[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nowy Bóg nie przybywa po to, by wytykać namgrzechy, ale by się im przyjrzeć.Tylko mając pełną wiedzę o tym, kim jesteśmy, mo\emyoczekiwać zbawienia.I teraz on zamierza ją uwolnić od poczucia winy! A przecie\ tylko to jej jeszcze zostało:jedyny porządek, jaki mo\e narzucić chaosowi własnego \ycia.- Wszystko musi się zmienić, nawet grzech.- Kiedy to mówił, wyglądał jak Przekupieńrelikwii z opowieści Chaucera, gruby, pazerny i zadowolony z siebie zakonnik sprzedającyodpusty, gotowy targować się tak długo, a\ postawi na swoim.Objął silnymi rękami jejmaleńką postać i zawinął w swoją brązową sutannę, uszytą nie z szorstkiej tkaniny, lecz zbardzo delikatnego jedwabiu.- Nie mo\emy walczyć z naszym instynktem i popędem -dowodzi.- Jesteśmy dziełem Boga, ka\da, nawet najmniejsza cząstka naszego ciała, którezatem musimy traktować na równi z duszą.To ja go tego wszystkiego nauczyłam.Dobrze więc \yczę księdzu, przeklinając wmyślach Mary Fisher.Garcia odwraca wzrok od dziurki od klucza i tracę szansę oglądaniatamtej sceny.Wiem jedno, \e jeśli ona będzie z Garcią, to rzeczywiście będą razem, a jeśli onbędzie ze mną, to i tak myślami pozostanie przy niej.Dlaczego miałoby być inaczej? Ajednak \ałuję jej nawet dziesięciu minut szczęścia, bo tylko tyle mógłby jej dać.Lubię się z nią dra\nić: podsuwać małą gwiazdkę nadziei po to, by ją sprzątnąć jejsprzed nosa.Pamiętam przygotowanie zupy grzybowej w oczekiwaniu na uśmiech Bobba,kurczaka "vol-au-vent", by zdobyć jego aprobatę, i musu czekoladowego w nadziei, \e jąporzuci i wróci do mnie.Nie zrobił tego.Pozwólmy więc Mary Fisher doświadczyć tego, coma się stać za chwilę.Tak czy owak, ona nie ma ju\ wyboru.Zauwa\yłam agenta ubezpieczeniowego, jak kopał koło probostwa.To ten sam, którybył u nas po po\arze przy Nocnego Ptaka 19.Mało prawdopodobne, \eby rozpoznał we mnietamtą łagodną, roztargnioną, niezgrabną kobietę, której \yciowy dorobek poszedł z ogniem.95 Jestem szczupła, silna i zwinna.Rozwaga jednak nakazuje opuścić mi to miejsce.Sępy mająostry wzrok.Inna rzecz, \e wcią\ mam do zrzucenia siedem kilogramów.Wywierając wpływ na \ycieojca Fergusona, by pomóc mu w przemianie z ascety w hedonistę, musiałam zapłacić swojącenę.To mę\czyzni sprawiają, \e kobiety tyją.To oczywiste!Muszę zaszyć się w miejscu, gdzie nie ma mę\czyzn.W ka\dym razie ju\ dłu\ej niechcę tu przebywać.Ojciec Ferguson sprzedał wszystko miastu: jest teraz ulubieńcem swoichprzeło\onych.Od czasu do czasu pokazują się robotnicy, aby wymierzyć dom, tak jakprzedsiębiorcy pogrzebowi biorą miarę zwłok na trumnę.Widziałam ten dom w dniach jegoumierania i wszystko - niewa\ne zresztą, w jakim stopniu - co przyczyniło się do jegośmierci.Dom pozbawiłam duszy w momencie, gdy przepędziłam duchy w nim mieszkające.Rozdział dwudziesty dziewiątyRuth przyłączyła się do komuny feministek, które nie utrzymywały \adnych kontaktówze światem mę\czyzn i bez trudu zaakceptowały ją jako jedną z nich.Tym razemwystępowała pod nazwiskiem Millie Mason i nosiła tak jak one d\insy, bawełniane koszulki,wysokie buty i obszerne marynarki.Nie pytały, skąd przyszła.Była kobietą, cierpiała z tegopowodu i to wystarczało.Nowe towarzyszki Ruth nie jadały mięsa ani produktów mlecznych,a zaspokojenie seksualne znajdowały we wzajemnych związkach.Nie pragnęły byćatrakcyjne dla mę\czyzn, choć wiele z nich mogło pochwalić się urodą.Kobietony - jak samesiebie nazywały - mieszkały w grupie za miastem w przyczepach kempingowych,ustawionych kręgiem wokół starego domu na farmie.Pracowały na dwuhektarowym polu,uprawiając rośliny strączkowe, \ywokost i krwawnik pospolity.Z zebranych plonów robiłyprzetwory i sprzedawały je w sklepach ze zdrową \ywnością na terenie całego kraju.Miałycórki, nie miały synów: tych ostatnich pozbywały się w sposób, który dla zewnętrznegoświata mógł się wydać okrutny, a dla nich nie był pozbawiony sensu.Ruth nie brakowało siły, potrafiła wiele rzeczy, a przy tym nie miała tych wszystkichcech, które określane są jako kobiece.Robiła co mogła na rzecz wspólnoty, a jednocześniecieszyła się, \e jej pobyt ma charakter tymczasowy, bo nie chciała na stałe \yć w tym świecie.Brakowało mu blasku, był wyszarzały, praktyczny i rozmokły.Grzązł w błocie le\ącychodłogiem nieu\ytków.Nie było tu \adnych iskrzeń czy budzących dreszcz grozy ognipiekielnych.śycie było twarde, a niskotłuszczowa dieta składała się głównie z łykowatych włókien.Z ka\dym dniem pracy na roli, gracowania motyką, dojenia d\insy Ruth stawały sięluzniejsze.Nie było jednak wagi, na której mogłaby sprawdzić, ile jej ubyło kilogramów, inigdzie te\ nie udało jej się znalezć lustra.- Nie ma znaczenia, jak wyglądasz - mówiły kobiety.- Wa\ne, jak się czujesz.Wiedziała, \e nie mają racji.Pragnęła się znalezć w samym środku tętniącego \yciemmiasta, nie wegetować w jakiejś zapadłej dziurze, choćby panowała w niej sama prawość iuczciwość.Nie zdradzała się jednak ze swoimi myślami, nie chciała zostać bezdomną.Kobietony szybko rozprawiały się ze swoimi oponentkami, obwołując je zdrajczyniami stanukobiecego.Kiedy Ruth ju\ prawie nie mogła się doszukać ró\nicy pomiędzy swą talią a biodrami,zatelefonowała z budki do doktora Roche'a.W komunie nie było telefonu: takie urządzenia -wymysły męskiej technologii - były kontrolowane.A poza tym kobiety nie miały potrzebykomunikowania się ze światem zewnętrznym.- Schudła pani dwadzieścia kilo?- Mo\e nawet więcej.96 Umówił Ruth na spotkanie w przyszłym tygodniu z doktorem Ghengisem, który miałspecjalnie przylecieć a\ z dalekiego Los Angeles - jak nie omieszkał dodać.- Stanowi pani bardzo interesujący przypadek - powiedział.- Tak? A dlaczego?- Co za wyzwanie!- Chcę wyglądać tak, jak to sobie obmyśliłam, a nie jak on chce, \ebym wyglądała -ostrzegła.W słuchawce zapadła cisza.- Sprawa mo\e okazać się bardzo kosztowna - rzekł w końcuRoche.Ruth przeniosła swoje pieniądze ze Szwajcarii do banku w Los Angeles; cała operacjafinansowa poszła gładko.Wybrała się do księgarni i kupiła egzemplarz "Perłowych bram miłości".- Jak to się sprzedaje? - zapytała.- Bardzo kiepsko.Ot, religijne ględzenie - odpowiedziała kierowniczka i zawołała: -Alicjo, usuń ksią\ki Fisher z półek.Pamiętaj, \e nie ma na nich miejsca na coś, co nieprzynosi \adnego dochodu.Ruth wycięła z obwoluty zdjęcie autorki, a ksią\kę wyrzuciła do śmieci.Mary Fisherspoglądała w niebo, jakby łączyła ją z Bogiem bezpośrednia "gorąca linia".Wyglądała naosobę czarującą i szczęśliwą.Ruth przeszukiwała księgarnie, chcąc znalezć inne jej powieści,które mogły być opatrzone zdjęciem całej sylwetki.Miała dość szczęścia, aby na jedną trafić.- No tak! - powiedział doktor Ghengis spoglądając na fotografię.- I mamy kłopot!- A to dlaczego? - ponuro spytała Ruth [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • >