[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Święci Pańscy, Tobias, jak mogłeś być takgłupi? – wybuchnął James, rozglądając się zaczymś, czym mógłby rzucić w najmłodszego zLaceyów.– Nie masz rozumu we łbie? Will, czymy jesteśmy bezpieczni? Czy nie powinienemzabrać Jane z dworu i umieścić jej w jednej zposiadłości, póki sprawa nie przyschnie? Bógwie, czy wzgląd na dziecko wystarczy!– Nie chciałem napytać wam biedy! –tłumaczył się Tobias.– Dla mnie byli tokompani od kielicha, a nie żadni spiskowcy.Gniew Willa stał się zimny, a przez tojeszcze straszniejszy.– Mówiłeś im coś o nas?Tobias postanowił mówić całą prawdę jakna spowiedzi.– Nie, tylko tyle że nie przepadasz zaRaleighem.Will odetchnął nieco.Jeśli nielubienieRaleigha miałoby być zdradą, większość ludzi wAnglii poszłaby za kratki.– Nie powiedziałeś niczego, co mogłobyświadczyć, że w jakikolwiek sposób sprzyjampowrotowi Marii na angielski tron?– Nie, Will, przysięgam na mą duszę!Zeznam to każdemu, kogo wskażesz, i podpiszęsię pod każdym papierem, który mi podsuniesz.– Domyślam się zatem, że człowiekiem,którego opisali świadkowie, byłeś ty, a nie Kit?– Tak.Wiesz, że jesteśmy do siebie podobni.– I wina spadła na niego.– Saxon wpadł o wiele głębiej w ichtowarzystwo.Jeśli rzeczywiście coś knuli,powinien o tym wiedzieć.– Będzie więc próbował obciążyć, kogo siętylko da, żeby ratować własną głowę.A ktolepiej się do tego nadaje, jeśli nie aktor, który zasprawą więzów rodzinnych ma wyjątkowedojście do dworu i królowej? Jesteśmy o wielelepszym kąskiem dla śledczych niż bandajakichś tam komediantów.Chryste, Tobias, cośty najlepszego narobił!Tobias, jakkolwiek przytłoczony poczuciemwiny, nadal uważał, że musi się bronić.Przecieżpił sobie tylko z kompanami jak tysiące innych,zwykłych mężczyzn.– Winieneś jednak pamiętać, Will, że niepomogłeś mi wtedy, w lutym, gdy byłem wpotrzebie.Gdybyś wonczas spłacił mój dług, nieprzeniósłbym się do Kita i nie poznałbym tychludzi.– Och, do diaska, to zabrzmiałopaskudnie! – Dobra, nie myśl, że cię obwiniam.Zrozum, ja tylko zwyczajnie popijałem sobie zBabingtonem i jego kompanią, jak zwykle wtakich razach gadając o piwie, dziewkach,kartach czy kościach.– Jasne, a sędziowie w Westminsterze zmiejsca cię uniewinnią, kiedy powiesz to naswoją obronę – jęknął Will, chwytając się zagłowę.– Myślę, że wystarczy im rzut oka na tegodurnia, aby mu uwierzyli – powiedział James,dając bratu kuksańca.Ów braterski karcący gest przywróciłTobiasowi nadzieję, że najgorsze ma już zasobą.Will wyprostował się i zabębnił palcamipo stole, dając znak, by go wysłuchali.– Postawmy sprawę jasno.Niestety, niemożemy jawnie ruszyć na pomoc bratu.Kitzawsze wolał trzymać się od nas z daleka, azwłaszcza ode mnie i od Jamesa, co w tymwypadku działa na naszą korzyść.Musimypodsycać wrażenie, że nadal jest rodzinnączarną owcą i nie ma wstępu na nasze pokoje.Ludzie powinni myśleć, że nie zamierzamyprzejmować się jego losem.Jeśli ktoś będziepytał o twój pobyt u niego, Tobiasie, należytrzymać się wersji, że stowarzyszyłeś się z tymwyrzutkiem na złość starszym braciom, wporywiemłodzieńczegobuntu,aterazskruszony powróciłeś na łono rodziny, widząc,jak bardzo zbłądziłeś.Tobias otworzył usta, by zaprotestować, leczWill uniósł dłoń, nie dopuszczając go do głosu.– Powiedziałem to nie dlatego, że wjakikolwiek sposób wstydzę się naszego brata –zaznaczył.– W całej tej aferze zachował siębardzo przyzwoicie i w duchu jestem z niegodumny.Więcej zaszkodzilibyśmy mu jednak,niż pomogli, gdybyśmy spróbowali użyć naszychwpływów, aby go uwolnić.Niepotrzebniebowiem skierowalibyśmy uwagę Walsinghama ijego ludzi na Kita Turnera.Sam musi sobieporadzić, udowadniając im, że jest nędznąpłotką, na którą nie warto tracić czasu, skorosą o wiele większe sztuki do złowienia.Być może była to słuszna strategia, leczjakże okrutna! Co Kit sobie o nich pomyśli? Wdzieciństwie cierpiał z powodu odrzucenia przezLaceyów; czy znów mieli się od niego odwrócić –właśnie teraz, kiedy tak bardzo potrzebował ichpomocy?– Dobrze, ale nie możemy zostawić go, żebygnił w więzieniu – rzekł James, jakby czytał wmyślach Tobiasa.– Przecież wiesz, że czasemmijają całe miesiące, zanim Korona zapomni osprawie.– Zgoda, nie możemy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl
  • rdon Empire of Wealth, The Epic History of American Economic Power (2005)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bajkomoda.xlx.pl