[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Choć tego rodzaju styl bycia znakomicie sprzyjał ściąganiu na siebie uwag przechodniów, nie był on jednak zbyt dobrym pomysłem na zachęcanie ludzi di składania datków.Dla przeciętnego Amerykanina wyznawcy Hare Kriszni wyglądali co najmniej dziwacznie i wcale nie wzbudzali ochoty, aby ich wspie rac ekonomicznie.Szybko stało się jasne, że sekta ma poważny problem zi swoim public relations.Proszeni o datki ludzie nie lubili ani wyglądu, an ubioru, ani zachowania proszących, w związku z czym datki były nieliczne Gdyby stowarzyszenie wyznawców Kriszny było przedsięwzięciem komercyjnym, rozwiązanie byłoby bardzo proste - należałoby zmienić swój obraz i obyczaje w taki sposób, by spodobać się potencjalnym ofiarodawcom.Jednak Stowarzyszenie Hare Kriszna jest organizacją religijną, a sposób ubierania się i postępowania wyznawców każdej religii jest przynajmniej częściowo powiązany z samą treścią wyznawanej wiary-jest więc z natury rzeczy mało podatny na zmianę.Przywódcy sekty stanęli przed poważnym dylematem.Z jednej strony, zasady wyznania nie pozwalały na zmianę stylu ubrania, fryzury i zachowania wyznawców, z drugiej - te właśnie elementy odstręczały przeciętnego Amerykanina od wyznawców Kriszny, co podcinało byt ekonomiczny sekty, opierający się w dużym stopniu na dobrowolnych datkach.Co należałoby uczynić w takiej sytuacji?Rozwiązanie wymyślone przez przywódców sekty okazało się niezwykle błyskotliwe w swej prostocie i skuteczności.Zwrócili się mianowicie w stronę takiej taktyki zbierania funduszy, której skuteczność nie zależała od sympatii wzbudzanej w ofiarodawcach przez zbierających datki.Zależała natomiast od poczucia obligacji, jakie zbierający datki w nich wzbudzali poprzez umiejętne manipulowanie regułą wzajemności.Zastosowana taktyka polegała na tym, że zanim jakiś członek sekty zwrócił się do przechodnia o datek, inny członek sekty "bezinteresownie" go obdarowywał - zwykle książką Bhaguad Gita, miesięcznikiem stowarzyszenia wyznawców Kirszny, czy wreszcie, w najbardziej ekonomicznej wersji - kwiatem.Bogu ducha winien przechodzień, któremu znienacka przypięto do ubrania czy wciśnięto do ręki kwiat, w żadnym wypadku nie mógł go oddać z powrotem."Nie, nie.Proszę go zatrzymać - to nasz prezent dla pana" - kategorycznie stwierdzał członek sekty.Dopiero wtedy, kiedy sprawa przyjęcia "prezentu" była już załatwiona, a przechodzień na dobre siedział w pułapce poczucia zobowiązania, następowała prośba o datek na rzecz sekty.Ta taktyka "z dobroczyńcy - żebrak", stosowana w szczególności na lotniskach, okazała się niesłychanym hitem Stowarzyszenia Hare Kriszna, przynosząc mu ogromne sumy pieniędzy, wydane następnie na zakup i budowę świątyń, domów i całych przedsiębiorstw należących dziś do 321 ośrodków sekty w Stanach i poza ich granicami.Choć obecnie taktyka ta nie przynosi już wyznawcom Kriszny takich sukcesów, jak na początku, warto zauważyć, że nie wynika to wcale z osłabienia reguły wzajemności.Po prostu każdy, kto już raz został nabrany w ten sposób, stara się omijać wyznawców Kriszny na dworcach czy lotniskach i nie dopuścić do togo, aby zostać przez nich "obdarowanym".I choć stowarzyszenie wymaga obecnie od swoich członków zwyczajnych ubiorów w trakcie zbierania datków (niektórzy dźwigają nawet torby podróżne lub walizki), tak, aby potencjalnym ofiarom uniemożliwić ich natychmiastowe rozpoznanie, ta proceduralna poprawka okazała się niezbyt skuteczna.Po prostu zbyt wiele osób nauczyło się wystrzegać przyjmowania nieproszonych podarków w takich miejscach, jak dworce czy lotniska.W konsekwencji, Stowarzyszenie Hare Kriszna doświadcza w ostatniej dekadzie poważnych trudności.W samej tylko Ameryce Północnej około 30% jego świątyń zostało zamkniętych z powodów ekonomicznych, personel zaśHare KrisznaRysunek 2.1.Organizacja Hare Kryszna znajduje w Polsce wielu zwolenników, a zarazem podatny grunt dla swoich oddziaływań.Coraz częściej będziemy spotykać się z mniej lub bardziej subtelnymi metodami nakłaniania nas do wsparcia finansowego tej grupy wyznaniowej.pozostałych spadł z niegdysiejszych 5000 do około 800 osób.Jednak wyznawt Kriszny nie zniechęcają się łatwo.Liderzy Stowarzyszenia przyznają, że n ono kłopoty z utrzymaniem swojej długotrwałej już obecności na teren Stanów, jednak wiele sobie obiecują po nowo otwartych "rynkach" Euroi Wschodniej - gdzie ludzie zapewne jeszcze nie zdążyli się poznać na taktyczn"dobroczynności" sekciarzy.Nawiasem mówiąc fakt, że ludzie bronią się przed sekciarzami nie pozwłajać, aby im oddano początkową "przysługę", zamiast po prostu odmówić j odwzajemnienia, stanowi następny dowód na przemożną siłę tkwiącą w regu •wzajemności.Łatwiej "nie dać się wpuścić" w działanie reguły, niż ją po pros złamać, kiedy już została zastosowana.Polityka.Polityka stanowi inną dziedzinę, w której jak na dłoni widoczne jest funkcjonowanie reguły wzajemności.I to na każdym szczeblu.• Na szczeblu najwyższym wybieralni reprezentanci narodu często angażują się w wymianę usług, co czyni świat polityki niezbyt - najłagodniej mówiąc - zrozumiałym dla normalnego człowieka.Jednak kiedy poseł głosuje sprzecznie z linią swojej partii czy własnymi poglądami, może się za tym ukrywać po prostu oddawanie przysługi innemu politykowi, wobec którego ma jakieś zobowiązania.Znawców sceny politycznej nieraz zdumiewa ogromna liczba ustaw, jakie amerykańskiemu prezydentowi Lyndonowi Johnsonowi udało się przeprowadzić przez Kongres w początkowym okresie sprawowania prezydentury.Za jego projektami głosowali często nawet kongresmeni powszechnie znani ze sprzeczności swoich poglądów z legislacyjnymi pomysłami Johnsona.Dokładniejsze analizy wykonane później przez politologów wykazały, że przyczyną były nie tyle perswazyjne talenty prezydenta, ile duża liczba przysług, jakie oddał on wielu członkom Kongresu i Senatu podczas swojego wieloletniego przebywania w kręgach najwyższej władzy.Po osiągnięciu prezydentury, mniej lub bardziej wyraźnie zażądał spłacenia tych długów, co pozwoliło mu uzyskać pożądane przez siebie rezultaty przy wielu głosowaniach.Co ciekawe, w podobny sposób można wyjaśniać liczne porażki, jakie ponosił w głosowaniu zgłaszanych przez siebie ustaw inny amerykański prezydent - Jimmy Carter (mimo tego, że Carter był z Partii Demokratycznej, a demokraci mieli podówczas większość zarówno w Kongresie, jak i w Senacie) [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl