[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomieszczenia zazwyczaj niedostępne dla gości były terazotwarte.Jemmy wiedział, że główna sala będzie okropnie zatłoczo-na, więc wprowadził swych braci do jednego z zewnętrznych poko-jów.Tutaj mogli przynajmniej swobodnie oddychać i przyglądaćsię przez wielkie okna poczynaniom Zabójcy, który mrugał czer-wonymi lampkami, wyrzucał z siebie nici zielonego światła i za-pewniał gościom niezwykłą iluminację.Tunia Judda także tu była, zajmowała miejsce po drugiej stro-nie pokoju.Tunia i Jemmy przyglądali się sobie od wielu lat.Ichrodzice przyjaznili się ze sobą, i być może coś mogło z tego wynik-nąć, jednak nie rozmawiali jeszcze o konkretach.Wiedzieli, że póz-niej zatańczą ze sobą na Drodze.Jemmy próbował pochwycić jej spojrzenie.Bez powodzenia.Dziewczyny robiły zapewne to samo co chłopcy; prosiły przyjaciół,by to oni patrzyli.W tawernie było już kilku kupców.Jemmy wiedział, że nie po-winien się na nich gapić, ale.Kupcy zawsze mieli na sobie kilkawarstw jaskrawych, kolorowych ubrań.Wszyscy, zarówno mężczyz-ni, jak i kobiety, nosili broń.Rachel Harness wyrosła na śliczną, choć nieco zdziwaczałądziewczynę.Od dziecka karmiła siebie i niedorozwiniętą mamę.Kiedy wszyscy młodzi ludzie zeszli z gór na kolację, Rachel i jejmama zostały na zboczu, by kontynuować piknik i przyglądać sięhandlarzom.- Przez ponad godzinę nie widziałyśmy ani jednego czaga -opowiadała dziewczętom przy stole, nie zważając na to, że chłop-cy także jej się przysłuchują.- Kupcy spokojnie rozbijali namio-ty, rozpalali ogniska.Wcale nie wyglądali na zaniepokojonych.Po-tem nadpłynęły czagi, wielkim stadem, wszystkie naraz.Kupcyprzestali zajmować się namiotami i weszli na wozy.Następnie po-łożyli się na brzuchach i wyciągnęli pistolety.Cierpliwie czekali na obsługę i z rozbawieniem przysłuchiwa-li się opowieści Rachel Harness.- A pózniej pojawiły się.nie wiem, jak nazywają się te zwie-rzęta - mówiła Rachel.- Wyglądały jak wielkie, zębate ryby pły-nące po piasku.Jeden z kupców odwrócił się na krześle i przemówił do Rachel:- Rekiny.Jest ich tutaj pełno.Rachel nie wiedziała, jak na to zareagować.Udawała, że niesłyszy uwagi mężczyzny, choć cała się zaczerwieniła.- Mają płaskie brzuchy i wielkie płetwy po bokach.I paskud-ne dzioby.Były szybsze od czagów, ale czagi miały nad nimi prze-wagę.Wszystkie pochowały się pod wozami.Wtedy kupcy zaczę-li strzelać.Przez dziesięć minut strzelali do tych.rekinów.Trąbi-li chyba z dziesięć, nim pozostałe zawróciły i zostawiły ichw spokoju.Plaża Warkanów będzie okropnie cuchnąć przez naj-bliższe trzy dni.- Willy jest od niedawna w karawanie.Wybaczcie mu - powie-działa kobieta siedząca obok kupca, który przed chwilą wprawiłRachel w zakłopotanie.Rachel wspaniałomyślnie skinęła głową.- Jasne.Jestem Rachel.- Hillary.Dla czagów to bardzo dobry układ, Rachel.Ciągnąnasze wozy, a w zamian my zapewniamy im ochronę.Właśnie zewzględu na rekiny nosimy ze sobą broń.- Czy ktoś sprzeda mi spekle?Kobieta wykrzywiła twarz w gniewnym grymasie.Rozmowynagle przycichły.Niektórzy odwracali głowę w stronę wejścia, in-ni patrzyli za okno, udając, że nic się nie stało.Wszyscy wiedzieli doskonale, że kupcy nie handlują przy ko-lacji.Ale wszyscy znali też Evłeen.Miała dziewięć lat, kiedy umarłjej ojciec.Potem przez długi czas nie dostawała dość spekli, dopó-ki ktoś tego nie zauważył.Dzięki temu, że przed swą śmiercią oj-ciec zapewnił jej należytą opiekę, nie wyglądała na nierozwinię-tą.Na pozór nie różniła się niczym od normalnej, osiemnastolet-niej dziewczyny.Ucierpiał jednak jej umysł.Kupcy starali się ignorować Evleen, podobnie jak kobiety zeSpiralnego Miasta.Czy któraś z nich nie mogłaby jej powstrzy-mać? Mężczyznom nie wolno było z nią rozmawiać, więc Jemmyodwrócił się z powrotem do swojego stolika [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.Pomieszczenia zazwyczaj niedostępne dla gości były terazotwarte.Jemmy wiedział, że główna sala będzie okropnie zatłoczo-na, więc wprowadził swych braci do jednego z zewnętrznych poko-jów.Tutaj mogli przynajmniej swobodnie oddychać i przyglądaćsię przez wielkie okna poczynaniom Zabójcy, który mrugał czer-wonymi lampkami, wyrzucał z siebie nici zielonego światła i za-pewniał gościom niezwykłą iluminację.Tunia Judda także tu była, zajmowała miejsce po drugiej stro-nie pokoju.Tunia i Jemmy przyglądali się sobie od wielu lat.Ichrodzice przyjaznili się ze sobą, i być może coś mogło z tego wynik-nąć, jednak nie rozmawiali jeszcze o konkretach.Wiedzieli, że póz-niej zatańczą ze sobą na Drodze.Jemmy próbował pochwycić jej spojrzenie.Bez powodzenia.Dziewczyny robiły zapewne to samo co chłopcy; prosiły przyjaciół,by to oni patrzyli.W tawernie było już kilku kupców.Jemmy wiedział, że nie po-winien się na nich gapić, ale.Kupcy zawsze mieli na sobie kilkawarstw jaskrawych, kolorowych ubrań.Wszyscy, zarówno mężczyz-ni, jak i kobiety, nosili broń.Rachel Harness wyrosła na śliczną, choć nieco zdziwaczałądziewczynę.Od dziecka karmiła siebie i niedorozwiniętą mamę.Kiedy wszyscy młodzi ludzie zeszli z gór na kolację, Rachel i jejmama zostały na zboczu, by kontynuować piknik i przyglądać sięhandlarzom.- Przez ponad godzinę nie widziałyśmy ani jednego czaga -opowiadała dziewczętom przy stole, nie zważając na to, że chłop-cy także jej się przysłuchują.- Kupcy spokojnie rozbijali namio-ty, rozpalali ogniska.Wcale nie wyglądali na zaniepokojonych.Po-tem nadpłynęły czagi, wielkim stadem, wszystkie naraz.Kupcyprzestali zajmować się namiotami i weszli na wozy.Następnie po-łożyli się na brzuchach i wyciągnęli pistolety.Cierpliwie czekali na obsługę i z rozbawieniem przysłuchiwa-li się opowieści Rachel Harness.- A pózniej pojawiły się.nie wiem, jak nazywają się te zwie-rzęta - mówiła Rachel.- Wyglądały jak wielkie, zębate ryby pły-nące po piasku.Jeden z kupców odwrócił się na krześle i przemówił do Rachel:- Rekiny.Jest ich tutaj pełno.Rachel nie wiedziała, jak na to zareagować.Udawała, że niesłyszy uwagi mężczyzny, choć cała się zaczerwieniła.- Mają płaskie brzuchy i wielkie płetwy po bokach.I paskud-ne dzioby.Były szybsze od czagów, ale czagi miały nad nimi prze-wagę.Wszystkie pochowały się pod wozami.Wtedy kupcy zaczę-li strzelać.Przez dziesięć minut strzelali do tych.rekinów.Trąbi-li chyba z dziesięć, nim pozostałe zawróciły i zostawiły ichw spokoju.Plaża Warkanów będzie okropnie cuchnąć przez naj-bliższe trzy dni.- Willy jest od niedawna w karawanie.Wybaczcie mu - powie-działa kobieta siedząca obok kupca, który przed chwilą wprawiłRachel w zakłopotanie.Rachel wspaniałomyślnie skinęła głową.- Jasne.Jestem Rachel.- Hillary.Dla czagów to bardzo dobry układ, Rachel.Ciągnąnasze wozy, a w zamian my zapewniamy im ochronę.Właśnie zewzględu na rekiny nosimy ze sobą broń.- Czy ktoś sprzeda mi spekle?Kobieta wykrzywiła twarz w gniewnym grymasie.Rozmowynagle przycichły.Niektórzy odwracali głowę w stronę wejścia, in-ni patrzyli za okno, udając, że nic się nie stało.Wszyscy wiedzieli doskonale, że kupcy nie handlują przy ko-lacji.Ale wszyscy znali też Evłeen.Miała dziewięć lat, kiedy umarłjej ojciec.Potem przez długi czas nie dostawała dość spekli, dopó-ki ktoś tego nie zauważył.Dzięki temu, że przed swą śmiercią oj-ciec zapewnił jej należytą opiekę, nie wyglądała na nierozwinię-tą.Na pozór nie różniła się niczym od normalnej, osiemnastolet-niej dziewczyny.Ucierpiał jednak jej umysł.Kupcy starali się ignorować Evleen, podobnie jak kobiety zeSpiralnego Miasta.Czy któraś z nich nie mogłaby jej powstrzy-mać? Mężczyznom nie wolno było z nią rozmawiać, więc Jemmyodwrócił się z powrotem do swojego stolika [ Pobierz całość w formacie PDF ]