[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co się tyczy obecnego wypadku, to aby zdobyć środki naprzywrócenie władzy królowi Jakubowi i na ugruntowanie na WyspachBrytyjskich tego, co ojciec waćpanny tak trafnie określa jako prawdziwąwiarę, taki banita jak ja, wespół z innymi o jeszcze mętniejszejprzeszłości i sławie, musiał narazić na śmierć paru Hiszpanów, którzy samiprzez się nie wyrządzili najmniejszej krzywdy ani nam, ani sprawie, którejsłużymy.Mniemam, że moje dowodzenie jest całkiem jasne?- Prawdę powiedziawszy, miłościwy panie - odrzekła mu na to prostodusznie- zdaje mi się, że waćpan sobie ze mnie żarty stroisz.Dziadek zażył tabaki.- Nigdy nie mówiłem poważniej.O'Donnell wychylił czwartą szklankę mrucząc coś niecierpliwie, bodajżeklnąc pod nosem.- Tracisz niepotrzebnie czas, panie Murray.Moira jest dobrą dzieweczką imoją córką, ale co ona myśli o tym przedsięwzięciu.-.jest dla mnie rzeczą wielkiej wagi - obruszył się mój dziadek.-Mimo woli na początek znajomości dałem jej złe wyobrażenie o mymcharakterze, przeto bardzo pragnę zasłużyć na lepsze o sobie mniemanie:- Waćpan wez się wpierw do swego siostrzeńca czy wnuka - dogryzł muIrlandczyk.- Właśnie po to staram się zrehabilitować w jej oczach, ażeby i on lepiejo mnie sądził - wyznał niefrasobliwie mój dziwny krewniak, a nieznacznyuśmiech rozpromienił mu oblicze.- Mniemam, łaskawy panie - odpaliła mu dziewczyna - że jest to najrozsądniejsze z tego, co waszmość powiedziałeś, gdyż ten młody panwydaje mi się jedynym wśród was człowiekiem, który lubi szczerą prawdę.otym dużym panu nie mogę nic powiedzieć, jako że jeszcze nie raczył ustotworzyć.Murray zaśmiał się i rzekł:- Przywłaszczę sobie nieco zaufania, jakim waćpanna tak hojnie darzyszmego wnuka.Co się tyczy "dużego pana", to jest on już z natury takimilczący.Nieprawdaż, Piotrze?- Ja - rzekł Piotr.- Ale czemuż on.- tu zarumieniła się nieco - dlaczego pan Ormerod jestjeńcem? Czemu powiada, że jestem branką, jeżeli?.- Waćpanna nie jesteś branką - odparł dziadek - tak przynajmniej mówiępod wrażeniem, że jako córka swego rodzica i gorliwa jakobitka niezechcesz, choćbyś miała nie wiem jakie osobiste uczucia, wtrącać się donaszych planów.Zatrzymał się, ona zaś po chwili skinęła głową.- Z drugiej zaś strony - mówił dalej dziadek - tak mój wnuk, jak i ten"duży pan" nie są naszymi stronnikami politycznymi.przynajmniej do tejpory.- Ani też nimi nigdy nie będą - dodałem.- Nierad bym z tobą wszczynać spór, Robercie - odpowiedział dziadek.-Niemniej jednak, by oddać ci sprawiedliwość, pójdę jeszcze dalej i wyjaśniępannie O'Donnell, że kierując się względami, które mi się wydaływystarczającymi, porwałem cię przemocą na mój okręt, Piotr zaś towarzyszyci z własnej woli.- Doprawdy, przychodzi mi na myśl, czyście wy wszyscy nie poszaleli -rzekła Moira bez ogródek.- Pewnie, że pani miałabyś prawo tak powiedzieć! - zawołałem.- Rzecz sięmiała, jak następuje: imć pan Murray oprócz swojej własnej drużynyokrętowej ma jeszcze drugą szajkę korsarzy, którzy zaczęli trochę muwarcholić i swawolić.Zapragnął więc, bym był jego prawą ręką i pomagał muutrzymywać ich w karbach.- Dzielnieś ich waćpan utrzymywał na pokładzie "Najświętszej Trójcy"! -rzekła mi ona na to.- Dalibóg, jestem tu uwikłana w sieci kłamstw!- Moiro! - chrząknął jej ojciec oblewając sobie rękaw, podczas gdydopijał piątej szklanki.- Mówisz jak.jak.- tu wpadał w corazordynarniejszą gwarę - jak miotła albo też nie wiem co! Ja tego.jatego.nie ścierpię, powtarzam!- Myślałem tylko, by panią ratować! - wyjaśniłem.- I jestem uratowana! - podchwyciła zjadliwie.- Tak, jesteście uratowani: waćpanna i ojciec waćpanny - rzekł Murraypoważnie.- Pułkownik O'Donnell siebie i wszystko, co posiada, naraził naszwank dla naszej sprawy.Ażeby go zabezpieczyć, należało przede wszystkimsię postarać, by nigdy się nie rozgłosiło, że on brał udział w naszymprzedsięwzięciu.Do tego celu można było wybrać dwojaką drogę.Jedną byłozatopienie "Najświętszej Trójcy" z całą jej załogą, oprócz tylko wasjednych.Ona krzyknęła w przerażeniu i zasłoniła sobie dłońmi oczy, jak gdybychciała pozbyć się wyobrażenia wywołanego tymi słowy.-.drugą drogą wyjścia było usunąć waćpannę i jej ojca w taki sposób,aby utwierdzić pozostałych w przekonaniu o waszej niewinności.Powiemotwarcie, że pierwsza droga była łatwiejsza.Jednakowoż przeważył głosludzkości.- A co waćpan powiesz o tej ludzkości, która zbroczyła krwią pokład"Najświętszej Trójcy"? - odpowiedziała Moira [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl