[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PrzywoÅ‚aÅ‚ WÅ‚adka do siebie. Mam Å›wietnÄ… wiadomość! Już jutro przejdziesz na konwojenta. Co? ProsiÅ‚em ciÄ™. Dobra, dobra.Nie bÄ™dziesz harowaÅ‚ razem z tym bydÅ‚em.Ma siÄ™ te swoje kontakty.Tylko ten Å›ledczy chciaÅ‚by ciÄ™ obejrzeć. Jaki Å›ledczy? Z Gestapo.Prowadzi dochodzenie w sprawie tego przeciÄ™cia kabli, co ci opowiadaÅ‚em.PowiedziaÅ‚, że chce osobiÅ›cie zatwierdzić nowego konwojenta.Ale spokojnie, nie musisz jechaćna Szucha.On tutaj urzÄ™duje.Idziemy. Teraz? KazaÅ‚, żebym ciÄ™ przyprowadziÅ‚.Spokojnie, bracie, to jest tylko formalność.WÅ‚adek rzuciÅ‚ wzrokiem w stronÄ™ Kostka.Sprawy siÄ™ komplikowaÅ‚y.MógÅ‚by bez truduuwolnić siÄ™ spod opieki Novotnika i zwiać, ale wtedy caÅ‚a akcja byÅ‚aby praktycznie spalona.PostanowiÅ‚ poddać siÄ™ badaniu przez Å›ledczego z Gestapo, zawierzajÄ…c swoim dokumentom.Przeszli po marmurowej posadzce w głównej sali banku i wjechali windÄ… na drugie piÄ™tro.W dÅ‚ugim korytarzu, przez który prowadziÅ‚a czerwona Å›cieżka chodnika, znajdowaÅ‚y siÄ™ biuradyrekcji. StanÄ™li przed masywnymi drzwiami z egzotycznego drewna. No, trzymaj siÄ™, bracie powiedziaÅ‚ Novotnik, poprawiajÄ…c WÅ‚adkowi koÅ‚nierzroboczego kombinezonu. BÄ™dzie dobrze, zobaczysz.WÅ‚adek wszedÅ‚ do dyrektorskiego gabinetu.Zledczy siedziaÅ‚ plecami do drzwi, krÄ™cÄ…cgaÅ‚kÄ… przy radiu. Siadaj powiedziaÅ‚, nie odwracajÄ…c siÄ™.WÅ‚adek podszedÅ‚ bliżej, rejestrujÄ…c dziesiÄ…tki szczegółów, które mogÅ‚yby okazać siÄ™przydatne: niezakratowane okno, mosiężne popiersie Hitlera na biurku, nóż do papieru, kaburaz pistoletem u pasa Å›ledczego. O, jest! zawoÅ‚aÅ‚ radoÅ›nie Å›ledczy, odnajdujÄ…c w koÅ„cu wÅ‚aÅ›ciwÄ… stacjÄ™ w radiu.Z gÅ‚oÅ›nika popÅ‚ynęła skoczna melodia na akordeon.Zledczy siÄ™ odwróciÅ‚.ByÅ‚ to Oberscharführer Uwe Rappke.Obaj rozpoznali siÄ™ w tej samej chwili. Ty! ryknÄ…Å‚ Rappke, siÄ™gajÄ…c po broÅ„.WÅ‚adek rzuciÅ‚ siÄ™ na niego.ChwyciÅ‚ po drodze ciężkie popiersie z biurka i zamachnÄ…Å‚ siÄ™.Rappke padÅ‚ na regaÅ‚, pociÄ…gajÄ…c go za sobÄ… na podÅ‚ogÄ™.RozlegÅ‚ siÄ™ rumor spadajÄ…cych książeki porcelanowych bibelotów.Duży wazon prysnÄ…Å‚ z trzaskiem, chlustajÄ…c wodÄ….Rappke zwaliÅ‚ siÄ™nieprzytomny na dywan.WÅ‚adek rzuciÅ‚ siÄ™ natychmiast do jego kabury z pistoletem.Nagle drzwi siÄ™ otworzyÅ‚y.Novotnik, który czekaÅ‚ w napiÄ™ciu na powrót WÅ‚adka, jakojciec na maturzystÄ™, postanowiÅ‚ stanąć mężnie w jego obronie.Policja policjÄ…, ale dość tegotraktowania volksdeutschów jak jakichÅ› %7Å‚ydów! Nie można tak tÅ‚uc bez opamiÄ™tania niewinnegoczÅ‚owieka.Nie wiedziaÅ‚, że rozczarowanie może być aż tak bolesne.Omal nie zaÅ‚kaÅ‚, kiedy zobaczyÅ‚WÅ‚adka przy nieruchomym ciele Rappkego.Serce podeszÅ‚o mu aż do gardÅ‚a. Zdrajco. wykrztusiÅ‚, siÄ™gajÄ…c po swój pistolet.WÅ‚adek strzeliÅ‚ dwa razy.Pierwsza kula trafiÅ‚a Novotnika w gardÅ‚o, druga prosto w czoÅ‚o.Konwojent upadÅ‚ twarzÄ… na czerwony chodnik w korytarzu.PoczuÅ‚ jeszcze, że jego nos Å‚amie siÄ™z chrzÄ™stem, po czym znieruchomiaÅ‚ z otwartymi oczami.Na korytarzu sÅ‚ychać już byÅ‚o tupot żoÅ‚nierskich butów.WÅ‚adek otworzyÅ‚ okno.DrugiepiÄ™tro na szczęście byÅ‚ piorunochron.WskoczyÅ‚ na parapet i wprawnie opuÅ›ciÅ‚ siÄ™ na sam dółkrótkimi skokami.RobiÅ‚ to w MaÅ‚pim Gaju tysiÄ…ce razy.Przynajmniej tym razem rzeczywistośćokazaÅ‚a siÄ™ Å‚atwiejsza niż tor przeszkód.Kiedy byÅ‚ na podwórzu, żoÅ‚nierze otworzyli z góry ogieÅ„.Kule plaskaÅ‚y wÅ›ciekleo ziemiÄ™, ale WÅ‚adek byÅ‚ już o dwa metry dalej.Prostym naskokiem pokonaÅ‚ mur okalajÄ…cypodwórze i zniknÄ…Å‚ po drugiej stronie.SÅ‚yszaÅ‚ gwizdki, szczekanie psów, ale wszystko to już mu nie zagrażaÅ‚o.WskoczyÅ‚do tramwaju, który jechaÅ‚ na Grochów, w stronÄ™ jego kwatery.MusiaÅ‚ znalezć siÄ™ tam przedGestapo, żeby ostrzec gospodyniÄ™.ByÅ‚ pewny, że zdąży.MiaÅ‚ nad nimi przewagÄ™.ZanimprzypomnÄ… sobie, że byÅ‚ współlokatorem Novotnika i wydadzÄ… odpowiednie rozkazy, paniDomaÅ„ska powinna być już bezpieczna.Tramwaj sunÄ…Å‚ brukowanÄ… ulicÄ…, kolebiÄ…c siÄ™ na boki.W Å›rodku jechaÅ‚o tylko kilka osóbpogrążonych we wÅ‚asnych myÅ›lach.ZaczÄ…Å‚ padać deszcz.PatrzÄ…c przez zaÅ‚zawione szybyna obwieszone swastykami miasto, WÅ‚adek doznaÅ‚ nagle dziwnego uczucia, że wszystko to niedzieje siÄ™ naprawdÄ™.Po prostu jechaÅ‚ na trening.Przed chwilÄ… zjadÅ‚ obiad razem z ojcem i mamÄ….MichaÅ‚a nie byÅ‚o, bo jak zwykle umówiÅ‚ siÄ™ z kolejnÄ… narzeczonÄ….PotarmosiÅ‚ Ajaksa i wyszedÅ‚z domu.OcknÄ…Å‚ siÄ™ z nieprzyjemnym dreszczem. Ruda miaÅ‚a racjÄ™ to nie byÅ‚o życie dla niej.To w ogóle nie byÅ‚o życie. 23Póki my żyjemyNina poczuÅ‚a, że szorstka Å›ciana kaleczy jej policzek [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.PrzywoÅ‚aÅ‚ WÅ‚adka do siebie. Mam Å›wietnÄ… wiadomość! Już jutro przejdziesz na konwojenta. Co? ProsiÅ‚em ciÄ™. Dobra, dobra.Nie bÄ™dziesz harowaÅ‚ razem z tym bydÅ‚em.Ma siÄ™ te swoje kontakty.Tylko ten Å›ledczy chciaÅ‚by ciÄ™ obejrzeć. Jaki Å›ledczy? Z Gestapo.Prowadzi dochodzenie w sprawie tego przeciÄ™cia kabli, co ci opowiadaÅ‚em.PowiedziaÅ‚, że chce osobiÅ›cie zatwierdzić nowego konwojenta.Ale spokojnie, nie musisz jechaćna Szucha.On tutaj urzÄ™duje.Idziemy. Teraz? KazaÅ‚, żebym ciÄ™ przyprowadziÅ‚.Spokojnie, bracie, to jest tylko formalność.WÅ‚adek rzuciÅ‚ wzrokiem w stronÄ™ Kostka.Sprawy siÄ™ komplikowaÅ‚y.MógÅ‚by bez truduuwolnić siÄ™ spod opieki Novotnika i zwiać, ale wtedy caÅ‚a akcja byÅ‚aby praktycznie spalona.PostanowiÅ‚ poddać siÄ™ badaniu przez Å›ledczego z Gestapo, zawierzajÄ…c swoim dokumentom.Przeszli po marmurowej posadzce w głównej sali banku i wjechali windÄ… na drugie piÄ™tro.W dÅ‚ugim korytarzu, przez który prowadziÅ‚a czerwona Å›cieżka chodnika, znajdowaÅ‚y siÄ™ biuradyrekcji. StanÄ™li przed masywnymi drzwiami z egzotycznego drewna. No, trzymaj siÄ™, bracie powiedziaÅ‚ Novotnik, poprawiajÄ…c WÅ‚adkowi koÅ‚nierzroboczego kombinezonu. BÄ™dzie dobrze, zobaczysz.WÅ‚adek wszedÅ‚ do dyrektorskiego gabinetu.Zledczy siedziaÅ‚ plecami do drzwi, krÄ™cÄ…cgaÅ‚kÄ… przy radiu. Siadaj powiedziaÅ‚, nie odwracajÄ…c siÄ™.WÅ‚adek podszedÅ‚ bliżej, rejestrujÄ…c dziesiÄ…tki szczegółów, które mogÅ‚yby okazać siÄ™przydatne: niezakratowane okno, mosiężne popiersie Hitlera na biurku, nóż do papieru, kaburaz pistoletem u pasa Å›ledczego. O, jest! zawoÅ‚aÅ‚ radoÅ›nie Å›ledczy, odnajdujÄ…c w koÅ„cu wÅ‚aÅ›ciwÄ… stacjÄ™ w radiu.Z gÅ‚oÅ›nika popÅ‚ynęła skoczna melodia na akordeon.Zledczy siÄ™ odwróciÅ‚.ByÅ‚ to Oberscharführer Uwe Rappke.Obaj rozpoznali siÄ™ w tej samej chwili. Ty! ryknÄ…Å‚ Rappke, siÄ™gajÄ…c po broÅ„.WÅ‚adek rzuciÅ‚ siÄ™ na niego.ChwyciÅ‚ po drodze ciężkie popiersie z biurka i zamachnÄ…Å‚ siÄ™.Rappke padÅ‚ na regaÅ‚, pociÄ…gajÄ…c go za sobÄ… na podÅ‚ogÄ™.RozlegÅ‚ siÄ™ rumor spadajÄ…cych książeki porcelanowych bibelotów.Duży wazon prysnÄ…Å‚ z trzaskiem, chlustajÄ…c wodÄ….Rappke zwaliÅ‚ siÄ™nieprzytomny na dywan.WÅ‚adek rzuciÅ‚ siÄ™ natychmiast do jego kabury z pistoletem.Nagle drzwi siÄ™ otworzyÅ‚y.Novotnik, który czekaÅ‚ w napiÄ™ciu na powrót WÅ‚adka, jakojciec na maturzystÄ™, postanowiÅ‚ stanąć mężnie w jego obronie.Policja policjÄ…, ale dość tegotraktowania volksdeutschów jak jakichÅ› %7Å‚ydów! Nie można tak tÅ‚uc bez opamiÄ™tania niewinnegoczÅ‚owieka.Nie wiedziaÅ‚, że rozczarowanie może być aż tak bolesne.Omal nie zaÅ‚kaÅ‚, kiedy zobaczyÅ‚WÅ‚adka przy nieruchomym ciele Rappkego.Serce podeszÅ‚o mu aż do gardÅ‚a. Zdrajco. wykrztusiÅ‚, siÄ™gajÄ…c po swój pistolet.WÅ‚adek strzeliÅ‚ dwa razy.Pierwsza kula trafiÅ‚a Novotnika w gardÅ‚o, druga prosto w czoÅ‚o.Konwojent upadÅ‚ twarzÄ… na czerwony chodnik w korytarzu.PoczuÅ‚ jeszcze, że jego nos Å‚amie siÄ™z chrzÄ™stem, po czym znieruchomiaÅ‚ z otwartymi oczami.Na korytarzu sÅ‚ychać już byÅ‚o tupot żoÅ‚nierskich butów.WÅ‚adek otworzyÅ‚ okno.DrugiepiÄ™tro na szczęście byÅ‚ piorunochron.WskoczyÅ‚ na parapet i wprawnie opuÅ›ciÅ‚ siÄ™ na sam dółkrótkimi skokami.RobiÅ‚ to w MaÅ‚pim Gaju tysiÄ…ce razy.Przynajmniej tym razem rzeczywistośćokazaÅ‚a siÄ™ Å‚atwiejsza niż tor przeszkód.Kiedy byÅ‚ na podwórzu, żoÅ‚nierze otworzyli z góry ogieÅ„.Kule plaskaÅ‚y wÅ›ciekleo ziemiÄ™, ale WÅ‚adek byÅ‚ już o dwa metry dalej.Prostym naskokiem pokonaÅ‚ mur okalajÄ…cypodwórze i zniknÄ…Å‚ po drugiej stronie.SÅ‚yszaÅ‚ gwizdki, szczekanie psów, ale wszystko to już mu nie zagrażaÅ‚o.WskoczyÅ‚do tramwaju, który jechaÅ‚ na Grochów, w stronÄ™ jego kwatery.MusiaÅ‚ znalezć siÄ™ tam przedGestapo, żeby ostrzec gospodyniÄ™.ByÅ‚ pewny, że zdąży.MiaÅ‚ nad nimi przewagÄ™.ZanimprzypomnÄ… sobie, że byÅ‚ współlokatorem Novotnika i wydadzÄ… odpowiednie rozkazy, paniDomaÅ„ska powinna być już bezpieczna.Tramwaj sunÄ…Å‚ brukowanÄ… ulicÄ…, kolebiÄ…c siÄ™ na boki.W Å›rodku jechaÅ‚o tylko kilka osóbpogrążonych we wÅ‚asnych myÅ›lach.ZaczÄ…Å‚ padać deszcz.PatrzÄ…c przez zaÅ‚zawione szybyna obwieszone swastykami miasto, WÅ‚adek doznaÅ‚ nagle dziwnego uczucia, że wszystko to niedzieje siÄ™ naprawdÄ™.Po prostu jechaÅ‚ na trening.Przed chwilÄ… zjadÅ‚ obiad razem z ojcem i mamÄ….MichaÅ‚a nie byÅ‚o, bo jak zwykle umówiÅ‚ siÄ™ z kolejnÄ… narzeczonÄ….PotarmosiÅ‚ Ajaksa i wyszedÅ‚z domu.OcknÄ…Å‚ siÄ™ z nieprzyjemnym dreszczem. Ruda miaÅ‚a racjÄ™ to nie byÅ‚o życie dla niej.To w ogóle nie byÅ‚o życie. 23Póki my żyjemyNina poczuÅ‚a, że szorstka Å›ciana kaleczy jej policzek [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]