[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jest w celi naprzeciwko - powiedziała Carnival.Jakaś dziwna nuta w jej głosie sprawiła, że Rachel poczuła niepokój.Wstała,pojękując.Nogi się pod nią uginały, ale wzięła lampę i pokuśtykała do żelaznej kraty,ciągnąc za sobą łańcuch.Płomień oświetlił popękane kamienne płyty i taką samąkratę naprzeciwko.Obie cele dzielił korytarz niknący w ciemności po obu stronach.- Dill?! - zawołała.%7ładnej odpowiedzi.- Dill, proszę, jesteś tam?- Było dużo krwi - odezwała się Carnival spoza kręgu światła.Jej twarz była ukryta w cieniu, ale Rachel odniosła wrażenie, że anielica sięuśmiecha.- Dill!Echa jej głosu wypełniły ciemny korytarz i umilkły.Odpowiedziało jej tylkokapanie wody.W piersi Rachel wezbrała rozpacz.Asasynka poczuła, że zaraz w niejutonie.Opadła na kolana i chwyciła żelazne pręty, jakby chciała się utrzymać napowierzchni.Proszę, boże, niech on żyje.Sama nie wiedziała, do kogo się modli.Do Ulcisa? Wyglądało na to, że tutaj nadole nie ma nadziei na ratunek.- Wkrótce go wypatroszą - powiedziała Carnival.- Jak możesz tak mówić? - oburzyła się Rachel.- A jeśli on jeszcze żyje?- On nie zdrowieje tak jak ja.- Ostatnie słowa Carnival aż ociekały jadem.Mój biedny Dill.Rachel przypomniała sobie, jak latał wokół świątynnych iglic iśmiał się, a ten niedorzeczny miecz zabawka obijał mu się o biodro.Pomyślała oidiotycznej, bezużytecznej kolczudze, którą mu dali.O głupim wiadrze ze ślimakami.Azy zapiekły ją w kącikach oczu.Podciągnęła kolana pod brodę.- Miałam go chronić - powiedziała cicho.- Przed tymi stworami? - Przed tobą.Carnival parsknęła śmiechem.- Teraz jest bezpieczny.- Chciał ci pomóc po tym, jak zostałaś ranna.Próbował iść ci na ratunek.Ale ja gopowstrzymałam.Anielka nie odpowiedziała.Cisza się przedłużała.Rachel przyglądała się Carnival.Ona łypała na nią spodełba.Aańcuch leżał nieruchomo na posadzce celi.Pokryta siecią starych blizn twarzanielicy nic nie wyrażała.Ale czyżby w jej oczach czaił się drapieżny błysk? W końcuasasynka zapytała:- Dlaczego jeszcze żyjemy?- Ktoś tutaj cię nie lubi - powiedziała Carnival beznamiętnie.- Ile czasu zostało do Nocy Blizn?- Niedużo.Rachel stwierdziła, że obojętność w głosie anielicy jest bardziej niepokojąca niżgniew.Wściekłością można sterować, antypatia i złość są podatne na manipulacje.Cień emocji dawałby nadzieję, że uda się jakoś do niej dotrzeć.Ale zobojętnieniesugerowało, że Carnival stara się odciąć od swojego głodu.%7łeby ją chronić.Asasynka poczuła ukłucie litości.Anielka przez tysiąclecia wznosiła wokół siebiemur obronny.Ale to nie wystarczyło.Rachel zbyt wiele razy widziała, jak Carnivalwpada w furię.Nie potrafi całkowicie się wyłączyć.Niech mnie ciemność pochłonie, ona nawetteraz próbuje.Ale to się nie uda.Będzie wściekłość i blizny.Ile dni zostało do NocyBlizn? Siedem? Sześć?Carnival jakby czytała w jej myślach.- Trzy dni - powiedziała.Ręka asasynki odruchowo powędrowała do pasa.- Zabrali ci broń.Rachel wydawało się, że w oczach anielicy dostrzega żal.***Mieli poważny kłopot.Ząb nie chciał ruszyć. Callis, ten mityczny upierzony fircyk, uznał za stosowne dokonać sabotażu,dlatego Devon przyrzekł sobie, że jeśli jeszcze kiedyś znajdzie się w Sanktuarium,ściągnie z kolumny szkielet cholernego anioła i pokaże mu, do czego służą tłuczek imozdzierz.Zaczynał nienawidzić mostka Zęba.Wystarczyły trzy dni w słońcu, żeby wszystkowokół przesiąkło trupim odorem.Dziesiątki lin przywiązanych do podstawy deskirozdzielczej znikały za otwartym oknem.Po katastrofie ocalało wielu członków załogiAdraki, zatem Heshette mieli kogo wieszać.Nomadom ta metoda egzekucji mogła sięwydawać niezwykła, jednak uwagi Truciciela nie umknęło jej podobieństwo doprzedstawień Avulsiora.Pustynnym ludziom smród najwyrazniej nie przeszkadzał,ale oni nie musieli spędzać tutaj całych dni.Devon otworzył zawór przypominający kieł dzika i pociągnął pierwszą dzwignięzapłonu - cienką wypustkę podobną do żebra.Przewodami popłynęła krew.nie, olej.Podłoga zawibrowała lekko, potem znieruchomiała.- Niech mnie ciemność!Truciciel zamachnął się pięścią, ale zamiast w deskę rozdzielczą uderzył siękikutem w nogę.Przesunął dzwignię do pierwotnej pozycji i ścisnął nasadę nosa.Jeśliwał był złamany, jego naprawa zajmie cały dzień.Devon omal nie splunął.Nie mieliwiele czasu do powrotu armady przygotowanej do nowego ataku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • przylepto3.keep.pl