliśmy plan na wypadek, gdyby coś takiegosię przydarzyło.Pójdę i sprawdzę, czy wszystko dobrzesię układa. Zrób tak  Patience przyglądała mu się przez chwi-lę, potem cofnęła się o krok.Vane uniósł jej dłonie i ucałował je. Zadbam o to, by Gerrard był bezpieczny. Wiem.Przyjdz do mnie pózniej.Zaproszenie było przemyślane.Vane głęboko ode tchnął, jego twarz by ła twa rzązdobywcy. Dozobaczenia pózniej.Powiedziawszy to, wyszedł.29322225642 Rozdział 21 Przyjdz do mnie pózniej  powiedziała.Vane wrócił na Aldford Street zaraz po dziesiątej.Wchodząc do cichego domu, podał lokajowi laskę,kapelusz i rękawiczki. Pójdę do jaśnie pani i panny Debbington.Nie mu-sisz czekać, wyjdę sam. Jak pan sobie życzy, proszę pana.Kiedy wspinał się po schodach, przypomniał sobiesłowa Chillingwortha. Jak potężni upadają.Nie byłpewien, jak głębokie zaszły w nim zmiany, ale od tegopopołudnia przy siągł sobie, by zaprzestać wszelkichstarań mających na celu ukrywanie jego związku z Pa-tience Debbington.Damą, która zostanie jego żoną.Co do tego nie by ło wątpliwości.Miał dość wymó-wek, grania zgodnie z wymaganiami towarzystwa.Zdo-bywcy pisali swoje własne zasady.To było coś, z czymPatience będzie mu siała się zmie rzyć i zamierzał jąo tym poinformować.Ale najpierw zobaczył się z Minnie, powiadamiającją i Timms o swoich planach.Potem poszedł do Patien-ce.Kie dy wszedł do jej po koju, sie działa wła śnieprzy kominku.Wstała i spojrzała na niego, najwyrazniejczekając.Pod miękkim sza lem mia ła na sobie wspaniałą je -dwabną koszulę nocną, udrapowaną pod piersiami.I nicwięcej. Gerrard jest z Diabłem i Honorią w domu St.Ives powiedział, zbliżając się do niej.Nie mógł nie zauwa-żyć, w jak wspaniały sposób jedwab jej sukni przywarł29422225642 do każdej krągłości, do jej długich ud, krągłych piersi,miękkiego nabrzmienia jej brzucha. Czy to było częścią twojego planu?Zatrzymawszy się przed nią, Vane spojrzał jej prostowoczy. Tak.Nie wyobrażałem sobie Bow Street, ale cośpodobnego by ło w mo ich planach.Ktoś od początkustarał się uczynić z Gerrarda złodzieja. Co się stało?  zapytała Patience.Starała się nie drżeć, pa na Vane a.Nie ba łatrzącsię, ale przeczuwała to, co wkrótce miało nadejść. Kiedy do tarłem do Bow Street, Diabeł wła śniestamtąd wychodził i zabierał ze sobą Gerrarda.Posze-dłem z nimi do domu.Twój brat nie miał nawet czasurozejrzeć się po Bow Street, tak szybko przyjechał Dia-beł, dzięki uprzejmości Sliga, który mu siał biec ca łądrogę do Grosvenor Square. Był bardzo pomocny. W istocie.Ponieważ przy siągł, że skradzionychprzedmiotów nie było wczoraj w pokoju Gerrarda i niebyło worka, w któ rym je zna lezli, sędzia nie my ślałskładać żadnych zarzutów.Szczególnie że Diabeł opie-rał się na jego biurku. Podejrzewam, że twój kuzyn lubi onieśmielać ludzi.Vane się uśmiechnął. Powiedzmy, że rzadko cofa się przed wypróbowa-niem swojej siły od działywania, szcze gólnie, kie dywspiera kogoś z rodziny.Patience postanowiła nie zastanawiać się nad słusz-nością nazwania Gerrarda  członkiem rodziny. Sędzia zrozumiał, że dzieje się coś dziwnego.Skar-ga nie wyszła od Minnie i oczywiście wynikła sprawaSliga wynajętego przez Minnie.Nie mógł tego zrozu-mieć, więc postanowił się tym teraz nie zajmować.Od-29522225642 dał Ger rarda pod opiekę Diabła, by u niego czekałna dalsze kroki. AGerrard? Pozostawiłem go z kuzynem i Honorią.Honoriaprosiła mnie, bym ci przekazał, że są wdzięczni losowiza tę sytuację, bo dzięki niej będą mogli pozostać w do-mu.Przy jechali do miasta tylko po to, by spo tkać sięz rodziną.Wracają do Somersham już wkrótce. A czy obecność Gerrarda nie przysporzy im pro-blemów, kiedy będą chcieli opuścić miasto? Nie.Zakładam, że do tego czasu zostaną mu jużpostawione zarzuty.Ale powiedz mi, czy wydarzyło siętutaj coś ciekawego?  zapytał, rozpinając guziki kafta-na. Nie.Alice nie pokazała się od rana.Widziała cięwkorytarzu zeszłej nocy.Vane zmarszczył brwi i zrzucił kaftan. Co, do diabła, robiła tam o tej godzinie?Patience wzruszyła ramionami, patrząc, jak zdejmo-wał odzienie. Cokolwiek to było, nie przyszła na kolację.Wszy-scy inni tak, ale nie byli szczególnie rozmowni. Nawet Henry? Nawet Henry.Whitticombe milczał.Generał całyczas narzekał, prychając na każdego, kto po jawił sięna jego drodze.Edgar i Edith trzymali głowy opuszczo-ne, szepcząc między sobą.O czym, nie wiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl