[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co działo się z kimś, kogo w taki sposóbodesłano z Tel aran rhiod? Czy odesłała Siuan z powrotem do jej śpiącego ciała?Czy dokądś indziej? Donikąd?Ogarnęła ją panika.Stoi tam i nic nie robi.Szybka jak myśl, uciekła, ZwiatSnów zdawał się zmieniać wokół niej.Stała na błotnistej ulicy w małej wiosce drewnianych domków, wśród którychani jeden nie miał więcej jak tylko jedno piętro.Z wysokiego masztu powiewałna wietrze Biały Lew Andoru, pojedyncza zaś, kamienna przystań wcinała sięw szeroką rzekę, nad wodami której łopotało skrzydłami stado ptaków z długimidziobami lecących na południe.Miejsce wyglądało jakby znajomo, ale dopiero pochwili zorientowała się, gdzie właściwie jest.W Jurene, w Cairhien.A ta rzeka toErinin.To tutaj właśnie razem z Egwene i Elayne wsiadła na pokład  Kormorana ,statku opatrzonego równie niestosowną nazwą jak  Rzeczny Wąż , by kontynu-ować ich podróż do Azy.Tamten epizod zdawał się równie odległy w czasie, jakbywyczytała o nim w jakiejś książce.Po co przeniosła się do Jurene? Odpowiedz była prosta i znalazła ją, ledwieto pytanie przyszło jej do głowy.Jurene było jedynym miejscem, które znała do-statecznie dobrze, by móc się doń przenieść w Tel aran rhiod, wiedząc z całąpewnością, że Moghedien go nie zna.Spędziły w nim godzinę, w czasie gdy Mo-ghedien w ogóle jeszcze nie wiedziała o jej istnieniu, i była przeświadczona, żeani ona, ani Elayne nigdy więcej o nim nie wspomniały czy to w Tel aran rhiod,czy na jawie.Ale ta odpowiedz nie zadowoliła jej do końca.To samo, do pewnego stopnia.Dlaczego Jurene? Dlaczego nie wystąpiła ze Snu, nie obudziła się we własnymłóżku, takim, jakim było naprawdę, nawet jeśli zmywaniem naczyń i szorowaniempodłóg tak się zmęczyła, że z miejsca zasnęła? Jeszcze mogę stąd wyjść.Moghedien widziała ją w Salidarze, o ile to rzeczywiście była Moghedien.Moghedien wiedziała już o Salidarze. Mogę powiedzieć o wszystkim Sheriam.Jak? Przyznać się, że uczyła Siuan? Miała nie dotykać ter angreali, chybaże w obecności Sheriam i pozostałych Aes Sedai.Nynaeve nie miała pojęcia,w jaki sposób Siuan je zdobywa, kiedy tylko zechce.Nie, nie bała się kolejnychgodzin spędzonych rękoma zanurzonymi po łokcie w gorącej wodzie.Bała sięMoghedien.Gniew tak niemiłosiernie wżerał jej się w żołądek, że aż pożałowała,iż nie ma przy sobie odrobiny gęsiej mięty ze swej torby z ziołami. Jestem taka.taka cholernie zmęczona baniem się.366 Przed jednym z domostw stała ławka, ustawiona przodem do przystani i rzeki.Usiadła na niej i zastanowiła nad swoją sytuacją ze wszelkich możliwych punk-tów widzenia.To wszystko było niedorzeczne.Prawdziwe yródło tliło się blado.Przeniosła i nad jej głową zatańczył płomyk.Sama mogła wyglądać solidnie we własnych oczach przynajmniej  ale przez ten strzępek ognia widziała rzekę.Podwiązała go i wraz z powstaniem supła płomyk rozwiał się niczym mgła.Jakmogła się zmierzyć z Moghedien, skoro najsłabsza nowicjuszka w Salidarze mo-gła jej dorównać albo nawet górowała nad nią siłą? Dlatego właśnie uciekła tutaj,zamiast się wynieść z Tel aran rhiod.Wyjdzie ze Snu.Niezależnie od planów Siuan, na tym koniec; musiałaby ry-zykować razem z Nynaeve.Na myśl o kolejnych godzinach spędzonych na szoro-waniu podłóg, dłoń sama zacisnęła się na warkoczu.Zapewne całe dni, być możew towarzystwie rózgi Sheriam na dodatek.Mogą jej już nigdy nie dopuścić doter angreali zawiadujących snami, w ogóle do żadnych ter angreali.Na miejsceTheodrin wyznaczą Faolain.Koniec badania Siuan i Leane, nie mówiąc już o Lo-gainie; może koniec z uczeniem się Uzdrawiania.Przepełniona furią przeniosła kolejny płomyk.Nawet jeśli był odrobinkę sil-niejszy, to i tak tego nie zauważyła.To tyle z próbowaniem rozdmuchania w sobiegniewu w nadziei, że coś pomoże. Nie ma innego wyjścia, tylko trzeba im powiedzieć, że widziałam Moghe-dien  mruknęła, szarpiąc warkocz tak mocno, że aż ją zabolało. Zwiatłości,one mnie oddadzą Faolain.Niemalże wolałabym już umrzeć! Ależ najwyrazniej lubisz biegać dla niej na posyłki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl