[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zapytał mnie, jak wygląda sytuacja i czy można się przedostać w okolicy dworcaFriedrichstrasse.Powiedziałem, że nie jest to wykluczone.Pojawiło się tam wtedy kilkaczołgów i transporterów opancerzonych, potworzyły się przy nich od razu grupki.Gdyprzedni czołg, obok którego, mniej więcej w środku, szedł Martin Bormann, otrzymał celnetrafienie z lewej strony - sądzę, że był to pocisk z pancerzownicy, wystrzelony z któregośz okien - i wyleciał w powietrze, inne czołgi sunęły dalej i dotarły aż do zaporyprzeciwczołgowej.Właśnie z tej strony, po której szedł Martin Bormann, buchnął naglepłomień i zdążyłem jeszcze zobaczyć.- W jakiej odległości od czołgu znajdował się pan w chwili, gdy ten eksplodował? -przerwał pytaniem sędzia amerykański Francis Biddle.- Sądzę, że jakieś trzy, cztery metry.- A jak daleko od czołgu był Bormann?- Wydaje mi się, że trzymał się czołgu ręką - odpowiedział Kempka.- Czołgeksplodował właśnie w tym miejscu, gdzie szedł Martin.reichsleiter Bormann.Ja samzostałem odrzucony na bok przez siłę eksplozji i uderzenie ciałem człowieka rzuconego namnie - wydaje mi się, że był to standartenfhrer SS doktor Stumpfegger - i straciłemprzytomność.Gdy oprzytomniałem, nic nie widziałem, bo oślepił mnie płomień wybuchu.Doczołgałem się wtedy do zapory przeciwczołgowej i od tej chwili już więcej MartinaBormanna nie widziałem.Dr Bergold: - Proszę świadka! Czy w momencie rozbłysku płomienia świadek widziałpadającego Martina Bormanna?Kempka: - Tak jest.Widziałem jeszcze ruch, który można by nazwać padaniem lubodrzuceniem w bok.Dr Bergold: - Czy pańskim zdaniem eksplozja była tak silna, że Martin Bormannmusiał zginąć?Kempka: - Tak jest.Na tym przesłuchanie Kempki zostało zakończone.W latach pięćdziesiątychi sześćdziesiątych nic tak bardzo nie pobudzało fantazji opinii publicznej jak nie wyjaśnionylos Martina Bormanna.Co jakiś czas pojawiały się wieści, jakoby drugi co do znaczeniaczłowiek III Rzeszy był widziany w Egipcie, Związku Radzieckim lub Ameryce Aacińskiej.Aż do ostatnich lat wielkie ilustrowane magazyny niemieckie stale wysyłały swychreporterów na poszukiwanie Bormanna, który podobno miał znalezć schronienie nawetw jakimś włoskim klasztorze.Bezskutecznie. Cień Hitlera po dziś dzień pozostaje otoczonytajemnicą.26 pazdziernika 1954 roku nazwisko Bormanna zostało zarejestrowane jako numer 29223 w aktach uznanych za zmarłe osób w Urzędzie Stanu Cywilnego w Berlinie Zachodnim.8 grudnia 1972 roku podczas prac budowlanych w pobliżu dworca Lehrter Bahnhofw Berlinie Zachodnim dokonano odkrycia szczątków ludzkich, w tym dwóch czaszek.Jednaz nich została zidentyfikowana na podstawie stanu uzębienia jako czaszka Martina Bormanna,który - jak z tego wynika - rzeczywiście zginął podczas ucieczki z Kancelarii Rzeszy.Jednakże w roku 1945 sprawy nie były tak jednoznacznie wyjaśnione.Jeszczepodczas konferencji londyńskiej, będącej przygotowaniem do procesu norymberskiego,zasiadający przy konferencyjnym stole Jackson powiedział:- Brakuje nam tylko Bormanna, ale słyszeliśmy, że mają go Rosjanie.Na co odparł generał Nikitczenko:- Niestety, na razie jeszcze go nie mamy.W tej sytuacji trybunał uznał za stosowne wezwać Bormanna do stawienia się przedsądem.Wezwanie to nadawały przez cztery tygodnie wszystkie rozgłośnie radiowew czterech strefach okupacyjnych Niemiec.Zostało ono wielokrotnie wydrukowane wewszystkich gazetach, w samej tylko strefie brytyjskiej powielono je w pięciu milionachegzemplarzy.Rozlepiono 200 000 plakatów z nazwiskiem Bormanna.Był to trud daremny.Bormann nie stawił się.Jego miejsce na ławie oskarżonych pozostało puste.WAADZA I OBADProces się zaczyna20 listopada 1945 roku Pałac Sprawiedliwości w Norymberdze upodabnia się do ula.Miejsca dla prasy zajmuje 250 dziennikarzy przybyłych z całego świata, by wziąć udziałw posiedzeniu otwierającym rozprawę i przekazać swym czytelnikom wrażenia z tegohistorycznego wydarzenia.Prasę niemiecką reprezentuje tylko pięćosób.Tyle dopuszczono.Przy drzwiach sali odbywa się ponowna kontrola dokumentów.Prowadzącymi dowejścia drewnianymi schodami spieszą korespondenci wojenni w amerykańskich, brytyjskichi francuskich mundurach.Nie zabrakło dziennikarzy z innych krajów świata.Potworzyły siędebatujące grupki.Są Hindusi, Rosjanie, Australijczycy, Murzyn, Szwajcarzy, Brazylijczycy.Można dojrzeć znajome twarze.Jest John Dos Passos, są Erika Mann i Erich Kastner.Salę sądu wypełnia szum urządzeń klimatyzacyjnych i gwar kilkuset głosów.Lampyjarzeniowe rozlewają zimne światło.Aawa oskarżonych i stół sędziowski są dodatkowooświetlone - ze względu na fotografów i operatorów kroniki filmowej - dwudziestoma dwomasilnymi reflektorami.W dwóch rzędach na długich ławach siedzą oskarżeni.Rozmawiają z ożywieniem.Niektórzy naradzają się ze swymi obrońcami.Stoły dla tych ostatnich ustawiono przed ławąoskarżonych.Naprzeciwko, po drugiej stronie sali, na podium znajduje się długi stół sędziowski, zanim w głębi - okna, między którymi umieszczono flagi Stanów Zjednoczonych, WielkiejBrytamdi, Francji i Związku Radzieckiego.Przed sędziowskim podium siedzą stenografowie,którzy rejestrują przebieg rozprawy we wszystkich czterech językach.Niemcy i Rosjanieposługują się ołówkami, protokolanci z językiem francuskim i angielskim używają małych,cicho pracujących aparatów stenografujących.Na prawo od oskarżonych znajduje się amfiteatralnie ustawiona galeria dla prasyi obserwatorów procesu.Poniżej rozstawiono długie stoły dla prokuratorów, ich asystentówi personelu pomocniczego.Nieco dalej z przodu znalazł się stół i pulpit, przy którym podczasswoich wystąpień będą stawać oskarżyciele i obrońcy.Na lewo od oskarżonych w oszklonych kabinach zasiedli tłumacze.Językamirozprawy są: niemiecki, angielski, francuski i rosyjski.Każde słowo w jednym językutłumaczy się tu na trzy pozostałe języki.Wszystkie miejsca na sali zaopatrzono w słuchawkiradiowe i obrotowy przełącznik, za pomocą którego można nastawić tłumaczeniew dowolnym języku.Obok kabiny tłumaczy, mniej więcej w połowie ściany przedniej, stoi niecopodwyższony pulpit dla świadków z miejscem do siedzenia.Zarówno pulpit dla obrońcówi oskarżycieli, jaik i stanowisko dla świadków oraz stół sędziowski zaopatrzono w koloroweżarówki: żółtą i czerwoną.Sygnalizacją świetlną posługują się tłumacze.%7łółte światłooznacza: Proszę mówić wolniej! Zwiatło czerwone jest sygnałem, że systemzsynchronizowanego tłumaczenia nie funkcjonuje.Wszystko na tej rozprawie przekracza zwykłe rozmiary i wyobrażenia.Proces będzietrwał 218 pełnych dni roboczych i pod tym względem ustąpi jedynie równolegle toczącemusię procesowi w Tokio, który zajmie 417 dni roboczych.Protokół z posiedzenia w Norymberdze będzie zawierał 4 000 000 słów i wypełni 16000 stron.Oskarżyciele przedłożą 2630 dokumentów, obrona zaś 2700 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl przylepto3.keep.pl
.- Zapytał mnie, jak wygląda sytuacja i czy można się przedostać w okolicy dworcaFriedrichstrasse.Powiedziałem, że nie jest to wykluczone.Pojawiło się tam wtedy kilkaczołgów i transporterów opancerzonych, potworzyły się przy nich od razu grupki.Gdyprzedni czołg, obok którego, mniej więcej w środku, szedł Martin Bormann, otrzymał celnetrafienie z lewej strony - sądzę, że był to pocisk z pancerzownicy, wystrzelony z któregośz okien - i wyleciał w powietrze, inne czołgi sunęły dalej i dotarły aż do zaporyprzeciwczołgowej.Właśnie z tej strony, po której szedł Martin Bormann, buchnął naglepłomień i zdążyłem jeszcze zobaczyć.- W jakiej odległości od czołgu znajdował się pan w chwili, gdy ten eksplodował? -przerwał pytaniem sędzia amerykański Francis Biddle.- Sądzę, że jakieś trzy, cztery metry.- A jak daleko od czołgu był Bormann?- Wydaje mi się, że trzymał się czołgu ręką - odpowiedział Kempka.- Czołgeksplodował właśnie w tym miejscu, gdzie szedł Martin.reichsleiter Bormann.Ja samzostałem odrzucony na bok przez siłę eksplozji i uderzenie ciałem człowieka rzuconego namnie - wydaje mi się, że był to standartenfhrer SS doktor Stumpfegger - i straciłemprzytomność.Gdy oprzytomniałem, nic nie widziałem, bo oślepił mnie płomień wybuchu.Doczołgałem się wtedy do zapory przeciwczołgowej i od tej chwili już więcej MartinaBormanna nie widziałem.Dr Bergold: - Proszę świadka! Czy w momencie rozbłysku płomienia świadek widziałpadającego Martina Bormanna?Kempka: - Tak jest.Widziałem jeszcze ruch, który można by nazwać padaniem lubodrzuceniem w bok.Dr Bergold: - Czy pańskim zdaniem eksplozja była tak silna, że Martin Bormannmusiał zginąć?Kempka: - Tak jest.Na tym przesłuchanie Kempki zostało zakończone.W latach pięćdziesiątychi sześćdziesiątych nic tak bardzo nie pobudzało fantazji opinii publicznej jak nie wyjaśnionylos Martina Bormanna.Co jakiś czas pojawiały się wieści, jakoby drugi co do znaczeniaczłowiek III Rzeszy był widziany w Egipcie, Związku Radzieckim lub Ameryce Aacińskiej.Aż do ostatnich lat wielkie ilustrowane magazyny niemieckie stale wysyłały swychreporterów na poszukiwanie Bormanna, który podobno miał znalezć schronienie nawetw jakimś włoskim klasztorze.Bezskutecznie. Cień Hitlera po dziś dzień pozostaje otoczonytajemnicą.26 pazdziernika 1954 roku nazwisko Bormanna zostało zarejestrowane jako numer 29223 w aktach uznanych za zmarłe osób w Urzędzie Stanu Cywilnego w Berlinie Zachodnim.8 grudnia 1972 roku podczas prac budowlanych w pobliżu dworca Lehrter Bahnhofw Berlinie Zachodnim dokonano odkrycia szczątków ludzkich, w tym dwóch czaszek.Jednaz nich została zidentyfikowana na podstawie stanu uzębienia jako czaszka Martina Bormanna,który - jak z tego wynika - rzeczywiście zginął podczas ucieczki z Kancelarii Rzeszy.Jednakże w roku 1945 sprawy nie były tak jednoznacznie wyjaśnione.Jeszczepodczas konferencji londyńskiej, będącej przygotowaniem do procesu norymberskiego,zasiadający przy konferencyjnym stole Jackson powiedział:- Brakuje nam tylko Bormanna, ale słyszeliśmy, że mają go Rosjanie.Na co odparł generał Nikitczenko:- Niestety, na razie jeszcze go nie mamy.W tej sytuacji trybunał uznał za stosowne wezwać Bormanna do stawienia się przedsądem.Wezwanie to nadawały przez cztery tygodnie wszystkie rozgłośnie radiowew czterech strefach okupacyjnych Niemiec.Zostało ono wielokrotnie wydrukowane wewszystkich gazetach, w samej tylko strefie brytyjskiej powielono je w pięciu milionachegzemplarzy.Rozlepiono 200 000 plakatów z nazwiskiem Bormanna.Był to trud daremny.Bormann nie stawił się.Jego miejsce na ławie oskarżonych pozostało puste.WAADZA I OBADProces się zaczyna20 listopada 1945 roku Pałac Sprawiedliwości w Norymberdze upodabnia się do ula.Miejsca dla prasy zajmuje 250 dziennikarzy przybyłych z całego świata, by wziąć udziałw posiedzeniu otwierającym rozprawę i przekazać swym czytelnikom wrażenia z tegohistorycznego wydarzenia.Prasę niemiecką reprezentuje tylko pięćosób.Tyle dopuszczono.Przy drzwiach sali odbywa się ponowna kontrola dokumentów.Prowadzącymi dowejścia drewnianymi schodami spieszą korespondenci wojenni w amerykańskich, brytyjskichi francuskich mundurach.Nie zabrakło dziennikarzy z innych krajów świata.Potworzyły siędebatujące grupki.Są Hindusi, Rosjanie, Australijczycy, Murzyn, Szwajcarzy, Brazylijczycy.Można dojrzeć znajome twarze.Jest John Dos Passos, są Erika Mann i Erich Kastner.Salę sądu wypełnia szum urządzeń klimatyzacyjnych i gwar kilkuset głosów.Lampyjarzeniowe rozlewają zimne światło.Aawa oskarżonych i stół sędziowski są dodatkowooświetlone - ze względu na fotografów i operatorów kroniki filmowej - dwudziestoma dwomasilnymi reflektorami.W dwóch rzędach na długich ławach siedzą oskarżeni.Rozmawiają z ożywieniem.Niektórzy naradzają się ze swymi obrońcami.Stoły dla tych ostatnich ustawiono przed ławąoskarżonych.Naprzeciwko, po drugiej stronie sali, na podium znajduje się długi stół sędziowski, zanim w głębi - okna, między którymi umieszczono flagi Stanów Zjednoczonych, WielkiejBrytamdi, Francji i Związku Radzieckiego.Przed sędziowskim podium siedzą stenografowie,którzy rejestrują przebieg rozprawy we wszystkich czterech językach.Niemcy i Rosjanieposługują się ołówkami, protokolanci z językiem francuskim i angielskim używają małych,cicho pracujących aparatów stenografujących.Na prawo od oskarżonych znajduje się amfiteatralnie ustawiona galeria dla prasyi obserwatorów procesu.Poniżej rozstawiono długie stoły dla prokuratorów, ich asystentówi personelu pomocniczego.Nieco dalej z przodu znalazł się stół i pulpit, przy którym podczasswoich wystąpień będą stawać oskarżyciele i obrońcy.Na lewo od oskarżonych w oszklonych kabinach zasiedli tłumacze.Językamirozprawy są: niemiecki, angielski, francuski i rosyjski.Każde słowo w jednym językutłumaczy się tu na trzy pozostałe języki.Wszystkie miejsca na sali zaopatrzono w słuchawkiradiowe i obrotowy przełącznik, za pomocą którego można nastawić tłumaczeniew dowolnym języku.Obok kabiny tłumaczy, mniej więcej w połowie ściany przedniej, stoi niecopodwyższony pulpit dla świadków z miejscem do siedzenia.Zarówno pulpit dla obrońcówi oskarżycieli, jaik i stanowisko dla świadków oraz stół sędziowski zaopatrzono w koloroweżarówki: żółtą i czerwoną.Sygnalizacją świetlną posługują się tłumacze.%7łółte światłooznacza: Proszę mówić wolniej! Zwiatło czerwone jest sygnałem, że systemzsynchronizowanego tłumaczenia nie funkcjonuje.Wszystko na tej rozprawie przekracza zwykłe rozmiary i wyobrażenia.Proces będzietrwał 218 pełnych dni roboczych i pod tym względem ustąpi jedynie równolegle toczącemusię procesowi w Tokio, który zajmie 417 dni roboczych.Protokół z posiedzenia w Norymberdze będzie zawierał 4 000 000 słów i wypełni 16000 stron.Oskarżyciele przedłożą 2630 dokumentów, obrona zaś 2700 [ Pobierz całość w formacie PDF ]