[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siedziała zpończochą i z krzesła zarządzała domem.Nie było dnia, żeby raz lub dwa nieodwiedził ją rotmistrz, nie posiedział u niej i nie zdał jej sprawy z tego, co siędziało w domu.Był nawet tak delikatnym, że w rzeczach gospodarstwadomowego, z obawy, aby jej mimowolnej nie uczynić przykrości, nic nierozkazał, nie poradziwszy się Leszczakowskiej.Nazywał ją matusią.Jakzwykle, tak i teraz rotmistrz z konia zsiadłszy, uściskawszy Szczypiora,powitawszy Rożka, spytawszy, czy nie ma co nowego i dowiedziawszy się oprzyjściu na świat dwojga zrebiąt, poszedł wprost do Leszczakowskiej i ręce jejpomarszczone ucałował z uczuciem wielkim.- Matusiu, a cóż z tobą? Jak tam kaszel? Co mówią nogi?- Chrypi w piersiach, chrypi - odparła staruszka, która siedziała z głowąobwiązaną chustką farbowaną w safranie i uśmiechem uszczęśliwionym witaławychowanka.- Co tam o mnie starej myśleć i pytać, ale cóż z tobą? Co z tobą?Przywiózłeś jaką pociechę do domu? Co się na świecie dzieje?Rotmistrz usiadł przy niej.- yle matusiu moja, Albom ja tak głupi, że nie rozumiem nic, lub nie do rzeczysię wszystko składa.Król zupełnie z Zamoyskim zerwał, a hetman przeciwkoniemu występuje.Kto ma słuszność, kto tu winien? Bóg święty wiedzieć raczy.Zdaje się, że młody pan, nienawykły do rządzenia, a jeszcze w kraju, w którymmonarcha władzy absolutnej nie ma, trochę sobie za śmiało poczyna.Zdaje musię, że jego wola wszystkim, a tu się u nas trzeba i na powszechny konsensoglądać.Stąd konflikt.Hetman też, ja nie wiem, czy winien, czy winni ci, cokróla do niego zrazili, dosyć, że nasion wiele do niezgod zasiano, a wszystkieoparte na rakuskich praktykach.Staruszka, którą Bajbuza przyzwyczaił do podobnych spowiedzi, słuchała zzajęciem.- A z kimże ty, moje dziecko? - zapytała.- Naturalnie, że z hetmanem.Toćtwój wódz ulubiony.- Rad bym z nim, tak - westchnął Bajbuza - lecz w takiej jestem niepewności, żegotówem się od wszystkiego powstrzymać, aby nie zbłądzić.Leszczakowska rozśmiała się, głową potrząsając.- Gdzie byś ty zaś miał spokojnie wysiedzieć, gdy się wszyscy ruszą, apubliczna sprawa powoływać będzie! O, już w to ja nie uwierzę! Rada bym dlaciebie, abyś raz o sobie pomyślał, zamiast zawsze troskać się o to dobropowszechne, ale już ciebie nic nie zmieni.%7łenić się nie chcesz, rodziny niemasz, więc ci kraj rodziną.- Najgorszym to - wtrącił powstając, Bajbuza, że człowiek nie wie, kędy iść i zkim trzymać.Na Tatara lub Turka, na Rakuszan zatrąbią, zabębnią, siadasz nakoń i rzecz skończona; a tu, wybieraj między panem Zamoyskim, a królemJegomością.Nigdym tak mocno nie czuł, że głupim jestem! - dokończyłsmutnie.Leszczakowska zaprotestowała, całując go w głowę.Nadchodził czaswieczerzy, poszedł powitać resztę domowników.Wszyscy już czekali około krupniku z półgęska, którego woń przyjemnie się rozchodziła po jadalni.KsiądzRabski pośpieszył czule witać i odmówić  benedicite.Siedli, a Rożek zabrałgłos dla opowiadania dziejów czasu niebytności rotmistrza, do których swymobyczajem sporo cudowności domięszał.Wstawszy raz w nocy, widział około księżyca dziwne zjawisko, górą krzyż, zjednej strony miecz, z drugiej miotłę, co miało jego zdaniem oznaczać wojnę,bodaj domową.W jednej ze wsi sąsiednich, przyszło na świat cielę o dwugłowach, co także było przepowiednią bardzo niedobrą.%7łydzi mówili coś już oTurkach, a oni byli zawsze uwiadomieni najlepiej.Nawet z dwojga nowonarodzonych zrebiąt, jedno miało strzałkę niezwyczajnych kształtów, co niebyło bez znaczenia.Konstelacje się składały bardzo dziwnie.Zmiał się z tego ksiądz Rabski, chociaż w ogóle wpływowi gwiazd na losy ludzii narodów nie zaprzeczał.Przygodzki z rozmaitych ruchów świata zwierzęcego i z ryb czynił też wnioski,ale czysto meteorologiczne.Szczypior wyliczał, co zabili w lesie i jak szły polowania.Włodarz mówił ogospodarstwie.Spodziewano się w tym roku obsiać łęgi i mieć z nich plonobfity, bo woda tyle lat z rzędu je zalewała, że chyba w tym roku musiała imprzebaczyć.Wszyscy domownicy oczekiwali nawzajem wiadomości, jakich im mógłudzielić ze stolicy rotmistrz, ale badany odpowiadał zimno i krótko, że tamnowego tak dalece nie było nic.Mówiono tylko na pewno o bliskim królaożenieniu, na nadchodzącą wiosnę, a żoną miała być arcyksiężniczka rakuska.Wszyscy na to głowami poruszyli, bo wstręt i obawa tego domu byłypowszechne.Pod koniec już wieczerzy, Szczypior jakby sobie dopiero teraz przypomniałnajpilniejszą rzecz, o której zabył.- A toć ja panu rotmistrzowi najciekawszej nowiny nie zwiastowałem.Zwrócił się Bajbuza, powątpiewając, aby coś dla niego tu ciekawym być mogło.- Księżna Teresa, mylę się, pani Spytkowa - rzekł Szczypior - sama jednapowróciła do majątku, pono z nowym mężem wyżyć nie mogąc.A że majętnośćwypuszczona w dzierżawę, a dzierżawca przypożyczył, zagadka to jest więc, zczego ona tu żyć będzie? Sam nawet dwór w części zajęty przez dzierżawcę, a toczłek prosty, gbur i zawadiaka.Bajbuza aż się na siedzeniu poruszył.- Prawdali to?- Najpewniejsza - dodał Szczypior.- Księżnej, chcę mówić, Spytkowej, sam niewidziałem, alem od proboszcza słyszał.Nie jest to tajemnicą dla nikogo.Spyteknie tylko że jej majątek puścił i pieniądze zagarnął, klejnoty jej u %7łydówpozastawiał, ale tak się z nią obchodził, a pożycie z powodu jakiejś Włoszki wdomu stało się tak przykrym, że jejmość uchodzić musiała.a że jej koniepozamykano, kolebkę zabrano, więc pożyczonym brożkiem, parą koni się tu, ojednej słudze i pacholiku dostała. Zapałał gniewem Bajbuza.- Jam to zaraz temu małżeństwu zle rokował! - zawołał.- Spytek mi się niepodobał, choć i gładki, i rozumny człowiek, ale serca w nim za grosz nie ma.Księżnej piękność go oczarowała, a miłować jej z poszanowaniem nie umiał.Szkoda biednej niewiasty.Nie mówił więcej przy stole Bajbuza, ale nazajutrz konia sobie z rana podaćkazał i nie wypocząwszy po podróży, puścił się zaraz do pani Spytkowej.Wszystko, co mu opowiadał Szczypior prawdą się okazało.Jejmość zajmowaławe dworze dwie izdebki, których jej z trudnością dzierżawca Zawałowskiustąpił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl