[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Daj mi znać, kiedy zacznie krążyć trawka. Coś ci pokażę  mówi Max.Ruth spogląda na niego nieufnie.Czuje, że ma już dośćniespodzianek na całe życie.Ale Max się uśmiecha, a wokółpanuje wspaniały nastrój.Zwiat przestępstw i śmierci jest da-leko.Max bierze ją za rękę i prowadzi do swojego samochodu.Okno z przodu jest lekko uchylone, a na tylnym siedzeniusiedzi duży czarny pies.Na ich widok zwierzę zaczyna szaleć zradości, machać nie tylko ogonem, ale całym zadkiem.Jest toszczupły pies z kudłatym, wesołym pyskiem.Ruth odruchowouśmiecha się do niego. Pamiętasz to sapanie, które słyszałaś przy wykopie? Jakmówiłem, że to może być pies?  pyta Max, pochylając się,żeby pogłaskać teraz już całkiem oszalałego ze szczęściaczworonoga. To właśnie ona.Przybłęda, włóczyła się kołonaszego stanowiska od tygodni, i pomyślałem, że ją zabiorę. Pies jest na całe życie. mówi Ruth, wskazując nanalepkę na samochodzie.346  No właśnie.Zresztą chyba potrzebuję towarzystwa.Twarz Maksa pochmurnieje, ale natychmiast się rozjaśnia,kiedy zwierzę wyskakuje przez okno i przytula się do niego. Chce się przyłączyć do świętowania  stwierdza Ruth,myśląc, że suczka jest bardziej towarzyska od niej.Imprezowa. Założę jej smycz  proponuje Max. Przy tylu ludziachmogłaby zrobić coś nieprzewidzianego. Jak się wabi? Klaudia.Jak najbardziej na miejscu.Imię rzymskie, no itrochę brzmi jak kieł, a zęby ma silne.już się przekonałem.Ruth głaszcze podskakującego, machającego ogonem psa. Znajdzie się dla niej miejsce w Brighton? Tak.Mam ogród.Będziemy chodzili na długie spacerynad morzem.Dla zdrowia i żeby utrzymać formę.I bez tego jest w formie, zauważa Ruth, ale zatrzymuje to dlasiebie.Max podaje jej smycz (co ją nieco przeraża) i grzebie wbagażniku. Mam coś dla ciebie. Podchodzi z torbą, którą wręczaRuth. Co?. Zajrzyj.Ruth widzi kolejnego psa.Tym razem wypchanego, nad-gryzionego zębem czasu, lecz wciąż uśmiechniętego. Pies Elizabeth  mówi Max niewyraznie. Nazywała goWilczek.Pomyślałem, że możesz go dać swojemu dziecku.Przecież to żałosne, że go trzymam.Ruth, z Klaudią na smyczy, przerzuca wzrok z wypchanegopsa na Maksa i jej oczy nagle wypełniają się łzami.347  Dziękuję.Jestem naprawdę zaszczycona. Nelson pewnie uzna, że to zagrożenie życia i zdrowia mówi Max  ale jestem przekonany, że go nie posłuchasz. Czemu miałabym zmieniać nawyki?Wracają do gości i Ruth czuje się na tyle swobodnie, żetańczy z Tedem Irlandczykiem.Widzi w oddali Cathbada,który rozpala ognisko. Dobrze się ruszasz jak na kobietę w ciąży  stwierdzaTed. Dzięki.Ted się uśmiecha, błyskając złotym zębem, i Ruth przypo-mina sobie, o co zawsze chciała go zapytać.Nachyla się kuniemu i szepcze: Dlaczego nazywają cię Ted Irlandczyk? Nie mów nikomu  szepcze w odpowiedzi. JestemIrlandczykiem, ale nie nazywam się Ted.Minęła już północ, lecz ognisko wciąż płonie.Ruth powolischodzi ze wzgórza.Jest wyczerpana, ale zadowolona.Cathbadzatańczył na cześć boga Słońca, Max zakończył wykopaliska iznalazł towarzysza, a ona też nie wraca do domu sama.Uśmiecha się do idącej obok kobiety.To Cathbad zapropono-wał, by zaprosiła swoją matkę:  Gaja, bogini Ziemi, rozumiesz.Wieczna matka.To wszystko się z sobą łączy , i ku zdumieniuRuth jej mama chętnie zgodziła się na przyjazd.Spędziła wie-czór, rozmawiając z Maksem o mozaikach, śpiewając madry-gały z druidami i tańcząc z Cloughem i Tedem.Teraz obejmujeRuth ramieniem. Zmęczona?348  Trochę. Pójdziemy do domu i napijemy się herbaty.Potem po-winnaś się położyć.W ciąży trzeba dużo spać.Prawdopodobnie rzymskie matki, myśli Ruth, mówiły tosamo swoim córkom w tym samym miejscu dwa tysiące lattemu. Chodz, usiądz przy ogniu, napijemy się ziół i pomo-dlimy do Hekate o bezpieczne rozwiązanie.Wszystko się zmienia, nic nie ginie. PODZIKOWANIASzczególne podziękowania kieruję do mojej cioci MarjorieScott-Robinson, która jest bezcennym zródłem informacji ohrabstwie Norfolk, duchach, przypływach, odpływach i spo-sobach przeprowadzania dużej łodzi pod niskim mostem.Za toi za słowa zachęty oraz za wspólny śmiech w Twoim towarzy-stwie  Margie, dziękuję.O ile mi wiadomo, nie ma rzymskich pozostałości w Swa-ffham, lecz jest wspaniałe rzymskie stanowisko w pobliżu, wCaistor St.Edmund.Podobnie, choć w Norwich jest wieleokazałych rezydencji, Woolmarket Street to miejsce fikcyjne.W zamku Norwich istotnie mieści się ciekawe muzeum, leczeksponaty, o których tu wspominam (poza czajniczkami),zostały wymyślone.Andrew Maxted, Matthew Pope i Lucy Sibun wspomagalimnie swoją wiedzą z zakresu archeologii.Lucy dziękuję też zacenne uwagi dotyczące pracy archeologa sądowego.Jedno-cześnie pragnę zaznaczyć, że rady specjalistów wykorzysty-wałam w takim zakresie, w jakim pasowały do treści, i odpo-wiedzialność za wszelkie możliwe błędy spada tylko na mnie.Dziękuję Grahamowi Rangerowi za niezapomniany opis  za-pachu zbrodni.Szczerze dziękuję mojej redaktorce Jane Wood, agentce TifLoehnis i wszystkim w wydawnictwach Quercus i Janklow andNesbit.Wyrazy miłości i wdzięczności należą się też mojemumężowi Andrew i naszym dzieciom: Aleksowi i Juliet [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl