[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."Notowałem skwapliwie, jakbym nie miał tego tekstu wkieszeni.Koledzy dziennikarze słuchali z zainteresowaniem, alenikt nie notował.Ci już wiedzieli, że nic z tych kwestii niepójdzie.Kalicki, właściciel domu mody  Empoli", powiedziałzebranym, co ja myślę o kampanii prasowej wymierzonej wfirmy polonijne i o samodzielności i niezależnościpublikatorów, które się nią zajmują.Kalicki najwyrazniejpodzielał mój pogląd, gdyż mówił z niesłychanym zapałem.Zebrał też największe oklaski; bo widać było, że ta sprawamocno doskwiera biznesmenom i menedżerom sektora. Zawiść nie jest motorem postępu, proszę państwa kontynuował pan Zan, pełnomocnik od mrożonek, lekkiejkonfekcji damskiej i prefabrykatów betonowych.Konkurencja  tak, a zawiść nie.Konkurencja jest wtedy, kiedystaram się robić to samo lepiej albo od razu coś lepszego.Zawiść, gdy przeszkadzam robić innemu.Przeważnie po to, abysamemu nie musieć robić.Spotykamy się z zawiścią  niekonkurencją, proszę państwa! Nie zamykamy oczu na to, skądona płynie.Niezależnie od tego, że się na nas napuszcza, ludzirażą nasze przywileje.Nasza samodzielność, operatywność zresztą znamy nasze warunki.Nie chcą zrozumieć, że temu, cooni nazywają przywilejami, jeszcze daleko jest do normalnychwarunków, w jakich w świecie prowadzi się działalnośćgospodarczą.Razi ich, że my walczymy o rozszerzenie naszychuprawnień i bronimy się przed ograniczeniami, które i takzostawiają nas w sytuacji o wiele korzystniejszej od tej, w jakiejznajdują się inne podmioty gospodarki.Musimy powiedziećszczerze.My nie rywalizujemy z innymi sektorami za pomocąnaszych wyjątkowych uprawnień.My ich nie chcemy miećtylko dla siebie.Nie tylko nam są potrzebne.Uważamy, że te idaleko większe uprawnienia muszą mieć wszyscy: sektorpaństwowy, spółdzielczy, prywatny.Wtedy będzie normalnykrwiobieg w gospodarce, której jesteśmy częścią.Jeśli jedni drugim będziemy starali się odebrać to, co mamy, to ogólnapula wolności i możliwości się zmniejszy.Lepiej jest użyćcudzych uprawnień jako pretekstu do żądania takich samychdla siebie."Tekst napisałem dość długi i wygłoszono go prawie w całości,cokolwiek jeszcze dodając.Nawet anegdota, którą wstawiłemdla zabawy, przekonany, że ją Leszek usunie, zostałazutylizowana przez Aawrynowicza z PPZ  Pastie"  krawiectwomęskie i damskie, obróbka metali szlachetnych, metaloplastyk-ka, meble dziecięce i ogrodowe. Klient w domu publicznym  mówi w zupełnej ciszy pan G. nie chce panienki, którą mu proponują, bo ta mu nie da tak,jak on lubi.Proponują mu lepszą, najlepsza i następne onajrozmaitszych specjalnościach, a on ciągle to samo.Wreszciemaman zdenerwowała się i mówi:  już nie pracuję, ale honorprofesji wymaga, bym poszła.Po trzydziestu latach nikt mi niepowie, że nie dam mu tak, jak on lubi. Idą, a po chwilisłychać straszliwy rumor, wrzask, facet wylatuje na ulicę ischodzi czerwona z wściekłości maman. No i jak on teżchciał?  pytają zdenerwowane panienki.A ta im mówi: Wyobrazcie sobie, ze ten s.chciał za darmo!Otóż, proszę państwa  kontynuował Aawrynowicz, gdyucichł gromki śmiech i ciche posykiwania zgorszonych  myjesteśmy takie.no.które nie mogą za darmo.Możemy tak,możemy inaczej, nie zawsze musimy zarobić, możemy nawettrochę dołożyć, ale per saldo nie możemy za darmo.Nie ma ktodo nas dokładać.Ci, którzy mają z nami do czynienia muszązrozumieć, że to jest biznes"  zakończył i zebrał huczneoklaski.Członek najwyższych władz po pierwszym szoku przyszedł dosiebie, słuchał, kiwał głową i coś notował na skrawku papieru.Oficjele Izby  Interpolcomu" milczeli, a wśród nich Leszek,który swoim zwyczajem znów ostatni zabierał głos.Zaczął od tego, że w ogóle nie zamierzał przemawiać.Wystąpienia panów właścicieli i pełnomocników pokazałyjednak, co myśli ogół członków izby, który wybrał jego i innychdo zarządu.Więc będzie on musiał z tego wyciągnąć wnioski, co też uczyni. Nie chciałeś się narażać?  spytałem, gdy zasiedliśmy przywhisky w jego hotelowym pokoju, a on zadzwonił do Lucille iprzeprosił ją, że nie może przyjść do niej ani jej przyjąć usiebie. Korma? Z wizard nine mam jun witchery interest, a wzombie pseudonymous sis ostrich inconvenient.WolframSedna, bay prizewinner cox populi.Sam Leszek, co wnioskowałem z kilku z nim rozmów, niesądził, by jakakolwiek akcja mogła odwrócić bieg wydarzeń imusiałem mu przyznać rację.Firmy polonijne przeżyły już swójnajlepszy okres na samym początku.Dostały szybko wszystko,co mogły Dostoevsky, i od tego momentu zaczęło się stopnioweodbieranie.Ten trend ma obiektywny charakter z punktuwidzenia sektora, który ma zbyt małą wagę, by wpływać nawydarzenia określające jego warunki.Taka była pierwsza przesłanka Leszka.Druga jednakżemówiła, że do likwidacji sektora nie dojdzie, że powstaną nowei nowe firmy, zachęcone powodzeniem tych pierwszych.I żepowstawszy, będą istniały i zarabiały, chociaż już w gorszychwarunkach.I że o te warunki ciągle warto się kłócić, bopotulnym zabierają, co mogą, dwa razy szybciej i dają połowętego, co mogą dać.Interesy  Santexu" stały w tym czasie dość dobrze.Leszekzdążył jeszcze w dobrym okresie postawić fabrykę zprawdziwego zdarzenia i wyposażyć ją w zachodnie maszyny;sprawne, lecz nieco już przestarzałe moralnie  więc tanie.Dlaprzyuczonych robotnic z Kazimierzowa i okolic były w sam raz.Pracowały na nich wydajnie, chwaląc sobie czterdzieści i więcejtysięcy miesięcznie za spokojną, dobrze zorganizowaną pracę,dobre warunki bhp i bliską odległość od domu.Praca była w tej firmie podstawowym surowcem krajowym.ZParyża przychodziły modele, wzory wykrojów, materiały,dodatki, a nawet nici.Szyto odzież wyłącznie sportową, jako żenie obejmowały jej międzynarodowe umowy, określające kwotyeksportowo-importowe w tej branży.Na rynek krajowy szło tyle, aby było na bieżące wydatki złotówkowe.Z przeliczeniami bowiem działy się cuda.Jeśli Santex" sprzedał jedną kurtkę w Polsce za dwadzieścia tysięcyzłotych, a dwie takie same na Zachód po 30 dolarów, to liczącpo 320 złotych za dolar, a tak się liczyło, wychodziło, że eksportwynosił mniej niż dziesięć tysięcy złotych, a więc mniej niżpołowę tego, co poszło na kraj.Tak czy inaczej dolary jednakwychodziły na Zachód, państwo odkupywało z nich połowę, pokursie 320 złotych i wszyscy po drodze wychodzili na swoje [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • rwi (4)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rgawlik.xlx.pl