[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W rzeczy samej, niebyÅ‚oby wielkÄ… przesadÄ…, gdybym powiedziaÅ‚, że miÄ™dzy mnÄ… a Royem juniorem zawiÄ…zaÅ‚o siÄ™ coÅ› w rodzaju sÄ…siedzkiej przyjazni; w każdejchwili może mi dostarczyć wszystko, czego sobie zażyczÄ™, i sÅ‚użypomocÄ… (zdzierajÄ…c ze mnie niebotyczne kwoty), gdy chodzi.owyÅ›wiadczenie jakiejÅ› drobnej przysÅ‚ugi, na przykÅ‚ad podwiezieniegdzieÅ› samochodem.Co najważniejsze, sama gama i jakość produktówoferowanych przez Royów jest imponujÄ…ca; i jeÅ›li przypadkiem zdarzysiÄ™, że potrzebujÄ™ czegoÅ›, czego akurat nie majÄ…, szczycÄ… siÄ™niezrównanÄ… umiejÄ™tnoÅ›ciÄ… sprowadzenia każdego, najbardziej nawetwydumanego produktu w ciÄ…gu niespeÅ‚na dwóch godzin. I paczkÄ™ orzeszków nerkowca  poprosiÅ‚em.PodniósÅ‚szy wypeÅ‚niony zakupami i gotowy do inspekcjikoszyk, stanÄ…Å‚em przy gÅ‚adkiej drewnianej ladzie z przewieszonymprzez ramiÄ™ praniem. Już podajÄ™, panie Jackson. Roy senior kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i obróciÅ‚ siÄ™,by siÄ™gnąć po paczkÄ™ z bogatego asortymentu orzechówwyeksponowanych za ladÄ…. Co u Roya?  zagadnÄ…Å‚em. W tym tygodniu pojechaÅ‚ do Keele.CoÅ› tam organizuj e. Ach tak.ZapadÅ‚o milczenie.Roy senior pogÅ‚adziÅ‚ swoje wÄ…siki i powiedziaÅ‚: Wie pan, że znowu podrożaÅ‚y?  ZadyndaÅ‚ mi orzeszkami przednosem. Niestety, kosztujÄ… teraz pięć.eee.sześćdziesiÄ…t dziewięć.Tak: pięć funtów sześćdziesiÄ…t dziewięć pensów. Szybko wbiÅ‚ kwotÄ™na kasie i wrzuciÅ‚ orzeszki do jednej z niebieskich plastikowych torebek. Czemu? Brakuje ich? Nie.Nic z tych rzeczy. ZaczÄ…Å‚ przekÅ‚adać pozostaÅ‚e artykuÅ‚yjeden po drugim, powoli i ostrożnie, wbijajÄ…c cenÄ™ każdego z nichpalcem wskazujÄ…cym prawej rÄ™ki. Globalna zmowa cenowa?  podpowiedziaÅ‚em, wcale nie takznowu zainteresowany, zastanawiajÄ…c siÄ™ dla zabicia czasu, ileszamponów Brylcreem przechodzi przez rÄ™ce Roya w ciÄ…gu roku.Roy senior przerwaÅ‚ to, co robiÅ‚.PrzeniosÅ‚em spojrzenie z jego wyszorowanych do czysta dÅ‚oni na wyszorowanÄ… do czysta twarz.PrzezchwilÄ™ wydawaÅ‚o siÄ™, że Roy toczy walkÄ™ z jakimiÅ› wewnÄ™trznymidemonami.Po czym odwzajemniÅ‚ moje spojrzenie wyrazem twarzy,który Å‚Ä…czyÅ‚ w sobie troskÄ™ i frustracjÄ™. MówiÄ…c prawdÄ™, panie Jackson  rzekÅ‚  sam podnosiÅ‚em ich cenÄ™co siedem dni przez ostatnie czternaÅ›cie tygodni.O dziesięć pensówtygodniowo. NaprawdÄ™? NaprawdÄ™.MiaÅ‚em powiedzieć o tym wczeÅ›niej, ale nie chciaÅ‚empsuć eksperymentu. Eksperymentu? Tak, mojego eksperymentu, panie Jackson  odparÅ‚ zadowolony zsiebie.Potem, nie spieszÄ…c siÄ™, zważyÅ‚ pomidory na elektronicznejwadze.WprowadziÅ‚ cenÄ™ za funt wagi.(WyÅ›wietliÅ‚o siÄ™ £1.435 i RoywbiÅ‚ na kasie £1.43; Roy jest we wszystkim skrupulatny i zawszezaokrÄ…gla w dół do jednego pensa cenÄ™ owoców i w górÄ™  warzyw:potwierdzenie, że Anglicy konsumujÄ… wiÄ™cej warzyw niż owoców, cozawsze podejrzewaÅ‚em, i pożyteczna weryfikacja statusu pomidorów,jeÅ›li takowa jest konieczna.) ZainteresowaÅ‚ siÄ™ wybranÄ… przeze mniezielonÄ… paprykÄ… i na jego twarz wypÅ‚ynÄ…Å‚ wyniosÅ‚y, jak mu siÄ™najwyrazniej zdawaÅ‚o, uÅ›miech, nim powiedziaÅ‚:  MuszÄ™ siÄ™ panuprzyznać, że posÅ‚użyÅ‚em siÄ™ panem jako królikiem doÅ›wiadczalnym. Aha.WstrzymaÅ‚ oddech. Jak pan wie, jestem kapitalistÄ….Do tego sklepikarzem, a od tegozaczynaÅ‚a też sama pani Thatcher.ChciaÅ‚em mu przerwać, ale podniósÅ‚ rÄ™kÄ™. JakiÅ› czas temu pomyÅ›laÅ‚em sobie: czemu nie wypróbowaćjakiegoÅ› eksperymentu? Czemu nie? Dobrze, pomyÅ›laÅ‚em, jakie sÄ…fakty? WÅ‚aÅ›nie, jakie? Po pierwsze: wiem, że pan Jackson co tydzieÅ„ kupuje orzeszki.Po drugie: wiem, że mieszka w okolicy.Po trzecie: wiem, że w ogóle niezwraca uwagi na to, ile co kosztuje.Ten dżem Å›liwkowy jest najlepszymtego dowodem. PodniósÅ‚ sÅ‚oik i wystukaÅ‚ na kasie cenÄ™: £ 3.99.ZastanowiÅ‚em siÄ™ i wpadÅ‚em na pomysÅ‚ eksperymentu z podstawekonomii.WymyÅ›liÅ‚em, że co tydzieÅ„ bÄ™dÄ™ podnosiÅ‚ cenÄ™ orzeszkówdokÅ‚adnie o dziesięć pensów i w ten sposób dowiem siÄ™, ilerzeczywiÅ›cie sÄ… warte.To znaczy, ile sÄ… warte dla pana jako dlakonsumenta.KiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, wyÅ›wietliÅ‚ sumÄ™ i odniosÅ‚em wrażenie, że corazbardziej siÄ™ nakrÄ™ca. RobiÄ™ to, jak mówiÄ™, już od czternastu tygodni i ciÄ…gle nic.Nic,panie Jackson.Nic a nic.Niczego pan nie zauważyÅ‚. Jego palecwskazujÄ…cy uniósÅ‚ siÄ™ nad kasÄ™. Dopiero ja musiaÅ‚em panu powiedziećo tych orzeszkach. To znaczy, że powinny kosztować dwa funty z czymÅ›? Aja. Nie mogÄ™ dÅ‚użej biernie siÄ™ przyglÄ…dać, jak pÅ‚aci pan za nie tÄ™astronomicznÄ… cenÄ™, panie Jackson.Koniec eksperymentu.Koniec.NiemogÄ™ już na to patrzeć.Nie tak powinien dziaÅ‚ać ten system.Powinienpan zauważyć, pójść gdzie indziej, odmówić zakupu.Jako królikdoÅ›wiadczalny jest pan do niczego.Przy cenie pięć funtów sześćdziesiÄ…tdziewięć pensów daje siÄ™ pan.daje siÄ™ pan.daje siÄ™ pan oskubać,panie Jackson.Toż to rozbój w biaÅ‚y dzieÅ„. Do gÅ‚owy mi nie przyszÅ‚o, to znaczy. Niech mnie pan posÅ‚ucha. PrzewiesiÅ‚ siÄ™ przez ladÄ™ i grozniezniżyÅ‚ gÅ‚os. Przez nastÄ™pne kilka tygodni ma pan kupować swojeorzeszki gdzie indziej.ma pan przestać tu po nie przychodzić.mapan. MachnÄ…Å‚ rÄ™kÄ… zawstydzony, na skraju zaÅ‚amania, szukajÄ…codpowiedniego sÅ‚owa. Wyrzec siÄ™ orzeszków?  podpowiedziaÅ‚em życzliwie. WÅ‚aÅ›nie.WÅ‚aÅ›nie.W ten sposób zgromadzÄ™ niepotrzebnÄ…nadwyżkÄ™, co zmusi mnie do obniżenia ceny o poÅ‚owÄ™, żeby pozbyć siÄ™zapasów, a wtedy cena wróci mniej wiÄ™cej do wÅ‚aÅ›ciwego poziomu i wypÅ‚aczemy siÄ™ z tej.z tej kabaÅ‚y.Jeden kosmyk gÄ™stych ciemnych wÅ‚osów odÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ od reszty iopadÅ‚ Å‚ukiem na lÅ›niÄ…ce czoÅ‚o Roya.Zamaszystym ruchem podaÅ‚ mi nadladÄ… niebieskie torby.WyszedÅ‚em w milczeniu jak skarcone dzieciÄ™, aza mnÄ… rozlegÅ‚ siÄ™ dzwiÄ™k sklepowego dzwonka.Na koÅ„cu ulicy staÅ‚o zaparkowane renault.JakaÅ› kobieta zakierownicÄ… rozmawiaÅ‚a przez komórkÄ™.Serce mi zamarÅ‚o na myÅ›l, że tomoże być Lucy.Mozolnie wspiÄ…Å‚em siÄ™ z powrotem na himalajski szczyt domu podnumerem 33 i zadyszany, z zaciÅ›niÄ™tymi zÄ™bami i nadwerężonymimięśniami zdoÅ‚aÅ‚em wgramolić siÄ™, pokonawszy ostatnie stopnie, domojego holu.Natychmiast zadzwoniÅ‚ telefon  zupeÅ‚nie jak gdybyczekaÅ‚ na mój powrót niczym stÄ™skniona psina.Dość wolno postawiÅ‚emtorby i pranie na podÅ‚odze przy wieszaku na kapelusze, a potemzamknÄ…Å‚em oczy i oddychajÄ…c gÅ‚Ä™boko, policzyÅ‚em do piÄ™ciu.ChwyciÅ‚em za sÅ‚uchawkÄ™. NA LITOZ BOSK, LUCY! BARDZO, BARDZO, BARDZOCI PROSZ, PRZESTAC DZWONI, JEZLI NIE CHCESZ ZEMN ROZMAWIA.BAAGAM.CHTNIE Z TOB POGADAM,JEZLI TEGO CHCESZ.MO%7Å‚EMY SI GDZIEZ SPOTKA ALBOPRZYJEDy DO MNIE, ALE NA BOGA PRZESTAC DZWONI DOMNIE CO DWIE SEKUNDY.NIE. Jasper?.WIEM, CO MIAABYM. JASPER.JASPER! MÄ™ski gÅ‚os. Co? Co? Przepraszam, kto mówi?  zapytaÅ‚em. Co siÄ™ dzieje?  William?  Co? Czy to ty? OczywiÅ›cie, że ja.PrzestaÅ„ Å›wirować i mów, co siÄ™ dzieje.Co tywyprawiasz ze swoim telefonem? Od półtora tygodnia nie można siÄ™ dociebie dodzwonić, a kiedy już podnosisz sÅ‚uchawkÄ™, nazywasz mnieLucy. Przepraszam, Will, wybacz.Ostatnio sprawy siÄ™ trochÄ™ pogmatwaÅ‚y.OdbiÅ‚o jej.NÄ™ka mnie gÅ‚uchymi telefonami.WÅ‚aÅ›ciwiejestem przez niÄ… osaczony. W takim razie zrób coÅ› z tym, i to szybko, inaczej ci nieliczni,którzy siÄ™ jeszcze z tobÄ… przyjazniÄ…, zrozumiejÄ…, jakÄ… jesteÅ› gnidÄ…, i ciÄ™olejÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl