[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.DochodziÅ‚a jedenasta w nocy, kiedy obaj mężczyzni wrócili.Nikt jeszcze nie poszedÅ‚ spać, chociażAmelia iChloe staraÅ‚y siÄ™ przekonać paniÄ… Declouet, że rozsÄ…dek przemawia za tym, aby udaÅ‚a siÄ™ naspoczynek.Starszakobieta siedziaÅ‚a prosto, w rÄ™ku trzymaÅ‚a różaniec i w ogóle niewiele mówiÅ‚a, zapewne zatopiona wmodlitwie.WydawaÅ‚a siÄ™ mniejsza, jakby skurczona, a jej oczy sprawiaÅ‚y wrażenie gÅ‚Ä™boko zapadniÄ™tych.WystarczyÅ‚o tylko spojrzeć na twarze obu mężczyzn, by od razu odgadnąć, iż wyprawa zakoÅ„czyÅ‚a siÄ™niepowodzeniem.Karol przy drzwiach odebraÅ‚ od nich kapelusze i ociÄ…gaÅ‚ siÄ™ z odejÅ›ciem.Isa, którysiedziaÅ‚rysujÄ…c u stóp Amelii, podniósÅ‚ gÅ‚owÄ™.- Niestety - odezwaÅ‚ siÄ™ Robert, kiedy już przeszedÅ‚ przez salon i opadÅ‚ na sofÄ™.- MyÅ›leliÅ›my.to znaczy mieliÅ›my nadziejÄ™, że wróciÅ‚, kiedy nas nie byÅ‚o - dodaÅ‚ Jerzy.WysunÄ…Å‚sobie krzesÅ‚o,by usiąść w pobliżu Chloe.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ blado, gdy poÅ‚ożyÅ‚a mu dÅ‚oÅ„ na ramieniu.- SprawdziliÅ›cie.- SprawdziliÅ›my wszÄ™dzie - przerwaÅ‚ Robert wprawdzie spokojnie, ale tonem zniecierpliwienia.St.Martinville zamieszkiwaÅ‚o nie wiÄ™cej niż czterystu mieszkaÅ„ców, kilkuset dalszych miaÅ‚o swojesiedzibywzdÅ‚uż brzegów rzeki, w jej górnym i dolnym biegu.Liczba miejsc, w których mógÅ‚ przebywaćJulian, byÅ‚aograniczona.- Tawerny? - upewniaÅ‚a siÄ™ Chloe.- Również.Widziano go w pewnym miejscu po drugiej stronie miasta, niedaleko Teche, ale to byÅ‚jedyny Å›lad, naktóry natrafiliÅ›my.- Jakby siÄ™ zapadÅ‚ pod ziemiÄ™ - powiedziaÅ‚ Jerzy.- A jego wierzchowiec? - Chloe odwróciÅ‚a siÄ™ do niego.- Z wierzchowcem sprawa przedstawia siÄ™ dziwnie.ZostaÅ‚ znaleziony przed stajniÄ… hoteluBroussarda.Nikt niebyÅ‚ w stanie powiedzieć, czy ktoÅ› go tam odprowadziÅ‚, czy też sam tam trafiÅ‚, ponieważ dobrze znaÅ‚to miejsce.Robert wyprostowaÅ‚ siÄ™, kierujÄ…c zdecydowane spojrzenie na ciotkÄ™.- JeÅ›li do rana nie wróci, trzeba bÄ™dzie powiadomić szeryfa.- Nie! - rzuciÅ‚a pani Declouet tonem nie znoszÄ…cym sprzeciwu.Podobnie jak wiÄ™kszość plantatorów w okolicy nie ceniÅ‚a dziaÅ‚alnoÅ›ci stróżów prawa, chyba żezajmowali siÄ™powstrzymywaniem napÅ‚ywu osób niepożądanych.Ale akurat tego ostatnio nie robili.Zbyt oddaleniod miast, byliczyć na ochronÄ™, plantatorzy zwykli bronić siÄ™ sami.IstniaÅ‚y nocne patrole zÅ‚ożone z dorosÅ‚ychmężczyzn.Prasana Północy utrzymywaÅ‚a, że ich rola polega wyÅ‚Ä…cznie na wyÅ‚apywaniu uciekinierów i zapobieganiuotwartymzgromadzeniom niewolników, które mogÅ‚yby prowadzić do zamieszek.Patrole zapewniaÅ‚y jednakwiele innychrodzajów ochrony.Z czasów ustalania granic posiadÅ‚oÅ›ci w tym rejonie utrzymaÅ‚a siÄ™ mocÄ… tradycjizasada, że przyzetkniÄ™ciu siÄ™ z jakimikolwiek podejrzanymi zachowaniami należaÅ‚o najpierw strzelać, a dopieropózniej stawiaćpytania.Wszelkie próby modyfikacji owej reguÅ‚y spotykaÅ‚y siÄ™ ze szczerym oburzeniem.WiÄ™kszośćwysiÅ‚ków78przedstawicieli prawa nie zostaÅ‚a doceniona ze wzglÄ™du na ich zbyt Å‚agodne i kompromisowe metodydziaÅ‚ania.Efektem byÅ‚a niezależność, ale przy tym także arystokratyczne przeÅ›wiadczenie plantatorów omożliwoÅ›cidziaÅ‚ania ponad prawem.- BÄ…dz rozsÄ…dna, ciociu Zofio.Należy starannie przeszukać teren wzdÅ‚uż Teche, i to w obie strony.Poza tymtrzeba postawić bardzo wiele pytaÅ„.JeÅ›li z tym pierwszym zadaniem od biedy poradziÅ‚oby sobiedwóch mężczyzn,o tyle drugie wymaga znacznie wiÄ™kszej wÅ‚adzy niż ta, którÄ… my dysponujemy.- Do poszukiwaÅ„ możemy wysÅ‚ać wszystkich robotników z czworaków.JeÅ›li zaÅ› chodzi o pytania,czegóżmożemy siÄ™ dowiedzieć? Nie sÄ…dzisz, że gdyby ktokolwiek wiedziaÅ‚, gdzie przebywa Julian,przesÅ‚aÅ‚by namwiadomość? JeÅ›li natomiast istnieje jakiÅ› powód, dla którego nie chcÄ… udzielić nam informacji,żaden szeryf odnich tego nie wydobÄ™dzie.Robert zerknÄ…Å‚ na AmeliÄ™.Przez chwilÄ™ wytrzymywaÅ‚a spojrzenie granatowych oczu z niemÄ… proÅ›bÄ…o wsparcie,potem wstaÅ‚a i przeszÅ‚a parÄ™ kroków, by klÄ™knąć przy krzeÅ›le teÅ›ciowej.- ProszÄ™, M mere.Nie wolno zwlekać.Każda stracona chwila może oznaczać mniejszÄ… szansÄ™odnalezieniaJuliana żywego.Jeżeli szeryf i jego ludzie mogÄ… pomóc, jeżeli mogÄ… zmobilizować do pomocyszerszy krÄ…g ludzi,pozwólmy im to zrobić.Nie powiedziaÅ‚a tylko, choć taka myÅ›l bÅ‚Ä…kaÅ‚a siÄ™ zapewne w umysÅ‚ach wszystkich, że szeryf mógÅ‚bytakżezorganizować grupÄ™ ludzi do przeszukania rozlewiska.ZdarzaÅ‚y siÄ™ już przypadki uratowaniazaginionychmężczyzn z puÅ‚apki mulistych bagnisk.- Julian wróci - stwierdziÅ‚a starsza pani, opanowujÄ…c drżenie ust.- Nie ma potrzeby robić wielkiegozamieszania.- Nie możemy mieć pewnoÅ›ci.- PomyÅ›l, chère, jaki podniesie siÄ™ haÅ‚as [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.DochodziÅ‚a jedenasta w nocy, kiedy obaj mężczyzni wrócili.Nikt jeszcze nie poszedÅ‚ spać, chociażAmelia iChloe staraÅ‚y siÄ™ przekonać paniÄ… Declouet, że rozsÄ…dek przemawia za tym, aby udaÅ‚a siÄ™ naspoczynek.Starszakobieta siedziaÅ‚a prosto, w rÄ™ku trzymaÅ‚a różaniec i w ogóle niewiele mówiÅ‚a, zapewne zatopiona wmodlitwie.WydawaÅ‚a siÄ™ mniejsza, jakby skurczona, a jej oczy sprawiaÅ‚y wrażenie gÅ‚Ä™boko zapadniÄ™tych.WystarczyÅ‚o tylko spojrzeć na twarze obu mężczyzn, by od razu odgadnąć, iż wyprawa zakoÅ„czyÅ‚a siÄ™niepowodzeniem.Karol przy drzwiach odebraÅ‚ od nich kapelusze i ociÄ…gaÅ‚ siÄ™ z odejÅ›ciem.Isa, którysiedziaÅ‚rysujÄ…c u stóp Amelii, podniósÅ‚ gÅ‚owÄ™.- Niestety - odezwaÅ‚ siÄ™ Robert, kiedy już przeszedÅ‚ przez salon i opadÅ‚ na sofÄ™.- MyÅ›leliÅ›my.to znaczy mieliÅ›my nadziejÄ™, że wróciÅ‚, kiedy nas nie byÅ‚o - dodaÅ‚ Jerzy.WysunÄ…Å‚sobie krzesÅ‚o,by usiąść w pobliżu Chloe.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ blado, gdy poÅ‚ożyÅ‚a mu dÅ‚oÅ„ na ramieniu.- SprawdziliÅ›cie.- SprawdziliÅ›my wszÄ™dzie - przerwaÅ‚ Robert wprawdzie spokojnie, ale tonem zniecierpliwienia.St.Martinville zamieszkiwaÅ‚o nie wiÄ™cej niż czterystu mieszkaÅ„ców, kilkuset dalszych miaÅ‚o swojesiedzibywzdÅ‚uż brzegów rzeki, w jej górnym i dolnym biegu.Liczba miejsc, w których mógÅ‚ przebywaćJulian, byÅ‚aograniczona.- Tawerny? - upewniaÅ‚a siÄ™ Chloe.- Również.Widziano go w pewnym miejscu po drugiej stronie miasta, niedaleko Teche, ale to byÅ‚jedyny Å›lad, naktóry natrafiliÅ›my.- Jakby siÄ™ zapadÅ‚ pod ziemiÄ™ - powiedziaÅ‚ Jerzy.- A jego wierzchowiec? - Chloe odwróciÅ‚a siÄ™ do niego.- Z wierzchowcem sprawa przedstawia siÄ™ dziwnie.ZostaÅ‚ znaleziony przed stajniÄ… hoteluBroussarda.Nikt niebyÅ‚ w stanie powiedzieć, czy ktoÅ› go tam odprowadziÅ‚, czy też sam tam trafiÅ‚, ponieważ dobrze znaÅ‚to miejsce.Robert wyprostowaÅ‚ siÄ™, kierujÄ…c zdecydowane spojrzenie na ciotkÄ™.- JeÅ›li do rana nie wróci, trzeba bÄ™dzie powiadomić szeryfa.- Nie! - rzuciÅ‚a pani Declouet tonem nie znoszÄ…cym sprzeciwu.Podobnie jak wiÄ™kszość plantatorów w okolicy nie ceniÅ‚a dziaÅ‚alnoÅ›ci stróżów prawa, chyba żezajmowali siÄ™powstrzymywaniem napÅ‚ywu osób niepożądanych.Ale akurat tego ostatnio nie robili.Zbyt oddaleniod miast, byliczyć na ochronÄ™, plantatorzy zwykli bronić siÄ™ sami.IstniaÅ‚y nocne patrole zÅ‚ożone z dorosÅ‚ychmężczyzn.Prasana Północy utrzymywaÅ‚a, że ich rola polega wyÅ‚Ä…cznie na wyÅ‚apywaniu uciekinierów i zapobieganiuotwartymzgromadzeniom niewolników, które mogÅ‚yby prowadzić do zamieszek.Patrole zapewniaÅ‚y jednakwiele innychrodzajów ochrony.Z czasów ustalania granic posiadÅ‚oÅ›ci w tym rejonie utrzymaÅ‚a siÄ™ mocÄ… tradycjizasada, że przyzetkniÄ™ciu siÄ™ z jakimikolwiek podejrzanymi zachowaniami należaÅ‚o najpierw strzelać, a dopieropózniej stawiaćpytania.Wszelkie próby modyfikacji owej reguÅ‚y spotykaÅ‚y siÄ™ ze szczerym oburzeniem.WiÄ™kszośćwysiÅ‚ków78przedstawicieli prawa nie zostaÅ‚a doceniona ze wzglÄ™du na ich zbyt Å‚agodne i kompromisowe metodydziaÅ‚ania.Efektem byÅ‚a niezależność, ale przy tym także arystokratyczne przeÅ›wiadczenie plantatorów omożliwoÅ›cidziaÅ‚ania ponad prawem.- BÄ…dz rozsÄ…dna, ciociu Zofio.Należy starannie przeszukać teren wzdÅ‚uż Teche, i to w obie strony.Poza tymtrzeba postawić bardzo wiele pytaÅ„.JeÅ›li z tym pierwszym zadaniem od biedy poradziÅ‚oby sobiedwóch mężczyzn,o tyle drugie wymaga znacznie wiÄ™kszej wÅ‚adzy niż ta, którÄ… my dysponujemy.- Do poszukiwaÅ„ możemy wysÅ‚ać wszystkich robotników z czworaków.JeÅ›li zaÅ› chodzi o pytania,czegóżmożemy siÄ™ dowiedzieć? Nie sÄ…dzisz, że gdyby ktokolwiek wiedziaÅ‚, gdzie przebywa Julian,przesÅ‚aÅ‚by namwiadomość? JeÅ›li natomiast istnieje jakiÅ› powód, dla którego nie chcÄ… udzielić nam informacji,żaden szeryf odnich tego nie wydobÄ™dzie.Robert zerknÄ…Å‚ na AmeliÄ™.Przez chwilÄ™ wytrzymywaÅ‚a spojrzenie granatowych oczu z niemÄ… proÅ›bÄ…o wsparcie,potem wstaÅ‚a i przeszÅ‚a parÄ™ kroków, by klÄ™knąć przy krzeÅ›le teÅ›ciowej.- ProszÄ™, M mere.Nie wolno zwlekać.Każda stracona chwila może oznaczać mniejszÄ… szansÄ™odnalezieniaJuliana żywego.Jeżeli szeryf i jego ludzie mogÄ… pomóc, jeżeli mogÄ… zmobilizować do pomocyszerszy krÄ…g ludzi,pozwólmy im to zrobić.Nie powiedziaÅ‚a tylko, choć taka myÅ›l bÅ‚Ä…kaÅ‚a siÄ™ zapewne w umysÅ‚ach wszystkich, że szeryf mógÅ‚bytakżezorganizować grupÄ™ ludzi do przeszukania rozlewiska.ZdarzaÅ‚y siÄ™ już przypadki uratowaniazaginionychmężczyzn z puÅ‚apki mulistych bagnisk.- Julian wróci - stwierdziÅ‚a starsza pani, opanowujÄ…c drżenie ust.- Nie ma potrzeby robić wielkiegozamieszania.- Nie możemy mieć pewnoÅ›ci.- PomyÅ›l, chère, jaki podniesie siÄ™ haÅ‚as [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]