[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dałam im w ogóle tę listę znajomych, owszystkich moja ciotka nie wie, to jasne, alezdumiona jestem, ilu znała.Mam wrażenie, żeZawiejczyk przed nią nie miał tajemnic.W ostatniejchwili powiedziała mi jeszcze coś.Och, to świetnykoń! Czy to faworyt?Polonez, faworyt w czwartej gonitwie, chodził popaddocku spokojnie i wyglądał przepięknie.Stanowiłpierwszą grę, złamaną nieco Chimeną i Violą.Chimenę i Violę Monika potwierdziła, oderwała sięod Zawiejczyka i postanowiła zagrać 3-4 i 3-6,Poloneza z obiema klaczami.Do trzeciego boku niedała się przekonać, 4-6 zagrałam sama na wszelkiwypadek, znów zapomniawszy, że miałam zmienićkasę i grać drożej.- Co pani ciotka powiedziała w ostatniej chwili? -spytałam już po powrocie na górę.- Nie wiem.Coś dziwnego.Zawiejczyk podobno miałjakieś zamiary, czy nadzieje, w każdym razieprzewidywał, że się bardzo wzbogaci.Dwa tygodnietemu to nastąpiło, coś mu się przydarzyło, czy oczymś się dowiedział i miał przez to zyskaćolbrzymie pieniądze.I miało to związek z wyścigami. Dzisiaj mi to powiedziała, właśnie dlatego, żewychodziłam na wyścigi.- Atak histerii już jej minął? - spytałam ostrożnie.- W zasadzie tak.Jeszcze tylko płacze, ale to dobrze,łzy rozładowują stres.- Rozmawiać może?- O, tak.O Zawiejczyku rozmawia bardzo chętnie,bo jest nim przepełniona.- Powinna bardzo dokładnie powtórzyć, co on jejpowiedział.Osobiście podejrzewam, że niezależnieod możliwości rabunku, to zabójstwo ma związek zwyścigami.Nie ukrywali chyba przed panią, żeZawiejczyk został zamordowany?- Nie, oczywiście, wiem o tym.Odwróciłam się nagle gwałtownie.Maria siedziałasama, podejrzany z ostatniego fotela znikł również.- Gdzie Miecio?! - wrzasnęłam nerwowo.- Nie wiem - odparła Maria, wciąż zajętaoddzieraniem tripli.- Chyba gdzieś poszedł.Poderwało mnie.- Gdzie poszedł?! Zgłupiałaś chyba, mówiłam, żemasz go pilnować! Zawiejczyka już zabili, terazzabiją Miecia.!- Jakiego Zawiejczyka?- Wszystko jedno! Zostaw te papiery, na litość boską,szukajmy Miecia!Marię poderwało również.Odepchnęłyśmy panaEdzia, który wracał na swoje miejsce, wpadłyśmy naWaldemara, u szczytu schodów spłynęła na nas ulga niebiańska.Miecio zaczynał właśnie wchodzić nagórę.- I czego ty mnie przyprawiasz o ataki nerwowe -powiedziała Maria z wyrzutem.- Zaraz się okaże, żete wszystkie triple gdzieś zgubiłam, a zwrotów mamtysiąc.Zaczekałam na Miecia.Podejrzany facet z tępą gębąszedł za nim.- Mieciu - powiedziałam z naciskiem.- Przestań tysię wygłupiać, ja cię bardzo proszę.Siedz na tyłku inie narażaj życia albo od razu powiedz wszystko cowiesz!- Najpierw się muszę dogadać z Malinowskim -odparł Miecio stanowczo.- Nie było go, nie wiem, czywiesz, przez tydzień i dopiero wczoraj wieczoremwrócił.Jestem z nim umówiony.Jutro powiem albonie.- Jak nie powiesz, umywam ręce i niech cię zabijąbeze mnie.Podpuszczę Honoratę.Maria będzie cięwozić w samochodzie, specjalnie wezmie urlop w tymcelu.- Nie!!! To już wolę powiedzieć! Jutro powiemwszystko i oprócz tego jeszcze trochę!Podejrzany z tępą gębą usiadł tam gdzie poprzednio.Obok niego dwie osoby kłóciły się o jakiś artykuł wprasie.Pułkownik przekonywał pana Sobiesława, żeKujawski w piątej wygrać nie może, Waldemaropisywał szczegóły techniczne zabezpieczeniasamochodu przed złodziejami i podkreślał zaletyżelaznej wajchy umocowanej pod pedałami.Przy stoliku za barierką jakiś facet natrętnie nagabywałKapulasa, domagając się opinii o koniach, Kapulasodpowiadał mu tak, jakby słowo "koń" słyszał poraz pierwszy w życiu.Osobnik obok pana Edziatłumaczył mu cierpliwie, skąd się biorą fałszyweinformacje udzielane graczom, wywalając przy tymrozwarte wierzeje.Nawet ostatni imbecyl mógłodgadnąć, że nikt się nie przyzna publicznie dospecjalnego przygotowania konia, jeśli sam zamierzana niego grać, bo jasną jest rzeczą, że z fuksa zyskawięcej, niż z obegranego faworyta.Pan Zdzisioudzielał wszystkim wieści o panu Marianie, spotkałgo na poczcie, pan Marian był jakiś zdenerwowany,pewnie miał rajzefiber, bo leciał właśnie do tejFrancji i zamierzał tam zostać co najmniej przezrok, u rodziny.Skoczyłam na dół, znalazłam nadkomisarzaJarkowskiego i doniosłam mu na Karczaka.Byłamzdania, że należy go odnalezć jak najszybciej, a zpewnością Jarkowski był w kontakcie z kolegami pofachu.- Karczak? - powiedział z lekkim zaskoczeniem.-Chyba go znamy.Bywa tu różnie i plącze się kołojednego bukmachera.Dziś go nie widziałem, aledopadnie się go, nie ma sprawy.Wróciłam akurat na bombę.Gonitwa ruszyła i pierwszy faworyt.Polonez, odrazu zaczął zostawać w tyle.Przez chwilę panowałomilczenie, odzywał się tylko głośnik. - Stracił.? - powiedział ktoś niedowierzająco i zpowątpiewaniem.- Nie, ruszyły równo - odparł Jurek.- Coś mu sięstało, odpada [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • ien+j+r+r+niedokonczone+opowiesci+t+iii.php">Tolkien J.R.R. Niedokonczone opowiesci T III
  • Roberts Nora Z nakazu serca
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rgawlik.xlx.pl