[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I tytuł tej piosenki, który wydał jej się nadzwyczaj stosowny, bo Alex tak wspaniale się nią opiekował.Przeżyłajednak wtedy również olbrzymie rozczarowanie, bo spotkałają odmowa.Zdziwiło ją, że tak dobrze pamięta tamtą chwilę.- Bardzo chętnie zatańczę.Zwitało, gdy Alex odwiózł ją do domu.Pokoje były pustei dziwnie ciche.Kwiaty powiędły, a na stołach leżały pogniecione serwetki.Przez okna powoli zaczynało się sączyćświatło brzasku, podśpiewywały pierwsze ptaki.Skłonił przed Anną głowę.- Dziękuję pani.Będę długo pamiętał ten wieczór.- Ja też.A czy.czy jeszcze się spotkamy, Alex?- Jest coś, czego pani nie powiedziałem.- Spoważniał.- Za parę dni wyjeżdżam do Ameryki.To zostało zaplanowane już dawno.- Ojej.- Ta wiadomość rozczarowała Annę i wprawiław złość.- Jak długo pana nie będzie?- Nie wiem.Może pół roku, może dłużej.- Rozumiem.- Głos uwiązł jej w gardle.- Czy musipan tam jechać?- Tak.- Ponieważ Alex wiedział już, że uczucie, jakie żywido Anny, jest głębokie, i chciał jakoś złagodzić ból rozstania,dodał: - Obiecuję, że spotkamy się jeszcze przed moim wyjazdem.Co powiedziałaby pani na obiad w hotelu Dorchester?- Chętnie.- Wpadnę jeszcze to potwierdzić.Znowu działo się między nimi coś, co znał aż za dobrze.Anna też to wiedziała.Sumienie nie pozwalało mu pocałować jej w usta, bo aż bał się myśleć, dokąd mogłoby to zaprowadzić.Pogłaskał ją więc po twarzy i delikatnie cmoknąłw policzek, jakby była jego siostrą.- Dobranoc, Anno.Po jego odjezdzie długo stała bez ruchu, w końcu jednakwytrąciła ją z zadumy krzątająca się służba.Wolno poszła dosiebie na górę, przełykając łzy.Nie mogła pogodzić sięz tym, że Alex, który dopiero co się odnalazł, znowu na długozniknie z jej życia.Czuła się przez to jeszcze bardziej samotna i opuszczona, a co gorsza zaczęła się zastanawiać, co będzie, jeśli Alex już nigdy nie wróci.Następnego dnia, gdy kamerdyner przyszedł powiedziećAnnie, że dzwoni do niej jakiś dżentelmen, pofrunęła do aparatu jak na skrzydłach.Powietrze uszło z niej jednak natychmiast, gdy przekonała się, że to tylko Freddy.- Dzień dobry - powiedział.- Pamięta mnie pani?- Witam, Freddy.- Starała się, żeby w jej głosie nie byłosłychać rozczarowania.- Obiecałem zadzwonić, gdy będę w Londynie.Anno,dziś wieczorem odbędzie się w Olympii mityng.Chciałbymtam panią wziąć, pokazać, jak to wygląda.Najlepiej wpadnędo pani o.- Nie, Freddy, niestety nie mogę - przerwała mu szybko.- Po południu idę z Tamsin na zakupy, a pózniej mamy zjeśćobiad u Ritza z przyjaciółmi jej rodziców.Może kiedyindziej.- Zakupy można odłożyć, a pani nieobecność na obiedziez pewnością zostanie wybaczona.To jest wielki mityng, Anno, musi pani przyjść.- Nie.Zresztą nigdy niczego nie obiecywałam.Miałamtylko się zastanowić i zrobiłam to.Nie podoba mi się ten pomysł.Nie chcę ulegać zbiorowym emocjom i wbijać sobiedo głowy czegoś, w co tak naprawdę nie wierzę.Nie mogępopierać ruchu, który głosi dyktaturę, antysemityzm i państwo dla wybranych.Brytyjski Związek Faszystów jest dlamnie zbyt prawicowy, Freddy.Czy nie może pan iść z kiminnym?- Nie.Pani mnie nie słucha, Anno - odparł ostro.- Chcętam iść z panią.Anna usłyszała w jego głosie złość i rozczarowanie, alenic jej to nie obchodziło.- Niech się pan nie złości, Freddy.- Anno, pani jest szalona, żeby dobrowolnie tracić takąokazję.Mosley ma wielkie grono zwolenników, także wśródzwykłych ludzi.Jest wspaniałym mówcą.Mówi z taką pasjąo kraju i o sprawie.Wiem, że będzie go pani słuchać z przyjemnością.Może pani iść ze mną nawet jako obserwatorz zewnątrz.Tak czy inaczej przyjdę po panią.Będę czekałprzed domem o czwartej.Nie mógł mieć gorszego pomysłu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.I tytuł tej piosenki, który wydał jej się nadzwyczaj stosowny, bo Alex tak wspaniale się nią opiekował.Przeżyłajednak wtedy również olbrzymie rozczarowanie, bo spotkałają odmowa.Zdziwiło ją, że tak dobrze pamięta tamtą chwilę.- Bardzo chętnie zatańczę.Zwitało, gdy Alex odwiózł ją do domu.Pokoje były pustei dziwnie ciche.Kwiaty powiędły, a na stołach leżały pogniecione serwetki.Przez okna powoli zaczynało się sączyćświatło brzasku, podśpiewywały pierwsze ptaki.Skłonił przed Anną głowę.- Dziękuję pani.Będę długo pamiętał ten wieczór.- Ja też.A czy.czy jeszcze się spotkamy, Alex?- Jest coś, czego pani nie powiedziałem.- Spoważniał.- Za parę dni wyjeżdżam do Ameryki.To zostało zaplanowane już dawno.- Ojej.- Ta wiadomość rozczarowała Annę i wprawiław złość.- Jak długo pana nie będzie?- Nie wiem.Może pół roku, może dłużej.- Rozumiem.- Głos uwiązł jej w gardle.- Czy musipan tam jechać?- Tak.- Ponieważ Alex wiedział już, że uczucie, jakie żywido Anny, jest głębokie, i chciał jakoś złagodzić ból rozstania,dodał: - Obiecuję, że spotkamy się jeszcze przed moim wyjazdem.Co powiedziałaby pani na obiad w hotelu Dorchester?- Chętnie.- Wpadnę jeszcze to potwierdzić.Znowu działo się między nimi coś, co znał aż za dobrze.Anna też to wiedziała.Sumienie nie pozwalało mu pocałować jej w usta, bo aż bał się myśleć, dokąd mogłoby to zaprowadzić.Pogłaskał ją więc po twarzy i delikatnie cmoknąłw policzek, jakby była jego siostrą.- Dobranoc, Anno.Po jego odjezdzie długo stała bez ruchu, w końcu jednakwytrąciła ją z zadumy krzątająca się służba.Wolno poszła dosiebie na górę, przełykając łzy.Nie mogła pogodzić sięz tym, że Alex, który dopiero co się odnalazł, znowu na długozniknie z jej życia.Czuła się przez to jeszcze bardziej samotna i opuszczona, a co gorsza zaczęła się zastanawiać, co będzie, jeśli Alex już nigdy nie wróci.Następnego dnia, gdy kamerdyner przyszedł powiedziećAnnie, że dzwoni do niej jakiś dżentelmen, pofrunęła do aparatu jak na skrzydłach.Powietrze uszło z niej jednak natychmiast, gdy przekonała się, że to tylko Freddy.- Dzień dobry - powiedział.- Pamięta mnie pani?- Witam, Freddy.- Starała się, żeby w jej głosie nie byłosłychać rozczarowania.- Obiecałem zadzwonić, gdy będę w Londynie.Anno,dziś wieczorem odbędzie się w Olympii mityng.Chciałbymtam panią wziąć, pokazać, jak to wygląda.Najlepiej wpadnędo pani o.- Nie, Freddy, niestety nie mogę - przerwała mu szybko.- Po południu idę z Tamsin na zakupy, a pózniej mamy zjeśćobiad u Ritza z przyjaciółmi jej rodziców.Może kiedyindziej.- Zakupy można odłożyć, a pani nieobecność na obiedziez pewnością zostanie wybaczona.To jest wielki mityng, Anno, musi pani przyjść.- Nie.Zresztą nigdy niczego nie obiecywałam.Miałamtylko się zastanowić i zrobiłam to.Nie podoba mi się ten pomysł.Nie chcę ulegać zbiorowym emocjom i wbijać sobiedo głowy czegoś, w co tak naprawdę nie wierzę.Nie mogępopierać ruchu, który głosi dyktaturę, antysemityzm i państwo dla wybranych.Brytyjski Związek Faszystów jest dlamnie zbyt prawicowy, Freddy.Czy nie może pan iść z kiminnym?- Nie.Pani mnie nie słucha, Anno - odparł ostro.- Chcętam iść z panią.Anna usłyszała w jego głosie złość i rozczarowanie, alenic jej to nie obchodziło.- Niech się pan nie złości, Freddy.- Anno, pani jest szalona, żeby dobrowolnie tracić takąokazję.Mosley ma wielkie grono zwolenników, także wśródzwykłych ludzi.Jest wspaniałym mówcą.Mówi z taką pasjąo kraju i o sprawie.Wiem, że będzie go pani słuchać z przyjemnością.Może pani iść ze mną nawet jako obserwatorz zewnątrz.Tak czy inaczej przyjdę po panią.Będę czekałprzed domem o czwartej.Nie mógł mieć gorszego pomysłu [ Pobierz całość w formacie PDF ]